Dunhill Flake – Virginia Pipe Tobacco
Kupując ten tytoń możesz popełnić tylko jeden błąd-możesz kupić tylko jedno pudełko zamiast dwóch lub trzech.
Kiedyś, dawno temu pracowałem w zakładzie, który z założenia miał produkować wartości niematerialne. Miał ten zakład swojego dyrektora i pracowników. Były i środki produkcji i know-how. Gorsze lub lepsze. Wszystko razem miało służyć produkcji. Był tylko jeden problem, nawiasem mówiąc problem ten istnieje tam do dzisiaj, nikt nie rozumiał, że wartości niematerialnych nie można produkować jak guzików. Wartości niematerialne się tworzy. Stwarza. To są dzieła a nie produkty. Akty jednorazowe a nie produkcja spod sztancy laserowym pomiarem skalibrowanej. Malarz tworzy obraz a nie produkuje płótno zamalowane farbą. Kompozytor komponuje symfonię a nie produkuje. Większość producentów o tym wie ale tego nie rozumie. Nie chce rozumieć lub udaje, że nie rozumie. Tłuką debilne, byle jakie produkty a konsument je kupuje godząc się na tą bylejakość. Orlik produkując Dunhill Flake udowadnia, że wie i rozumie o co chodzi.
Pudełko: pure understatement. Proste napisy, bez ozdobnych ozdobników zbędnych swoją zbędnością. Błękit ftalowy z białymi literkami i tradycyjna typografią. Na denku też krótko: najlepsze gatunki ciemnej Virginii. Gatunek lekko aromatyzowany. Nic więcej. Żadnego zachwalania jak to starannie zostało dobrane, żadnych poezji marketingowych, żadnych obiecanek cudownych chwil jakie za chwilę przeżyjesz. Na pudełku, w dwóch przeciwległych rogach, jest małe wytłoczenie na paznokieć kciuka. Po to żeby łatwo się otwierało. Szczegół? Tak, mały, ale istotny.
Otwarcie: papier kredowy. Aksamitny w dotyku. Niezwykle przyjemny dla oka i palców. Odklejam złotą naklejkę. Okazuje się, że papier jest perforowany na brzegach i łatwo go rozłożyć na cztery strony. Nie wpycha się pod palce. Po załadunku łatwo go złożyć. Generalnie to nadaje się na YouTube pt. „Unboxing Dunhill Flake”.
Zapach tytoniu: tytoniowy, ziemny, z delikatną nutką cytrusów. Naturalny, można by rzec. Virginia.
Nabijanie: flake jak flake. Łatwo i miło. Jak komu wygodnie. Kwadraciki cięte, snopki składane, wiórki szarpane-wszystko przejdzie. Lekkie podsuszenie tylko poprawia smak i palność. Używam virginii do „resetowania” fajek po paleniu tytoni aromatyzowanych. Palę ją w dużych i małych fajkach. Na Dunhilla wielkość komina raczej wpływu nie ma. Mnie bardziej smakował z małej fajki.
Rozpalanie i palenie: false light. Generalnie jest łatwo, szczególnie gdy trochę podeschnie. Nie gaśnie, nie daje kondensatu, nie rozgrzewa się zbyt mocno. Spala się średnio-szybko na ciemno szary popiół. Nie „puchnie” w kominie jak aromaty, można nabić prawie pod sam rim, bo nie unosi się prawie wcale. Nie zasmradza fajki, można wypalić i trzy na jednym filtrze. Można i bez filtra.
No dobra, tego nie robi, tamtego nie robi to co robi?
Ten tytoń robi z ciebie miłośnika Virginii. Palenie jest chłodne, zapach typowej virginii, lekka słoma z nutą cytrusków. Takich malutkich, maciupeńkich cytrynek. Tyle ile trzeba by nieco złagodzić zapach typowej słomki. Sam producent deklaruje aromatyzację. Jest w tym tytoniu coś ale nie da się określić co jest aromatem. Doszukiwałem się go ale nie znalazłem. Jakżesz inny jest ten tytoń od Virginii Mac Barrena lub SG FVF. Lekki, miły, przyjemny i prosty. Dym jest gęsty i aksamitny. Od początku do końca smakuje tak samo. Prawie tak samo. Od połowy mniej więcej słomka wychodzi na wierzch. Nie jest uciążliwa, nie dusi, nie gryzie, nie zniesmacza. Po prostu jest. Nie ma wątpliwości co się pali ani przez sekundę. To naprawdę jest najlepsza Virginia. Palenie to dalszy ciąg otwierania pudełka. Kontynuacja przeżycia.
W zakładzie pracy o jakim pisałem na wstępie miałem kolegę. Pewnego dnia zadał mi pytanie:
– Czy wiesz już o sprawie X? (Pod X możecie sobie podstawić co chcecie, od katastrofy samolotowej po romans kasjerki z kierownikiem. Może to być też Dunhill Flake)
– Nie nie wiem nic o X – odparłem zgodnie z prawdą.
– Aaaaa, no bo jakbyś wiedział to bym ci powiedział ale skoro nie wiesz to nie mogę ci powiedzieć.
I tak samo jest z Dunhill Flake. Jak go zobaczycie, kupujcie.
PS. Do wybranych sprzedawców z trafik mniejszych i jeszcze mniejszych: spokojnie dłubcie sobie w nosku próbując sprzedać drogą taniochę.
Mam. Kupiłem kiedyś na Allegro, mając ostatnio możliwość dokupiłem pudełko (no dobra, parę pudełek ;))
I muszę powiedzieć, że nie podzielam bezkrytycznego zachwytu recenzenta. Jakoś nie mogę się do tego tytoniu do końca przekonać.
Po pierwsze – on jest mocny. Zupełnie nie wiem, jakim cudem recenzent nie napisał o mocy, bo pamiętam, że przynajmniej dwukrotnie tytoń ten mnie złożył. Zwłaszcza w drugiej połowie bywa zdradliwy.
Lekkie „sianko”, czy też „trawiasty” (nie kojarzyć z używkami nielegalnymi) posmak – pełna zgoda. Przyjemny. Aromatyzacji nie stwierdzono.
Klasa spalania przyzwoita, ale poziom Va od GH to – mimo wszystko – nie jest.
Pomijając te wszystkie zastrzeżenia w sumie nie mam się do czego przyczepić i zastanawiam się, czemu tak dawno Dunhill Flake nie paliłem ;)
Dla tych, którzy chcieliby jakiś punkt odniesienia do bardziej znanych rzeczy, to jest to ciemniejsze niż Bright CR (za którym nie przepadam), a jaśniejsze niż BBF. W smaku rzecz jasna, nie w kolorze, bo ten się z wiekiem zmienia (ostrzegałem kiedyś, że w odniesieniu do smaków tytoniu jestem synestetą :>).
Nie napisałem o mocy bo… cuda się zdarzają! To niezaprzeczalny fakt, że ilość witaminy N jest spora. Łagodność smaku doskonale maskuje moc. I jeszcze jedno: room note jest sympatycznie tytoniowy.
Co do mocy, niezupełnie się zgodzę. Flake to tytoń średni. Swoją drogą, to dziwne, że w Polsce dostepne sa te „gorsze” Dunhille. Bo Flake bije na przykład Royal Yacht na głowę (dla mnie). Za najlepszy uważam jednak DLNR. Jest mocniejszy od Flake, bardziej wyrazisty, ale nie zalatuje cygarem. Tak samo „skonstruowany”, jak Bulls Eye Flake, Stokkebye’a, którego uwielbiam, i jak Flake Medallions Davidoffa, którego wprawdzie mam, ale jeszcze nie próbowałem.
Co do mocy, to jednak trudno brać moje opinie bezkrytycznie, bo na przykład Three Nuns specjalnie mnie też jakoś nie poraża, chociaż już jest sycący i tez nie ma posmaku cygara, którego nie znoszę.
Akurat wymieniony przez ciebie Stokkebaye i Davidoff to ten sam tytoń, tylko inaczej pakowany :> Mówi o tym szef fabryki Orlika na filmie z pipesmagazine.com
I tak, zgadzam się, że DDLNR jest fajny i też wolę Flake od RY. Tyle, że dopóki sprzedaż Dunhilla będzie u nas taka, jaka jest, to niektóre będziemy sobie sprowadzać z zagranicy i tyle. Rynku się nie przeskoczy.
Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że u nas są dostępne „gorsze” Dunhille. Z La nie znaczy gorsze ;) A Dunhille ogólnie jakościowo są bardzo równe.
A to mi ciekawa informacje sprzedałeś z tym Davidoffem!
Co do poziomu sprzedaży i rynku, podejrzewam, że to nędza. Oferta trafik (tych małych, nie patrząc na takich entuzjastów, jak warszawski Sherlock, czy białostockie Fajkowo) to przeciez nie przypadek. Nie prowadza ich ludzie bez mózgu, zamawiaja to, co schodzi.
Wspomniani S i F moga obecnie zdobywać renome i oczekiwać, że rynek sie zmieni, a wówczas oni będa rozdawac karty. Co jest jedyną słuszna drogą licząc na to, że cos sie zmieni. Bo jeżeli założyc, że tak będzie zawsze, to po co w ogóle prowadzic biznes?
Maciej, a zadałeś sobie trud sprawdzenia, kto jest dystrybutorem Dunhilli w Polsce? ;)
Nie zadałem, ale chyba Fajkowo – dobra inicjatywa (piątke przybijam). Dobrze by bylo dorzucic te dwa. Żeby nie trzeba było sie ciułac po estrevalsach :)
Ok. Fajnie. Skoro jest dystrybutorem na Polskę dlaczego nie ma pełnej oferty? Bo co? Bo nie schodzi? A co ma schodzić jak towaru nie ma? Ja nie palę latakii a główna oferta fajkowo z Dunhilla to latakia. Więc gdzie mam kupić to co lubię? Tak nawiasem, gdyby nie fajkowo to nie byłoby gdzie kupić tytoniu jaki się lubi. Mam jechać do Krakowa ze śląska? Mam tolerowć nadętą panią z Silesii sprzedającą byle co ( czyli to co schodzi w jej mniemaniu) . Byle trafika na byle jakim pasażu w Berlinie, Monachium czy gdzie indziej ma lepszy wybór niż tutejsze sklepy nadęte swoim samozadowoleniem. Fajkowo jest tu wyjątkiem pod wieloma względami. Tak, w całej Polsce nie ma innego sensownego sklepu z tytoniami. Taka czy inna trafika prowadzona przez pasjonata nie zmienia tu niczego. I o to chodzi. Ja osobiście mam dość odpowiedzi w stylu w tym momencie nie mamy, zadzwoń, skontaktuj się itd., itp. To bzdurne gadki. W Niemczech jak chcę kupić a czegoś nie ma to odpowiedź nie brzmi „to tylko na zamówienie”. W Niemczech pada pytanie czy chcę czekać tyle i tyle dni. Kropka. I po ustalonym terminie towar jest. Koniec i kropka.
Trochę mnie wkurzyło ostatnie poszukiwanie tytoniu fajkowego w sobotę w Polsce w ponoć metropolii. To beznadzieja jest.
Adam – a jakbyś miał wybór, że owszem, będzie jeden Dunhill, ale przez rok nie będzie ani jednego nowego GH, to co byś wybrał?
Bo to są mniej-więcej realia, w których się chłopaki poruszają. I nie myśl, że nie główkują jak ten wybór zwiększyć, ani że nie konsultują tych wyborów tutaj. Wprost przeciwnie – pilnie obserwują nasze dyskusje, proszą o podpowiedzi i dostają je. I nie wiem, jak negatywnie trzeba być nastawionym, żeby nie dostrzec różnicy w rynku wykreowanym przez Fajkowo i Fajkanet na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Co do „żywych” trafik, to się nie wypowiadam, bo wspieram swoją kasą tych, którzy o mnie dbają ;)
niczego nie musisz tolerować. w ramach naszej kochanej unii masz chociaz jedną mozliwość: kupić w Germanii, albo Francji.
szukać, ganiać, słuchac jakichś Pań? te czasy juz minęły.
PS. Troche nie rozumiem kontekstu „okazji” w przypadku zakupów tytoni. W końcu zamawianie w Europie nie jest przestepstwem, a przynajmniej mi nic na ten temat nie wiadomo.
Sklepy w Polsce maja dobra oferte, ale na przykład choćby taki jak Estrevals rozszerza ja w interesującym kierunku i można znaleźć dzieki temu troche ciekawych rzeczy. Owszem, koszty wysyłki sa spore, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie zamówi mniej niż 10 puszek.
Ok. Rozumiem na tyle ile można. Rzeczywistość gospodarcza i biznesowa Polski jest trudna. Oględnie rzecz ujmując. Coś o tym wiem. Po prostubyla taka sobota, ja nie mam tytoniu, i nic. Zero, niente.
Jakbyś mieszkał na Pradze, to poczęstuję, po koleżeńsku :)
Może warto wspomnieć, iż Dunhill Flake to dawny Dunhillowy Light Flake; zmiana nazwy została wymuszona przepisami antytytoniowymi, gdyż rzekomo określenie „light” miało by sugerować mniejszą szkodliwość palenia tytoni light.
Ten tytoń został stworzony relatywnie późno bo w późnych latach ’50 XX wieku. Więcej podaje nieodżałowany John Loring:
DUNHILL PIPE TOBACCO: 1907 – 1990
http://loringpage.com/pipearticles/duntob1.htm
…In the late 1950s “Flake” (later known as “Light Flake”) a pressed straight Virginia was introduced, as were “Negrohead” and “Shell” (the latter likely being a quickly renamed version of former, both appear in turn to have been a sliced form of the pre-World War II “Twist”/“Negro Head Twist” – obviously Dunhill in this pre/post war period was uncomfortable in the naming of a tobacco blend style that typically was given a cruder name by other blenders). In 1963 a fourth blend was introduced, “Rough Cut Virginia”, but this blend, like “Negrohead” and “Shell” was offered for only a few years. The 1960s also saw the demise of “Prince of Wales”, “Savory’s Mixture” “Three Year Matured” and, no doubt a consequence of the American embargo, “Cuba”…
http://loringpage.com/pipearticles/duntob2chart.htm
…Flake (aka Light Flake), 1959
This ‘processed’ Virginia is a cut flake of medium strength, very cool, and has a pleasant, slightly sweet flavour and aroma. [Lemon and Bronze Virginias, ideal for sportsmen-1985]
Jak widzimy w tekstach do których prowadzą oba przytoczone linki, Virginie Dunhilla były szeroko oferowane; znakiem obecnych czasów jest znaczne zmniejszenie oferty blendów Dunhilla, co bodaj najdotkliwsze jest w zakresie blendów Virginii.
Znakomicie rozumiem kontrowersje na temat smaku Duhnill Flakes; cóż, obecne edycje są według mnie OK, ale (niestety ?) pamiętam oryginały. Niemniej jeśli jeszcze sięgam czasem po fajkę (z racji wieku i minimalnego dziś palenia pozbywam się nawet pewnej części swego zbioru Dunhilli) a więc jeśli sięgam po fajkę, to z przyjemnością acz z nutką tęsknoty palę DF.
trudno się tak zdecydowanie właczać w nurt dyskusji pt „Dunhill a sprawa polska”. Niemniej jednak , z wielkim szacunkiem dla wysiłków czynionych przez osoby zaangażowane w handel, obraz naszej Ojczyzny widziany okiem postronnego obserwatora wygląda „prawie” dobrze i „niemalże” prawidłowo. Odcinkom autostrad niewiele brakuje aby stać się autostradami a lokalnie ścieżkom rowerowym aby połaczyć się w dogodną sieć – dosłownie absurdalnych 500 metrów. Jest wielki postęp zatem ( kosztem ogromnych wysiłków) ale nie dociągnięty do logicznego , użytecznego lub komfortowego rozwiązania. Ciągle spacerujemy w jednym bucie wygodnym a drugim odrobinę cisnącym. Stąd permanetny dyskomfort niestety. Jest oferta ale niepełna etc… .
Zdecydowanie DF oraz Navy Rolls mogłyby się pojawić.
DF bowiem to propozycja dla prawdziwych palaczy, którzy nie chcą porzucać czystej Va (zupełnie nie czułem dosmaczania)flue-cured bo w pewnym momencie okazuję się za słaba.
Znakomicie rozumiem świadomość, opinię będącą udziałem @golf czarny. Tyle że jakoś bym nie potrafił pozostać na poziomie oglądu „postronnego obserwatora” gdyż obawiał bym się, iż moje spostrzeżenia były by rodzajem myślenia życzeniowego. Daję sobie prawo do oczekiwań i marzeń, ale często sam sobie przypominam: „get real, man”.
Oferta danego towary jest zależna m.inn. od wielkości kapitału którym operuje dana firma. Inaczej: ile pieniędzy można „zamrozić” ? i na jak długo ? Nie znam osobiście Pana Piotra, nie znam żadnych danych naszej czołowej krajowej trafiki ale łatwo mogę sobie wyobrazić, że nie mam do czynienia z przedsięwzięciem prowadzonym przez milionerów. I to jako szlachetne hobby.
Wprowadzam pojęcie „hobby” w odniesieniu do tytoni i fajek przez analogie do
– Synjeco (proszę popatrzeć na ich stronę główną i zanotować w jakiej branży działa od 1941 ta firma).
– dzialalności Pana „Moty” Ezrati (James Upshall, Astley’s). Głowne źródło dochodów p. Ezrati to nie biznes fajkowy.
I tak:
-Ile puszeczek tytoniu Dunhilla ROCZNIE może sprzedać, czy: my kupimy w naszej czołowej trafice ?
– ile wynosi minimalny zakup (ile puszeczek) przez naszą trafikę w jej źródle zaopatrzenia ? A czy aby na pewno to źródło zaopatrzenia oferuje DF i DNR ?
A do tego pamiętam, iż na będące „na stanie” puszeczki trzeba co roku wykupywać akcyzę (tu proszę o ewentualną korektę/uzupełnienie). Tym się różni obrót tytoniem od np. budowy autostrad czy ściexek rowerowych; czy jest tam obowiązek wnoszenia corocznych opłat za „utrzymanie” licencji ?
Ale oczywiście było by miło widzieć w ofercie w kraju DF oraz Navy Rolls. I nie tylko te blendy…co z Escudo ? co z Capstanem ? Tylko nie wiem, w jakim stopniu zależy to od najszczerszych chęci naszej czołowej trafiki, a w jakim stopniu od uwarunkowań którym wszyscy podlegamy. W przypadku Va typu Dunhill Flake czy Capstan – i tak jestem wdzięczny Opatrzności za znakomitą ofertę SG i G&H.
Amen.
Witam Serdecznie.
Co do tytoniu Dunhill Flake, to będąc dzisiaj o godzinie 11.00 w trafice Sherlock Holmes w Warszawie zauważyłem go w sprzedaży. Oczywiście zanabyłem kilka puszek drogą kupna.
Tak więc i u nas się pojawił……
Ot taka informacja dla tych którzy może o tym jeszcze nie wiedzą………..
Na koniec podziękowania dla kol. „Adam” za fajną recenzje ww. tytoniu.
Odczucia z jego palenia mam dokładnie takie same jak Ty.
Pozdrawiam:
Piotr
Sherlock to miejsce gdzie bywa to czego nie ma ;)
Witam, Palę virginie od SG, ale nie znam żadnej od GH, może jakieś sugestie ?
Gawith and Hoggarth oferuje tyle znakomitych Virginii, że aż nie wiadomo, od czego zacząć. Zatem według listy/oferty Synjeco
http://www.synjeco.ch/pataall/taba/3020.php?i5s8
Bright CR Flake
Brown Flake
Dark Flake
Broken Scotch Cake
Scotch Flake
Louisiana Flake
Best Brown No. 2
„kultowe”:
Curly Cut
Curly Cut DeLuxe
I, oczywiście Va scented: tu ograniczę się tylko do:
Ennerdale
Glengarry
Rum Flake
Dodałbym tylko, że obaj „Śfagrowie” – czyli GH i SG – mają bardzo charakterystyczną i różną od drugiego „Śfagra” bazę virginiową. Ta od SG jest dla mnie „chlebowa” – Kolega Golf Czarny okreslił ją jako „słodową”, a GH ma kwiatkowo-miodową nutę (są tacy, którzy określają ją jako „mydło” – ja tego tak nie widzę, w każdym razie z fajki mydlane bańki nie wylatują ;)). Obie moim zdaniem bardzo dobre, ale dość różne.
Mała uwaga techniczna – to nie są, wbrew utartemu określeniu „szwagrowie”. To rodzinne połączenie jest dość mocno złożone. Popełniłem na ten temat (tj. historii GH) artykuł, który ma się ukazać w nowym numerze „Trafika.eu” (kryptoreklama ;))
Zupelnie nie szwagrów mialem na mysli, taki sobie skrot myslowy.
Wiem ;) Podpiąłem się niecnie pod twoją wypowiedź ;) Mam nadzieję, że nie masz mi za złe.
Ja wiem, że ty wiesz, bo mogłeś sobie doczytać na stronie SG, choć tam jest – uwaga – sporo niedopowiedzeń ;)
Niecnie jak niecnie :P Nie wzialem tego za bardzo do siebie ;-) Ale ze dla obcych sil piszesz… unverschaemt :P
Doch. Jak najbardziej dla swoich (czy też dokładniej – na ich prośbę).
Poza tym, gdyby nie ten bat nad zadkiem, to ten tekst by nigdy nie powstał ;) Jestem za leniwy ;)
Baaardzo dziękuję za rzeczową oraz pełną podpowiedź, paliłem aomaty Gh i niestety żaden z nich mi nie podszedł, no ale jeszcze jedno podejście, tym razem atak na Virginie.
W ostatnim czasie wymieniłem się z jednym z użytkowników fajkanetu, aby dostać Dunhill Flake i powiem że zdecydowanie nie żałuję. Zapach przypomina mi troszke Glengarry’ego (moge się mylić, mój nos dawno Glengarry’ego nie widział), jednak Virginia pachnie trochę lepiej. Dunhila zapaliłem w gruszcze (!?) Bróg 24. Z początku pomyślałem, że to może być zły pomysł, jednak nabiłem fajke „snopkowo” i… cód, miód, malina. Bardzo pysznie było. Moja pierwsza czysta Va i zarazem ulubiony tytoń jak do tej pory. Chyba czas spróbować FVF…
Popełniłem ten błąd – nieświadomie. Kupiłem tylko jedną puszkę.
Jako nuworysz początkowo myślałem o nim „virginia jak virginia”. Połowa puszki poleżała w słoiku przez rok i teraz naprawdę – cudo. Zalecam dla nieprzekonanych zapalić Dunhilla po kilku fajkach z latakią, np. Black Mallorym.
Dość długo polowałem na ten tytoń i chociaż raz miałem okazję go zakupić to akurat „groszem nie śmierdziałem”. Druga okazja pojawiła się niedawno dzięki Fajkowo i mimo, że jestem już po zrobieniu zapasów przed początkiem obowiązywania ustawy antytytoniowej, musiałem zakupić dwie puszeczki. Kto wie kiedy będzie następna okazja zrobić to w tak prosty sposób i legalnie?! Pakowanie tytoniu perfekcyjne jak dla mnie. Puszka bez zbędnych udziwnień graficznych. Wewnątrz kredowy papier spięty naklejką. Zapach z puszki sianko + cytrusy – lekko kwaskowy, dający nadzieję na podobne doznania podczas palenia. Płatki idealnie regularne, średnio wilgotne, ale na moje oko wymagające podsuszenia. Tak też uczyniłem. Godzinka suszenia w płatku, potem rozdrobnienie (palenie w snopku to za wysokie na razie dla mnie progi) i nabicie fajeczki o dość niewielkim kominie. Rozpalenie na dwa. Poszło idealnie, chociaż w moim przypadku rzadko tak bywa :( Smak od pierwszych pociągnięć wyśmienity. Czuć dużo kwasków i troszkę słodyczy, ale tylko odrobinkę. Ze względu na staż nawet nie pokuszę się o ich opis. Palenie suche i raczej bezproblemowe, aż do połowy komina. Nawet żer udało się prowadzić po wierzchu. Potem niestety coś zazgrzytało, po odsypaniu popiołu przygasło, a ponowne odpalenie to dość spore wzmocnienie smaku siana, nadal przyjemnego, ale kwasków już dużo dużo mniej. Potem zgasła fajeczka jeszcze ze 3 razy, co wynikało moim zdaniem z nazbyt niechlujnego nabicia pierwszej warstwy. Potem już palenie aż do wystukania czystego popiołu. O mocy się nie wypowiem, bo ostatnie moje „romanse” z papierosami, mocno podniosły moje zapotrzebowanie na vit. N. Dodatkowo palę fajki w większości z filtrem i tak było i tym razem. Gdybym jednak musiał ocenić to na pewno tytoń mocniejszy od Va No1 od Mac Barena, ciut lżejszy albo na podobnym poziomie do FVF. Ja w każdym razie sesję z tym tytoniem poprawiłem papieroskiem. Pół puszeczki przeznaczam na potrzeby bieżące, a reszta wędruje do słoja. Mimo, że cena nie jest aktualnie najniższa to gorąco polecam. Pierwsze wrażenie bardzo dobre, zobaczymy jak będzie za pół roku albo rok.
Wysezowany lepszy, więcej kwasów. Trzeba go dość chłodno. :)
Ps. U mnie najlepiej w snopku :D
Nigdy nie bylem wielkim fanem czystej Va – warto mimo to zaryzykowac ostatni raz i sprobowac tego Flake’a?
Jeśli nie jesteś fanem Va, to IMHO w tym tytoniu nie ma nic takiego, co mogłoby cię do tej Va przekonać.
Tu nie ma żadnego ukłonu* w stronę niewirdżiniowców.
Natomiast w swojej kategorii jest to bardzo przyzwoity tytoń – tylko tyle i aż tyle.
Czytaj: jeśli do Va nie przekonały cię Va od GH czy SG, to Dunhill tego też nie zrobi.
*przez „ukłon” rozumiem dodatki innego tytoniu, czy też aromatyzacje, które powodują, że dana mieszanka jest bardziej strawna dla tych, który za kanonicznymi przedstawicielami danego typu nie przepadają