W obecnej, mocno okrojonej w stosunku do lat ubiegłych, ofercie Dunhilla dominują mikstury latakiowe i dzisiejszy Dunhill trochę kojarzy się właśnie z tytoniami orientalnymi. W tym roku mieliśmy dwa re-debiuty starych i nieprodukowanych przez lata tytoni Dunhilla. Ponownie na rynku pojawił się tytułowy Aperitif, a także Durbar. Pierwszego Aperitif’a fajczarze mogli zapalić w początkach lat pięćdziesiątych, razem z takimi dzisiejszymi klasykami jak Nightcap czy Early Morning Pipe. Aperitif był produkowany do połowy pierwszej dekady nowego wieku. To bogata i złożona mieszanka, w której skład oprócz latakii wchodzą także, wirdzinia, tytonie tureckie i kawendisz. Mikstura jest opisywana jako mieszanka szkocka. Zachęcony opisami na Tobacco Reviews, oraz starej, z przed ponad dekady, fascynacji My Mixture 965 (także zawierającej kawendisz), zakupiłem na próbę 2 puszki w jednej z londyńskich trafik.
Puszka współczesnej edycji taka sama jak w innych blendach sygnowanych marką Dunhill. Prosta etykieta w kolorze pomarańczowym z grafiką nawiązującą do starej edycji tytoniu z lakonicznymi informacjami o unijnej produkcji, oraz zachęcie do palenia blendu w “późniejszej” porze dnia. Po otwarciu puszki znalazłem standardową harmonijkowa papierowa kopertę. Wszystko proste i eleganckie. Zapach z puszki dość typowy dla innych mieszanek angielskich. Intensywny, lekko ostrawy i dymny zapach, intensywniejszy moim zdaniem niż w przypadku London Mixture czy Early Morning Pipe. Mieszanka drobno pocięta i delikatnie wilgotna nadająca się bezpośrednio do ładowania fajki i palenia. Cecha wspólna chyba wszystkich mieszanek latakiowych od Dunhilla.
Wypaliłem dotychczas około 12 fajek tego tytoniu na przeciągu kilku tygodni. Pierwsze palenia doprowadziły mnie do wniosku, że blend prosto z puszki jest nieco za młody, czego nie mogę powiedzieć np. o London Mixture, która jest dostępna na rynku od lat. Tytoń ma jednak wielki potencjał do dojrzewania i pozostałe kilkadziesiąt gram wylądowało w małym słoiku na okres minimum pół roku. Podobnie jak inne orientalne mikstury Dunhilla, może z wyjątkiem Nightcap’a, Aperitif nie jest mieszanka mocną. Moc zdecydowanie średnia, tylko minimalnie mocniejsza niż np. Early Morning Pipe, ale to moje mocno subiektywne odczucie. Palony nawet w większych fajkach nie spowodował poczucia przesytu nikotyną.
Do palenia używałem trzech fajek: Na pierwsze palenie poszedł spory bilard Dunhill’a z serii Tanshell LBS w czwartej grupie rozmiarowej z 1965 roku, w którym palę wyłącznie mieszanki angielskie. Palność tytoniu wzorowa i zupełnie bezproblemowa. Pykany powoli pali się chłodno, nawet w ciepłym klimacie. Przeważają smaki Latakii, jest dymnie, acz delikatnie. Słodycz wirdzinii również odczuwalna, choć zdecydowanie nie jest to smak pierwszoplanowy. Korzenno-przyprawowe smaki z tytoni orientalnych są jakby kolejnym tłem do Latakii. Kawendisz wg. mnie bardziej czuć w zapachu niż w smaku. Fajka zgasła mi po około 45 minutach. Ponowne odpalenie po odsypaniu popiołu równie smaczne jak na początku. Po ponad godzinie palenia na dnie fajki znalazłem minimalną ilość kondensatu. Fajka odpoczywała po pierwszym paleniu 5 dni.
Kolejne palenie było zdecydowanie inne. Tytoń rozdrobniłem i pozwoliłem mu podeschnąć na kartce papieru przez około 40 minut. Tak przygotowany tytoń załadowałem do dublina James Upshall z
serii Sandblast Bark. Fajka z początku lat dziewięćdziesiątych, również w czwartym rozmiarze. Wrażenia nieco odmienne, delikatne przesuszenie tytoniu spowodowało mniejszą “dymność” Latakii. Turkisze też nieco bardziej wyczuwalne komponujące się znakomicie z niezłą wirdzinią. Słodycz jednak nieco inna niż np. w London Mixture. Nie wyczułem zupełnie słynnego posmaku deserowej czekolady jaki towarzyszy mi zawsze przy paleniu właśnie londyńskiej mikstury. Palność jeszcze lepsza niż poprzednio. Ponad godzinna sesja bez ponownego odpalania nie stanowiła żadnego problemu. Na dnie fajki popiół i zero kondensatu. Fajka również dostała 5 dni urlopu.
JerzyW, napisałeś zawiera więcej latakii niż inne tytonie Dunhilla…stwierdziłeś po smaku, czy znasz może skład procentowy?
Tak czuc w smaku, ze to mieszanka gdzie La gra pierwsza role.
Sklad podaje wg. tego co znalazlem na TR i ktory odnosi sie do poprzedniej wersji Aperitif’a
La- 55%, Va-20% Or-10% Cav-10% i Kentucky-5%.
Jak dokladnie jest w obecnej tego nie wiem, ale La wyraznie dominuje.
Teraz żałuję, że ze względu na Cavendish’a nie kupiłem tego tytoniu…
Osobiście, cały czas próbuje rozgryźć ten tytoń. Moim zdaniem, mimo iż jest to typowa mieszanka angielska to latakii jest tam umiarkowanie. Akurat w sam raz dla kogoś kto La jeszcze nie próbował i nie wie czy będzie lubił czy nie. Cavendish zdecydowanie dodaje słodyczy i ogólnie jest to bardzo przyjemny tytoń w moim odczuciu. Zdecydowanie łatwy w paleniu. Chociaż ja mam o tyle trudniej że palę na zewnątrz w typowej Szkockiej pogodzie.
Co do dojrzewania, jedna puszkę palę teraz na świeżo. Drugą odstawiłem do leżakowania. Zobaczymy za rok.
Aha. Próbowałem palić Aperitif także w kukurydziance. Zdecydowanie nie polecam. Mieszanki latakiowe jak dla mnie tylko we wrzoścu.
Czy ja dobrze widzę i kojarzę nick jeszcze z APF?
Serdecznie witamy, zachęcam do rejestracji!
Owszem, owszem. Ciągle ten sam. Tylko broda lepiej już rośnie. Przybywam do Poznania na tygodniowy urlop 28 paź do 4 lis. napisałem maila do Heńka Rogalskiego z zapytaniem czy jakieś spotkanie może się odbywa w tym terminie… Chętnie bym się spotkał.
Pierwsze wrażenia zdecydowanie pozytywne. Nic mu nie brakuje w dziedzinie latakiowców . Owszem La wyczuwalna;) Zeby nie powiedzieć wyrażnie dominująca . Ale drugi plan gra swoje role oscarowo i nie daje się przymić wdziękom gwiazdy. Któś kiedyś dawał przykłady pt. drewniane budownictwo sakralne na terenach górskich – ten własnie posmak pozostaje (drewno, kadzidło).Bynajmniej nię wędzonka. Niestety nie opuszca mnie także wrażenie ,że nie jest to wielki krok w myśli blenderskiej. Ot, MM 965 z podwyższoną dawką La. widać nie trzeba wiele kombinować żeby było smacznie.
I ja właśnie doświadczyłem zjawiska zwanego dojrzewnaniem . Dostrzegalnie smaczniejsza była próbka darowana przez Jerzego od palonego wprost z puszki swieżo otwartej. To ten sam tytoń tylko się jeszcze nie „przegryzł”. Wyrok : rok lochu bez zawieszenia . Po pół roku mozna pisać o przedterminowe palenie. Podpisano : Naczelny Zarząd Piwnic p.o Kierownika / podpis nieczytelny /
Zgadza sie, ale Aperitiff w moim przekonaniu, i tak jest prosto z puchy bardziej ‚palny” niz Durbar, ktory juz bezwzglednie musi sobie dojrzec. W tej puszce z ktorej wziales probke, a ktora byla opisywana wyzej, pozostalo juz tytoniu moze na 2-3 palenia
Zgadzam się. Do natychmiastowego palenia też się nadaje.
Taki maly dodatek do impresji. Palilem przez kilka dni Aperitifa w klimacie gdzie wilgotnosc non stop wynosila okolo <94%. Palil sie zdecydowanie gorzej i czescie musialem korzystac z zapalek (tez srednio chcialy sie palic). Odnioslem wrazenie ze lepiej w takich warunkach wychodza w smaku te turecko-orientalne dodatki no i naprawde dobra Va w tej miksturze. Palil sie chlodno, ale co chyba naturalne, pozostawial w fajce odczuwalnie wiecej kontendatu.
Fajka w takich warunkach nie chciala schnac dlugie dni i wilgoc na dnie widzialem jeszcze po 3 dniach.