Jako że od kilku lat większość czasu spędzam w Poznaniu, zacząłem być oszczędny.
Więc kupując nowa fajkę kupiłem też parę tytoni, by przekroczyć kwotę, która powoduje darmową dostawę. Padło m.in. na Guilty Pleasure. W necie spotkałem się raczej z dobrymi opiniami o nim, ale tak naprawdę kupiłem, bo ładnie się nazywa. Kończę palić druga fajkę, a że paliłem po pół – można zakwalifikować tę impresję do kategorii „Po jednej”. W puszce, zachęcającej oprócz nazwy także wizerunkiem całującej się pary, znalazłem dość wilgotny tytoń, ładnie zapakowany w harmonijkowo składającą się bibułkę z papierowym „denkiem”. Wygląda OK, pachnie pięknie – słodkimi owocami, trochę cytrusami. Nie wydało mi się, że zbyt sztucznie. W paleniu tytoń gładki, słodki i aromatyczny, aczkolwiek czuje się go oprócz aromatu . Moc jak dla mnie średnia. Bardzo smaczny aromat, nieprzytłaczający i do końca palenia taki sam. Room note bardzo przyjemny.
Pali się, jak na tak wilgotny tytoń, całkiem sucho. Jedyną jego wadą zdaje się być wysoka (relatywnie) cena. Plusem jest ładna puszka , szczególnie po odklejeniu informacji, że bywa zabójcza.
Podsumowując uważam, że warto oddać się tej grzesznej przyjemności, choćby raz…
Gdybym zakupił całą puchę to czułbym się „guilty”. Na szczęście była to 10 gr próbka, przy okazji większych zakupów.
Ja mam natomiast odczucia calkiem zgodne z autorem tekstu. Zapach cytrusów dość intensywny ale taki raczej naturalny. Pali się przyjemnie nie sikając kondensatem. Praktycznie nie zmienia smaku w trakcie palenia. Można śmiało polecić osobie lubiącej aromaty.
Moje (subiektywne) odczucia są natomiast takie, że tytoń nie wart swojej ceny. Mniej więcej (dalej subiektywnie) jakościowa półka Bellini.
Nie(stety) Bellini nie próbowałem. A odczucia do Guilty pleasure też mogą być z mojej strony mocno subiektywne, gdyż był to pierwszy tytoń fajkowy na rozpoczęcie przygody, palony przez mnie z jako taką starannością ;)
Wielkiej straty z tym Bellini nie ma ;)