Kolejny komiks – dzisiaj o nabijaniu fajki krajanką tytoniową, czyli najczęściej stosowaną formą cięcia i konfekcjonowania tytoniu. Najbardziej naturalną, a zarazem taką, która najlepiej przygotowuje fajkę do palenia, jest dla mnie metoda trójwarstwowa. Zmusza do staranności, pozwala na pozbawione przypadku ubicie tytoniu w poszczególnych warstwach.
Opowiadam dzisiaj o mieszankach Ready Rubbed, gotowych do nabijania bez żadnych zabiegów wstępnych.
Sprawa najważniejsza – fajka nie jest kolubryną spod Jasnej Góry, więc nie nabija się jej na sztywno, jak armatę. Podczas nabijanie wielokrotnie sprawdza się w fajce ciąg. Tytoń wilgotny nabija się ”szczelniej” i łatwiej blokuje ciąg – jest bardziej plastyczny, niekiedy wręcz plastelinowaty. Ale i ten wysuszony na pieprz ma identyczną tendencję – ten się z kolei kruszy i też uszczelnia komin.
Tytoń powinien po ściśnięciu go w kuleczkę szybko i wyraźnie się rozprężyć – bez kruszenia i pylenia. Doświadczeni palacze określają „akuratność” do nabijania po wzięciu odrobinki między palce. Ta umiejętność może być nabyta szybko, o ile przygotowaniu fajki do palenia poświęci się trochę uwagi i włączy kojarzenie.
Zaraz będę nabijał, gromadzę więc wszystko pod ręką. Fajkę, tytoń, kołeczki i moją ulubioną wielofunkcyjną sosjerkę. Tu zapobiegnie kruszeniu na blat, a okruszki będzie można ławo wsypać bądź do komina, bądź do puszki.
WARSTWA PIERWSZA
Wkładam do komina pierwszą porcję tytoniu. Ja robię to w ten sposób, ale wielu kolegów po prostu nabiera tytoń z puszki czy koperty, jak łyżką.
Leciutko ugniatam po sam rim…
Ubijam pierwszą warstwę – nie za mocno, tak aby nie zakorkować fajki na początku. Warto obracać fajką podczas układania tytoniu – nabicie będzie miało spiralny układ wstążek i włókienka będą się wzajemnie „zazębiać”. Zapobiegnie to „podnoszeniu się” tytoniu pod wpływem temperatury oraz konieczności ciągłego przyciskania żaru kołeczkiem.
WARSTWA DRUGA
Nabijamy podobną ilością tytoniu jak w warstwie pierwszej. Czynności powtarzamy punkt po punkcie, ale tym razem pokazuję to na zdjęciach z palcem wskazującym w roli ubijaka. Nie w każdy komin da się wepchnąć kciuk – np. jeśli ktoś zrobił życiowy błąd i kupił fajkę o przekroju komina mniejszym niż 19 mm albo ma rękę drwala.
Ubijam nieco mocniej niż warstwę pierwszą i kilkakrotnie sprawdzam, jak się ciągnie. Pod koniec drugiej warstwy (kręcimy i pamiętamy o tworzeniu spiralki) powinien być nieznaczny opór.
WARSTWA TRZECIA
I znów analogiczna ilość tytoniu…
Ładujemy z naddatkiem, wciskamy…
I pracowicie kręcąc fajką, ubijamy spiralnie. O wiele mocniej niż w poprzednich warstwach.
Po palcowaniu tak wygląda prawidłowo nabita faja. Tytoń jeszcze lekko odstaje.
Przycieramy powierzchnię tytoniu, kręcąc kołeczkiem. Nie trzeba zbyt mocno przyciskać, to już nie jest ubijanie – chodzi o to, by tytoń na wierzchu dodatkowo się rozdrobnił, pokruszył, porozdzierał. Będzie się łatwiej palić w takiej postaci…
I już można pomyśleć, gdzie znów się zapodziała ta cholerna zapalniczka…
Jak dla mnie perfekcyjnie i przystępnie wytłumaczone.
Bardzo łatwe do przyswojenia przez Kolegów z krótkim stażem.
Ps.Mnie nikt ongiś kiedyś tak obrazowo nie wytłumaczył tego zagadnienia.
Pozdrawiam
Wdzięczny za pochwałę. Mi, niestety też nikt tego nie wyjaśnił i uczyłem się, można powiedzieć, na raty. Chciałem, by koledzy wpadający do fajkanetu, nie musieli się tak męczyć. Tylko trudno było wymyślić patent na fotografowanie własnych rąk podczas pracy :)
Jalens jesteś niemożliwy. Zaglądam do twoich tekstów żeby utwierdzić się w swoich sposobach i zawsze czegoś nowego się uczę. Dzięki ci i czekam na naukę zwłaszcza flakeów i coba :)
Myślę, że takich rzeczy, było najbardziej brak, do tej pory.
BTW, co to za zwirze ten bulldog?
Electra Special Prima z allegro, starutka fajka, zapuszczona przez jakiegoś chłopa z Bretanii do tego stopnia, że nie mieściła się nawet w określeniu rotma o panu niechluju.
Ale po ciężkiej pracy na kopalnianym przodku i wydrylowaniu centymetrowego nagaru, wrzosiec w kominie nieskalany. Z tego samego zakupu mam pięknego Rhodesiana. Była palona także przez chłopa lub rybaka z Bretanii. W ogóle francuskie fajki z serwisów aukcyjnych mają takie same cechy – nie boję się ich kupować, ta kloszardowska stylistyka palenia i nie zdejmowania nagaru od nowości do zatkania komina jest fantastycznym zabezpieczeniem dla wrzośca.
Uzupełnienie: jak sądzę, tylko jar mógłby coś bliższego o tych fajkach wiedzieć. Spotykałem Electry na niemieckojęzycznych stronach ebaya, ale inne kształty. U Szwajcarów, Austriaków i Niemców. Ustnik jeszcze ebonitowy, o charakterystycznym zwężonym ząbku. Zero marketingowego designu, wrzosiec perfekcyjny, aluminowy skraplacz ogromny, skomplikowany i charakterystyczny dla lat 50, kiedy to zachwycono się aluminium i wsadzano go do każdej dziedziny życia.
Perfekcyjny, to by był, bez tego piciora na rimie… dobra bez jaj (znaczy taki żart miał być, przyciężkawy)… mnie się te wszystkie aluminiowe wihajstry w środku zawsze kojarzą z Hameryką (co więcej one mogą mieć napisane tam french briar, to nie przeszkadza), tak jak bulldog (w sensie kształt, nie pies) z okresem do lat 50-60. czy ktoś jeszcze robi teraz takie bulldogi?
Hehe, a jak ma nie być piciora na rimie, skoro trzeba było czasem wystukać fajkę o sieczkarnię?
Ja lubię francuskie fajki, więc wiem, że np. we francuskich ROOPach z przełomu 40/50 trafiały się takie skraplacze, jak w destylarniach do puszczania winka w rurę. Rola wcięć, wyżłobień, rureczek jest zapewne dzisiaj nie do określenia. Taki aluminiowy mikrokomputer.
A dzisiejsze bulldogi, to już nie te bulldogi – tu masz rację.
Drogi yopasie to zwierzę to własnie pies bulldog)Pozdrawiam.
więcej komiksów !! :)
dziś po próbie, późnym wieczorem popróbujem kroków Jalensowych
Będzie więcej, ale to zajmuje sporo czasu – a muszę też czasami popracować dla chleba.
Będę musiał wypróbować to z tym kręceniem kciuka czytałem że tytoń musi być spiralnie układany ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać a tu hop i jest o tym temat:)
Patent z kręceniem fajki wokół kciuka jest banalnie prosty i zarazem tak prosty, że aż genialny. Nigdy na to bym nie wpadł. Niby oczywistość, a proszę. Czasem prostota to najlepsze rozwiązanie.
Widać, że Jacek wkładał palce do niejednego komina ;)
No rzeczywiście paluch czasem sie przyda)
Dzięki Jacku, dzisiaj pierwszy raz przekroczyłem 60 minut.
Nabiłem wg 12 kroków, spróbowałem, zero ciągu, wywaliłem wszystko z fajki i od początku. Chyba za trzecim razem ok :-). Zapaliłem, poprawiłem, raz zgasła i po skończeniu szczere zdziwienie – przeleciała godzina. Następne pozytywne doświadczenie. Następnym razem spróbuję z jakąś większą fajeczką. Może pobiję własny rekord :-)
pozdrawiam
Franz
Rad jestem, jak się coś stąd przyda :) Sprawdzaj ciąg kilka razy podczas nabijania. To skłania do trochę luźniejszego utłukiwania kolejnych wartw. Zawsze możesz docisnąć na końcu.
Jeżeli ktoś chciałby tytoń Mac Baren Golden Ambrosia proszę o info na oskarkarpierz @ o2.pl
Kupiłem, otworzyłęm, zaliczyłem tylko jedno palenie i tytoń nie podszedł mi do gustu.
Chętnie przyjmę jakiś aromat w zamian ale nie jest to warunek.
Jedno palenie to jednak trochę mało…spróbowałbym dać tytoniowi trochę więcej szans, a nuż przypasuje ;) Chociaż MacBrrrowskie ambrozje budzą dość skrajne opinie…
Alan, naprawdę nie skorzystam. Jak chcesz to podeślij mailem adres to ci wyślę.
No właśnie, mi czasem zaczyna coś smakować jak puszka się kończy, a najlepsze oczywiście ostatnie nabicie :/
Temat zamknięty. Tytoń przygarnął Alan.
Przepraszam, nie widzę- co to za tytoń użyty do tego eksperymentu?
Erinmore mixture? Tylko czy to aby napewno jest ready rubbed?
Tn sposób konfekcjonowania oznacza- zdaje się- tytoń typu flake przygotowany do palenia, zasadniczo broke flake, tylko jeszcze bardziej brken.
Ten tytoń jak nazwa wskazuje to mixture bardziej Bulk (Loose) niż ready rubbed.
Ale z grubsza patent jest zawsze ten sam- wkładamy tytoń, obracamy główką, podpalamy i palimy :D
Jako początkujący chce wyrazić swoją wdzięczność za tego typu artykuły.
Powiedzieć, że są pomocne to mało
Dzięki i pozdrawiam
Pytanie początkującego: czyta się, aby fajkę nabijać trójwarstwowo -pierwsza warstwa luźniejsza, kolejna trochę mocniej i trzecia – najmocniej ubita. Pytanie nasuwa się następujące: czy nabijając mocniej kolejne warstwy, nie ubija się również tej znajdującej się pod nią? Jeśli tak, to po co dbać o łagodne ubicie pierwszej warstwy, skoro i tak zostanie ona później przyciśnięta?
Bo gdybyśmy nabijali każdą warstwę z końcową siłą, to byłoby zero cugu. A tak, nabijając stopniowo mamy prawidłowo ubity tytoń i odpowiednio zwarty.
Tak „na chłopski rozum” i znacznie upraszczając – bo ściskanie się dodaje. Jak ściśniesz 3 warstwy, każdą z siłą 3, to masz coś takiego: 3, 3+3, 3+3+3. Jak ściśniesz pierwszą z siłą 1, drugą z siłą 2, trzecią z siłą 3, to masz: 3, 3+2, 3+2+1.
Tak sobie dziś wysypałem Bright CR i pomyślałem że może pokażę jeszcze jednen patent na nabijanie:
Film jest kiepskiej jakości, pozostawia wiele do życznie, próżno szukać dźwiękowego komentarza, ale widać o co chodzi. Niestety nie mam żadnego programu do montażu video, dlatego wyszło to jak wyszło, popracuję nad tym jeszcze, jak znadę płyty z imovie
Mając do dyspozycji fajkę typu pot, w tym przypadku bardzo duży patelniowy pot Londoner, możemy tytoń zwinąć w kulkę, pali się bardzo dobrze i pozwala na nowo odkryć palony tytoń, sprawdza się również jeśli mamy „popsuty” flake
W bardzo podobny sposób nabijam… papryki mięsem. Przez zasmażaniem :) Musze spróbować – mam nazwę: technika kotletowa :)
Zasadniczo to chodzi o to by zrobiła się kulka, można i samymi palcami tak tytoń miętosić żeby powstała. Jak tytoń bardziej suchy to nie zrobisz w ten sposób i tak więc nazwa raczej nie pasuje.
Nie nabijam się, boże broń. Ot, skojarzenie z dzisiejszego obiadu. Swoją drogą, film to jednak potęga :)
pierwszy post, nie ukrywam, że na lekkiej bani…
no taki już jestem… :D
myślenie o fajce rozpocząłem gdzieś dwa lata temu…, pierwsza gruszka dwa miesiące temu… średnio zadowalające wyniki, że o samopoczuciu domowników nie wspomnę :D
dziś załadowałem w gruchę wg komiksu i chylę czoła przed autorem, naprawdę chapeau bas za podpowiedź, niby nic dla wciągniętych, lecz dla mnie milowy krok…
i to było moje pierwsze skorzystanie z pomocy, gdzie po wypykaniu małego co nieco podniebienie i język pozostały nienaruszone :0
wielkie dzięki, że jesteś… ty i twoje rady, aż się boję co to będzie jak skorzystam z następnych :)
p.s. przepraszam, że nie używam shiftu…, tak już mam…
p.s.” jak najwięcej wersji komiksowych, że o youtubie już nie wspomnę :)
Posiadam fajkę Petersona system standard 307. Jest super.
1. komin wrzoścowy
2. elegancki wygląd nadaje srebrny pierścień
3. przystosowana do filtrów 9 mm ( ja używam JBR Adventure z elementem ceramicznym)
4. szeroki, ale nie do przesady komin-tak na palec wskazujący
5. specjalne zakończenie ustnika- dym jest kierowany na podniebienie twarde a nie na tylną ścianę gardła, co poprawia walory smakowe)
6. brak możliwości poparzenia jamy ustnej
7 łatwa w utrzymaniu w dłoni i w czystości:-)
Kompletnie nie wiem jakie dwie kolejne fajki kupić..
5. specjalne zakończenie ustnika- dym jest kierowany na podniebienie twarde a nie na tylną ścianę gardła, co poprawia walory smakowe)
Waść ma kubki smakowe na podniebieiu zamiast na języku?
6. brak możliwości poparzenia jamy ustnej
Zawsze jest taka możliwość, czego nie życzę ;)
Kompletnie nie wiem jakie dwie kolejne fajki kupić..
Przede wszystkim takie, które sie podobają :)
Z filtrów polecam balsę, w drugiej kolejności piankowe. A najlepiej bez :P
Nie będę się wdawał w sekrety anatomii, zwróć Pan jednak uwagę że język w prawidłowej paszczęce przylega do podniebienia jak ostryga do muszli, więc specjalny ustnik ma sens, również zabezpiecza przed poparzeniem. Proszę sobie odnależć ten model w internecie na zdjęciu. Pozdrawiam. Wolałbym jednak aby porady co do zakupu kolejnych fajek były bardziej sprecyzowane. Mam proszę Waści proste wymagania: kolor czarny, połyskliwy, wykończenia w złocie lub srebrze, trwały komin. Kupię od zaraz.
To ja jakiś krzywy jestem, bo z fajką w ustach, język leży sobie na dole ;)
Mam jednego Peta z tym ustnikiem i uważam to za kompletną porażkę – gdyby nie opcja przekręcenia go o 180 stopni, to szybko bym się fajki pozbył. Ale skoro Tobie P-lip odpowiada, to nic mi do tego.
Co do fajki – co to znaczy trwały komin? Jak ktoś nagminnie przegrzewa fajkę, to najtwardszy wrzosiec w końcu wymięknie :) W kwestii wyboru – może coś z =>Vauena< =? Pamiętam, że jest jakaś seria, która mogłaby Ci przypasować (o ile lakierowanie nie będzie wadziło, a w użytkowaniu raczej będzie…)
dzieki
Jest taka seria Dunhilla, nie pamiętam nazwy, ale wykańczają je na jednolitą gładką czerń. Dla mnie to morderstwo na niewinnym drewnie, ale może podpasuje? :-)
Peterson Standard System?
BTW: Standard Systemy mają wirolki śrebne, ale niestety dotyczy to tylko barwy :). Śrebne wirolki mają fajki serii Sterling Silver. No chyba, że czegoś jeszcze nie ogarnąłem. A to jest zawsze możliwe.
Natomiast, jeśli chodzi o wymagania Kolegi, to… hm… Perry ostatnio pokazywał jakiegoś Dunhilla na sprzedaż.
A fajkowo posiada np. w ofercie fajki Pietrzyka, które jak raz pasują do opisu. Wykończenie w złocie malowanem.
UkłonY,
świetnie i łatwo wytłumaczone
Witam! jestem młodym palaczem fajki, chociaż z tytoniem miałem dużo do czynienia (nigdy jednak w moich ustach nei zadościł papieros). Żułem tytoń, wciągałem tabakę i paliłem cygara. Dzięki tym wspaniele zrobionym poradnikom mogę rozkoszować się fajką, co idzie mi coraz lepiej. O ile nie sprawiało mi kłopotu powolne palenie (cygarowy nawyk) to dużo gorzej było utrzymać żar i dobrze nabić fajeczkę. Na początku zapałka co chwilę lądowała nad tytoniem. Mam nadzieję, że na tym portalu będę mógł się wiele nauczyć od doświadczonych Kolegów. Mam tylko jedno pytanie, zaważyłem, że pod koniec palenia po wyciągnięciu z ust fajki z ustnika samodzielnie „wypływa”. Tak ma być czy robię coś źle?
Samodzielnie „wypływa” dym zabrakło mi jednego słówka, przepraszam.
powiem szczerze… jestem kompletnym glabem co do tytoniu bylem jego przeciwnikiem od 20 lat.. ale gdy po raz pierwszy sam nabilem i zapalilem to mi sie to od razu spodobalo :) pale jedne nabicie na kilka dni wiec zero nalogu.. ale jest to po prostu no.. eleganckie
pytanie.. co moge robic nie tak… moje dwie pierwsze warstwy tytoniu ida ladnie bez problemu ale ostatnia ( pierwsza ) zostaje nieruszona za mocno ubijam ? czy wlasnie za lekko? robie tak jak jest napisane tutaj
Trochę namieszałeś, ale rozumiem że chodzi o tę warstwę, co nabija się jako pierwszą, przy dnie? Może za mokro palisz i tytoń przesiąka kondensatem, co czyni go niepalnym.
Możliwe że za mocno nabijasz dół komina i wtedy mocniej się ciągnie, mokro się pali itd. to co napisał Alan . Ja dołu w ogóle nie dobijam, nasypię szczyptę do komina i lekko puknę o dłoń żeby się ułożył, później biorę drugą szczyptę w 3 palce i ruchem wkręcającym wpycham do komina ale też uważam żeby nie dobić do dna fajki, jak mi brakuje do pełnej fajki to dołożę jeszcze trochę albo i nie, zależy na ile palenia mam ochotę, na końcu równam delikatnie kołeczkiem. Tak jak za wszystkim, trzeba próbować różnych metod, raz mocniej raz lżej i znaleźć tą swoją, która sprawi że palenie będzie smaczne i suche.
ciekawe dzieki wielkie :) Moze i jest mokry bo dostaje liscie z hodowli dziadka i sam je tne