Nabijanie – Ready Rubbed

21 lutego 2010
By

Kolejny komiks – dzisiaj o nabijaniu fajki krajanką tytoniową, czyli najczęściej stosowaną formą cięcia i konfekcjonowania tytoniu. Najbardziej naturalną, a zarazem taką, która najlepiej przygotowuje fajkę do palenia, jest dla mnie metoda trójwarstwowa. Zmusza do staranności, pozwala na pozbawione przypadku ubicie tytoniu w poszczególnych warstwach.

Opowiadam dzisiaj o mieszankach Ready Rubbed, gotowych do nabijania bez żadnych zabiegów wstępnych.

Sprawa najważniejsza – fajka nie jest kolubryną spod Jasnej Góry, więc nie nabija się jej na sztywno, jak armatę. Podczas nabijanie wielokrotnie sprawdza się w fajce ciąg. Tytoń wilgotny nabija się ”szczelniej” i łatwiej blokuje ciąg – jest bardziej plastyczny, niekiedy wręcz plastelinowaty. Ale i ten wysuszony na pieprz ma identyczną tendencję – ten się z kolei kruszy i też uszczelnia komin.

Tytoń powinien po ściśnięciu go w kuleczkę  szybko i wyraźnie się rozprężyć – bez kruszenia i pylenia. Doświadczeni palacze określają „akuratność” do nabijania po wzięciu odrobinki między palce. Ta umiejętność może być nabyta szybko, o ile przygotowaniu fajki do palenia poświęci się trochę uwagi i włączy kojarzenie.

Przed nabiciem
Zaraz będę nabijał, gromadzę więc wszystko pod ręką. Fajkę, tytoń, kołeczki i moją ulubioną wielofunkcyjną sosjerkę. Tu zapobiegnie kruszeniu na blat, a okruszki będzie można ławo wsypać bądź do komina, bądź do puszki.

WARSTWA PIERWSZA

Pierwsza porcja
Wkładam do komina pierwszą porcję tytoniu. Ja robię to w ten sposób, ale wielu kolegów po prostu nabiera tytoń z puszki czy koperty, jak łyżką.

Po sam rim
Leciutko ugniatam po sam rim…

Ubijanie
Ubijam pierwszą warstwę – nie za mocno, tak aby nie zakorkować fajki na początku. Warto obracać fajką podczas układania tytoniu – nabicie będzie miało spiralny układ wstążek i włókienka będą się wzajemnie „zazębiać”. Zapobiegnie to „podnoszeniu się” tytoniu pod wpływem temperatury oraz konieczności ciągłego przyciskania żaru kołeczkiem.

WARSTWA DRUGA

Druga warstwa
Nabijamy podobną ilością tytoniu jak w warstwie pierwszej. Czynności powtarzamy punkt po punkcie, ale tym razem pokazuję to na zdjęciach z palcem wskazującym w roli ubijaka. Nie w każdy komin da się wepchnąć kciuk – np. jeśli ktoś zrobił życiowy błąd i kupił fajkę o przekroju komina mniejszym niż 19 mm albo ma rękę drwala.

Ubijanie
Ubijam nieco mocniej niż warstwę pierwszą i kilkakrotnie sprawdzam, jak się ciągnie. Pod koniec drugiej warstwy (kręcimy i pamiętamy o tworzeniu spiralki) powinien być nieznaczny opór.

WARSTWA TRZECIA

Warstwa trzecia
I znów analogiczna ilość tytoniu…

Naddatek
Ładujemy z naddatkiem, wciskamy…

Ubijanie
I pracowicie kręcąc fajką, ubijamy spiralnie. O wiele mocniej niż w poprzednich warstwach.

Po palcówkach
Po palcowaniu tak wygląda prawidłowo nabita faja. Tytoń jeszcze lekko odstaje.

Kołeczkowanie
Przycieramy powierzchnię tytoniu, kręcąc kołeczkiem. Nie trzeba  zbyt mocno przyciskać, to już nie jest ubijanie – chodzi o to, by tytoń na wierzchu dodatkowo się rozdrobnił, pokruszył, porozdzierał. Będzie się łatwiej palić w takiej postaci…

Gotowe
I już można pomyśleć, gdzie znów się zapodziała ta cholerna zapalniczka…

Tags: , , ,

48 Responses to Nabijanie – Ready Rubbed

  1. Mariusz Broniarz
    Mariusz Broniarz
    22 lutego 2010 at 00:05

    Jak dla mnie perfekcyjnie i przystępnie wytłumaczone.
    Bardzo łatwe do przyswojenia przez Kolegów z krótkim stażem.
    Ps.Mnie nikt ongiś kiedyś tak obrazowo nie wytłumaczył tego zagadnienia.
    Pozdrawiam

    • 22 lutego 2010 at 00:09

      Wdzięczny za pochwałę. Mi, niestety też nikt tego nie wyjaśnił i uczyłem się, można powiedzieć, na raty. Chciałem, by koledzy wpadający do fajkanetu, nie musieli się tak męczyć. Tylko trudno było wymyślić patent na fotografowanie własnych rąk podczas pracy :)

  2. lgatto
    lgatto
    22 lutego 2010 at 09:18

    Jalens jesteś niemożliwy. Zaglądam do twoich tekstów żeby utwierdzić się w swoich sposobach i zawsze czegoś nowego się uczę. Dzięki ci i czekam na naukę zwłaszcza flakeów i coba :)

  3. yopas
    22 lutego 2010 at 10:20

    Myślę, że takich rzeczy, było najbardziej brak, do tej pory.
    BTW, co to za zwirze ten bulldog?

    • 22 lutego 2010 at 10:39

      Electra Special Prima z allegro, starutka fajka, zapuszczona przez jakiegoś chłopa z Bretanii do tego stopnia, że nie mieściła się nawet w określeniu rotma o panu niechluju.

      Ale po ciężkiej pracy na kopalnianym przodku i wydrylowaniu centymetrowego nagaru, wrzosiec w kominie nieskalany. Z tego samego zakupu mam pięknego Rhodesiana. Była palona także przez chłopa lub rybaka z Bretanii. W ogóle francuskie fajki z serwisów aukcyjnych mają takie same cechy – nie boję się ich kupować, ta kloszardowska stylistyka palenia i nie zdejmowania nagaru od nowości do zatkania komina jest fantastycznym zabezpieczeniem dla wrzośca.

    • 22 lutego 2010 at 11:00

      Uzupełnienie: jak sądzę, tylko jar mógłby coś bliższego o tych fajkach wiedzieć. Spotykałem Electry na niemieckojęzycznych stronach ebaya, ale inne kształty. U Szwajcarów, Austriaków i Niemców. Ustnik jeszcze ebonitowy, o charakterystycznym zwężonym ząbku. Zero marketingowego designu, wrzosiec perfekcyjny, aluminowy skraplacz ogromny, skomplikowany i charakterystyczny dla lat 50, kiedy to zachwycono się aluminium i wsadzano go do każdej dziedziny życia.

      • yopas
        22 lutego 2010 at 11:32

        Perfekcyjny, to by był, bez tego piciora na rimie… dobra bez jaj (znaczy taki żart miał być, przyciężkawy)… mnie się te wszystkie aluminiowe wihajstry w środku zawsze kojarzą z Hameryką (co więcej one mogą mieć napisane tam french briar, to nie przeszkadza), tak jak bulldog (w sensie kształt, nie pies) z okresem do lat 50-60. czy ktoś jeszcze robi teraz takie bulldogi?

        • 22 lutego 2010 at 12:04

          Hehe, a jak ma nie być piciora na rimie, skoro trzeba było czasem wystukać fajkę o sieczkarnię?

          Ja lubię francuskie fajki, więc wiem, że np. we francuskich ROOPach z przełomu 40/50 trafiały się takie skraplacze, jak w destylarniach do puszczania winka w rurę. Rola wcięć, wyżłobień, rureczek jest zapewne dzisiaj nie do określenia. Taki aluminiowy mikrokomputer.

        • 22 lutego 2010 at 12:05

          A dzisiejsze bulldogi, to już nie te bulldogi – tu masz rację.

    • sat666sat
      sat666sat
      22 lutego 2010 at 17:14

      Drogi yopasie to zwierzę to własnie pies bulldog)Pozdrawiam.

  4. heretico
    22 lutego 2010 at 11:14

    więcej komiksów !! :)
    dziś po próbie, późnym wieczorem popróbujem kroków Jalensowych

    • 22 lutego 2010 at 11:21

      Będzie więcej, ale to zajmuje sporo czasu – a muszę też czasami popracować dla chleba.

  5. MASERATI
    MASERATI
    22 lutego 2010 at 11:25

    Będę musiał wypróbować to z tym kręceniem kciuka czytałem że tytoń musi być spiralnie układany ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać a tu hop i jest o tym temat:)

  6. Rheged
    24 lutego 2010 at 23:25

    Patent z kręceniem fajki wokół kciuka jest banalnie prosty i zarazem tak prosty, że aż genialny. Nigdy na to bym nie wpadł. Niby oczywistość, a proszę. Czasem prostota to najlepsze rozwiązanie.

    Widać, że Jacek wkładał palce do niejednego komina ;)

  7. sat666sat
    sat666sat
    24 lutego 2010 at 23:30

    No rzeczywiście paluch czasem sie przyda)

  8. Franz
    Franz
    28 lutego 2010 at 22:14

    Dzięki Jacku, dzisiaj pierwszy raz przekroczyłem 60 minut.
    Nabiłem wg 12 kroków, spróbowałem, zero ciągu, wywaliłem wszystko z fajki i od początku. Chyba za trzecim razem ok :-). Zapaliłem, poprawiłem, raz zgasła i po skończeniu szczere zdziwienie – przeleciała godzina. Następne pozytywne doświadczenie. Następnym razem spróbuję z jakąś większą fajeczką. Może pobiję własny rekord :-)
    pozdrawiam
    Franz

    • 28 lutego 2010 at 22:23

      Rad jestem, jak się coś stąd przyda :) Sprawdzaj ciąg kilka razy podczas nabijania. To skłania do trochę luźniejszego utłukiwania kolejnych wartw. Zawsze możesz docisnąć na końcu.

  9. Oskar
    17 maja 2010 at 21:40

    Jeżeli ktoś chciałby tytoń Mac Baren Golden Ambrosia proszę o info na oskarkarpierz @ o2.pl
    Kupiłem, otworzyłęm, zaliczyłem tylko jedno palenie i tytoń nie podszedł mi do gustu.
    Chętnie przyjmę jakiś aromat w zamian ale nie jest to warunek.

    • Alan
      Alan
      18 maja 2010 at 03:12

      Jedno palenie to jednak trochę mało…spróbowałbym dać tytoniowi trochę więcej szans, a nuż przypasuje ;) Chociaż MacBrrrowskie ambrozje budzą dość skrajne opinie…

      • Oskar
        18 maja 2010 at 07:39

        Alan, naprawdę nie skorzystam. Jak chcesz to podeślij mailem adres to ci wyślę.

      • Lolek
        Lolek
        19 maja 2010 at 13:26

        No właśnie, mi czasem zaczyna coś smakować jak puszka się kończy, a najlepsze oczywiście ostatnie nabicie :/

    • Oskar
      18 maja 2010 at 20:55

      Temat zamknięty. Tytoń przygarnął Alan.

  10. JSG
    18 maja 2010 at 09:30

    Przepraszam, nie widzę- co to za tytoń użyty do tego eksperymentu?
    Erinmore mixture? Tylko czy to aby napewno jest ready rubbed?
    Tn sposób konfekcjonowania oznacza- zdaje się- tytoń typu flake przygotowany do palenia, zasadniczo broke flake, tylko jeszcze bardziej brken.
    Ten tytoń jak nazwa wskazuje to mixture bardziej Bulk (Loose) niż ready rubbed.
    Ale z grubsza patent jest zawsze ten sam- wkładamy tytoń, obracamy główką, podpalamy i palimy :D

  11. Kirghen
    26 maja 2010 at 11:48

    Jako początkujący chce wyrazić swoją wdzięczność za tego typu artykuły.
    Powiedzieć, że są pomocne to mało

    Dzięki i pozdrawiam

  12. Liwiusz
    21 czerwca 2010 at 23:49

    Pytanie początkującego: czyta się, aby fajkę nabijać trójwarstwowo -pierwsza warstwa luźniejsza, kolejna trochę mocniej i trzecia – najmocniej ubita. Pytanie nasuwa się następujące: czy nabijając mocniej kolejne warstwy, nie ubija się również tej znajdującej się pod nią? Jeśli tak, to po co dbać o łagodne ubicie pierwszej warstwy, skoro i tak zostanie ona później przyciśnięta?

    • Alan
      Alan
      21 czerwca 2010 at 23:53

      Bo gdybyśmy nabijali każdą warstwę z końcową siłą, to byłoby zero cugu. A tak, nabijając stopniowo mamy prawidłowo ubity tytoń i odpowiednio zwarty.

    • ben
      ben
      22 czerwca 2010 at 00:00

      Tak „na chłopski rozum” i znacznie upraszczając – bo ściskanie się dodaje. Jak ściśniesz 3 warstwy, każdą z siłą 3, to masz coś takiego: 3, 3+3, 3+3+3. Jak ściśniesz pierwszą z siłą 1, drugą z siłą 2, trzecią z siłą 3, to masz: 3, 3+2, 3+2+1.

  13. JSG
    JSG
    8 sierpnia 2010 at 15:26

    Tak sobie dziś wysypałem Bright CR i pomyślałem że może pokażę jeszcze jednen patent na nabijanie:
    Film jest kiepskiej jakości, pozostawia wiele do życznie, próżno szukać dźwiękowego komentarza, ale widać o co chodzi. Niestety nie mam żadnego programu do montażu video, dlatego wyszło to jak wyszło, popracuję nad tym jeszcze, jak znadę płyty z imovie
    Mając do dyspozycji fajkę typu pot, w tym przypadku bardzo duży patelniowy pot Londoner, możemy tytoń zwinąć w kulkę, pali się bardzo dobrze i pozwala na nowo odkryć palony tytoń, sprawdza się również jeśli mamy „popsuty” flake

    • jalens
      8 sierpnia 2010 at 17:54

      W bardzo podobny sposób nabijam… papryki mięsem. Przez zasmażaniem :) Musze spróbować – mam nazwę: technika kotletowa :)

      • JSG
        JSG
        8 sierpnia 2010 at 19:01

        Zasadniczo to chodzi o to by zrobiła się kulka, można i samymi palcami tak tytoń miętosić żeby powstała. Jak tytoń bardziej suchy to nie zrobisz w ten sposób i tak więc nazwa raczej nie pasuje.

        • jalens
          8 sierpnia 2010 at 19:08

          Nie nabijam się, boże broń. Ot, skojarzenie z dzisiejszego obiadu. Swoją drogą, film to jednak potęga :)

  14. vieto
    vieto
    6 lutego 2011 at 14:37

    pierwszy post, nie ukrywam, że na lekkiej bani…
    no taki już jestem… :D

    myślenie o fajce rozpocząłem gdzieś dwa lata temu…, pierwsza gruszka dwa miesiące temu… średnio zadowalające wyniki, że o samopoczuciu domowników nie wspomnę :D

    dziś załadowałem w gruchę wg komiksu i chylę czoła przed autorem, naprawdę chapeau bas za podpowiedź, niby nic dla wciągniętych, lecz dla mnie milowy krok…

    i to było moje pierwsze skorzystanie z pomocy, gdzie po wypykaniu małego co nieco podniebienie i język pozostały nienaruszone :0

    wielkie dzięki, że jesteś… ty i twoje rady, aż się boję co to będzie jak skorzystam z następnych :)

    p.s. przepraszam, że nie używam shiftu…, tak już mam…

    p.s.” jak najwięcej wersji komiksowych, że o youtubie już nie wspomnę :)

  15. dr łukasz
    3 lipca 2011 at 16:02

    Posiadam fajkę Petersona system standard 307. Jest super.
    1. komin wrzoścowy
    2. elegancki wygląd nadaje srebrny pierścień
    3. przystosowana do filtrów 9 mm ( ja używam JBR Adventure z elementem ceramicznym)
    4. szeroki, ale nie do przesady komin-tak na palec wskazujący
    5. specjalne zakończenie ustnika- dym jest kierowany na podniebienie twarde a nie na tylną ścianę gardła, co poprawia walory smakowe)
    6. brak możliwości poparzenia jamy ustnej
    7 łatwa w utrzymaniu w dłoni i w czystości:-)

    Kompletnie nie wiem jakie dwie kolejne fajki kupić..

    • Alan
      3 lipca 2011 at 16:09

      5. specjalne zakończenie ustnika- dym jest kierowany na podniebienie twarde a nie na tylną ścianę gardła, co poprawia walory smakowe)

      Waść ma kubki smakowe na podniebieiu zamiast na języku?

      6. brak możliwości poparzenia jamy ustnej

      Zawsze jest taka możliwość, czego nie życzę ;)

      Kompletnie nie wiem jakie dwie kolejne fajki kupić..

      Przede wszystkim takie, które sie podobają :)

      Z filtrów polecam balsę, w drugiej kolejności piankowe. A najlepiej bez :P

      • dr łukasz
        3 lipca 2011 at 16:40

        Nie będę się wdawał w sekrety anatomii, zwróć Pan jednak uwagę że język w prawidłowej paszczęce przylega do podniebienia jak ostryga do muszli, więc specjalny ustnik ma sens, również zabezpiecza przed poparzeniem. Proszę sobie odnależć ten model w internecie na zdjęciu. Pozdrawiam. Wolałbym jednak aby porady co do zakupu kolejnych fajek były bardziej sprecyzowane. Mam proszę Waści proste wymagania: kolor czarny, połyskliwy, wykończenia w złocie lub srebrze, trwały komin. Kupię od zaraz.

        • Alan
          3 lipca 2011 at 16:50

          To ja jakiś krzywy jestem, bo z fajką w ustach, język leży sobie na dole ;)

          Mam jednego Peta z tym ustnikiem i uważam to za kompletną porażkę – gdyby nie opcja przekręcenia go o 180 stopni, to szybko bym się fajki pozbył. Ale skoro Tobie P-lip odpowiada, to nic mi do tego.

          Co do fajki – co to znaczy trwały komin? Jak ktoś nagminnie przegrzewa fajkę, to najtwardszy wrzosiec w końcu wymięknie :) W kwestii wyboru – może coś z =>Vauena< =? Pamiętam, że jest jakaś seria, która mogłaby Ci przypasować (o ile lakierowanie nie będzie wadziło, a w użytkowaniu raczej będzie…)

          • dr łukasz
            3 lipca 2011 at 20:05

            dzieki

        • Julian
          Julian
          5 lipca 2011 at 12:31

          Jest taka seria Dunhilla, nie pamiętam nazwy, ale wykańczają je na jednolitą gładką czerń. Dla mnie to morderstwo na niewinnym drewnie, ale może podpasuje? :-)

    • yopas
      4 lipca 2011 at 08:51

      Peterson Standard System?
      BTW: Standard Systemy mają wirolki śrebne, ale niestety dotyczy to tylko barwy :). Śrebne wirolki mają fajki serii Sterling Silver. No chyba, że czegoś jeszcze nie ogarnąłem. A to jest zawsze możliwe.

      Natomiast, jeśli chodzi o wymagania Kolegi, to… hm… Perry ostatnio pokazywał jakiegoś Dunhilla na sprzedaż.
      A fajkowo posiada np. w ofercie fajki Pietrzyka, które jak raz pasują do opisu. Wykończenie w złocie malowanem.
      UkłonY,

  16. fajus
    29 października 2011 at 22:35

    świetnie i łatwo wytłumaczone

  17. ronnie
    15 sierpnia 2012 at 00:52

    Witam! jestem młodym palaczem fajki, chociaż z tytoniem miałem dużo do czynienia (nigdy jednak w moich ustach nei zadościł papieros). Żułem tytoń, wciągałem tabakę i paliłem cygara. Dzięki tym wspaniele zrobionym poradnikom mogę rozkoszować się fajką, co idzie mi coraz lepiej. O ile nie sprawiało mi kłopotu powolne palenie (cygarowy nawyk) to dużo gorzej było utrzymać żar i dobrze nabić fajeczkę. Na początku zapałka co chwilę lądowała nad tytoniem. Mam nadzieję, że na tym portalu będę mógł się wiele nauczyć od doświadczonych Kolegów. Mam tylko jedno pytanie, zaważyłem, że pod koniec palenia po wyciągnięciu z ust fajki z ustnika samodzielnie „wypływa”. Tak ma być czy robię coś źle?

    • ronnie
      15 sierpnia 2012 at 00:54

      Samodzielnie „wypływa” dym zabrakło mi jednego słówka, przepraszam.

  18. nowicjusz
    17 sierpnia 2012 at 23:31

    powiem szczerze… jestem kompletnym glabem co do tytoniu bylem jego przeciwnikiem od 20 lat.. ale gdy po raz pierwszy sam nabilem i zapalilem to mi sie to od razu spodobalo :) pale jedne nabicie na kilka dni wiec zero nalogu.. ale jest to po prostu no.. eleganckie

  19. nowicjusz
    18 sierpnia 2012 at 00:17

    pytanie.. co moge robic nie tak… moje dwie pierwsze warstwy tytoniu ida ladnie bez problemu ale ostatnia ( pierwsza ) zostaje nieruszona za mocno ubijam ? czy wlasnie za lekko? robie tak jak jest napisane tutaj

    • Alan
      18 sierpnia 2012 at 00:37

      Trochę namieszałeś, ale rozumiem że chodzi o tę warstwę, co nabija się jako pierwszą, przy dnie? Może za mokro palisz i tytoń przesiąka kondensatem, co czyni go niepalnym.

    • Lolek
      Lolek
      18 sierpnia 2012 at 09:18

      Możliwe że za mocno nabijasz dół komina i wtedy mocniej się ciągnie, mokro się pali itd. to co napisał Alan . Ja dołu w ogóle nie dobijam, nasypię szczyptę do komina i lekko puknę o dłoń żeby się ułożył, później biorę drugą szczyptę w 3 palce i ruchem wkręcającym wpycham do komina ale też uważam żeby nie dobić do dna fajki, jak mi brakuje do pełnej fajki to dołożę jeszcze trochę albo i nie, zależy na ile palenia mam ochotę, na końcu równam delikatnie kołeczkiem. Tak jak za wszystkim, trzeba próbować różnych metod, raz mocniej raz lżej i znaleźć tą swoją, która sprawi że palenie będzie smaczne i suche.

      • nowicjusz
        20 sierpnia 2012 at 17:00

        ciekawe dzieki wielkie :) Moze i jest mokry bo dostaje liscie z hodowli dziadka i sam je tne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*