Na fali sukcesów recenzenckich i renowatorskich akcji ogłaszamy konkurs! Potrwa on cztery tygodnie, a będzie zarazem (jak mamy nadzieję) zabawą. Na miłośników fajczarstwa i literatury już czekają ciekawe nagrody!
Jaki gatunek literacki najsilniej kojarzy się z fajczarstwem? Odpowiedź jest prosta – kryminał. Najsłynniejszy detektyw świata, Sherlock Holmes, opisany przez Arthura Conan Doyle’a, przy rozwiązywaniu zagadek często palił fajkę. Ten wizerunek na trwałe zapisał się do popkultury.
Prezentujemy więc opowiadanie kryminalne z fajkowym motywem w tle. Zabawa nasza będzie prosta – trzeba wytypować, kto zabił.
Co tydzień publikowana będzie kolejna część tekstu i na jej podstawie należy wskazać poprawną odpowiedź. Szans takich będzie trzy – w czwartym tygodniu zagadka zostanie rozwiązana. Aby nieco utrudnić sprawę, wprowadzamy kilka zasad:
1. W konkursie brać udział mogą tylko zarejestrowani użytkownicy;
2. Jeden tydzień – jedna osoba – jeden głos: oznacza to, że każdy z zarejestrowanych użytkowników może co tydzień (co publikację kolejnej części) wytypować jedną osobę, która jego zdaniem popełniła zbrodnię;
3. Szans jest więc trzy – można zmieniać swoje typy po publikacji kolejnej części, można jednak trwać przy swoim;
4. Liczyć będą się tylko poprawne odpowiedzi, co oznacza, że jeśli w pierwszym tygodniu ktoś trafił, a później pomylił się dwa razy w następnych tygodniach, jego pierwsza odpowiedź będzie się liczyć;
5. Im wcześniej, tym lepiej – siłą rzeczy pod koniec opowiadania powinno być łatwiej ze zidentyfikowaniem mordercy z uwagi na szereg informacji ujawnianych w trakcie śledztwa. Najcenniejsze nagrody będą więc do wygrania w pierwszym tygodniu konkursu;
6. Odpowiedzi udzielamy w komentarzach pod tekstem. Można je uzasadniać, można dyskutować, można wspierać się wzajemnie, ale ostatecznie każdy pracuje na siebie! Raz udzielonej odpowiedzi w danym tygodniu nie można zmienić;
7. Spośród poprawnych odpowiedzi Sierotka wylosuje zwycięzców;
8. Mordercą jest tylko jeden bohater lub jedna bohaterka spośród wszystkich wymienionych w pierwszym odcinku opowiadania;
9. Aby nie ułatwiać sprawy innym użytkownikom, wyniki konkursu podamy do publicznej wiadomości dopiero po opublikowaniu całości tekstu.
A oto nagrody! Do każdej z nich Fajkowo.pl ufundowało małe fajczarskie niespodzianki. Smaczne!
Dym z ostatniej fajki
Kiedy znaleziono zwłoki gospodarza, znad fajki jeszcze unosił się dym. Rozpalony poker stał na stole. Nabity staromodną virginią, której spory zapas Marek Zagrodzki trzymał na dnie jednej z szaf, wpatrywał się w kałużę krwi smutnym wzrokiem pięknych pawich oczek usłojenia. Stara, wysłużona brujerka – prawdopodobnie jedyny świadek ostatnich minut życia potężnego bankiera.
Martwy wydawał się jeszcze większy, niż za życia. Solidne barki, ogromny tors i mocarne ramiona. Wypracowane mięśnie nóg opinały nieco przyciasne jeansy. Twarz jednak była prawdziwie dziecięca i niewinna, co zwiodło już niejednego. W biznesie Zagrodzki był prawdziwą bestią – bezwzględny i silny, jak reszta jego ciała. W boksie, którym również parał się za młodych lat, także odnosił znaczne sukcesy. Na amatorskich ringach bił się pięćdziesiąt razy, ani razu nie ponosząc porażki. Wycofał się na krok przed podpisaniem kontraktu z zawodowym promotorem, uznając, że w profesjonalnej bijatyce chodzi już tylko o biznes, nie zaś wyzwania. A teraz leżał bez tchu z poderżniętym gardłem, zajmując słuszną część niemałego przecież gabinetu, będąc jedynie cieniem swojej dawnej chwały.
– Jeszcze ciepły – mruknął Szmul Gawit, poprawiając jarmułkę. – Piętnaście, może pół godziny po śmierci.
– On… – wyszeptała Joanna, żona ofiary, osuwając się wzdłuż drewnianej biblioteczki. Zakrwawionymi dłońmi plamiła grzbiety Kanta, Hobbesa oraz Jerofiejewa. I Biblię, co Szmul uznał za aż nadto symboliczne.
– Kochanie, chodźmy stąd – powiedziała łamiącym się głosem Karolina, bliska przyjaciółka Zabrodzkich. Miała szpilki koloru wściekle czerwonego, jak wielka plama krwi na drewnianej podłodze pokoju. – Chodźmy, dam ci szklankę wody.
– Kurwa mać – skwitował Franek, współpracownik, a zarazem uczeń Zabrodzkiego. Młody karierowicz mogący pochwalić się wielkimi pokładami talentu oraz buty. – Nawet nie dopalił.
– Dziwne jest to, że jego poker spokojnie stoi sobie na stole – rzekł Szmul. – Nie trzeba być prywatnym detektywem, aby stwierdzić, że Marek odstawił ją na parę chwil przed zdarzeniem. A to znowuż oznacza, że widział dokładnie swojego mordercę. I znał go. Bo nie spodziewał się niczego.
– No właśnie, nie trzeba być prywatnym detektywem, by to stwierdzić – chwycił go za język Grzegorz, mąż Karoliny, a zarazem wyjątkowy gbur, któremu w sytuacjach wymagających klasy oraz elegancji zawsze tego brakowało. Wystarczyło się jednak zwrócić do niego z potrzebą i pochyloną głową, a nigdy nie odmawiał pomocy, niejako przecząc pogłoskom o sercu z kamienia. – Ale ty jesteś prywatnym detektywem, więc co jeszcze możesz wydedukować?
Szmul podniósł się znad ciała przyjaciela nie mówiąc nic. Wzrokiem badał każdy szczegół pokoju. Bywał tu często, na partyjkach szachowych, czy karcianych wieczorkach lub by po prostu napić się whisky i pogawędzić w chmurze fajkowego dymu, jednak nagle zdał sobie sprawę, że to za mało. Nie zdążył namalować sobie mapy gabinetu w swojej wyobraźni. Przynajmniej nie tak dokładnej, aby orzekać coś z pewnością. Wiedział tylko, że ta stojąca na biurku fajka jest czymś nienaturalnym. Zagrodzki rzadko kiedy wyjmował ją z dłoni. Gdy już odpalił tytoń, nie lubił jej odkładać. Pykał często, nierzadko przy tym chlupiąc zbierającym się przez nieuważne ćmienie kondensatem. Miał nieznośny nawyk ocierania ust otwartą dłonią. Gawit nie lubił tego. Teraz zaś przyznał, że będzie mu tego brakować.
– Wezwałam policję – oznajmiła Karolina, wchodząc do gabinetu. – Powinni zjawić się niedługo.
– Kto przyjedzie? – zapytał Franek
– Pewnie Plancki.
– No to mamy pół godziny aby rozwiązać sprawę – powiedział Szmul zdenerwowanym głosem. – Plancki nie jest znany z jakości swej pracy. No dobrze, jest znany. Tylko nie jest lubiany. Mały odsetek rozwiązanych. Zwykły partacz.
– Słyszałem o nim dużo dobrego – wtrącił Grzegorz.
– A ja słyszałem, że palisz w używanych gruszach kupionych za grosze – odciął się detektyw.
Gawit przeszedł się po pokoju. Lepiej myślało mu się w ruchu. Jakby jego umysłowa maszyna potrzebowała fizycznego bodźca, jakby korby stawów obracały mózgowe koło. Wyłączył słuch, skupiając się na tym, co widzi oraz czuje. Miał bardzo wyczulony nos. Dar ten ujawnił się nagle. Po wielu alergicznych latach, kichaniu oraz nieustannego kataru, dolegliwość minęła w pewien sposób rekompensując mu cierpienia. Nagle wszelkie wonie – ukryte, przyćmione – obległy go całkowicie. Znajomi, odkrywszy to, nazwali go „psem gończym”.
I właśnie dzięki temu poczuł swąd spalenizny. Na przeciwległym krańcu pokoju, na brzegu dywanu, leżała jeszcze tląca się kupka na w pół spalonego tytoniu z fajki. Uniósł nieco dywan i jego oczom ukazało się kilka kropel rozmazanej krwi.
– Zabito go tutaj – stwierdził. – A ciało przeciągnięto pod biurko. Fajka musiała upaść, są nadpalone włókna dywanu.
– Och – zdziwił się Franek. – Po co ktoś go przeciągał?
Detektyw zmilczał. Po chwili namysłu zapytał:
Alarm na pewno nie dawał o sobie znać? Spytajcie Joannę.
Grzegorz z marsową miną wyszedł. Z sąsiedniego pokoju dotarł do nich odgłos płaczu i żałosnych pocieszeń.
– Nie, nikt się nie włamywał! Nikt nie wychodził! – zakrzyknął mężczyzna.
– To znaczy, że to ktoś z nas. Ten alarm to najnowszy sprzęt. Marek konsultował się ze mną, gdy go zmieniał. Raptem miesiąc temu. Niewielu mogłoby oszukać to urządzenie.
– Ale jednak… Wiesz, złodzieje są sprytni – odparł Franek.
– Złodzieje i mordercy. Ale to mało prawdopodobne. Nie. To ktoś z nas. Ktoś na tyle silny, aby powalić takiego byczka, jak Marek. Albo na tyle sprytny, żeby go ogłuszyć z zaskoczenia. Tylko, że wciąż… To niełatwa robota. On był mocny. Nie mógł się spodziewać. Albo nie chciał się bronić.
Grzegorz wrócił.
– I co? – spytał.
– Twoja żona miała romans z Markiem? – bezobcesowo rzucił Szmul.
Przez krótką chwilę panowała pełna zdziwienia cisza, pełna prawdy oraz wątpliwości. Prawda wypisana była na twarzy Grzegorza, wątpliwości zaś znalazły schronienie w jego oczach. Najwidoczniej mężczyzna nie mógł się zdecydować, czy wyznać tą oczywistość.
– Skąd wiesz? – wreszcie postawił na szczerość.
– Nie wiedziałem. Już wiem. A ty Franek? Jak sprawy w biznesie?
– Jeśli pytasz o to, czy ten tutaj mnie oszukiwał, to jasne, że tak. Jeśli znowuż będziesz drążył, czy o tym wiedziałem, to odpowiedź ponownie jest pozytywna – odparł drugi z przyjaciół bez mrugnięcia okiem. – Ale to nie ja go zabiłem.
– Przyprowadźcie dziewczyny – mruknął Szmul.
Nikt się nie ruszył. Wzrokiem unikali siebie oraz ciała leżącego na podłodze. Jakby wreszcie do nich dotarło, co tak naprawdę się stało. Jakby trup w gabinecie nie wystarczył, aby zdać sobie sprawę z powagi sytuacji. Dopiero poszukiwanie winowajcy wywołało strach i szok.
Wtedy do środka weszła Joanna z Karoliną.
– On przepisał wszystko na syna… – rzekła żona Marka. – Na syna…
Detektyw zmrużył powieki i odparł z przekonaniem.
– Przecież wy nie mieliście dzieci.
Kobieta spojrzała na niego czerwonymi od łez oczyma.
– My nie. On tak…
Emil Strzeszewski, luty-marzec 2012, Olsztyn
ERRATA:
Nastąpiła zmiana w regulaminie konkursu w punkcie 7. Dla powszechnej sprawiedliwości ;)
Zapraszamy do zabawy i komentowania :)
Stawiam na Karolinę, ale poczekam z wyrażaniem opinii na więcej. :)
Mam dwa typy, ale na pierwszy ogień idzie Franek.
Świetny pomysł, ale jedna wada, 5 osób poda swoje różne typy na zasadzie zgadywanki i ktoś z nich na pewno wygra. Chyba że jakieś uzasadnienia jednak podawać (komentarz albo PW).
Szmul Gawit.. hmm, gdyby pojawił się Alojzy Poszl, w ciemno stawiałbym, że to on zabił.
Hmm, może i racja. Dzięki za uwagę, jednak wprowadzamy zmianę w konkursie i to wyznaczona przez szanowną komisję konkursową Sierotka wylosuję zwycięzcę spośród poprawnych odpowiedzi :)
Pewnie żona. room note jej nie odpowiadał
No cóż – po pierwszej części raczej zgaduj-zgadula :)
Na razie oczywisty motyw mają dwie osoby, dlatego na razie nie biorę ich pod uwagę, wstępnie wykluczam także panie. Nic nie wiemy o tajemniczym synu i przedstawicielu władzy (a jak mniemam jako osoby wymienione, powinni być brani pod uwagę ? ).
Z pewnych względów (o których w wolnej chwili może coś naskrobię) obstawiam pana detektywa :)
A przepraszam, motyw oczywiście mają 3 osoby (w tym jedna podwójny), lecz ja zdania nie zmieniam :)
Tak, wszelkie wymienione osoby w tej części MUSZĄ być brane pod uwagę, choćby nie występowały na miejscu akcji aktualnie :)
Franek! To mój typ. Wyjaśnię jak się upewnię w kolejnych odsłonach ;)
Nawiasem – kapitalny pomysł :)
Dzięki :)
No cóż – na pierwszy rzut idzie mój imiennik Grzegorz.
Kogo, jak kogo, ale starego druha, to się tutaj nie spodziewałem ;)
A widzisz – czasami jeszcze potrafię zaskoczyć ;)
Wielki bankier chodzący w przyciasnych dżinsach, palący fajkę nzamiast cygar, który nie zajął się zawodowym boksem bo to biznes…
To musiało być samobójstwo!!! :D
Stawiam na detektywa – Szmul Gawit.
Stawiam na Joannę, tak poza konkursem ;)
Zupełnie poza konkursem – z czystej ciekawości: nie rozumiem znaczeń przekazywanych przez zdanie drugie i trzecie. Czyżby poker to panelówka ? Czy te określenia różnych według nie tylko mnie kształtów miały coś wspólnego z drogą do rozwiązania zagadki ? czy mowa jednak o jednej i tej samej fajce ?
Panie Jacku!
Słuszna uwaga. Napisane z rozpędu, przeoczone w procesie korekty. Bardzo pięknie dziękuję!
Syn. Najmniej podejrzewana postać często okazuje się być „czarnym koniem” takich opowiadań ;) Poza tym najmocniejszy motyw. Wszystko było na niego.
Stawiam na Grzegorza. Pewnie razem z denatem mieli wcześniej fajkową sesję:) Może ten popiół na dywanie był z gruszy Grzegorza, a nie z fajki Zagrodzkiego…? Tak czy inaczej, wróżenie z fusów, ale zabawa przednia:) Gratuluję pomysłu.
Wróżenie z popiołu! ;)
Stawiam na Franka. Słowo „karierowicz” zawsze budzi we mnie wzmożone podejrzenia.
Joanna, w końcu to kobieta, chociaż nie pasuje mi to że przeciągnęła ciało ale pod wpływem adrenaliny jest to możliwe.
Ależ będę odkrywczy! Stawiam na Franka. Oczywiście, nie można być pewnym do końca, ale już go nie lubię:)
Stawiam na Karolinę: moje wyjaśnienie jest takie, że nie Marek nie chciał porzucić żony i ożenić się z Karoliną i na dodatek przepisał wszystko na syna. A Franek pewnie okaże się synem Marka. Tylko kto jest matką syna Marka?
Grzegorz. Ma motyw przedstawiony przez autora. No i każdy go pominie, bo będzie myślał, że to byłoby zbyt proste :) No i wydumałem ;)
Oj, śpieszę poinformować, że go nie pominąłem:) Zresztą ten wtręt Zagrodzkiego o tym, że Grzegorz pali z gruszy – wdaje się mało przypadkowy, hehe:) Myślę, że akurat na tym portalu fajka jako bohater nie mogła pojawić się przez przypadek:)
Idzie Grześ przez wieś, starą fajkę niesie.
A tak poważnie to obstawiłbym Joannę, żadna królowa nie lubi kiedy się ją zdradza i omija w testamencie dodatkowo.
A gardło poderżnięto przybornikiem do fajki?
Kobieca intuicja siedząca przy drugim komputerze, podpowiada że to Karolina. Ja dodał bym do tego wspólnika, który dał radę temu dziwnemu osobnikowi. Wspólnik niekoniecznie męski, obstawiam duet dwóch pań. Co dwie to nie jedna, siły dość na chłopa.
Co do samego opowiadania, pewnie podpadnę, ale to jakieś takie słabe, bardziej jak pisane na kolanie wypracowanie na polski w szkole średniej, niż praca człowiek który się para bardziej lub mniej literaturą…
Fajka trochę na siłę wepchnięta w fabułę, nawet jeśli odgrywa kluczową rolę, wydaje się zbyt wulgarnie uwydatniona. Postaci są jakieś takie… nie wiem gdyby to był film, nazwał bym je papierowymi. Oczywiście to moja cholernie subiektywna opinia.
wow,a dlaczego Karolina nie ma utlenionych włosów, a może Grzegorz powinien jednak palić z wrzośca, a za to Franek… Ja bym nie przesadzał tutaj z papierówkami, chyba nie o to chodzi, ale to z kolei moja subiektywna opinia:)
Ja się nie czepiam szczegółów, raczej ogólnego wrażenia.
A fabuła, może mylnie, świadomie czy nie zaczerpnięta z http://www.youtube.com/watch?v=5lOxUJ_SIcM
Tego filmu.
Oczywiście to tylko „nasz” bardziej niż „mój” typ na rozwiązanie zagadki.
Nie podziękowałem wyżej za opinię, dziękuję teraz! Swoją drogą mam nieziemską zabawę, gdy czytelnicy próbują ustalić z czego czerpałem inspirację przy pisaniu tekstów literackich. Jeszcze nikt nigdy nie trafił :D
hehe, ja tak czy inaczej stawiam na Grzesia:)
Przede wszystkim wyrażam mój wielki zachwyt wspaniałym pomysłem! I typuję policyjnego detektywa Planckiego – marny w swoim fachu i nie cieszący się zbyt wielkim szacunkiem w środowisku, być może w kłopotach finansowych mógł przykładowo poprosić bankiera o przysługę lub wręcz wsparcie. Może też okazać się jego synem – a co ;-)
Już się cieszę na nowy kołeczek do fajki :-)))
Stawiam na Karolinę :)
Stawiam na rogacza – Grzegorz zabił :)
Strzelam Karolina
Według mnie to syn jest mordercą :)
Opowiem jak doszedłem do tego po przez analizę poszczególnych osób.
Joanna-to zbyt oczywiste. Ma w zasadzie 3 motywy, jej reakcja nie wskazuje na nią co też może być mylące. Jednak nie ma siły żeby przeciągnąć taki kawał chłopa jakim był zamordowany.
Karolina-zdradzała męża z Markiem, coś do niego czuć musiała skoro tego nie skończyła. Ta także nie ma siły żeby go przeciągnąć, nawet atak z zaskoczenia tego nie gwarantuje>
Franek-był jego uczniem i wspólnikiem. Po co miałby rąbać do swojego gniazda. Takie morderstwo źle stoi na tle firmy, notowania na rynku itd. Zrobiłby sobie tylko krzywdę tym morderstwem.
Plancki-po co miałby tam się znaleźć? Skoro to niedorajda także nie dałby sobie rady z takim mocarzem. Nie byłby w stanie precyzyjnie poderżnąć gardła. Poza tym Policjant, który w chodzi po cichu do czyjegoś domu, dokonuje morderstwa? Trochę zabrudziło by mu to papiery tym bardziej, że na miejscu jest detektyw. Nie mógłby liczyć na zatuszowanie sprawy. Gdyby chciał zacierać dowody byłby szybko na miejscu.
Grzegorz-ma motyw. Poza tym zamordowany nie spodziewał się ataku, a w przypadku przybycia męża swojej kochanki według mnie powinien być czujniejszy. Dodatkowo myślę, że on wcale nie kochał swojej żony. Wydaje się tak jakby na to wszystko pozwalał, po co więc miałby zabijać?
I wreszcie syn… To, że nikt się nie włamał to nie znaczy, że nie został wpuszczony. O samym fakcie włamania wiedziała by Joanna o co z resztą była pytana. Mogła wpuścić jego syna, może wiedzieć, że to on to zrobił. Sam syn był jego nieślubnym dzieckiem, mógł zrobić to z zemsty, że ten z nie mieszkał na przykład, nie poświęcał mu uwagi. Mógł zrobić to dla pieniędzy. Możliwości jest sporo.
Przepraszam za taki ogromny wywód na ten temat :)
Ja obstawiam Joannę :)
Stawiam na Grzegorza – tylko on mógł w takiej sytuacji pomyśleć o fajce i ją postawić na stole.
A ja stawiam na Karolinę.
O fajce może pomyśleć żona fajczarza – Grzegorza :) A poza tym to chyba kobiecy odruch – uprzątnąć? (to nie mój szowinizm! to szowinizm mojej lubej!).
Stawiam na Joannę.
Obstawiam Franka
na chwilę obecną moim typem jest Karolina — ona prawdopodobnie zabiła :)
Kochani! Drugą część opowiadania konkursowego opublikujemy do wtorku. Bo święta i każdy ma swoje obowiązki.
łeeeeeee ………
Nie łeeeeee tylko wszystko ok. Większość i tak nie będzie miała nawet czasu zasiąść przed komputerem aż do poniedziałku, może nawet wtorku (chyba, że to jednak mniejszość jest), więc nie widzę powodu specjalnie na łeb na szyję publikować wcześniej.
Kolejny fragment będzie dłuższy ;)
Po tym fragmencie podejrzewam żonę Grzegorza i to jest osoba którą typuję.
Na obecną chwilę obstawiam Joannę :)
Ostatnia godzina głosowania! Za około godzinę część druga opowiadania konkursowego! :)
EDIT: I finito! Do końca trwania konkursu dalsze komentowanie pod tym artykułem zostaje zablokowane w celu ułatwienia pracy naszej Sierotce. Odblokowane zostanie po ogłoszeniu wyników.
Witam!
Od początku tej zimy obserwuje forum, z ciekawością rozczytuje się w artykułach i felietonach, jednakże nigdy nie czułem potrzeby zaznaczania swojej obecności. Na jaki temat taki laik jak ja może się tu wypowiadać?
Całkowicie zmienił postać rzeczy ten o to konkurs. Nie chodzi tu o schowanego gdzieś tam we mnie „materialistycznego potwora”, bo na takiego nie chciałbym broń Boże wyjść, a o uczestnictwo w przedniej zabawie.
Serdecznie gratuluje pomysłu i jeżeli miał on gdzieś w założeniach zwabienie nowych członków to efekt został zrealizowany.
Kończąc stawiam na Joannę.
Od admina: załapałeś się dosłownie w ostatniej sekundzie. Głos zaliczony! ;) Rheged