Czy komiks o czyszczeniu fajki po każdym paleniu może zainteresować kolegów, co niejeden ustnik zjedli? Mam nadzieję, że tak. Niemal każdy z nas wypracował sobie własne misterium czyszczenia fajki – ba, obrzędowość całą, bo inaczej czyści się fajkę po każdym paleniu, inaczej od święta, a zupełnie inaczej w chwytającym z nagła szale pucowania wszystkiego, co z fajką jest związane…
O czyszczeniu fajki można gadać i gadać. Może więc pogadajmy o tym, bo każdy ma inne doświadczenia, przemyślenia, nawyki, niekiedy wręcz dziwactwa. Ale że łatwiej jest rozmawiać nad czymś, to ja zacznę – od pokazania mojej osobistej technologii czyszczenia fajki po każdym paleniu.
Fajka wymaga dbałości. Musi być po każdej sesji starannie wyczyszczona. Rzecz jasna, zdarza się, że nie ma takiej możliwości – jakieś bardziej oficjalne przyjęcia, posiady ucztujące, podczas których czyszczenie fajki zakrawa na chamstwo… Wówczas trzeba wetknąć nierozłożonej fajce bawełniany, nasiąkliwy wyciorek w zgryz, na wylot, aż do komina i schować ją po angielsku…
Jeśli tylko mogę, to staram się nie grzebać w kominie żelastwem niezbędnika. Ale w dobrze opalony komin w pewnych okolicznościach towarzyskich wetknę łyżeczkę i szybko pozbędę się popiołu czy niedopalonych resztek. W domu zawsze popiół „wystukam” o koreczek popielniczki. Wnętrze komina po takim zabiegu – jeśli tylko paliło się bez pośpiechu – będzie zaskakująco czyste.
Jeśli palę z filtrem, natychmiast go wyrzucam. To najpaskudniejsze ognisko zakaźnego smrodu – ale nie tylko fetor stanowi problem, filtr pozostawiony w gnieździe na dłuższy czas może się ordynarnie przykleić do ustnika, a wilgotny potrafi się rozerwać i pobrudzić paluchy jak jakiś skunks. Filtr z balsy zaś wilgotnieje równomiernie do tego stopnia, że trzeba go łyżeczkować po kawałku, co także bywa obrzydliwe.
Po bezpowrotnym pozbyciu się filtra bardzo starannie czyszczę komorę w ustniku oraz gniazdo czopowe, najczęściej patyczkami do uszu, a niekiedy nawijam na trzonek pędzelka tasiemkę z papierowego ręcznika. Jeśli ominę tę czynność, to brązowe błoto, które się wydłubie po kilka paleniach zadziwiać będzie obfitością, kolorem i prowokować do hipochondrycznych rozważań o intoksykacji wnętrza własnego organizmu.
Następną czynnością jest wyciorkowanie – i choć cierpię niekiedy z powodu skąpstwa, to wyciorów nie żałuję. Choć jeśli umie już się palić sucho, to zdarza się, że wystarcza jeden. Najpierw czyszczę ustnik – o zgrozo, nie zaczynam od strony zgryzu, jak zalecają wszystkie podręczniki i tutoriale świata, ale wprost przeciwnie. Dorobiłem sobie nawet teorię, że trzeba wyciorkować w zgodzie z kierunkiem wsysu, nie zaś… pod prąd. Zastrzegam jednak, że jeśli ktoś spróbuje mnie przekonać do wykonywania tej czynności a rebours i użyje rozsądnych argumentów, to ja się dam przekonać i zmienię przyzwyczajenie.
Po przeczyszczeniu ustnika, pucuję kanał dymowy w szyjce i na chwilkę pozostawiam wycior…
Szykuję czyściciela komina – czyli na pracowicie zaokrąglony kołeczek z czarnego dębu nawijam odrywek papierowego ręcznika. Słynną dżinsową szmatkę pozostawiam sobie na czyszczenie odświętne.
No i później sobie kręcę w tę i „wewtę” – niezbyt agresywnie, ale dość skutecznie pozbywam się popiołu. I tu uwaga, czyściciela komina używam tylko do opalonych fajek, w trakcie opalania wymiatam popiół pędzelkiem.
I to by było na tyle – odkładam rozłożoną fajkę na kilka godzin do blaszanej sosjerki, niech się wietrzy. Takich sosjerek kupiłem na Allegro kilka, są znakomite zarówno jako stojaczki, jako tacki do rozkruszania flake’ów, jako szufle do podsuszania tytoniu i wsypywania go do komina.
O czyszczeniu odświętnym, które ja osobiście podejmuję po 7-10 paleniach, także będzie komiks, mam nadzieję, że już niedługo…
Jacku, może uzupełnisz artykuł o wsypywanie popiołu do komina po paleniu? Są zwolennicy i przeciwnicy (którzy twierdzą, że fajka potem „śmierdzi petem”).
Allan, pipe mud śmierdzi petem? Ani trochę, choć to popiół. To paradoks, ale nawet zebrany do pudełeczka popiół z moich „mocnych” jest po kilkunastu godzinach bezwonny. Nie zawsze mam pod ręką cygara i niekiedy podnoszę dno fajki pipemudem z papierosków, cygaretek. Cuchnie pet – resztki tytoniu, papieru i filtr.
Podobnie jest z popiołem z fajki – śmierdzą niespalone resztki, toto czarne grubokęsowe i toto brązowe… Popiół szarej barwy, lekki i wysuszony, jet prawie bezwonny. Na dodatek jest higroskopijny niczym wysuszona sól. Potrafi wypić cały kondensat, jeśli jest on na dnie fajki.
Tu pewna sprawa – dlaczego tak się upieram przy wystukiwaniu tytoniu zamiast grzebaniu w kominie żelazem? Także dlatego, że resztki ładnie wypukują się z komina, jeśli jego dno nie jest zalane. Przy zanadto mokrym – a to, niestety oznacza, że palone było zbyt łapczywie – istnieje konieczność wydłubania resztek łyżeczką niezbędnika.
Ale mam w mojej popielniczce suchy tytoń z odsypywania i obstukiwania. Wsypuję go do takiego przemoczonego komina bez obawy, że fajka się zaśmiergnie, szybciej przesiąknie zapachem, kiedy tego się nie zrobi. Zatykam komin kciukiem, potrząsam, odsypuje to, co się nie przykleiło do ścianek.
Kilkanaście minut wystarczy by popiół (naprawdę nie ma zapachu, proszę spróbować) wyssał wilgoć. To akurat tyle czasu, by główka wystygła, by zwyciorkować ustnik, zmontować czyściciela na kołeczku, wydrylować wyciorem szyjkę.
Więc tak, niekiedy wsypuję popiół, choć – nie chwaląc się, jak pan Zagłoba – zalanie komina zdarza mi się już niezbyt często. Jeżeli kogoś nie przekonałem, to warto sobie przypomnieć o kryształkach Denicool lub kruszywku z sepiolitu. Denicool lub Only-One sprawdzają się lepiej od pianki w tym przypadku.
Witam Panie Jacku,
jestem zupełnie nowy jeśli chodzi o fajczarstwo. Czytałem trochę o tym na forach, oglądałem poradniki: jaki sprzęt wybrać na początek, jak nabijać, jak czyścić itd. Moje pierwsze nabicie było, wydaje mi się, w porządku. Tytoń wypalił się cały za jednym razem, po paleniu wyczyściłem fajkę wyżej podanym sposobem. Niestety następnego dnia śmierdziała petami. Szczerze mówiąc nie wiem, co mogłem zrobić źle. Mam pytanie, czy ten smród można jakoś wywabić? Dodam, że tytoń, którego użyłem, to Virginia.
Z góry dziękuję za odpowiedź
Pan Jacek niestety Ci nie odpowie . Jeśli jesteś nowym fajczarzem to czytaj cierpliwie artykuły wyszczególnione po lewej . Również komentarze . A co do zapachu fajki …. cóż , po paleniu fiołkami pachnieć nie będzie . Najlepiej dać jej czas , niech schnie i wietrzy się . Fajkę można palić najczęściej co 24 godź , choć na dłuższą metę nie polecam tak często . Ekstremiści mówią o rotacji tygodniowej , albo nawet 2 tygodniowej . To pierwsze wydaję się jeszcze zrozumiałe .
Jeśli chcesz palić częściej w jednej fajce zainteresuj się kukurydziankami . Amerykańskimi .
W moim przypadku nie wsypuję popiołu, zaraz go wywalam i niech mnie nie śmierdzi))
Popiol i wszystko co pozostaje po paleniu – wyrzucam. A raczej samo sie wyrzuca, gdy odwroce fajke i delikatnie postukam w denko komina. Pozniej mocno wycieram komin bawelna lub lnem, coby czarny byl i pozostal. Ale to moja obsesja – na punkcie czystosci fajki. Popiol zdecydowanie NIE SMIERDZI. Niewazne – papierosowy (od kilku tygodni nieznany, bo rzucam…. kolejny raz…. szlag czlowieka trafia), cygarowy czy fajkowy. I rewelacyjnie pochlania wilgoc higroskopijny). I nie smierdzi – a uwierzcie, po odstawieniu papierosow wech mam jak malo kto!
;-)
lg
m.
… a ja komin wycieram pepierem nawinietym na wlasny paluch wskazujacy :-)
lg
m.
bedzie skrajnie subiektywnie ;-)
jalensie – a skad ten „fetor” ma sie brac?
chyba wlasnie z ….. filtra (???)
z mojego niklego doswiadczenia: dopoki palilem z filtrem, to rzeczywiscie smierdzialo jak nieszczescie
odkad pale bez – kein Problem
naczytalem sie apf i od poczatku fajczenia jestem w tym punkcie ortodoksem: filtr utrudnia palenie, poprawne w kazdym razie uniemozliwia „na ament”
nie doswiadczylem typowych dla „poczatujacych” (ciagle sie zaliczam) trudnosci, owszem, z 10 pierwszych palen bylo koszmarem, ale pozniej nirvana ;-)
jesli ktos sadzi, ze filtr uchroni przed rakiem i innym spokrewniony syfem – to jest w bledzie, tym bardziej, ze palac fajke, raczej sie nie zaciagamy
na poczatku brak filtra szokuje moca smaku tytoniu
to prawda
ale: czy nie warto…?!
lg
m.
Ja natomiast ortodoksję pozostawiam tym, co ją lubią. Palę w fajkach bezfiltrowych tytonie, które lubię tak palić. Korzystam też z wszystkich rodzajów filtra, jeśli mi tak akurat smakuje.
Tak po prostu mam, choć jest to niepoprawne :D
I, nawiasem mówiąc, nowotworem typowym dla fajczarzy nie jest rak płuc czy krtani – a rak wargi. No i ja nigdy nie twierdziłem, że filtry chronią mnie przed chorobami, o których pisze na tytoniach pani min. Kopacz.Oczekuję po nich przede wszystkim zabezpieczenia przed tytoniowymi sokami i popiołem. Jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy palą ortodoksyjnie.
Slow kilka odnosnie nowotworow jamy ustnej:
http://www.rp.pl/artykul/615991_Przykre-skutki-milosci-francuskiej-.html
ja po całkowitym wyczyszczeniu już fajeczki i poskładaniu dmucham w fajkę i przykładam chusteczkę higieniczna żeby to co jeszcze lotne wyfrunęło :)
Przedmuchiwanie, to technika zalecana przez wszystkich świętych fajkowych. Sam nie stosuję, bo znam stan własnych płuc po 40 latach z tytoniem, oraz wiem, ile w ludzkim oddechu jest wilgoci.
Wiem jednak, że przedmuchiwanie należy do kanonu. Byle o starannym wyczyszczeniu, jak w Twoim przypadku. Bo widziałem już takich, którzy wydmuchiwali fajkę natychmiast po wystygnięciu i opróżnieniu z popiołu. KOSZMAR.
no ja jestem początkujący w tej dziedzinie w tym roku 21 urodziny dopiero ale palenie fajki jest lepsze od papierosów chodź czasem skłaniam się ku cygarom gdy fajeczki odpoczywają.
Zazdroszczę lat – ale Ty palisz w zgodzie z tradycją, to ja nie dmucham w fajkę :D
Na cygara skąpię, ale cygaretkę od czasu do czasu – zamiast mocnego – zapalam z przyjemnością.
Pale z tradycja bo tak w Internecie wyczytałem bo nie mam znajomego w swej okolicy który pali fajkę i mógł by mi doradzić:)
Wczoraj musiałem tylko wytrzepać popiół z fajki i ja schować bo głupio i nie elegancko było by zastosowanie czyszczenia wśród znajomych…
W takich sytuacjach włóż jak najgłębiej wycior od strony zgryzu bez rozkładania fajki i dopiero ją schowaj. To nikogo nie będzie raziło.
Dzięki za rade:) Znów czegoś się dowiedziałem:)
Czytając ten artykuł odniosłem wrażenie, że autor wiecej czasu poswieca na czyszczenie niż palenie :)
Ja po paleniu wystukuje głowke o korek, ewentualnie poza domem opukuje ręką i odwracam.
Wyciorkuje ustnik od strony zgryzu 1 wyciorem (i tak wychodzi brudny tylko w najcienszym miejscu)
Zginam wycior w pół i czyszcze kanał dymowy w głowce.
Jeśli fajke opalam to odstawiam na godzine czasem kilka jesli nie to odrazu biore chusteczke czy inny papier toaletowy i palcem zawiniętym w tenże papier wykonuje 2-3 obroty wewnątrz paleniska.
Żadna fajka nie śmierdzi
Jednak dłużej palę :)
Z drugiej strony, bardzo lubię obsługę codzienną fajki.
I inne czynności obrzędowe, których się dopracowałem :D
Twój sposób jest równie dobry, jak i mój.
Oczywiście, ja uwielbiam polerowac i woskować fajki i to zajmuje mi kupe czasu:)
Najpierw wosk carnauba i reczne jego roztapianie na fajce, potem pasta savineli potem polerka tradycyjna o brzuch :)
O widzisz, Mateuszu, wiem, że znajomi potrafią nawoskować carnaubą i wypolerować fajkę na wysoki połysk. Mi się to nie udaje i nawet poddałem się po krótkiej walce. To nie kokieteria z mojej strony, czy branie pod włos – to moja osobista klęska.
Może artykulik „w tym temacie” – pierwszego czytelnika masz z góry. I jak mi wreszcie fajki zaczną błyszczeć, to i dozgonną wdzięczność.
„Roztapianie na fajce?”. Jak?
Moge cos skrobnąc ale nie potrafie robić zdjęc i nic nie bedzie widać.
Napisz, jak będzie tekst (zapisz jako szkic), to ja natychmiast biorę fajkę, carnaubę i zabieram się za polerowanie. Polerkę na własnym „brzucho” też sfotografuję jakimś szerokokątnym obiektywem. To tyko kwestia rozstawienia statywu i ustawienia światełek. Będzie widać. Nawet błysk na fajce, jak mi się uda.
robie zdjecia, i cos skrobne, jak wyjdzie tragicznie to sie podstawi inne zdjecia :)
… tak mi przyszlo do glowy: argument za wyciorowaniem ustnika od strony :-D
Otoz: czyszczac od strony komory filtra elegancko rozsmarowujesz pozostalosci z palenia po calej dlugosci przewodu dymowego – a w okolicach filtra troche sie tego cholerstwa zbiera, nawet, jak wyczyscisz komore najpierw, to w kanale dymowym w ustniku zdecydowanie wiecej swinstwa pozostaje zapewne od tej wlasnie strony niz blizej zgryzu. Jak przeciagniesz wycior „na wylot”, to pewnie troche smakowitosci ozdobi ta czesc, ktora pozniej – przy kolejnym paleniu – wsadzisz do paszczy ;-)
Wiem, wiem – i tak glancujemy do czysta, ale… zawsze to jakas ideologia wymyslona pod ustalony (???) kanon.
lg
m.
mialo byc:
… tak mi przyszlo do glowy: argument za wyciorowaniem ustnika od strony zgryzu :-D
(…)
Tak, to jest słuszna koncepcja :D
to co…?
zmieniasz rytual ???
:-D
lg
m.
Nie zmieniam, to był cytat z „Misia”. Scena z dziedzicem Pruskim :D
wiem :-D
to prowokacyjnie bylo :-P
m.
W chwili obecnej jestem na etapie opalania fajek.
Do czyszczenia komina używam wyciora, który zginam na pół i formuję z niego coś na kształt łezki dopasowanej kształtem do wnętrza komina.
Następnie kręcąc dookoła łatwo i szybko można wymieść popiół nie naruszając jednocześnie warstwy tworzącego się spieku.
Ot taki sposób sobie wypracowałem…
A co się robi z filtrem (skraplaczem) na stałe zamieszczonym w ustniku? Czy to się jakoś rozbiera? Jak się to czyści?
Jaka to fajka? Słyszałem o takich, ale na własne oczy i ręce takich nie widziałem. Kilka starych francuskich Roopów, w których zdarzają się niesamowite patenty i skraplacze przypominające układ chłodzenia z aut wyścigowych – było cierpliwie pławionych w spirytusie i codziennie z lekka popukiwałem w te przyrośnięte skraplacze. We wszystkich – jak się okazało był gwint, po prostu zarósł syfem.
Stąd to pytanie o konkretny model fajki.
Jacek, podwójną literką tej marki jest „p” – Ropp.
Ad rem:
Amerykańskie fajki bywały(ją) wyposażane w różnej maści stingery(skraplacze). Niektóre na gwint, niektóre na wcisk – tu pół bidy – po moczeniu w spirytusie dawa się toto usunąć bezinwazyjnie. Czasem, niestety, trafiają się również takie na stałe wtopione w ustnik – można toto wulgarnie oberżnąć brzeszczotem. Jak czyścić – nie wiem…
Kuma pewnie może dodać coś od siebie, bo przecież został posiadaczem sporej liczby różnej maści amerykandżanek.
pp oo – jasssssne :)
No więc się dowiedziałem, że to jest filtr duraluminiowy 4mm. Fajka to jakiś NoName. Jest długa, ale nie jest to żaden churchwarden. Kształtem przypomina jakiegoś bilarda tylko, że między ustnikiem a cybuchem wkłada się 10-centymetrową szyjkę. Do tej pory używałem Savinelli ze zwykłym 9 mm filtrem i na innych fajkach się nie znam. Moje pytanie na teraz, to czy do filtru duraluminiowego jeszcze dokłada się jakiś na 4 mm? Czy można zastąpić duraluminiowy jakimś innym? Czy w ogóle są takie filtry na 4mm? Z góry bardzo dziękuję.
Filtr duraluminiowy to nic innego jak skraplacz. Można go zastapić na przykład zwiniętą bibułką filtracyjną (taką do kawy) albo wykruszonym kawałkiem filtra z balsy.
„między ustnikiem a cybuchem” – pisząc cybuch masz na myśli główkę fajki? Jeśli tak, to ta szyjka właśnie jest cybuchem. Poczytaj troszkę o tym i doprecyzuj opis ;)
:) Dzięki. Właśnie o cybuch mi chodziło. :)
Są także gotowe filtry z bibułki 4 mm. Trafiają się w trafikach. Niestety pod tym względem nie rozpieszczają nas sklepy – ani w realu ani w sieci. Tymczasem w Polsce, zarzuconej skraplaczami 4 mm, byłaby o całkiem potrzebna alternatywa to tej manierycznej metaloplastyki.
PS. Tak w ogóle to już wiem, skąd się wzięło słowo trafika – bo tam się trafia na rożne ważne rzeczy do palenia.
Te filtry to żadne filtry, to skraplacze papierowe. Jest to papier zwinięty w rurkę. Mam gdzieś półpaczki takich filtrów. Nie widzę sensu ich stosowania zamiast skraplaczy.
Witajcie.
Słyszałem kiedyś, że wycior do fajki można zrobić z papieru/gazety. Wiecie może o tym coś więcej?
To zły pomysł. Musiałbyś znaleźć jakiś dłuższy kawałek drutu i nawinąć na niego papier, a potem czynić to samo, co z wyciorem, tylko pięć razy ostrożniej, bo przecież się porwie. To wszak papier, a ten Rocky’m nie jest (chciałem powiedzieć – Pudzianem, ale jego ostatnio jakaś Sylwia pobiła…). Jeszcze zostanie w fajce i co potem? Zjara się przy następnym odpaleniu i fajkę uszkodzi jeszcze. Nie, tego bym nie próbował.
Z tym to się akurat nie zgodzę, czy miałeś kiedyś w ręku wiszer? Jest to sfilcowany papier, zwykle rolowany na mokro i suszony, służący do rozcierania kreski w rysunku.
Gdyby zwinąć kawałki wilgotnego ręcznika papierowego i pozostawić do wyschnięcia, spokojnie można by powstałym tworem wyciorować fajkę. Jak jednak pisałem wyżej- po co skoro paczka wyciorów kosztuje 2,70
Problem jest też taki, że nie wszyscy mają w pobliżu trafikę. W moim mieście jest jedna, ale wyciory są tam chyba raz na miesiąc i kosztują – uwaga – 10zł za 100 sztuk. Dla mnie najlepszym wyjściem jest kupować te kilka paczek przy każdych internetowych zakupach tytoniowych.
Co to jest 10 złotych dla fajczarza? Każdy fajczarz odżałuje tą jedną paczkę papierosów ;D
po co jak paczka wyciorów kosztuje tyle co wyborcza?
I na dodatek ile lasów umarło dla wyborczej ;)
Ale ulotki są darmowe ;)
Ale lasy i tak giną ;)
Jedno pytanie. Czy czekać z wysypywaniem popiołu i rozkręcaniem fajki aż ta ostygnie?
Ja nie czekam. I nic się moim fajkom nie dzieje. Jedną złamałem dopiero, ale na sucho, bez palenia.
Ale szkoły są, jak zwykle, dwie ;+)
Hehe, ja także nie czekam. Bo czekanie jest nudne.
Witam wszystkich fajczarzy serdecznie.
Mam pewien problem, zapytanie.
Dopiero zaczynam przygodę z fajką. Dziś zapaliłem trzecią fajkę w przeciągu 5 dni. Fajka, to Jatoba 1412 z tytoniem W.O.Larsen SU.
Nabiłem standardowo na trzy, paliłem spokojnie, starałem się nie przegrzać i tak pykałem przeszło godzinkę, ale ostatnie 10min zupełnie bez smaku, jakby się zwęglony tytoń tylko palił. jak już zgasło, delikatnie zamieszałem i ładny szary popiół zmieszał się z czarnymi resztkami niewielkiej ilości tytoniu. Wysypałem zawartość do śmietnika, komin był czysty, jedynie lekki szary popiół na ściankach, który po dmuchnięciu uleciał. Wyczyściłem wyciorem kanał dymny i odstawiłem fajkę do stygnięcia i wietrzenia. Natomiast problem mam z ustnikiem, szorowałem chyba ze 20min, zużyłem około 15 wyciorów, a dalej śmierdzi jak z popielniczki?! Nie mam pojęcia dlaczego i czy tak będzie zawsze? Jest to świeża fajka, rano jedynie papierem wyszorowałem do czystego drewienka komin, bo ta farba w środku jakoś mnie przeraża. Z fajki nie śmierdzi, tylko ustnik. Co zrobić aby nie śmierdziało?
Abstrahując od jakości fajki i karbonizatu, mają one bardzo wąski komin. Moim zdaniem, nie ma szans, aby początkujący kolega dopalił w takiej dziurce tytoń aromatyczny, a więc wilgotny i mokro się palący. Te fajki nie dają, moim zdaniem, szans na polubienie palenia fajki.
Co do ustnika – nie walcz z zapaszkiem. To nie jest szklana fifka, którą można wyczyścić do sterylności. Zresztą nie bardzo wiem, z czego są te ustniki.
Z każdego ustnika pachnie wypalonym tytoniem. Ależ fajki, która odpoczywa co najmniej dobę i jest prawidłowo palona oraz czyszczona – na ogół jednym wyciorem – nie ma prawa śmierdzieć. Aż wstałe, zdjąłem ze stojaka adventurkę, w której zaraz zapal MB Mixture – nie capi, nie śmierdzi popielniczką. Pachnie jak wysuszona fajka. Nawet sobie wciągnąłem nosem powietrze przez tę fajką. No, nie śmierdzi. No, ale ja tytoń w rozmaitych formach kopcę od 40. lat, więc może jestem w pewnym sensie uodporniony. Gwarantuję Ci jednak, że węchu nie straciłem – jak fajka śmierdzi, to smród czuję, podobnie jak sztynk w wagonie kolejowym na lokalnych trasach.
Może jeszcze pytanie pomocnicze – czy to jest Twoja pierwsza przygoda z paleniem tytoniu?
Nie, paliłem papierosy jakieś 12lat. Od trzech, może 4 lat nie palę nic. I jak pisałem, z fajki, która już nie jest karbonizowana, bo zeszlifowałem, powiększając otwór, aby paluch wchodził nie śmierdzi.
Tylko z ustnika wali. Ale może to mój wyczulony nos.
A dlaczego nie ma szans na dopalenie do końca, skoro tak właśnie mi się udało. Przed wczoraj paląc w fajce 1411 tytoń Planta Jacaranda niestety nie udało mi się tego zrobić.
Paliło się dość wilgotno i ciepło, nawet ze dwa razy pod koniec zabulgotało. Dopiero się uczę, więc zapewne palę zbyt szybko, aby nie zgasić. Staram się wyczuć smaki, ale póki co jakoś nie daję rady. Ale na pewno czuję różnicę tytoni, które paliłem. Pierwszym niestety był Poniatowski Vanilla.
Myślę, że chętnie pomogą Ci koledzy, którzy palą tego typu mieszanki. Byli dzisiaj aktywni w komentarzach. Ten Larsen jest lubiany, co do Jaracandy, to raczej nie spotkałem jej fana.
Tak szczerze, to po czterech latach niepalenia, pewnie każdemu by przeszkadzał świeży smród z ustnika. I równie szczerze, choć gadam jak pierdoła – wróć do nikotynowej abstynencji. Jeśli jednak nie chcesz, poczytaj trochę ten portalik – z uwzględnieniem komentarzy. Tak od początku – sporo się dowiesz, a jak będziesz miał wątpliwości – pytaj :)
Zrobiłem dokładnie tak jak piszesz. Przeczytałem prawie cały portal, głównie skupiając się na wypowiedziach z komentarzy. Może dlatego udało mi się wypalić SU tak sucho. Miałem wątpliwość dotyczącą smrodu z ustnika, to się podzieliłem. Do papierosów nie wrócę, to pewne, ale bardzo lubiłem palić, więc dlatego postanowiłem bardziej zaprzyjaźnić się z fajką.
A co do fajki, to jaka byłaby godna polecenia, do palenia takiego tytoniu?
Na pewno nie jedna. :)
Hehe, to wiem. Na razie mam trzy. Jatoba 1412, Jatoba 1411, a trzecia jest bliżej nieokreślona. Wydaje mi się, że jest z wrzośca, ma napis na boku Bruyere N.R.B. i strasznie wąski ustnik, tak, że nie wchodzi doń wycior. Teraz jest ona na etapie odnawiania, bo kiedyś (około15lat temu) ją dostałem i tak przeleżała w szufladzie, nie czyszczona, więc zapaszek przyprawia o mdłości i kojarzy się z szaletami dworcowymi.
Moje pytanie odnośnie fajek, raczej miało na celu naprowadzić mnie na coś, co uwydatni smak tytoniu, o którym pisałem W.O.Larsen SU. Ponieważ jako początkujący, mam kompletny brak doświadczenia i nie wiem, co do czego pasuje bardziej.
Lubię W.O.Larsena SU , palę go od prawie trzech lat.
Najczęściej palę go w Stanwellach typu bent.
Nieźle smakuje mi również w Big Benach.
Dziękuję bardzo za pomoc.
Jazz59, takiej właśnie odpowiedzi oczekiwałem.
W takim razie mam jeszcze jedno nudne pytanko, w czym najlepiej będą smakowały: Mac Baren – Virginia No.1 i SG Skiff Mixture?
Dziękuję z góry za odpowiedź.
Pozdrawiam
Skiff w średnim proporcjami kominie, wydaje mi się, że możne go wónież zaryzykować w węższych/wyższych, bo to orienty, zatem palić powinien się dobrze. W szerokich fajkach bym go nie palił, bo po co, one służą do grubiej ciętych tytoni. Osobiście Skiffa palę w średniej wielkości zulu Civica (jest to zresztą jedyne zulu, jakie mam). Va No 1 nie mam, nie znam, nie palę.
Popalam dość często „jedynkę” w bulldogach.Mam kilka takich staruszków z ebay’a.Malthouse też mi w nich smakuje.
A co do Skiff , to nie palę , zapytaj innych.Tu nie śmiałbym doradzać , nie mam wiedzy , tylko intuicję…
mam pytanie do znawców wrzośca. Jakie drewno jest twardsze od niego? Jest to ważne. Już tłumaczę. Pewien starszy, na emeryturze, rzemieślnik powiedział mi o sposobie polerowania drewna. Otóż należy wziąć kołeczek twardszego drewna od polerowanego kawałka, zamocować go w tokarze, bądź wiertarce i pracowicie polerować nim żądany element. Wypróbowałem kołeczkiem dębowym na listewce dębowej. Efekt niesamowity!! Listewka wygląda jak pomalowana lakierem chemoutwardzalnym. Usłojenie jest przepiękne, a warstwa wypolerowana jest wyjątkowo odporna na zarysowanie – dużo twardsza od samego drewna. trwało to naprawdę niedługo.
I tu mam pomysł, wziąłbym kołeczek, zamocowałbym w tokarce i spróbowałbym wypolerować jakąś mierną fajkę. Byc może to będzie to!
Tylko muszę wiedzieć, jakie drewno jest twardsze, albo równe jak wrzosiec.
Równie twarde jak wrzosiec są kołeczki Kulpińskiego.
wiem, ale nie kupię kołeczka za kilkadziesiąt zł, by robić próby. Może dąb, albo buk?
Czemu nie? Przecież nawet jak nic z tego nie wyjdzie, będziesz miał świetny kołeczek do użytkowania zgodnie z przeznaczeniem (albo i nie, jak tam wola dyktuje…)
dlatego, że sam mam narobionych kilkanaście przepięknych kołeczków z mahoniu połączonego z rogiem lub stalą nierdzewną, które wkrótce wystawię na allegro i szkoda mi pieniędzy. Prosty kołeczek „robi się” parę minut i ja mam za niego zapłacić tyle co za kilka używanych fajek?!!
http://cgi.ebay.com/SMOKING-PIPES-X3-FALCON-DARVILL-3-4-OZ-/190423383268?cmd=ViewItem&pt=UK_Collectables_Tobacciana_Smoking_LE&hash=item2c561e3ce4
Jak kto woli, jednak mając wrzoścowy kołeczek nie będą dręczył Cię myśli, że „może to jednak wyjdzie”, jeśli z innym drewnem Ci się nie powiedzie. Co do Twoich autorskich kołeczków – na pewno się połaszczę :D Mahoń uwielbiam, choć to uwielbienie czysto gitarowe.
wypróbuję na tych fajkach, które kupiłem. Zaczną od dębu, przez mahoń, aluminium?, może nierdzewka, na wrzoścu skończę(jak nie wyjdzie)
Pytałeś, odpowiedziałem, co wiedziałem. Polski kołeczek kosztuje ok 30 zł. Tak a’propos polerowania, ja uważam, że po papierze ściernym 2500, to już pozostaje tylko carnauba :)
Ale próbować zawsze można lepiej.
już kiedyś pisałem – nie lubie wosków, chcę mieć błyszczące drewno, a nie nabłyszczone.
Dębową deseczkę wypolerowałem 2500 papierem, a z drugiej strony dodatkowo kołeczkiem dębowym. to inna bajka. W niej się można przeglądnąć!
napiszę jak mi poszło. Być może efekt będzie zadowalający, albo nakład pracy tak duży, że nieopłacalny, lub z racji kształtu, nic z tego nie wyjdzie
pozdrawiam ciepło
marek
Koniecznie napisz. Może artykuła? O tych poszukiwaniach błyszczącego drewna…
ok, na razie, w oparach chmielu i smaku kabanosów ogladam film.
dobranoc
Jawor – jest bardzo twardy .Im jaśniejszy , tym twardszy.
I popróbuj grabiny i wiązu.
Myślę ,że wypali…
Pozdrawiam
Krzysztof
„Jawor – jest bardzo twardy .Im jaśniejszy , tym twardszy.
I popróbuj grabiny i wiązu.
Myślę ,że wypali…”
dzięki
„Pozdrawiam
Krzysztof”
również
marek
Wybierz si do składu drewna egzotycznego, powinni mieć tam ścinki na próbki, np na parkiety.
Drzewo żelazne- określenie bardzo ogólne, nale któryś z gatunków tego typu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Drzewo_żelazne powinien zdać egzamin.
Mam jednak wrażenie że metoda ta nie jest trwała. Znam technikę układania włókien po bejcowaniu- zaciąga się powierzchnię twardszym drewnem, ale jeśli na wierzch nie idzie szelak to efekt jest nie trwały, ty układasz włókna mocniej jednak wilgoć z rąk, powietrza czy palonego tytoniu może spowodować ich podniesienie. Polerowanie to proces zmniejszania lużnych włókien na powierzchni, poprzez ich ścieranie. Wosk powoduje sklejenie włókien i ich przygładzenie, ale efekt jest nie trwały, tu prawdopodobnie będzie podobnie.
Po papierze 2500 można polerować kartką papieru, po kartce twardą bawełną- np dżinsem.
„Wybierz si do składu drewna egzotycznego, powinni mieć tam ścinki na próbki, np na parkiety”
W moim pięknym mieście – Ustce, takich składów jest tysiące. hi hi.
Piszesz, że efekt polerowania nie jest trwały. Masz rację, w przyrodzie nic nie trwa wiecznie. Myślę, że przekombinowujesz. O podnoszeniu włókien można mówić w przypadku sosny czy lipy. Wrzosiec jest tak włóknisty, że ten efekt powstanie duuuużo później. A jeżeli przez np rok będę miał pięknie błyszczącą fajeczkę – wystarczy.
Dalej piszesz, że mam polerować fajkę papierem i bawełną. Już kiedyś napisałem – jestem za leniwy. Jest tyle fajnych rzeczy do „nicnierobienia” że pracowite wecowanie fajki po każdym paleniu, nie dla mnie. Moje fajki i tak się ładnie błyszczą bez żadnych wosków, czasem przetrę spirytusem z potu i brudu, po czym lekko szmatką i dalej się błyszczą.
Chodzi o powierzchnię lustrzaną, a nie błyszczącą. To chcę uzyskać.
pozdrawiam
marek
Przejrzyj listę drzew zaliczanych do grupy żelaznych, są tam też gatunki europejskie.
W każdym dużym mieście znajdziesz kogoś kto ma dostęp do drewna egzotycznego, najpewniej- firmy robiące podłogi, nad morzem firmy specjalizujące się w stolarce jachtowej, Jako że jest Ci potrzebny kawałek odpadu a nie metr sześcienny, to raczej nie będzie problemu taki odkupić za piwo.
Sporo firm specjalizujących się w imporcie drewna egzotycznego, ma też strony internetowe i z chęcią wyślą próbki posiadanych materiałów, jak się odpowiednio na ściemnia.
Szukasz czegoś twardszego od wrzośca, a to nie jest proste, bo wrzosiec nie jest z drewna drzewa, tylko z rosnącej w ziemi bulwy, nasączonej krzemianami.
Wcześniej jeszcze miałem do listy dodać mortę- czarny dąb. ten powinien się sprawdzić najlepiej.
@jalens, Na forum wyczytałem gdzieś w Pana komentarzach że /nie wyobrażam sobie pozostawienia fajki bez przeciągniętego wyciora/, na allegro lub ebay’u również widziałem fajki na sprzedaż z wystającym z ustnika wyciorem. Po co to?
pozdr Mateusz
Co do fotografii z wyciorem w ustniku, to nie bardzo mam pojęcie, po co się tak robi. Nie jest to specjalnie estetyczne.
Przewlecznie wyciora przez ustnik ma sens przede wszystkim po wypaleniu fajki w towarzystwie. Raczej nie wypada, by w lokalu czy przy stole zajmować się dość nieestetycznym czyszczeniem fajki. Czynność to niezbedna, ale dla nieobytych oczu, uszu i nosów dość ohydna, więc pozostawiamy ją sobie na czas powrotu do domu. Broń panie Boże, byśmy pozostawili fajkę z wyciorem na dłużej po powrocie w domowe pielesze.
Miękkie wyciory są jednak wystarczająco higroskopijne, by wchłonąć nadmiar skroplin i nie pozwolić, by w kondensacie wystartował psujący fajkę proces „kwaśnienia”. Fajka z wyciorem mniej śmierdzi i „nie zbrzydza” współbiesiadników. Nie zasmradza też nadmiernie naszych kieszeni, toreb i pokrowców
Jednym z wytłumaczeń może być np. chęć pokazania, że przewód dymowy jest drożny (z drugiej strony kto wie, czy ten wycior, z jakichś powodów, nie utknął tam na dobre). Jeżeli mamy zdjęcie komina z wyciorem możemy również ocenić prawidłowość nawiertu (z drugiej strony kto wie, czy ten wycior, z jakichś powodów, nie utknął tam na dobre). No i jeszcze jest szkoła, która pozwala na pozostawienie wyciora na jakiś czas w kanale w celu absorbcji wilgoci. I być może w tym przypadku wyrażenie „jakiś czas” ma zbyt opacznie rozumiane znaczenie.
Ja mam stojak zrobiony z wieszaka na stemple i jak wiszą długo, to się fatalnie kurzą. Może to jest powodem, dla którego niektórzy wkładają w ustnik wycior?
Witam wszystkich. Mam takie pytanie do fachowców. Po 1,5 roku nauki palenia (bo wciąż jestem żółtodziobem), po kosztowaniu smaku z różnych fajek dokonałem zakupu fajki z pianki morskiej. Kolega przywiózł mi z Turcji. Chciałbym się dowiedzieć jak taką fajkę czyścić. Czy robi się to takimi środkami jak fajkę z wrzośca czy może są jakieś inne. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam odpowiedzi.
Starannie ;) i nie dopuszczając do stworzenia się nagaru. Jeśli chodzi o komin, to nie ma tu chyba jakiś szczególnych wskazań.
Duża ta pianka? Przyzwoita inżynieria? (To już nie dotyczy czyszczenia, zwykła ciekawość).
„Dorobiłem sobie nawet teorię, że trzeba wyciorkować w zgodzie z kierunkiem wsysu, nie zaś… pod prąd. Zastrzegam jednak, że jeśli ktoś spróbuje mnie przekonać do wykonywania tej czynności a rebours i użyje rozsądnych argumentów, to ja się dam przekonać i zmienię przyzwyczajenie.”
Wyciorkuję trzymając za jeden czysty koniec wyciora wtykając go w ustnik. Gdybym wtykał od strony kanału, to cały syf z ustnika wypychałbym do góry (zgoda, na chwile, ale zawsze). Po drugie wyciorkując od strony kanału, w przypadku gdy ustnik ma końcówkę płaską („szpara”) a nie okrągłą („dziurka”) nie jestem w stanie zakątków tej szparki dosięgnąć, bo wycior wychodzi prosto, chyba, że się przemogę, i chwycę brudną końcówkę wyciora.
Ej, powiedz… a własnej końcówki też się brzydzisz? :>
(przepraszam, nie mogłem się powstrzymać)
A ty swoja bierzesz do ust? ;)
O to, czy wycieka z niej smoła pytać nie będę, bo to niestosowne :p
No wiesz, nie wypada się chwalić, ale… ;)
A tak serio, to nie przesadzajmy. Jaka smoła? Odrobina kondensatu, to wszystko, co ma prawo być w ustniku po paleniu. Może jeśli ktoś się pechowo zaciągnie, to ewentualnie odrobinki popiołu. Aż takie obrzydliwe to chyba nie jest, zwłaszcza w kontekście tego, że chwilę wcześniej trzymało się rzeczoną końcówkę w paszczy.
Jogin to ma klawe życie ;)
Co do kondensatu na końcówce, to przeca od biedy papierem toaletowym zawsze można podetrzeć :)
Mam pytanie . Czym czyścić komin z pianki morskiej na zewnątrz?
Oczekuję odpowiedzi i nic…… Nikogo nie ma. No i czym by tu wyczyścić
hmm..
Komin na zewnatrz to znaczy glowke? Niestety nie mam fajki calej z sepiolitu, jedynie wrzosiec z wkladem z pianki. Ale moze cos podpowiem. Na glowce zabrudzenia powstaja raczej od brudnych rak(kurz, pot, popiol), wiec mozne wystarczy zwyczajnie przetrzec delikatnie wilgotna szmatka, ewentualnie jakims plynem do mycia naczyn. Niewiem czy napewno to nie wplynie negatywnie, moze ktos inny podpowie lepiej odemnie.
o piance powiedziano juz dosc, a wiecej jeszcze na altfajce.
Jeśli zamierzasz prowadzić piankę w klasyczny sposób to palisz w bawełnianej rękawiczce, potem tąże polerujesz główkę i chpwasz w pudełku. Jak nie zależy ci na równym wybarwieniu- po co czyścić- przetrzeć od czasu do czasu papierem lub bawełną- raczej dla spokojności sumienia.
Witam Dziękuję za odpowiedź. Będę raczej palił w rękawiczce.Niech się ładnie wybarwia. Oczywiście na miarę moich jeszcze niewielkich możliwości. Pozdrawiam.
Kłaniam się wszystkim miłośnikom fajki. Mam do Was prośbę o radę. Właśnie zaczynam opalać mą wrzoścową damę i muszę przyznać, że nie mogę Jej przekonać do zmiany perfum z lekkiego(przynajmniej na początku) zapachu spalenizny do woni tytoniu(Mixture Scotish Blend), jaki w niej palę. Z troską czyszczę ją wyłącznie wyciorkami zaraz po paleniu, odpoczywa dobę w dogodnej, kuszącej, pozycji. Ale ona trwa przy swym nieeleganckim pachnidle. Pozdrawiam
Wiele może być powodów tego zjawiska. Kiedy się zaczyna przygode z fajką częstym problemem jest zbyt silne ciągnięcie, co powoduje węglenie się drewna stąd może być nieprzyjemny zapach spalenizny. Palisz szybko i fajka się silnie nagrzewa? Czy fajka jest prekarbonizowana czy też nie rónież ma wpływ. Przynajmniej u mnie. Podczas opalania fajki bez prekarbonizatu przy pierwszych paru paleniach czuć było spaleniznę, ale wydaje mi się to winą tworzenia się warstwy spieku, kóry jakby nie patrzeć jest trochę nadwęglonym drewnem. Przy fajce prekarbonizowanej nie było tego czuć.
Sądzę, że jest prekarbonizowana(Taką ją kupiłem i miała czarny komin). Przyznaję rację, że fajka się błyskawicznie nagrzewa, mimo, że staram się pykać co jakiś czas nie nonstop. Może jeszcze jeszcze nie zgłębiłem sztuki pykania?
Tak naprawdę to mamy za mało danych, żeby odpowiedzieć jednoznacznie.
Jak się „błyskawicznie grzeje” to na pewno nie jest to dobre.
Ale kto i co jest temu winien (technika, fajka, tytoń, wszystko po trochu?) tego nie sposób ot tak stwierdzić.
Domniemywać można ;)
Zatem: jaki jest Twój staż jako palacza (fajki i w ogóle)? Jaka to fajka (producent, proporcje komina, nawiert, filtr)? Kołeczka używasz?
Zazwyczaj odpowiedzią jest… czas. Z czasem po prostu się ułoży.
Próbować trzeba.
Paliłem papierosy od ok 3 lat, niedawno postanowiłem, że zakupię fajkę BPK Bruyere Garantie No 7 filtr 9 mm. Jest to moja 2 podejście do fajki. Przy pierwszym rozpalałem ponownie fajkę jak tylko ta zdążyła ostygnąć(często też tytoniem papierosowym, gdy fajkowego brakło…). Bardzo mało o nią dbałem, paliłem czesto w plenerze i wyciorki rychło się kończyły. Tak nieelegancko się z nią obchodziłem niemal przez rok. Jako, że mimo przykrego zapachu tamtej postanowiłem zaczerpnąć garść informacji i ponownie nie doprowadzać fajki to tak wsydliwego stanu. A propos danych technicznych: Materiał – wrzosiec
Długość fajki – 135 mm,
Wysokość główki – 47 mm,
Średnica komina (wewnętrzna) 20 mm,
Ustnik – akrylowy
Stosuję filtryaktywne firmy Vauen.
Kołeczek jest zawsze pod ręką i jak tylko fajka zaczyna słabiej się tlić, ten idzie w ruch.)
Ja po paleniu odkładam fajke na 10-15 min. Po czyszczeniu nie wiem czy powinienem zostawić ją rozłożoną czy złożoną… Ma to jakiś wpływ na dopasowanie się ustnika do glówki?
Ma. Zostawiaj rozłożoną na jakieś 24h, wówczas połączenie nie będzie się z czasem rozluźniać. Jeśli czop jest zbyt ciasny, to można pozostawić złożoną, powinien się rozluźnić z czasem (i wtedy znowu zostawiasz rozłożoną).
(oczywiście znam też takich, którzy mówią, że nie ma to żadnego znaczenia ;))
Nie ma to żadnego znaczenia.
Ja trzymam praktycznie rozłożone fajki do następnego palenia, czyli 7-10 dni. Nie wiem, czy to dobrze?…Ale żadna z moich fajek dzięki temu nie śmierdzi.
Pozostawienie fajki rozłożonej po czyszczeniu w pozycji główki szyjką do góry z pewnością jej nie zaszkodzi i nie sadzę by w jakikolwiek sposób miało wpłynąć na spasowanie ustnika z szyjką.
A dlaczego trzeba trzymać fajki główką do góry? Kiedyś widziałem zdjęcia i opis autora, że te które używa stoją na stojakach głową do góry, a te których nie używa wiszą głową w dół.
Jeżeli widzieliśmy to samo zdjęcie, to jak pamiętam autor z nijakim zażenowaniem tłumaczył się, że właśnie dlatego wiszą one „za głowę” na uchwycie, ponieważ bardzo rzadko ich używa ;-) A poważniej: chodzi zapewne o ich schnięcie i dochodzenie do siebie po paleniu. W fajkach wyczyszczonych i nie palonych nie ma to już takiego znaczenia.
Ps. Chyba nie zrozumieliśmy się. Ja pisałem nie że główką do góry, ale, że główka w pozycji szyjką do góry. Cały czas miałem na uwadze fajkę rozłożoną, tzn. główka osobno i ustnik osobno.
A ja np główkę falcona po paleniu zwyczajnie myję samą wodą, oczywiście od razu wycieram do sucha i kładę na kaloryferze. Myślicie że takie postępowanie może jej zaszkodzić ?
Witam wszystkich Forumowiczow
Mam pytanie zwiazane z czyszczeniem ustnika, a scislej miejsca w ustniku w ktore wklada sie filtr. Czy mozna to miejsce przetrzc patyczkiem do ucha nasaczonym spirytusem salicylowym? Spirytus po takim zabiegu wyparuje ale czy pozostawi po sobie wyczuwalne w nastepnym paleniu „slady”? Dziekuje za info na ten temat. Pozdrawiam.
Salicylowym – nie. Generalnie z wynalazkami typu spirytus salicylowy bezpieczniej się trzymać od fajki z daleka. Normalnym spożywczym, co pewien czas (bo za każdym razem to chyba jednak przesada) – czemu nie.
Mam takie pytanko,czy mógłby mi ktoś udzielić wskazówki gdzie można kupić ustniki do fajek? Ponieważ mój jest już dość zużyty,a fajkę mogłem kupić tylko z jednym. Czy w ogóle można dokupić ustniki ?
Weź tylko pod uwagę, że będziesz z go musiał spasować. No chyba, że to masówka jakaś totalna typu Bróg, gdzie ustnik pęka od samego patrzenia i mają wliczone, że wyślą identyczny zamiennik.
Może wystarczy ten, który jest wyczyścić?
Z tym identycznym to ja bym polemizował… Ja dostałem od Mistrza taki, że nie wiadomo: ustnik toczyć, czy fajkę nową wystrugać…
Bardzo przepraszam, że napisałem o tym cholernym ustniku, ale nie zaznaczyłem, że problemem jest miejsce, które jest dosyć często narażone na tak zwane przygryzanie zębami i głównie problem leży w przegryzieniu tego ustnika. Skleić raczej nie mam, zamiaru, bo każdy klej to trucizna, natomiast sam ustnik jest cały tylko fragment, który jest w ustach i to jest uszkodzone.
Takie uszkodzenia można naprawiać… Choć, oczywiście – zależy jaka to fajka (w kontekście racjonalności ekonomicznej przedsięwzięcia), jak cenna/lubiana – polecam naprawę, bo co oryginał, to oryginał. Dokupienie nowego ustnika niesie konieczność obróbki i spasowania go z fajką, a z tym różnie bywa.
Co do obaw o zabójcze właściwości klejów – bądźmy poważni ;) Współczesny rynek oferuje nam masę możliwości – nie ma problemu z zastosowaniem kleju obojętnego fizjologicznie i smakowo. Zresztą, w kontekście szkodliwości fajki i palenia jako-takich, obawy o szkodliwość kleju w małej plombie naprawczej ustnika wydaje mi się mało poważna ;)
Nie, żebym się chwalił – ale zerknij np tu:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/wlasnorecznie/historia-szczerbatego-ustnika-czyli-jak-latalem-chacoma/ lub http://www.fajka.net.pl/poradniki/wlasnorecznie/uratowane-cudo-lhs-14k-ultra-fine/
Wszystko (prawie) się da naprawić.
Pozdrawiam.
A może po prostu wrzuć linke do jakiejś fotki tego Twojego ustnika… być może, wystarczy czyszczenie/drobna kosmetyka? Wiesz, naprawdę dobrze i dużo można poradzić, jak się wie w czym problem ;)
Można http://www.fajkowo.pl/pl/searchquery/Ustnik/1/phot/5?url=Ustnik
Szczerze mówiąc, mam nieco większe zawirowania jeżeli chodzi o czyszczenie,
nie jestem jednak żadnym koneserem. Fajkę mam od dwóch lat, palę ją zamiast
papierosów, z tytoni umiłowałem sobie Mac Baren Mellow Choice, oraz Alsbo o smaku Whiskey oraz Mango. Nie zawsze mogę sobie na nie pozwolić i w razie musu bądź nieobecności ww. w lokalnym tytoniowym, zastępuję powyższe waniliowym, lub czarnym Poniatowskim. Fajkę palę w ramach nałogu od jednego, do nawet sześciu razy dziennie, zależnie od stresu który na drodze zawodowej napotykam. Jednak pod wieczór wymieniam filtr zaaplikowany wieczoru poprzedniego, czyszczę fajkę wyciorami, komin wyskrobuję specjalnie do tego przygotowanym nożem, z resztą ręcznie kutym i aplikuję świeży, lekko przesuszony tytoń. Poświęcam około 20-30 minut na delektowanie się po czym idę wraz z Małżonką spać. Jeżeli chodzi o czyszczenie odświętne, to sprawa jest dłuższa. Najpierw, filtr idzie do kosza, następnie dokładnie, aż dojdę prawie do nieskarbonizowanego drewna, oskrobuję ścianki, później idzie w ruch szydełko 0,8mm, którym dokłanie wyskrobuję kanał dymowy z resztek zlepionych wyciorów i tym podobnych, później wycior uprzednio kilka razy… obciągnięty, tak aby nie tracił kudłów, trafia do kanałów i czyści je ostatecznie. Co dalej? zatykam małym koreczkiem filtrową stronę komina i zalewam komin Pilską. Takie namaczanie trwa około pół godziny, po czym czystą, nową szmatką, która się nie „kulkuje”, po wylaniu zawartości, wycieram dokładnie komin i komorę filtra w ustniku. Alkohol pomaga pozbyć się dokładnie wszystkich tłustych osadów, nie polecam jednak jego późniejszego spożywania. Ustnik czyszczę najpierw szydełkiem, później po prostu wyciorem uprzednio obciągniętym. Takie czyszczenie dogłębne serwuję fajce na chwilę przed nowym tytoniem, mniej więcej raz w miesiącu. Dla laików, Pilska, to tania, ale bardzo aromatyczna Brandy.
Papet, to, co napisałeś, to taki mały „trolling”? Powiedz, że tak…
Drogi kolego. A czy nie prościej było by po prostu nosić ze sobą paczkę wyciorów i rolkę szarego papieru toaletowego i po każdym paleniu przetrzeć? Uniknąłbyś wtedy tych „wygibasów” w postaci przepychania kanału szydełkiem :)
Fajka ma przede wszystkim smakować i sprawiać frajdę palaczowi, ale trzeba tu zaznaczyć, że metody które opisujesz są mocno kontrowersyjne i większość użytkowników portalu się pod nimi nie podpisuje. To tak na marginesie, jakby jakiś początkujący wszedł na ten artykuł i potraktował ten komentarz jako jedną z instrukcji czyszczenia fajki po paleniu.
Dzięki serdeczne za tę relację ;-) Dawne czasy mi się przypomniały, gdy po każdym paleniu Śliwkowego Białego domu, przemywałem swego Bróga rumem z Lidla. Ale wielokrotne wykorzystanie filtra to już nowatorska rzecz, z pewnością zapewnia intensywny smak.
A tak poważnie, wypróbuj zasadę, jeden filtr-jedno palenie. Może bardziej posmakuje.
Pozdrawiam
;)
Jesteś „swój chłop”
Panowie,
kolega Papet podzielił się z nami SWOIM sposobem obchodzenia się ze SWOIMI palidełkami i szacunek mu za to.
To, że odbiegają one od ogólnie przyjętych (na tym portalu zasad), nie odbiera mu prawa do dzielenia się z nami drogą, którą zmierza.
„Fajka ma smakować i dawać radość” – według „klasyka”, a nikt nie powiedział, że tylko jedna droga do radości jest słuszna.
Mamy ponoć demokrację. Dajmy więc i innym użytkownikom prawo podzielić się z nami tym, co im radość przynosi.
Kolego Obzon, czy tu wolno pisać tylko „jedną słuszną drogę”, by młodzi adepci nie nabrali złych nawyków? Toż my nie FMS (wydaje mi się).
Jeśli ktoś, przeczytawszy choć część zawartej tu wiedzy i tak wybierze opcję Papeta, to ma do tego prawo.
Na początku też paliłem po dwa razy z tym samym filtrem. Dało się i również smakowało. Paliłem głównie aromaty. Teraz palę bez filtra, bo nie wyobrażam sobie zapalić virginię z filtrem, a co dopiero użytym więcej niż jeden raz.
Pozdrawiam serdecznie
No, nie Januszu, nie, nie, nie… dzielmy się swoimi doświadczeniami, ale odcinajmy od pomysłów, które jednak więcej psują niż poprawiają. Jednak promujmy ogólnie szanowane zasady fajczanego BHP:
1. Palenie w tej samej fajce max, co 6 godzin (najlepiej co kilka dni)
2. Czyszczenie fajki asap po paleniu.
3. Jedno palenie – jeden filtr.
4. Lepiej mniej, a lepszego.
Pozdrowienia
PJ
Janusz, ja się z Tobą zgadzam. Również jestem zwolennikiem hasła, że fajka ma przede wszystkim sprawiać radość palaczowi. Dlatego zdarzało mi się bronić nieszczęsnego TIMMa przed falą krytyki, ponieważ jednak dużo ludzi lubi ten tytoń. Tu sprawa jest jednak nieco inna. W zasadzie Yopas napisał to już wcześniej za mnie. Chodzi po prostu o to, żeby odciąć się od metody, która nie tyle jest kontrowersyjna co szkodliwa. I trzeba to jasno napisać, żeby uniknąć sytuacji kojarzenia tej metody z instruktażowym charakterem artykuły Jalensa. A dzielić się swoimi wrażeniami jak najbardziej wypada i nawet trzeba. Chociażby po to by miała szansę urodzić się polemiczna dyskusja, taka jak ta w tym miejscu.
Pozdrawiam
Zawsze znajdzie się ktoś, kto świadomie czy nie, wystąpi przed szereg.
Czasy i portal mamy takie, że ma do tego prawo. Gdyby było inaczej, post kolegi Papeta, powinien zostać usunięty.
Jeśli jednak, komentarze kolegów mają głównie charakter uświadamiający „młodym adeptom” właściwą drogę, to widzę, że to ja popełniłem błąd w odbiorze Waszych postów.
Przepraszam więc za ton mojego powyższego wpisu.
Januszu, miałem podobne odczucie, co koledzy – czyli czem prędzej sprostować, żeby ktoś kiedyś nie uznał, że to, co proponuje Papet, to jedna z możliwych dróg. Czyli obawa chyba jest uzasadniona, skoro kilka osób odebrało podobnie.
Jednak nadal uważam, że to swego rodzaju prowokacja i chęć wsadzenia kija w mrowisko – zatem to, co zostało powiedziane, chyba wystarczy za komentarz.
Potrzebuję porady co do czyszczenia ustnika, gdyż nie mogę znaleźć informacji na ten temat.
Zakupiłem nieużywaną fajkę która była częścią kolekcji i leżała za pewne przez kilka lat. Od razu po otworzeniu paczki postanowiłem sprawdzić fajkę „na sucho”. Ku mojemu zdziwieniu poczułem okropny smak. Spojrzałem na zgryz. Pojawił się na nim żółty osad. Nie wiem z jakiego tworzywa jest on wykonany, lecz podobną sytuację miałem z albanką. Postanowiłem wyczyścić ustnik spirytusem. Po tym zabiegu osad jest na całej powierzchni. Nie wiem jak to wyczyścić, na sucho nie schodzi.
Ścierwopapier, woda, szybka rączka, pasta Turbo na finisz. Poczytaj Andrzej szlifuje, Odnawianie nie za darmo i inne art o renowacji. Ustnik masz z ebonitu.
Dziękuję bardzo, schodzi to świństwo.
Witam po 9 miesiącach ponownie. Dużo się nauczyłem i dużo pozmieniałem. Natomiast dalej idę nieco inną drogą. Cieszę się że mój komentarz gdzieś tam nie zaginął i cieszą mnie odniesienia. Zadziwił mnie jednak fakt że również w dziedzinie palenia fajki też utworzył się tzw. „Główny jedyny prawidłowy nurt”. Nie jestem w tym wypadku osobą która się temu sprzeciwia, ale mimo to przedstawię mój sposób, który nieco dopracowałem. Może ktoś wypróbuje, a nuż się okaże że odkryłem coś wartościowego. Przypominam jednak że fajką zastąpiłem nałóg papierosowy. Palę ją obecnie 3-4 razy dziennie. Co pewnie jest karygodne.
Ale wracając do czyszczenia. Raz dziennie zmieniam filtr. Czasem nawet co dwa-trzy dni. Nie jestem smakoszem. Zmieniam filtr bo wilgotnieje, a wtedy dym traci zapach i zaczyna gryźć. Zmieniam go wtedy i tylko wtedy. Bo wg mnie tylko wtedy to ma sens. Czyszczę fajkę przy każdej zmianie filtra.
Osobiście przeraża mnie wizja używania tylko papieru i wyciorów. Tłusty osad wspaniale zbiera kłaki z wyciorów, jak i drobinki papieru. Nikt mi nie wmówi że to polepsza smak. Nie używam suchych wyciorów bo zostawiają kłaki. Nie używam też żadnego papieru z tego samego powodu. Ustnik czyszczę wyciorem namoczonym austriackim Stroh 80′. Genialny aromat i 80% alkoholu idealnie czyszczą ustnik z wszelkich tłustych osadów oraz pozbywają się smrodu. Do tego nasączone wyciory nie pozostawiają kłaków. Alkohol wyparowuje i ustnik jest jałowy. Do tego miejsce na filtr również czyszczę w ten sposób, ale wyciorem zagiętym w U. Do tego rogi czyszczę igłą, aby mieć pewność że ustnik jest doskonale czysty. alkoholem obcieram też miejsce do którego przykładam usta. Cybuch skrobię od środka wspomnianym nożem, całkiem już dostosowanym do kształtu fajki. Kanał dymowy traktuję nasączonymi wyciorami, następnie narożniki w miejscu filtra znów traktuję igłą. Następnie zatykam fajkę u góry korkiem (takim jakim zatyka się wino, jest to jednak korek którym zatkana była sycylijska migdałówka. Zapach trzyma już pół roku) i zalewam Stroh’em do pełna, pilnując by zewnętrzna część fajki nie miała kontaktu z alkoholem. Następnie po 2-3 godzinach wylewam zawatość fajki, podpalam, aby mieć pewność że alkohol wyparował, przy czym fajka wytrawiona alkoholem ponownie się karbonizuje. Następnie wycieram dokładnie środek fajki szorstką, ale nie tracącą kłaków ścierką, z materiału podobnego do dżinsu. Nacieram fajkę z zewnątrz bezwonnym tłuszczem dla połysku i aplikuję filtr. Gotowe.
I w zasadzie nie wiem co napisać. Jak smakuje to nie pozostaje nic innego tylko pogratulować autorskiej metody. Dla mnie jednak jest ona przerażająca. Ponieważ jednak portal ma podtekst misyjny to od siebie dodam wady, które widzę w takim rozwiązaniu.
Jeśli dobrze zrozumiałem to w fajce palone jest do 4 razy dziennie. Tej samej. Myślę, że śmiało można założyć, że po pierwszym paleniu jest ona mokra i do takiej mokrej jest ładowany ponownie tytoń. Jeśli w dalszym ciągu jest to ten sam tytoń (czyli Alsbo, Poniatowski czy tamten Mac Baeren) jest dość ekstremalnie nasączony syropem. To syfi fajkę. I nie ma się co dziwić temu, że ciężko ją doczyścić nazwijmy to klasycznymi metodami. Mówiąc szczerze nie udało mi się jeszcze tak zasyfić fajki po jednokrotnym paleniu, aby lepiły się do niej kłaczki z wyciorów (inna sprawa, że wycior wyciorowi nie równy). Idąc dalej: zalewanie na 2-3 godziny komina alkoholem: ok ma 80% ale…dalej pozostaje te 20% wody. A to już sporo jest i nie unikniesz tego, że wrzosiec jest jednak cały czas u Ciebie wilgotny. W ten sposób nigdy nie jest całkiem suchy, skutkiem tego nie bardzo widzę opcje, aby mógł pracować tak jak wrzosiec powinien. No ale cóż…ja podążam drogą nazwijmy to klasyczną, więc tak jak na wstępie napisałem: jeśli smakuje, to rób jak chcesz.
To, co proponujesz, to jest gruntowna, cotygodniowa kąpiel we wrzątku, szarym mydłem, z darciem skóry szczotką ryżową i poprawianiem pumeksem.
My po prostu preferujemy codzienny prysznic. Wtedy żel i miękka gąbka wystarczy.
Reszta jest kwestią komfortu – własnego i otoczenia.
Witam!
Jestem początkującym fajczarzem. Co prawda moja przygoda z fajką zaczęła się w wieku poniżej dozwolonego, ale była to kompletna amatorka i herezja, tym bardziej, że sama fajka kosztowała jakieś 30pln i była oczywiście lakierowana. Jakimś cudem mnie to nie zniechęciło do dalszego próbowania, może dlatego, że robiłem to raz na kwartał dla relaksu.
Po kilku dobrych latach otrzymałem trzy fajki po dziadku, świeć, Panie nad jego duszą, w tym jedną podejrzewam wrzościową i olejowaną. Po jej zapaleniu dopiero wtedy poczułem co to znaczy dobry smak tytoniu i przyjemność z palenia. Natychmiast uznałem, że trzeba się dowiedzieć czegoś więcej o fajkach i tytoniach oraz o tym jak je palić. Tak trafiłem na tę zacną stronę, która otworzyła moje oczy na ten ogromny i zróżnicowany świat. W międzyczasie ta konkretna fajka została brutalnie skradziona wraz z plecakiem, w którym się znajdowała.
Kilka miesięcy później otrzymałem od narzeczonej piękną fajkę typu gandalf, olejowaną firmy Mr. Bróg, która jest zrobiona z gruszy. Wiem, że wielu fajczarzy krzywo patrzy na to drewno, ale mi póki co odpowiada. Jestem teraz na etapie opalania techniką 1/3 później 2/3 itd., dodam, że korzystam z tytoniu Mac Barena Virginia no. 1, z którego również jestem bardzo zadowolony, nawet po raz pierwszy zacząłem delikatnie odczuwać inne nuty smakowe.
Po takim wyczerpującym przedstawieniu się, mam pytanie. Czy kryształki, które rozumiem służą jako filtr, należy wymieniać po jednym paleniu, czy większej ilości? A jeśli tak, to co ile należy je wymieniać?
Przede wszystkim witaj na stronie i czuj się tu dobrze!
A kryształki są jednorazowego użytku.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Jak w towarzystwie wyczyścić fajkę kiedy nie ma w niej filtra a tylko łapacz smoły?