Mydlanka, aromat w stylu angielskim, tytoń typu scented, „zapach Lakeland”… te określenia pojawiają się często w opisach tytoni. Co to właściwie jest? Teoretycznie każdy bardziej doświadczony fajczarz wie (albo przynajmniej skutecznie udaje). Ten tekst ma na celu ambitne zadanie przyczynienia się do zasypania luki informacyjnej i stworzenie prostego systemu, który pomoże mającemu wątpliwości fajczarzowi zakwalifikowanie blendu do tej efemerycznej nieco kategorii.
W tym miejscu wypada popełnić zastrzeżenie, że tekst absolutnie nie pretenduje do głoszenia prawd objawionych i pokazania jedynej słusznej opcji. Mało tego, autor oświadcza, że będzie bez umiaru machał ockhamowskim narzędziem do golenia, ponieważ zdaniem autora klasyfikacji tej nie da się wprowadzić bez wprowadzenia daleko idących uproszczeń. Autor ma również nadzieję, że tekst stanie się przyczynkiem do dyskusji, pretekstem do publikowania komentarzy doprecyzowujących i powtarzania swoich utartych i powszechnie znanych poglądów po raz sto pięćdziesiąty czwarty, co pozwoli odpowiednio skłonić do refleksji lub okopać się głębiej na starannie obranych pozycjach.
Jak już wspomniałem we wstępie, głównym problemem z tytoniami stanowiącymi przedmiot niniejszego artykułu jest brak określającej je definicji. Nie jest to domena tylko polskojęzycznych źródeł – w znanym z fachowego podejścia do kwestii tytoniowych sklepie internetowym, jakim jest Synjeco w dziale z wyrobami Gawith Hoggarth wyraźnie wyróżnione są „Scented Va Flakes” i „Aromatics” – ale już w dziale z tytoniami bratniego Samuela Gawitha tego rozróżnienia brakuje i np. Grousemoore jest wrzucony do działu „mixtures” wraz z mieszankami z Latakią oraz typowymi aromatami, takimi jak Black Cherry, czy Celtic Talisman (względnie do „Plugs”, gdzie z kolei sąsiaduje z np. Full Va Plug).
Tym niemniej, przyglądając się dostępnym na rynku tytoniom można wymienić kilka elementów wspólnych dla większości „scentedów”. Należą do nich: skład, typ aromatyzacji, forma/cięcie i kraj pochodzenia.
Skład
Tu kwestia jest stosunkowo prosta. Podstawą jest Virginia. Wróć. Jeszcze raz. PODSTAWĄ JEST VIRGINIA. Kropka. Jeśli tytoń ma być scentedem, to jest – zasadniczo – mieszanką wirginiową. Dopuszczalne* dodatki – Burley (ze wskazaniem na lubiany przez np. GH „biały” Bu z Malawi, ale nie tylko), także w odmianie Kentucky (zwłaszcza w wypadku mocniejszych mieszanek). Przez „dodatki” rozumiem w tym momencie sytuację, gdzie tytonie uzupełniające stanowią nie więcej niż 25% w odniesieniu do 75 (lub więcej) procent wirginiowej bazy. Sama Va może być różna – od b. jasnej, suszonej powietrzem, po ciemne, dofermentowane Va, takie, jak w gawithowskim Full Virginia Flake (który nota bene stanowi bazę do RB Pluga). Należy też powiedzieć, że bazą do aromatyzacji bywają – zwłaszcza w wypadku obu firm z Kendal** – mieszanki „czysto-wirginiowe”, które bez aromatyzacji są palone jako odrębny blend (np. FVF czy BBF). Prowadzi to zresztą nader często do nieporozumień i stwierdzeń, że „wszystkie Va od Gawithów są scentedowane”.
W tym miejscu warto też wspomnieć, że ów wirginiowo-burleyowy skład implikuje moc ww mieszanek. I znów, reguła prawej dłoni – łatwiej wśród aromatów w typie brytyjskim znaleźć tytonie o mocy powyżej średniej niż przysłowiowe „ogrzane powietrze”. Niektóre są zdecydowanie mocne, znakomita większość co najmniej syci nikotyną. Wspominam o tym głównie dlatego, że jest to element odróżniający je od aromatów rozumianych „standardowo”, które rynek umiejscawia zazwyczaj w kategorii poniżej średniej, jeśli chodzi o zawartość nikotyny. Kolejną kwestią, o której warto wspomnieć, kiedy mówimy o składzie, to fakt, że tytonie te pięknie dojrzewają, co jest zasługą wspomnianej wirginiowej podstawy. I choć – zgodnie z niektórymi opiniami – dodany aromat traci z czasem nieco na intensywności cały czas zachowują swój niepowtarzalny charakter.
Wyjątki ze względu na skład:
Rum Flake (przewaga Burleya)
Mick McQuaid Plug (Cavendish)
Velvan Plug (Cavendish)
Bonsun Cut Plug (przewaga Burleya)
(listę można wydłużać, czekam na propozycje)
*Kwestią otwartą pozostaje dodatek odrobiny tytoni orientalnych. Te jednak występują moim zdaniem raczej w tytoniach, które określiłbym jednak mianem „modern” aromatów, niż scented. Ewentualnym wyjątkiem byłby tu Sam’s Flake.
**co skłania do podejrzeń, że w wypadku innych angielskich firm bywało niegdyś podobnie, bo to rozwiązanie jest po prostu praktyczne i wygodne od strony producenta – wystarczy dodać dodatków zapachowych i mamy nowy blend
Typ aromatyzacji
Teoretycznie najbardziej znamienny wyróżnik, który jednak okazuje się w praktyce najbardziej mylący. Głównie dlatego, że to „dosmaczenie” bardzo rzadko ma jednoznacznie uchwytny charakter, tak jak to bywa w „normalnych” aromatach. Zazwyczaj mieszanki te są odbierane jako złożone smakowo, niekoniecznie dlatego, że producent użył wielu różnych składników, a po prostu dlatego, że użyte przezeń dodatki uwypuklają naturalne smaczki dobrych Virginii. Różne smaczki. I stąd opisy, w których pojawiają się miód gryczany i razowiec w RB Plugu, melasa w Glengarry, kwiaty w Cannon Plugu, migdały w Ennerdale, „perfumy” w St. Bruno, olejek różany i geranium w No. 7 Broken Flake czy woda kolońska w Grousemoore… nie da się tego zidentyfikować równie łatwo jak ulubioną przez duńskich i niemieckich producentów triadę wisienki-wanilla-karmel.
I jeszcze jedno – w aromatyzacji w typie angielskim praktycznie nie występują smaki owocowe. Wszelkie mandarynki, śliwki, poziomki – to „zwykłe” aromaty, a w najlepszym wypadku – irlandzkie (porównać Erinmore w dowolnej formie). Alkohol – bywa. Kwiaty, zioła, woda kolońska, syrop klonowy, tonka – i jesteśmy w domu. Czekolada – nie! (i piszę to pomimo występowania w przyrodzie takich rzeczy jak Louisiana czy Scotch Flake – bo to nie scentedy, tylko czyste Va (ew. VaPer-y), jak również pomimo Chocolate Flake czy Bob’s Chocolate Flake – bo to dla mnie po prostu modern…).
Tu uwaga – uwypuklenie smaków Va nie oznacza, iż wspomniane aromaty są mało intensywne, czy ledwie wyczuwalne. Przeciwnie, często są bardzo intensywne i włażące trwale w fajkę, co wielu przeciwników angielskiej aromatyzacji wskazuje jako czynnik narzucający się fajczarzowi i zniechęcający do palenia.
Forma/cięcie
Znakomita większość scentedów występuje w dwóch formach: plug i flake (ewentualne występowanie broken flake wiąże się częściej ze swobodnym podejściem producenta do kwestii kontroli jakości niż zamierzonych działań). Oczywiście bywają wyjątki, jak choćby Grousemoore, który występuje również jako mikstura czy dunhillowski Royal Yacht (niegdyś cięty shagowato, a dziś produkowany jako ready rubbed). Ale generalnie scentedy występują w formach „zwartych”. Co dobrze odróżnia je od „typowych” aromatów, wśród których króluje cięcie ready rubbed.
Wyjątki ze względu na cięcie: poza wymienionymi powyżej przychodzi mi do głowy jeszcze Gold Block. Inne (St. Bruno, Condor) mają przynajmniej swoje plugowo-flake’owe odpowiedniki.
Kraj pochodzenia
…no i tu się zacznie. Każdy krzyknie „proste, Anglia!”. I pewnie kiedyś by tak było. Ale to już chyba dawno nieprawda. Przecież Dunhille produkuje teraz również Orlik czy Kohlhase und Kopp. Tym niemniej, historycznie, znakomita większość aromatów w typie angielskim była właśnie domeną wytwórców brytyjskich. Ale globalizacja pomału zaciera te granice i chociaż bastionem „Lakeland style” pozostają firmy z Kendal, to jednak tu i ówdzie pojawiają się próby wyprodukowania czegoś podobnego do angielskich wyrobów, czy to w wypadku Kohlhase (np. Bulldog, choć to akurat po zapachu bardziej owocowa Irlandia), czy to… w USA (bo tam wyprodukują wszystko, ale i tak będzie różne od oryginału). Prawdę powiedziawszy mam wrażenie, że ta akurat kategoria jest najbardziej rozmyta i nie ukrywam, że liczę na wsparcie fajkanetowiczów odnośnie poszukiwań i przedstawiania nowych propozycji. Ewentualnie podjęcie przez aklamację uchwały, że jednak będziemy konsekwentnie uznawali za angielskie tytonie produkowane w Anglii, względnie produkowane z Wysp, a produkowane gdzie indziej (czyli blendy licencyjne).
Tyle uproszczona klasyfikacja. Krótko mówiąc – jeśli mamy problem z określeniem, czy dany blend jest w typie „stara dobra Anglia”, weźmy do ręki powyższą listę i zanalizujmy – Va? Pachnie mydłem, nie karmelem? W kostce? – znaczy scented. Pięknie.
To teraz, żeby nie było tak prosto, popastwię się jeszcze nad kwestią „Lakeland a mydlanka”.
Otóż uważam, że wymienne używanie określeń „scented”, „tytoń typu Lakeland”, „aromat w typie angielskim” i „mydlanka/soapy” jest nie do końca poprawne i wprowadza chaos informacyjny. Ponieważ nie każdy uzapachowiony tytoń pochodzi z Lakeland i nie każdy angielski aromat jest mydlanką.
Aby jednak nie narzucać jakiś sztucznych podziałów, proponuję, aby określenie „mydlanka” zarezerwować dla mieszanek z silną komponentą zapachową kojarzącą się z kosmetykami, takimi jak woda kolońska czy – nomen omen – mydło. Czyli dla Grousemoore’a, Ennerdale Flake, Coniston Cut Plug. Do tych uzapachowionych bardziej naturalnie (kwiatami, ziołami, miodem, melasą) to określenie po prostu IMHO nie pasuje. Mnie – ale mnie! – określenie „scented” i „Lakeland style” kojarzy się bardziej z tytoniami, w których występuje to podkreślane uzupełnienie – „podbicie” smaku Virginii przy pomocy dodatkowych zapachów, podczas gdy określenie „aromat” rezerwuję sobie dla tytoni, w których ten dodatkowy zapach/aromat jest głównym składnikiem smaku. I tu „wpisują mi się” tytonie takie jak 1792/Cob Plug/Flake czy Grousemoore (który jest również kanoniczną wręcz mydlanką).
I jeszcze, na zakończenie, lista przykładowych blendów (zwróćcie uwagę, że wynika z niej jednoznacznie, ze Kendal jest ostoją aromatyzacji w typie angielskim, poza tym mamy niestety jakieś pojedyncze, żałosne niedobitki):
Gawith Hoggarth:
Brown Flake Scented, Bonsun Cut Plug, Coniston Cut Plug, Dark Flake/Plug, Ennerdale Flake, Four Squires Flake, Glengarry Flake, Grasmere Flake, Kendal Flake, No. 7 Broken Flake, Rum Flake
Samuel Gawith:
1792 Flake/Cob Plug, Cannon Plug, Grousemoore Mixture/Plug, RB Plug, Special Flake No. 1-7
Ogden: St. Bruno, Gold Block, Walnut Flake
Dunhill: Royal Yacht
Gallaher Limited: Condor Plug
Mick McQuaid: Mick McQuaid Plug
Murray Sons & Co, Ltd: Warrior Plug
Carroll P. J. & Co. Ltd.: Velvan Plug
I tyle. Nie ukrywam, że liczę na dyskusję.
Zdjęcie jest – jakżeby inaczej – autorstwa Alana. Pamiętajcie, że kwestią czasu jest, kiedy te zdjęcia będą warte miliony dolarów i wtedy proszę zaświadczyć, że dał mi je z własnej, nieprzymuszonej woli. Dzięki man.
Dzięki za ten tekst. Dobra robota, nareszcie ktoś doprecyzował terminologię w tym temacie. :)
No i to się nazywa come back…
Świetny tekst!
Fajnie poczytać konkret. Dzięki za tekst.
Zastanawiałem sie kiedyś nad dorabianą do produktów określanych jako „Lakeland style” klasyfikacją „herbal” i „floral” i nawet udawało mi się trochę blendów powrzucać w te szufladki.
Bardzo trafna moim zdaniem uwaga o „nieowocowości” aromatyzacji czy uzapachowienia.
O, widzisz. Jakoś nie pomyślałem o takim podziale – zawsze mi się wydawało, że to po prostu przymiotniki, które są używane chętnie w opisach na Tobaccoreview. Takie słowa-wytrychy. Ale jak się nad tym zastanowić, to faktycznie ma to sens i można się pokusić o podział na trzy główne grupy zapachowe – floral, herbal i soapy (czyli po naszemu hm, kwiatowe, ziołowe i mydlanki).
A owoce wyeksponowałem, żeby uniknąć błędnego moim zdaniem kwalifikowania np. Firedance Flake jako „Lakeland style”. Choć pewnie przy odrobinie dobrej woli da się znaleźć wśród rozpatrywanych takie, w których pojawiają się owocowe nutki. Ale jednak w żadnym nie jest to dominujący czynnik.
Zadzwoń, mam parę fajnych tytoni :-)
Przekonałeś mnie ;) Chętnie się wproszę.
A ja chciałbym dopytać czemu te formy zwarte (plug i inne) są tak bliskie scentom? Czy wynika to ze sposobu uzapachowiania? Czy jest tak, że tytoń jednocześnie z uzapachowieniem dojrzewa i stąd ta forma?
Dobre pytanie. Przyznaję, że nie wiem. Podejrzewam, że – kierując się najprostszym wyjaśnieniem – tak jest łatwiej technologicznie. A pamiętając, jak wyglądają systemy do nanoszenia aromatów w Kendal http://farm3.staticflickr.com/2865/10518789596_ec109c63ea_z.jpg
myślę, że mam rację.
Weź też pod uwagę, że – być może – to „powiązanie z formą” tak wygląda dziś, a kiedyś wyglądało inaczej. Może i dziś wyglądałoby inaczej, gdyby Kendal miało taki park maszynowy jak Orlik czy Kohlhase.
A ja bym chciał zwrócić uwagę (choć nie wiem czy to coś wniesie do dyskusji) na uzapachowienie Condorów. Jak jest z poszczególnymi wersjami? Czy one różnią się tylko cięciem, a sposób aromatyzacji i jej składniki są takie same? Czy mogą być aż takie różnice w smaku i intensywności uzapachowienia spowodowane formą podania tytoniu?
Z tego co można wyczytać na TR to sprawy mają się następująco:
Condor Blended (ready rubbed) – Flavoring: None
Condor Ready Rubbed (broken flake): Alkohol, Liquor, Other/Misc
Condor Bar (plug): other/misc
Condor Long Cut (flake): other/ misc
Można z tego wnioskować, że te blendy są bardzo różnie odbierane.
Ja miałem okazję palić tylko Condora RR i Long Cut. Przyznaję, że wyczuwam, różnice w uzapachowieniu.
Podobnie sprawa wygląda z 1792 Flake i Cob Plug (choć tu TR jest zgodne – oba tytonie są z Tonka i Whisky). Niestety Coba nie paliłem. Czy oba tytonie różnią się uzapachowieniem? I czy są to różnice delikatne czy diametralne?
Na koniec przydługiego wpisu składam podziękowania za tekst i zdjęcie autorom. Świetny, rzeczowy artykuł.
Przyznaję, że z Condorów paliłem tylko wersję Ready Rubbed. Ale faktycznie, możliwe, że użyte dodatki różnią się, między wersjami. Choć istnieje też szansa, że różnica w odbiorze wynika ze sposobu cięcia – Grousemoore w plugu i w miksturze to dwa różne tytonie. Różnice te nie dotyczą wyłacznie scentedów, podobnie jest z Erinmore, Scotch Flake i BSC, BBF i Kendal plugiem; przykłady zapewne można mnożyć. Ponadto weź pod uwagę, że tytoń to produkt naturalny – poszczególne partie mogą różnić się od siebie i to znacznie. Wystarczy, że jakiś składnik dłużej poleży w fabryce, komuś omsknie się ręka przy aplikowaniu dodatków – i mamy inny w wyrazie tytoń.
Jeśli chodzi o różnice pomiędzy 1792 Flake i Cob plug, to sam jestem ciekaw, może wypowie się ktoś, kto ma doświadczenie z obiema wersjami (ja paliłem tylko płatki).
A ja specjalnej różnicy w aromatyzacji Condorów zielonego i brązowego nie wyczułem. Moim Zdaniem może się różnić się skład blendu a może dojrzałość. W zielonym czuje bardziej jakby Kentucky (czy jest to możliwe?).
KrzysT widać nie próżnowałeś. Dużo mydła było w robocie ;)A tego Velvana to gdzie można wyhaczyć?
Merytorycznie. Natomiast do katalogu cech wyróżniających Lakeland od reszty świata, oprócz tego co bardzo trafnie napisał KrzysT dodałbym tylko ,iż aromatyzacja w manierze Jezior normalnemu człowiekowi nie kojarzy się gastronomiczne. Oczywiście oficer Armii Czerwonej wypije flakon kolońskiej, zakąsi kamforą i zagra dumkę na młynku do kawy. Ale na zachód od Niemna Lakeland nie nawiązuje do spożywki.
No i cecha negatywna w Lakeland nie ma Latakii.
Tekst b. ciekawy. I bardzo się cieszę, że znów Pan publikuje. Ale jednego nie rozumiem – czym w końcu ma być „aromat w stylu angielskim”? Mieszanką opartą na Virginii? Zawsze, no dobrze – po lekturze „niesłusznych” rosyjskich tekstów – sądziłem, że to Virginia z domieszkami latakii przede wszystkim. A Pan tu przytacza, znakomite skądinąd, lecz bezlatakiowe tytonie, np. SG 1792. Czymże więc ma być „anglik” czym ów „scented” vel „mydlanka”? I gdzie się mieszczą tzw. mieszanki szkockie?
Choć może te pytania tylko dowodzą mej ignorancji…
Krzyś się pewnie odezwie i odpowie. Tymczasem polecam przeczytać tekst będący poniekąd pierwszą częścią analizy tytoni kojarzonych z Anglią autorstwa Yopasa („Suplement do tytoniowej typologii”). Rozumienie mieszanek angielskich jako Va + La + Or + Pq (w uproszczeniu) to nie jest zły trop, ale NIE JEDYNY SŁUSZNY. Oparte na Va tytonie aromatyzowane i scented to druga, wcale nie mniej ważna grupa. Szkoty to trochę inna moim zdaniem bajka, na fajkanecie chyba (?) nie mamy tekstu skupionego na ich charakterystyce. Polecam alt.pl.fajka i wypowiedzi Rotm’a i Hot’a – wprowadzają trochę zamieszania, ale jednak dają jakąś orientację.
Witaj wolter (i nie mów mi proszę na pan).
Jest tak, jak napisał Mirek (@miro) – tzw. „english mixtures” to faktycznie mieszanki, które skomponowane są na bazie Latakii – zazwyczaj z kilkunasto-kilkudziesięcioprocentowym jej udziałem i często z dodatkiem orientów, niekiedy z dodatkiem Perique. Niekiedy wyróżnia się wśród nich mieszanki z większym udziałem tytoni orientalnych, czyli tzw. balkany, o których pisał Mirek, o tutaj. Jak widać, kategoria ta jest jeszcze bardziej efemeryczna niż wspomniane przeze mnie aromaty. O Szkotach pisałem troszkę tutaj http://www.fajka.net.pl/uwagi/bez-kategorii/oferta-gawith-hoggarth-znowu-wieksza/, cytując jednego z wymienionych przez Mirka panów.
Mój artykuł dotyczy innego fragmentu tytoniowej rzeczywistości, czyli tytoni tzw. scented. Czyli aromatów. To, co odróżnia je od english mixtures to przede wszystkim to, że zawierają one jakiś „zewnętrzny” dodatek aromatyczny. „Angliki” zaliczamy do tytoni naturalnych, czyli takich, gdzie tego dodatku nie ma, choć – żeby było trudniej – spotyka się również „uzapachowione” tytonie z latakią. Teraz zaliczamy je zazwyczaj do kategorii „modern” – kolejna efemeryda swoją drogą – przykładami są np. Westmorland Mixture, Navy Flake czy Perfection od SG, ale podobno bywały też takie, które były aromatyzowane „po angielsku”. Mam nadzieję, że odrobinę rozjaśniłem.
I jeszcze uwaga – to całe kategoryzowanie to taka trochę zabawa i próba poukładania rzeczywistości w bardziej zrozumiałe szufladki.
za http://pipedia.org/wiki/Pipe_Tobaccos#Common_Types_of_Tobacco_used_in_blends.
The definitions of these terms seem somewhat fluid, apart from the fact that all tobaccos bearing these appellations contain Latakia. To my mind, an English blend has a significant portion of Virginia backing up the Latakia, and orientals serve as a spice. A Scottish blend is similar to an English, with less Latakia, a more dominant Virginia character and, perhaps, little or no oriental leaf. A Balkan, on the other hand, is predominately based on oriental tobaccos and Latakia, and just enough Virginia is used to provide structure and balance.
Nieczesto zdarza mi się ostatnimi laty przeczytać tekst, który jest dla mnie znakomity poznawczo. Panie Krzysztofie – pięknie dziekuję.
Bardzo ważne jest, cytuję:
…Teoretycznie najbardziej znamienny wyróżnik, który jednak okazuje się w praktyce najbardziej mylący. Głównie dlatego, że to „dosmaczenie” bardzo rzadko ma jednoznacznie uchwytny charakter, tak jak to bywa w „normalnych” aromatach. Zazwyczaj mieszanki te są odbierane jako złożone smakowo, niekoniecznie dlatego, że producent użył wielu różnych składników, a po prostu dlatego, że użyte przezeń dodatki uwypuklają naturalne smaczki dobrych Virginii…
Jeśli chodzi o określenie: „mydlanki”, to, przepraszając za powtarzanie się, znałem przypadki ca + 40 lat temu na Wyspach w których puste opakowania po Ennerdale, czy nieistniejącym dziś Legation Willis’a Panie Domu wkładały do szuflad z bielizną pościelową zamiast tradycyjnie stosowanych ongiś mydełek np. lawendowych.
Może było by interesujące poprowadzenie rozważań na temat: użycie Latakii dla uzyskania smaku i zapachu blendu…z czekoladą. Przykład – Swiss Chocolate (w Polsce zwany nieformalnie „krówką”), przygotowany przez p. Daniela & Co. specjalnie na spotkanie w Poznaniu 9 lat temu.
http://www.tobaccoreviews.com/blend/2948/synjeco-swiss-chocolate
Nie jestem fanem czekolady w fajce, ale SG Ch Plug jest znakomity, czekolada dość dyskretna, La zupełnie w tle, a skomponowany tytoń jest po mistrzowsku.
W najmowszej partii St Bruno Ogden został zastąpiony przez Mac Baren.
No to RIP St Bruno.
Krzysztofie, ten R. I. P. wydaje się przedwczesny. Pacjent jest na OIOMie, a nie na cmentarzu. Ponoć St Bruno nadal trzyma poziom.
No tak, ale w tym konkretnym OIOMie, to w zestawie z respiratorem będzie kroplówka z lukrecją i glikolem. Czytaj: wyrażam głęboką niewiarę, że im się tego uda nie schrzanić. Obym się mylił.
A ja nieśmiało zapytam, czy ktoś wie co to za faja na zdjęciu autora? Panie autor, co to za cudo? Można zobaczyć w pełnej okazałości? :)
Kriswill Bernadotte 1814, ale jest własnością Alana AFAIR (choć chyba faktycznie ma ją ode mnie).
Tak, moja.
Tak, od Krzysia :)
Kształt Bernadotte, ale seria Chief bodajże.
Pełnej okazałości już nie uświadczymy, gdyż szlag ją trafił i pomroczność jasna. Na pocieszenie mam jej gładką bliźniaczkę, choć z racji ciągnącej się przeprowadzki, szybko jej nie sfotografuję ;)