Wiśniowe fajeczki sygnowane ROPP niemal zawsze można kupić na ebayu. Wytworzono ich bowiem miliony, a bywały okresy, kiedy szalał za nimi cały świat. „Wiśniowe” to nie jest całkiem ścisła nazwa – Eugène-Léon Ropp (1830 – 1907) opatentował bowiem wytwarzanie fajek z dzikiej czereśni Prunus avium, zwanej także wiśnią ptasią.
Bardzo typowa fajeczka-czereśniówka
To dość pospolite drzewo dziko rosnące w całej Europie, Azji Zachodniej aż po Kaukaz. Różne odmiany czereśni – szczepione na podkładce z Prunus avium – rosną powszechnie w sadach i ogrodach i także świetnie nadają się na fajki. Na dobrą sprawę, fajki z sygnaturą Ropp powinno się nazywać czereśniówkami.
Jednak wiele firm, a przede wszystkich amatorów samodzielnego wytwarzania fajek, z powodzeniem korzystała z drewna wiśniowego. Bardzo podobne fajki można także produkować z jabłoni, gruszy (przede wszystkim ze zdziczałych ulęgałek), z dobrze wysuszonej śliwy, głogu, jarzębiny…
Na przełomie wieku XIX i XX fajki z wrzośca były drogie, poza tym ich obróbka była o wiele trudniejsza od wytwarzanych z o wiele miększego drewna owocowego. Potem wybuchła I wojna światowa i dostęp do wrzoścowych bulw uległ znacznemu ograniczeniu. Fajki Roppa trafiły do wszystkich państw Ententy, nawet do Włoch, na Bałkany oraz do francuskiej Algierii. Stały się modne – po prostu bardziej wypadało palić fajeczkę kryzysową, aniżeli nowobogacką wrzoścówkę.
W okresie międzywojennym Europejscy fajkarze postawili na wrzosiec, ale z racji kryzysu owocówki sprzedawały się całkiem dobrze. Trafiły także do Ameryki, gdzie uznane zostały za trwalsze od corncobów, a cenę miały do nich zbliżoną. Znaleźli się także miejscowi producenci podobnych fajek, którzy wdrożyli do wytwórstwa m.in. klon, czarny orzech…
Na innym krańcu świata – na Ukrainie, Huculszczyźnie, oraz w całych Karpatach, w Rosji oraz na Kaukazie strugano fajki z ptasiej wiśni, jabłoni, ulęgałki oraz z głogu… Wrzoścówki jednak zaczęły w Europie brać górę. Wybuchła jednak II wojna światowa i front oddzielił dostęp do najszlachetniejszego surowca. Fajki stały się wręcz elementem propagandy – w armii niemieckiej i włoskiej wrzoścówki weszły niemal w skład podstawowego wyposażenie wojskowego.
Do dzisiejszego dnia w serwisach aukcyjnych trafiają się niziutkie panelówki Denicotei sygnowane swastyką, hitlerowską „gapą”, symbolem SS oraz fajeczki włoskie z rzymskimi orłami faszystów.
Alianci palili, co prawda, rodowe brujerki, ale w kieszeniach podoficerów i żołnierzy pojawiły się kryzysowe czereśniówki. Moda na owocowe fajeczki wróciła, choć firma Ropp jeszcze podczas I wojny otworzyła fabryczkę wrzoścówek w Saint Claude.
Ropp do końca swojego istnienia, czyli do 1991 roku, produkował fajki z ptasiej wiśni, choć było to bardziej wytwórstwo dla kolekcjonerów niż dla czynnych palaczy. Jednak podkreślano, że niemal każda fajka „owocowa” była starannie opalana, także „na salonach”, nawet brytyjskich.
Nawet dzisiaj tego typu fajeczki bywają swoistym szpanem – są, jak się mawia, najbardziej rustykalne na świecie.
Podczas obu wojen światowych oraz w czasie kryzysów finansowych fajki z drewna owocowego (a także z innego drewna liściastego) wytwarzało wiele firm. Wciąż są proponowane na całym świecie, jako tzw. pierwsze fajki. W Polsce prym wiedzie grusza, na Ukrainie jabłoń i dzika wiśnia, w stanach wiśnia, czereśnia oraz różne odmiany klonu, z przewagą cukrowego… W ostatnich latach do „rywalizacji” włączyły się, całkiem udatnie, Chiny.
Drewniane fajki wciąż są w ofercie trafik, sklepów internetowych i cieszą się powodzeniem. A tu i ówdzie, stają się znów modne.
Drewno owocowe oraz wymienione wyżej rodzaje surowców od pokoleń służą fajczarzom do eksperymentowania z własnoręcznym wytwarzaniem fajek domowych. Z wielu rodzajów drewna w domowym zaciszu powstają zarówno fajki „roppopodobne”, jak i o wiele ambitniejsze formy fajkarskie.
Dzisiejszy artykulik oraz strony z bardzo starych katalogów zachęcają do samodzielnych eksperymentów z domowym wytwórstwem fajek. Może warto się zainspirować starymi francuskimi „wiśniówkami”, „rokokiem” z Hong Kongu czy ukraińskimi zaporożankami…
Zanim pod nóż się weźmie wrzoścowy klocek…
Pamiętam, że JSG kiedyś na FMSie pokazywał bardzo fajnie wystruganą fajeczkę z wiśni, czy czereśni. Przepiękne słoje.
UkłonY,
Także ją pamiętam, ale nie mam możliwości odszukać linku „po użytkowniku”. To było coś w tym rodzaju, prawda?
http://www.instructables.com/id/Homemade-tobacco-pipe/
TUTAJ oraz dwie kolejne strony
Nie chciałem się chwalić, ale suszy się już u mnie troszkę wiśniowych klocków właśnie na próby jakichś samoróbek. Dzięki za artykuł, jak zwykle bardzo interesujący i przydatny.
Aaa i jeszcze, bardzo lubię te drzewiaste Roppy. Nawet, może zanabyłbym sobie taką fajke. Tyle, że une zawsze takie na maksa wegliste się w środku wydają, a kora z wierzchu wprowadza mnie w konfuzję – jak to reanimować. Raz chyba widziałem nówkę sztukę – nie paloną – za dobre 150 PLN poszła. Nie mało…
Sam mam owocówkę, którą chwaliłem się na blogu oraz na FMS. BaDou K6528 – tak się zwie. Jest absolutnie wyborna, ale niestety tragicznie nietrwała. Ma też szereg błędów konstrukcyjnych, z czego najpoważniejszy jest chyba zbyt wąski kanał dymny w ustniku oraz kruchość drewna. Za to wszystko wynagradza smak. Gdybym wymienił ustnik żyłaby jeszcze jakiś czas. Tak szybko przejdzie na emeryturę. Produkcja Hong Kongu – małe chińskie rączki życzą wszystkiego najlepszego, ale gwarancji nie dają…
Widzę że już mnie tu wywołano :d
W tym wątku jest trochę bałaganu merytorycznego… Ogólnie to jeśli chodzi o doświadczenia- czereśnia i wiśnia są zdecydowanie lepsze od jabłoni i gruszy- mają drewno o bardzie zbitej strukturze, grusza i jabłoń wydaje się być nieco gąbkowata.
Ostatnio zrobiłem fajkę z wiśniową gruszką i jabłoniowym cybuchem, kiedy ma się ją w ręku widać który materiał jest twardszy, http://skitch.com/jsgolowacz/n4e1e/img-0052
Z mojego wątku alan wybrał tą „gorszą” choć może ciekawszą w kształcie- tu:
http://www.fajczarze.pl/forum/viewtopic.php?f=3&t=2833&hilit=wiśni&start=180
jest fajka w pełni użytkowa, naprawdę fajna, smakowo i wygląda świetnie.
Co do suszenia, wyciąłem w marcu jabłoń, mam odłożone kilka pieńków, ale fajki to z tego będą najwcześniej za 5 lat :D Najlepiej było by położyć naprawdę tłustą jabłoń i przetrzeć na tartaku na 35/40mm kantówki i wysuszyć w suszarni. Niestety trudno o drewno owocowe.
Co do fajek wykownywanych w czasie wojny- nie wiem czy bardziej popularny był buk.
Ogólnie wiadomo że fajkę można zrobić z dowolnego, nietrującego drewna liściastego.
piękne pawie oczka można uzyskać z czeczoty (guzy na brzozie, klonie itp), jeśli o to chodzi, to choroby drewna są ciekawym materiałem. Ładne usłojenie ma oliwka.
w sensie w podlinkowanym wątku nie w tym artykule, który jest bardzo ciekawy.
Nawiązując do zawartej w tekście informacji o propagandowej roli brujerek w nazistowskiej armii informuję, że w chwili obecnej na Allegro można takie fajki nabyć.
Znajdują się w kategorii: Kolekcje —› Militaria
Może kogoś to zainteresuje…
Przy okazji zapytam osoby, którym stare fajki nie obce. Czy to na 100% oryginalne fajki i czy wg Was warto je kupić?
http://tiny.pl/htjmq
Nie wiem, czy to oryginały, ale ja bym nie kupił… i nie decyduje o tym wstręt do Trzeciej Rzeszy, tylko moje przekonanie, że to raczej fajki mocno takie sobie mogą być.
UkłonY,
To są niestety fajki najgorszego gatunku. Jest to wyjątek potwierdzający regułę- która mówi że stare= dobre. W tym przypadku raczej nie ma o tym mowy. Cho to oczywiście tylko dywagacje, co prawda miałem taką fajkę w rękach, ale to nie reprezentatywna grupa.
Ja fajki owocowe kojarzę raczej jako produkt kolekcjonerski, na innych forach spotkałem się z tą samą opinią, że z pragmatycznego punktu widzenia to nie jest najlepszy wybór. Ale mówię, co kojarzę, nie z doświadczenia :)
Ja używam fajek wykonanych przede wszystkim z różnych gatunków drewna owocowego. Moja ulubiona fajka jest wykonana z jabłoni (odmiana Antonówka). Jest to fajka dająca nieporównanie lepszy aromat i posmak od gruszy, wiśni, czereśni, śliwy i dzikiej róży, których mam wiele. Testowałem kilkanaście innych gatunków jabłoni i Antonówka jest według mnie najlepsza. Paliłem kiedyś tytoń także z kilku fajek wrzosowych i drewno to, według mnie, całkowicie nie nadaje się na fajki. Nie wiem, jak można zachwycać się takim śmierdzącym korzeniem. Jak dla mnie, tylko drewno owocowe nadaje się na fajki. Niestety dla smakoszy w sprzedaży najwięcej jest fajek z tego obrzydliwego korzenia i próżno szukać w sklepach fajek z Antonówek, śliw czy dzikiej róży. Ja fajki robię także samemu, bo nawet jak kupię fajkę np. z gruszy (jak ostatnio „Fajka Bróg 41 grusza”) czy wiśni, to i tak producent nie podaje jaka jest ich odmiana, a przecież dla smakoszy to ma znaczenie. Fajkami z korzenia mogą zachwycać się chyba jedynie osoby nie mające dobrego smaku i zapachu lub łatwo ulegające temu, w co wierzy większość.
Interesująca opinia. Zdradzisz, co palisz w tych fajkach?
wietrzę tu prowokację…
Na moje to są wciąż te same paluszki od czasu do czasu na klawiaturce. Te od zalewania wiśniówką, obciąganiu szydła itd. Ten sam styl, ta sama konstrukcja zdań, ta sama konstrukcja postów…
Można też z bulwy, np. z ziemniaka.
Zrobiliśmy z Andrzejem w Kramarzówce. Daje radę. Tylko ustnik z marchwi koniecznie!
Ale to do pośmiania się, czy do dalszej dyskusji?