Czasami miewam napady zakupowego chciejstwa, objawiające się namiętnym przeglądaniem zasobów wszelakich serwisów aukcyjnych… Ale nie o zakupach ten krótki wpis, a o pewnym zjawisku, jakie często obserwuję przegladając oferty fajek. A które (to zjawisko) uderza w mój zmysł estetyki, zwłaszcza dlatego, że występuje najczęściej w przypadku fajek po (wydawało by się) kompleksowym czyszczeniu i odnawianiu.
Mamy kilku odnawiaczy na rodzimym podwórku i „rynku”, jest ich też całkiem sporo na ebay. Padają nieraz w opisach aukcji teksty w stylu: „odnowiono profesjonalnie” „odnowiona przez profesjonalnego fajkarza XYZ”. Zjawisko, o którym piszę, skłania do prostego pytania – czy to ich odnawianie, to takie naprawdę świadome i profesjonalne? Chodzi mi bowiem o ZAOBLONE USTNIKI i szyjki fajek.
Ostatnio tak właśnie się złożyło, że wypatrzyłem pewną piękną fajkę na ebay, ale tak makabrycznie spapraną, że aż żal. I mi żyłka pękła, bo czyścił rzekomy spec. I postanowiłem napisać taki tekst, z fotkami zrobionymi przy okazji prac nad pewną fajką pasującą do przykładu.
O czyszczeniu ustników napisano już tak wieeele materiału, tak wiele prawideł i przykazań mówiących, jak to robić, by nie popsuć. I co? I nic!
Wydawałoby się, że taka wiedza, powtarzana dziesiątki i setki razy powinna wrosnąć pod skórę, wyryć się głęboką bruzdą w zwojach mózgu, a u rutyniarzy w temacie (czytaj – profesjonałów, jak ci z opisów aukcji) nabrać wręcz cech pamięci mięśniowej. A jest inaczej. Ustniki zaoblone ciągle się trafiają. Mimo, że wiedza jest dostępna, wiedza leży o kliknięcie myszką stąd.
To ja przypomnę od siebie te najbardziej podstawowe:
1 – zawsze szanujemy wszelakie sygnatury i znaki/oznaczenia na ustniku. Jeśli można – zabezpieczamy (np taśmą). Jeśli umiemy – możemy pogłębić/odtworzyć istniejące, a zatarte. Jesli nie umiemy, a nie chcemy popsuć – po prostu omijajmy je w trakcie szlifowania, by nie zniknęły ostatecznie.
2 – zawsze zabezpieczamy rant ustnika od strony czopu, przed jakimikolwiek działaniami nad ustnikiem. A wszystkie prace wykonujemy powoli, starannie, z rozmysłem i świadomie. Tu – „szybko” – jest zdecydowanym wrogiem – „dobrze”.
3 – obrabiając ustnik mechanicznie (np szlifując z utlenienia) zabezpieczamy rant, najpierw opracowujemy resztę ustnika, okolice zgryzu, a na końcu fragment ustnika od strony czopu.
4 – fragment ustnika od strony czopu, opracowujemy PO włożeniu ustnika w szyjke fajki i zawsze spięty poprawnie (ustawiony) w fajce. Każde szlifowanie, każde polerowanie tych fragmentów ustnika przeprowadzamy na złożonej fajce i z zachowaniem należytej uwagi i ostrożności. Szyjkę należy zabezpieczyć.
5 – również – jeśli sytuacja tego wymaga i decydujemy się na takie działania – szyjkę szlifujemy z WPIĘTYM poprawnie ustnikiem.
[ Kilka razy padł zwrot „poprawnie spiętym/wpiętym” – słowo wyjaśnienia: otóż, nie każda fajka ma centralnie nawiercone gniazdo lub idealnie okrągłą szyjkę. Nie każdy ustnik ma idealnie osiowo wykonany czop. Zdarzają się (i to całkiem spore – ale o tym będzie w innym artykule) czopy mimośrodowe, zdarzają się braki symetrii usytuowania gniazda czopu wobec szyjki fajki. Szlifowanie i pasowanie ustnika z szyjką w takiej fajce, jeśli ustnik nie jest ustawiony poprawnie, doprowadzi do uszkodzeń i błędnego/niepotrzebnego szlifowania. Później, po szlifowaniu, ustawimy ustnik równo i okazuje się, że spasowania z szyjką nie ma. Dlatego – zawsze zwracajmy uwagę na poprawność ustawienia ustnika w fajce przed szlifowaniem. ]
To wszystko, to tzw. prawdy oczywiste. Tylko, co zrobić, jak nie możemy wyszlifować ustnika wpiętego w fajkę? A nie chcemy zostawiać na rancie brzydkiego „pierścionka” utlenienia?
Są takie sytuacje, gdzie faktycznie szlifowanie wraz z szyjką jest niemożliwie. Przeważnie, gdy mamy do czynienia z fajką z wirolą, w fajkach o fantazyjnych wykończeniach szyjki i niezgrywającą się średnicą szyjki z ustnikiem (jakieś wklejki itd), albo czasami, gdy ryflowanie/piaskowanie szyjki dochodzi do samego jej końca i po prostu nie chcemy uszkodzić czy to faktury, czy koloru szyjki.
Broń Boże nie szlifować takiego ustnika na przysłowiową „pałę”, bo a nuż się uda – nie uda się!
Szlifowanie „z ręki” zawsze doprowadzi do zaoblenia ostrego rantu ustnika i w efekcie popsuje estetykę połączenia ustnik-szyjka. Można palić, nie przeszkadza w spopielaniu tytoniu, ustnik nie wylata – to prawda. Ale po co godzić się na uszczerbek estetyki, skoro nie trzeba?
I tu, przechodzimy do właściwej częsci artykułu.
Jak ktoś był cierpliwy i wyrozumiały na tyle, by przetrwać powyższe wymądrzanie się, to w nagrodę będą obrazki.
Mamy ustnik, którego nie można wyszlifować wpiętego w fajkę. Jest wirola, różnica średnic, a do tego naprawdę mocne utlenienie ebonitu – sytuacja klasyczna.
Bierzemy w takim przypadku kawałek płaskiego szpeja, może to być kawałek panela podłogowego, równej i gładkiej deseczki, tworzywo sztuczne (jak u mnie – ścinek płyty spienionego PVC) i wiercimy otwór o takiej średnicy, by czop wchodził dosyć ciasno
i spinamy pilnując, by połączenie było ścisłe i dokładne, a nasz „przyrząd” dolegał na całym obwodzie rantu ustnika.
Następnie szykujemy sobie sprytny przyrząd, który owinięty papierem ściernym (czerwone na rysunku) posłuży nam do wygodnego szlifowania nawet w najbardziej niewygodnych miejscach. Materiałem na omawiany przyrząd może być cokolwiek płaskiego, sztywnego i o ostrych krawędziach, np. patyczek po lodach, linijka, plastikowa płytka. Ja stosuję takie ustrojstwo wykonane z cienkiej płyty PVC, podklejone na płaskiej powierzchni elastyczną gąbką (do szlifowania większych płaskich powierzchni), i o kątach krawędzi 90 stopni (do szlifowania w okolicy ząbka zgryzu, czy prac takich właśnie, jak ta omawiana). Ideę „narzędzia” przedstawia niesamowity szkic w paincie, który w pocie czoła i napędzany nagłym natchnieniem popełniłem i załączyłem poniżej:
Jak widzicie na powyższym brawurowym szkicu coś, co ma krawędzie zaokrąglone, zupełnie się nie nadaje. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
No, to szlifujemy :
by otrzymać efekt…
… czystego, czarnego i nadal ostrego rantu naszego ustnika, który po wsadzeniu w szyjkę i wypolerowaniu całości, będzie się pięknie prezentował w fajce, zamiast straszyć zaobleniem, popsutym spasowaniem i ogólnym niechlujstwem odnawiacza-renowatora.
To tyle. Dziękuję za uwagę.
A jak (zrządzeniem jakimś), trafi na ten tekst renowator – artysta jakiś – od zaoblonych ustników, to zaświadczam:
Można?… Można!
Kopyrajt ołrajt.
Pozdrawiam, Andrzej!
I właśnie „choć wiem że nie zaczyna się od i” to jest właśnie super poradnik krótko i na temat dzięki Andrzeju
Andrzeju pięknie! Zawsze chciałem poznać twój „patent” tym bardziej,ze raczej nie przemawiają do mnie metody wspomagane chemicznie . Szczególnie podgrzewanie w alku.
Niemniej jednak czy dałbyś poradę co robić z „obleńcami”. Czy do szpeja z dziurką pomiędzy ustnik a szpeja dajesz papier ścierny czy jakaś inna metoda?
Ponadto generalnie dla drących bez brzydkiej „obrączki” nawet przy zastosowaniu twojej metody może dać różnicę dostrzegalną między szyjką (bez wiroli , bo z wirolą imo widać to mniej)a ustnikiem, taki „schodek”. No chyba ,ze coś takiego uważasz się nie zdarza . Ja jednak w paru fajkach nieoblonych takie coś widziałem.
Cześć Kuba.
Cieszy mnie zainteresowanie i Twoje pytania. Powyższy artykuł skupiony jest na zagadnieniu unikania efektu zaoblenia rantu ustnika ogólnie, a w szczególności (i na przykładzie pokazanym) – w fajkach gdzie z KONIECZNOŚCI, całość szlifowania ustnika musimy przeprowadzić „poza fajką”. W żadnym jednak razie nie wyczerpuje tematu pielęgnacji/czyszczenia/napraw ustnika. Tego jest naprawdę multum…można by książkę napisać ;)
Ale pytania Twoje są bardzo dobre i ciekawe, zatem z wielka przyjemnością postaram się podzielić moimi skromnymi doświadczeniami i odpowiedzieć jak najlepiej potrafię.
Generalnie jest tak – że jeśli tylko mamy możliwość – zawsze powinniśmy starać się szlifować fragment ustnika stykający do szyjki na złożonej fajce. Wtedy po równo „pocieniamy” zarówno ustnik (zbierając warstwę utlenienia) jak i (przy okazji) drewno szyjki – ale zyskujemy zachowanie spasowania.
Ty, jak mi się wydaje – pytasz o sytuację, gdzie ustnik szlifowany „poza fajką” nie zgrywa później z szyjką… mimo że nie doszło do zaoblenia. Jest „schodek”,czyli mówiąc prosto – różnica średnic między szyjką a ustnikiem.
I masz racje – chcąc wyczyścić utlenienie z całego ustnika, a uparłszy się na szlifowanie go POZA fajką – nie jesteśmy w stanie uniknąć takiej sytuacji. Zwłaszcza w fajkach starych, zaniedbanych, z ustnikiem bardzo mocno utlenionym [utlenienie ustnika potrafi być naprawdę grube… nigdy nie mierzyłem w żaden sposób, ale są sytuacje, że to już na pewno nie są mikrony, a bardziej – dziesiętne milimetra (w cięższych przypadkach). Zatem, po usunięciu z ustnika warstwy tak grubego utlenienia, znika z jego średnicy jakiś (całkiem nieraz spory) ułamek mm, i między ustnikiem a szyjką robi się uskok]. W fajkach bez wiroli i innych kombinacji, na połączeniu ustnik-szyjka (czyli w fajkach spasowanych z ustnikiem na „0”) to po prostu wyjdzie i będzie widoczne. Możemy ten efekt jednak zniwelować (oczywiście do pewnego stopnia) właśnie poprzez wspomniane w treści artykułu (pod pkt 4 i 5) – ostrożne szlifowanie samego połączenia na złożonej poprawnie fajce.
No nie ma tu innej możliwości – skoro przed czyszczeniem ustnik był spasowany z szyjką na „0”, a ustnik pocieniliśmy usuwając utlenioną warstwę ebonitu… to i szyjkę musimy doprowadzić do zgodnej średnicy. Mówiąc wprost – szyjkę (z reguły samą jej końcówkę) trzeba przeszlifować. Albo (ale to wyższa szkoła jazdy) – nadlać ustnik po całym obwodzie (da się to zrobić), przemodelować ebonit (zupełnie inna historia) i doprowadzić ustnik do właściwej średnicy.
Prościej jest po prostu przeszlifować szyjkę… prościej, choć zasadniczo – to i tak dosyć obszerne zagadnienie…można by o tym napisać autonomiczny artykuł. Ale streszczając się – trzeba w takich sytuacjach zabezpieczyć szyjkę np taśmą, zostawiając kilkumilimetrowy (zależnie od sytuacji i wedle potrzeb) kawałek gołego drewna na końcówce szyjki. Następnie poprawnie spiąć fajkę z ustnikiem i przeszlifować szyjkę starając się „zdejmować” tylko z drewna – aż doprowadzimy średnice do zgodności.
Powstałe w wyniku powyższego odbarwienie drewna – trzeba będzie zamaskować, czyli podbejcować/podbarwić by kolor nie odbiegał od reszty główki. I tu znów temat jest bardzo obszerny… podpowiem, że wcale nie ma konieczności posiadania miliona kolorów bejcy… Umiejętnie stosowany roztwór nadmanganianu potasu pozwala uzyskać potężną paletę odcieni brązu – od słomkowego – do niemal czarnego. A tam gdzie sobie nie poradzi – pomaga bogaty zestaw nietoksycznych flamastrów i fantazja :) (poważnie!).
Reasumując – jak już pisałem, zawsze najpierw zabezpieczam sobie rant i szlifuję cały ustniczek, poza tym rantem właśnie. Potem dopiero usuwam zabezpieczenie (taśmę), spinam ustnik z fajką, zabezpieczam (oklejam) szyjkę i dopiero wtedy miejsce przejścia ebonit-drewno szlifuję razem, do momentu usunięcia reszty utlenienia z ebonitu i pilnując by nie wystąpiła różnica średnic.
Jak jest sytuacja taka, że ktoś szlifował ustnik osobno i ten „uskok” już jest – to trzeba po prostu doszlifować szyjkę do średnicy ustnika (powyższe kilka zdań) i dokolorować oszlifowany fragment do zgodności z resztą fajki.
Drugie Twoje pytanie (a pierwsze chronologicznie) – o sposoby na „obleńce” – tu, hm… temat jest… jeszcze bardziej obszerny ;)
Ale krótko i na tą chwilę – tak, mam sposoby na usunięcie/zniwelowanie zaoblenia na ustniku. Wymaga to odrobiny doświadczenia/prób i minimalnego zaplecza narzedziowo -technicznego, ale zdecydowaną większość zaoblonych ustników da się „wyprowadzić” i spasować na „0” z szyjkami fajek. Podzielę się nim z Tobą (i każdym innym sensownie zainteresowanym, kto poprosi), ale kanałami prywatnymi – podaj proszę maila. Wiesz… Nie chcę w tej chwili wywalać na nasz „publiczny, szwedzki stół” mojego „ostatniego asa w rękawie” ;)… Bo mi się Klienci skończą ;)
A poważnie mówiąc – powstaje powolutku stosowny artykuł o tym traktujący, i w swoim czasie, zdecyduję czy zostanie opublikowany na naszym portalu.
Zdecydowanie gorsza sprawa jest, jeśli mamy do czynienia z zaobloną szyjką fajki – czyli gdy ktoś szlifował główkę/szyjkę bez ustnika. Ale to znów – temat na osobną opowieść ;)
Pozdrawiam, Andrzej
Andrzeju, mógłbyś podzielić się swoją metodą na usuwanie utlenień na kulistych fragmentach ustnika? Bo przecież nie wszystkie ustniki mają tylko proste lub lekko zaoblone powierzchnie.
papier ścierny, woda i giętkie nadgarstki ;) Na koniec tarcza bawełniana (cienka) i pasta polerska. Wsjo!
Jak ustnik ma kulkę, ale jest prosty – można czop wsadzić w wiertarkę i delikatnie prowadząc papier palcami, szlifować na obrotach aby uniknąć zniekształcenia geometrii. Ale jak ustnik gięty – to co najwyżej wkrętarka (male obroty) albo zupełnie ręcznie. Inaczej – mimośrodowa siła urwie nam czop!
Andrzej – a jakie gradacje papieru? Chyba że coś mi umknęło?
Tomku, przy bardzo grubej warstwie utlenienia, lub rysach od zębów – zaczynam od papieru 800 (absolutnie wyjątkowo i niezmiernie rzadko – głównie gdy są rysy za małe na pilnik, a za duże na głaskanie – to od 600). Standardowo jednak, zaczynam od 1000. Potem 1200 i na koniec 2000 jako przygotowanie powierzchni pod polerowanie. Poleruję na tarczy bawełnianej z lekkościerną pastą(uwaga na filc! bywa ostry i potrafi przypalić ebonit). Na samym początku – woskowałem finalnie ustnik. Ale teraz tego nie robię – tylko się babra.
Kluczowe jest pilnowanie by nie zebrać ani za mało, ani za dużo ;) Włożenie utlenionego ustnika na parę minut do ciepłej wody uwidoczni całą skalę utlenienia. Szlifujemy do momentu usunięcia utlenienia, cały czas mocząc w wodzie (by usunąć szlam i kontrolować postępy). To proste, choć czasochłonne. Ale jakoś nie mogę się przekonać do metod chemicznych. Wolę posiedzieć nad miską z wodą ;)
Nachciałbym zrobić u siebie faktury piłki golfowej, stąd pytanie. Ustnik gięty i raczej tylko palce zostają. Obawiam się jednak, że tym sposobem nie da się uniknąć zaobleń krawędzi pierwotnie ostrych.
Ustnik zawsze możesz wyprostowac a potem wygiąć. Choć można tu sprawę skopać. Jeśli chodzi o uniknięcie zaobleń a rozumiem, że nie chodzi tu o zaoblenie łączenia z szyjką to pod papier można coś podłożyć. Kawałek gumy, patyka od Big Milka. A tsm widzę też o kulistych kawałkach to jeśli dobrze rozumiem znowu możemy podłożyć pod papier coś miękkiego np kawałek skóry lub użyć gąbki ściernej o odpowiedniej gradacji.
Pytanie – jak ustnik pozielenieje lub zszarzeje, to znaczy że się utlenił? Jeżeli tak, to jak przechowywać fajki aby tak się nie działo?
Dokładnie tak. Jeśli zmienia barwę, to oznacza że albo jest niedostatecznie czyszczony, albo po prostu utlenia się.
Aby spowolnić (dość znacznie) nawracanie problemu – należy po pierwsze – zaraz po DOKŁADNYM usunięciu wszelkich utlenień (nie zagłaskaniu, czy zapolerowaniu…), porządnie ustnik wypolerować (im gładsza powierzchnia, tym większa odporność na korozję – utlenianie), po drugie – należycie czyścić po każdym paleniu (przetrzeć do sucha ze śliny i śladów palców) i okresowo co kilka paleń (przetrzeć spirytusem, zdezynfekować). No i co najbardziej istotne – trzymać w miejscu osłoniętym od światła – zwłaszcza słonecznego.
Moje fajki leżą sobie w szafie w korytarzu. Niektóre wiszą sobie nieruszane od 3-4 lat. I utlenienia brak. Również na tych palonych – przy stosowaniu powyższych reguł, nie stwierdzam by utlenienie się pojawiało w jakimkolwiek stopniu.
Pozdrawiam