Moja przygoda z G&H rozpoczęła się od akcji zakupu próbek na Fajkowie i zakończyła się samymi niespodziankami. A już największym zaskoczeniem dla mnie samego jest to, że piszę opinie na temat Louisiana Flake.
Tytoń zaklęto w zieloną puszeczkę i woreczek, co na pierwszy rzut oka nie wydaje się zachęcające. Jednak zapach, jaki nas wita po otwarciu skarbczyka, jest po prostu zniewalający. To czekolada i raczej trudno wyczuć Pq.
Smak od razu powala, a potem już tylko zniewala na długie kwadranse. LF jest po prostu smaczna. Na tobaccoreviews piszą, że tytoń ten ma smak whisky i fasolki tonka. Ja tam wolę pić whisky (w sumie to whiskey) niż palić, ale jakiś posmak bursztynowego trunku wyczuwam. To co w tym tytoniu jednak zniewala to słodycz, dla mnie jeszcze trudna do określenia i taka, która tylko delikatnie osadza się na podniebieniu. Po połowie fajki wyczuć już można „paprykarz”, ale chyba wszystko zależy od tego jak palimy; jeżeli wolno – tytoń pozostanie słodki, a jeśli nieco przyśpieszymy, da o sobie znać Pq.
Paliłem go delikatnie rozdrobnionego i we flaku – w pierwszej odsłonie lepiej smakuje, na dłużej pozostaje słodki.
Z rozpaleniem LF nie ma żadnego problemu, kondensatu zero, spala się do końca. W mocy, jak dla mnie, jest raczej średni.
Nie należę do zwolenników Pq, ale ten tytoń ma już swój słoiczek u mnie w domu i jest miłą odmianą przy czysto virginowych sesjach. Polecam go spróbować, bo czuć, że mamy do czynienia z przemyślanym blendem.
Hej, przegapiłem, a pojawił nam się bardzo fajny debiut!
Takie minirecenzje lubię, zachęciłeś mnie do otwarcia puszki (albo nie… niech leży :>)
Pozwoliłem sobie wyedytować kropkę na końcu.
Ja tam wolę whisky, a jeśli whiskey to tylko irlandzkie! a Louisiana Flake od GH koniecznie muszę spróbować.
Po cichu liczę, że pojawi się na spotkaniu majowym ;P
Nie wiem skąd się wzięła jankesom łyski z fasolką, ale może to jedyne skojarzenia jakie mają z Wyspą. Synjeco, Daft i mój ulubiony angolski sprzedawca zdają się nie potwierdzać tych rewelacji. Dla nich Louisiana to vaper. I niech tak zostanie.
Gdy miałem – paliłem i byłem pod olbrzymim wrażeniem. Podobne pozostawiały dunhillowskie monety.
UkłonY,
Whiskey… w sumie może dałem się omamić opisowi – na tobaccoreviews zajrzałem już po wypaleniu kilka fajek, bo chciałem zdefiniować to co w LF niezdefiniowane. Ale może coś i z tej whiskey jest – choć jeżeli nawet, to tyle co kot napłakał i nigdy nie reklamowałbym LF podkreślając, że właśnie ten smak jest dominujący. Smak jest po prostu gębolepny:) ot, moja definicja smaku LF. I niech tak zostanie:)
Znaczy, ja absolutnie nie śmiem negować indywidualnych doświadczeń zawodnika ;).
Wolno mu czuć w tytoniu to, co czuje ;)
UkłonY,
Oj tam, rozpoznałem intencje kolegi, tylko jakoś tak poruszyłeś mimowolnie moje sumienie:) Bo potrafię się przyznać, że tam gdzie inni czują landrynki, karmele, cytrusy, ja ich nie wyczuwam wcale, ale w przypadku LF, sam już nie wiem, jak mocno była reklama podprogowa z tobaccoreviewes:) Pozdrawiam:)
jestem prymitywnym palaczem fajki i taka jest moja opinia o Louisiana Flake – tytoń, k… znakomity, jak na moje potrzeby smakowe.
Wyrafinowanym smakoszom tytoniu-intelaktualistom, polecam dzieła Jean-Paul Sartrea- do przeczytania.
Czekolada. Na granicy wytrzymałości.