BBB English Mixture: recenzja @Qwerty’ego

26 kwietnia 2012
By

Tytoń dotarł do mnie w „dilerce” z oznaczeniem „Tytoń fajkowy. Akcja recenzja nr 3”, nie dającym śladu podpowiedzi co do jego zawartości, ale już pierwszy rzut oka dał mi do zrozumienia, że hasło przewodnie tej akcji „Latakia” należy traktować dość szeroko…

Ciemnobrunatne źdźbła tytoniu mogącego być identyfikowanym z Latakią, stanowiły tak na oko 30%. Pozostałe to średnio ciemne, dość nierówne paski czy wręcz nieforemne, ale niezbyt duże fragmenty liści oraz cienkie łodyżki. Byłyby one cenne przy paleniu turniejowym do konstrukcji rusztowania na dnie, ale nie na tyle wielkie, by skłaniały do wybierania i odrzucania. Do tego niewielką przymieszkę stanowiły jasne pasemka tytoniu, będącego prawdopodobnie orientalem, ale to tylko przypuszczenie. Tytoń był w miarę wilgotny, prawie „do palenia”, ale o tym potem. Zapach z torebki: zaskakująco mało latakiowy, z subtelną nutką kojarzącą się z Grousemoorem, raczej może z orientalem. A więc pierwsza myśl: latakiowy anglik jak nic.

No to ciach go do anglikowej fajki. Po krótkim przesuszeniu i delikatnym rozdrobnieniu tytoń wylądował w Parkerze, w którym zwykle palę SG Skiff Mixture czy DEMP, ale wypoczętej przez  ponad  miesiąc.  Odpaliłem  go i … zapomniałem! Zapomniałem o obowiązkach recenzenckich i zagłębiłem się w lekturze. Obudziłem się po dobrej półgodzinie, gdy tytoń był już prawie spalony. Jak to w takiej sytuacji – paliłem nieuważnie, prawdopodobnie trochę nazbyt gwałtownie, ale tytoń nie skarcił mnie ani kondensatem, ani gryzieniem w język. „Oho” – myślę sobie. Idealny tytoń codzienny, nieambarasujący, łatwy w paleniu i nienachalny. Potwierdziła to końcówka, która również okazała się równa, stonowana i bezobsługowa.

No ale jakie wrażenia smakowo-węchowe? Kurczę, trudno coś powiedzieć. Jedyne co można napisać to to, że nic złego cię nie spotka paląc ten tytoń (jeśli tylko nie jesteś ciężko uczulony na Latakię).

Fajka druga. Odleżana pianka „no name”, w której różne rzeczy były palone, ale od dobrych trzech miesięcy – nic. Tym razem tytoń nabiłem bez przesuszania, a co za tym idzie – bez rozdrabniania. I tu zdziwienie: już ta odrobina pozostawionej wilgoci dała się odczuć pewną produkcją kondensatu, gdy tytoń potraktowałem nieco niecierpliwie. A przy tym dała się zauważyć pewna wyraźniejsza nutka. Paliliście kiedyś coś od Altadisa? Kupiłem jakiś czas temu większą ilość tytoniu określonego przez sprzedawcę i bodajże opisaną na opakowaniu jako Dunhill’s Early Morning Pipe by Altadis. Po ostatnich postach p. Jara na forum FMS wiem, że oficjalnie coś takiego nie występuje. Tak czy owak ten DEMP by Altadis jest daleki od wzorca, a to co go szczególnie odróżnia, to pewien rodzaj posmaku/aromatu, który nie znika nawet po dość długim, ponadrocznym dojrzewaniu w słoju. Posmak nie należy do bardzo przykrych, ale skłania do pozostawienia tego tytoniu raczej na czarną godzinę, gdy już żadnego porządnego „anglika” pod ręką nie ma, a ochota na taki tytoń nachodzi wielka. Może ktoś będzie umiał go zidentyfikować i nazwać, jedyne co mnie przychodzi na myśl, to „rodzaj wiatru w ustach”, o pochodzeniu raczej naturalnym, ale kojarzącym się z tytoniem niedojrzałym, nie najwyższej jakości lub nie w pełni przetworzonym. Ogólne wrażenie: tytoń bez wyraźnej bazy, głębi, wyraźnego charakteru. Nic, co by powodowało, że będzie się kiedyś miało ochotę akurat na niego.

Fajka nr 3. Pianka Tanganika, używana na bieżąco do tytoni okołovirginiowych, ale bez ortodoksji. Tytoń po podsuszeniu i rozdrobnieniu napełnił fajkę do 3/4, każąc przy okazji stwierdzić, że łodyżek to tu jednak jest trochę, także wśród Latakii. Wrażenia w skrócie: w porównaniu z tytoniem wilgotnym wrażeń negatywnych zdecydowanie mniej, ale wyraźnych odczuć także nadal brak. Tytoń bardzo neutralny, palący się łatwo i równo, do  samego  dna.  Popół  szary,  z  niewielkimi  domieszkami czarnych, niedopalonych elementów. Room note stwierdzany metodą „wyjść z pokoju – wrócić po paru minutach”: także neutralny, raczej lekki, chyba bardziej właściwy orientalom czy lekkim virginiom niż Latakii. Moc: około 4 w skali Synjeco, poniżej mocy DEMP.

Czwarta i ostatnia fajka: Vanguard Flamingo, używana do Latakii i to raczej tych baaardzo latakiowych, a konkretnie SG Balkan Flake – z braku takowego odleżana dość długo (na szczęście większa dostawa już w drodze, mniam ;) ). Tytoń porządnie podsuszony i rozdrobniony, nabity metodą turniejową z rusztem z kołków na dnie. Tym razem gdzieś na drugim planie pojawiło się wrażenie delikatnej pikantności, ale ile w tym tego tytoniu, a ile  SG BF z fajki? Tytoń nadal pali sie łatwo, równo, spokojnie, ale swego charakteru nie przejawia. Użycie fajki po tak wyrazistym tytoniu było chyba jednak błędem…

Podsumowując: tytoń z tej akcji-recenzji to tytoń delikatny, łagodny, by nie rzec mało wyrazisty, ale dobrze palący się i nie upominający niewprawnego palącego. Nie wyproszą cię z nim z knajpy, nie zdenerwuje żony wizją prania firan. Tak więc jest on idealny dla  początkującego  fajczarza  (tylko nie należy mu mówić, że jest tu Latakia, bo się wystraszy) albo kogoś, kto chce przejść łagodnie „na ciemną stronę mocy” miłośników Latakii. Ewentualnie może być uznany za tytoń codzienny, jeśli lubimy angliki, a niczego ciekawszego nie ma na półkach pobliskiej trafiki.

Tags: , , , , , , , , , ,

One Response to BBB English Mixture: recenzja @Qwerty’ego

  1. Qwerty
    27 kwietnia 2012 at 08:50

    Trochę offtopicowe nawiązane do tej recenzji na forum FMS:
    http://www.fajczarze.pl/forum/viewtopic.php?f=91&t=4918&p=67889#p67889

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*