Witam wszystkich fajkanetowców (słownik iWork podpowiada: „jasnotowców” :) ). Dziś postaram się opisać próbkę tytoniu, którą dostałem od Piotrka na naszym spotkaniu. Bądźcie wyrozumiali, bo to mój debiut. Niełatwo mi pisać recenzję, jako że fajkę palę dopiero od kilku miesięcy. No dobrze, przejdę już do rzeczy.
Tytoń:
Dostałem go w plastikowej torebeczce. Ooo zgrozo, jak ja tego nie cierpię! Tytoń pachnie folią, fuj. No dobra, wkładam moje „śmigło od karuzeli” do torebki i wącham. Zapach bardzo przyjemny, delikatny i subtelny – tak jak lubię. Troszkę wanilii, może migdał? Lawenda? Coś w ten deseń…strasznie trudno było go dokładnie określić. W samym tytoniu widać chyba Va, Black Cavendish i jeszcze jakieś brązowe kawałki, może to inne rodzaje wanilii? Tytoń nadaje się praktycznie od razu do palenia, wilgotność i grubość tytoniu nie wymaga podsuszania ani rozdrabniania. Długość ścinek około 1,5-2 cm. To właśnie udało mi się znaleźć i zaobserwować w samym tytoniu.
Palenie:
Poranek: szybko, szybko z psem na spacer, szybko do roboty. Palić? Nieee. Palić trzeba w spokoju i ciszy. Odkładam to więc na…
…późny wieczór. Co prawda jest zimno jak cholera, ale przynajmniej spokojnie. Wszyscy już śpią. Bziuum – struna od plastikowej torebki otwarta, nos do torebki – „świetny ten zapach, coraz bardziej mi się podoba”. NABIJAM! No dobra, odpalamy – ciach i pstryk, puf puf i popufowane – zgasł :( „Wrrrr co jest?”. Ciach, pstryk, puf puf – pali się. „Oooo gad jeden, zaszczypał w język i czuć krochmalem.” Czyli ma jakiś alkohol w sobie (tak reaguję na alkohol w tytoniu – krochmal), myślę, że to whisky lub burbon. „Fuuu nie lubię tego alkoholu” (jeszcze nie dorosłem do tych trunków). Jedziemy dalej. Delikatniej puf puf. „O, lepiej, nie szczypie. Może źle zaczęta przyjaźń, za silnie rozpalałem”. Kolejne próby były już przyjemniejsze, a było ich około pięciu. Tytoń delikatny i smaczny jak go się z uczuciem traktuje, nie szczypie w język i nie czuć krochmalu. Pewnie się spytacie co czuć? Hmm, powiem, jak na amatora przystało – delikatny aromat wanilii i jeszcze coś słodkiego, ale nie miód. Albo jakiś rodzaj wanilii, albo coś czego nie rozpoznaję. Pali się pięknie – równo i nie przygasa, lekko, prawie niewyczuwalnie ciepła główka fajki. Wszystko pięknie się spopiela iii… i koniec. Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam nazwę. Najbardziej kojarzy mi się ze smaku i zapachu z House of Smoke No.5. Co prawda zapach jest mniej intensywny, ale równie intrygujący. Na koniec najważniejsze: dym nie drażniący, spokojny i nieprzeszkadzający domownikom, moc tytoniu zadowalająca początkującego.
Końcowa ocena:
Uważam, że ten tytoń jest bardzo ciekawy i na pewno chętnie jeszcze po niego sięgnę. Co do oceny, to w skali mojej od 1 do 5 oceniłbym go tak:
- 4pkt – jakość (brak łodyg tytoniu, same liście), drobno cięty
- 4pkt – wilgotność, mieszanka tytoniu, zapach
- 3,8pkt – palenie, rozpalanie i utrzymywanie paleniska (szybko gaśnie, ale może to wina fajki)
- 4pkt – smak palenia, i dym
Ogólnie, polecam wszystkim użytkownikom fajki. Dla początkującego jak znalazł. Resumując: tytoń oceniam na poziomie 3,9 pkt i obstawiam, że to jakiś Peterson :)
Widzę, że strzał w samą 10! Pięknie. Ostatnio recenzowałem też aromat z Petersona i muszę powiedzieć, że są do siebie w ogóle nie podobne. Ciężko je ze sobą w jaki kolwiek sposób utożsamiać i powiązać ze sobą.
Był rum i Peterson idę zagrać w totolotka :) Dzięki za publikacje Mamusia jest dumna a żona dała 350 zyla na nową fajkę JUPIII JUPIII LECE DO SKLEPU :))) Kiedy następna :)
Ja bym zainwestował w Nutty cuta:) kupie go z pewnością, pasuje do każdej pory roku.
No, jak nawet żona dała… to chyba trzeba będzie zrobić następną. Poważny argument za :)
kase kase dała :))
To jeszcze lepiej ;)
Muszę dać to swojej Lepszej Połówce do przeczytania – ja muszę fajki kupować za własne ;(
aaa ja to kasy nie mam w ogóle księgowością domową żona się zajmuje. My mamy wspólne :)
u mnie tak samo bo w banku ona pracuje – ale karę mam ;) .. heh ..