Witam!
Jakiś czas temu zamówiłem kilka wrzoścowych fajek… i na tym się kończy sprawa jeśli chodzi o pochodzenie i informacje na ich temat. Na początek zamieszczam relację z renowacji pierwszej fajki. Od razu chciałbym powiedzieć, że peirwszy raz przeprowadzałem tak kompleksową renowację, i prosiłbym o wyrozumiałość i wytknięcie mi wszystkich błędów. Ponoć człowiek uczy się na błędach… Więc jak fajka przyszła to wyglądała tak:
Jak widać fajka nie wygląda najlepiej na zdjęciach a z bliska i na żywo jeszcze gorzej. Poobijana, braki w surowcu i brzydki kolor. Całe szczęście ktoś dbał o to w czym pali, bo komin bardzo zadbany, tylko mała ilość równomiernie rozłożonego nagaru. Widząc to uzbroiłem się w moje przyrządy. Papiery ścierne o gradacji od 180 do 2000. Zacząłem od komina, więc nie mogłem znaleźć korka od wina, więc palec+papier ścierny i jazda, 15 minut pracy i efekt uzyskany. Następnie wziąłem całą główkę i papierem ściernym całkowicie starłem to czerwono pochodne coś na fajce, co po operacji ujawniło niedokładne kitowania i inne ubytki. Następnie mozolnie papierem ściernym wyprofilowałem dość zaniedbany rim. Po całej operacji z papierem ściernym zasypałem to węglem aktywnym i sru do piekarnika na dwie godziny w różnych temperaturach tak jak to opisano na tym portalu , po wyciągnięciu dałem jej odetchnąć przez 7 dni.
W czasie kiedy fajka oddawała swój zapach ja zabrałem się za ustnik ze skraplaczem. Płyn do mycia naczyń i cif, czyli szorowanie wyciorami i na zewnątrz, w celu pozbawienia się zapachu peta z niego i usunięcia reszty śliny. Jak już ustnik skończył zabiegi kosmetyczne przeszedłem do pracy mechanicznej czyli papiery ścierne o gradacji od 1000 w góre i efekt pożądany-osiągnięty, na koniec pasta do ustników i wszystko gra jak szwajcarski zegarek, krótko mówiąc czarny jak należy.
Wracając do fajki. Pozbawiłem ją nieprzyjemnego zapachu, więc zabrałem się za kitowanie. wszystko poszło jak należy. Po kitowaniu wygładziłem ją papierem ściernym i zdecydowałem się jej nie bejcować tylko wosk roztopiony w spirytusie na niosłem na fajkę i po raz kolejny jazda z polerką przy nowym filmie o Scherlock’u Holmes. Bałem się, że będzie gorzej bo była to moja pierwsza renowacja. Myślę, że jest dobrze ale wiem a nawet mam taką nadzieję, że po kilku godzinach jak przeczytam komentarze, to zrozumiem, że jeszcze dużo czasu, wprawy i wiedzy mi brakuje.
Przepraszam, że zdjęcia mam tylko przed i po. Przy następnych przedsięwzięciach postaram się to naprawić :)
Napracowałeś się… i chyba częściowo niepotrzebnie ;)
Nie wydaje mi się, żeby fajka była bardzo zajechana i żeby wymagała aż takiego zkrobania z zewnątrz – ale to jest kwestia podejścia, wartościowa fajka bardzo nie jest, można było potrenować.
Z rzeczy ewidentnych: naruszyłeś napisy na fajce. Zgodnie ze sztuką należało je ominąć, zwłaszcza, że były ładne i czytelne. Czytelne są nadal, ale głównie dlatego, że wyjściowo były w dobrym stanie. Takie zacieranie niestety obniża wartość fajki, jeśli jest to jakiś markowy egzemplarz.
Zaobliłeś szyjkę na połączeniu z ustnikiem. Niewiele, ale widać. Ewidentny błąd, trąbimy o tym za każdym razem i nie dociera. To miejsce szlifujemy razem, przy połączonej główce i ustniku.
Kitowanie – mam ambiwalentne odczucia. Rzuca się w oczy na tyle, że osobiście albo zostawiłbym dziury, albo bejcował. Jednak.
Poza tym, jak na debiut jest chyba nieźle, szkoda, że nie pokazałeś komina. No i skraplacz bym jednak wywalił ;)
a to byla takla ladna fajka przed… ale ja lubie takie podrapane i poobijane..