Witam. Dziś kilka próbek z początków mojej przygody z fajką. Proszę mnie oszczędzić i nie oceniać. Może będą inspiracją dla innych, którzy pomyślą „Ja też tak potrafię” i znajdą swój sposób na samorealizację.
Wszystko, co u nas napisano, może być niebezpieczne w użyciu przez osoby postronne, ewentualnie można tego próbować używać wyłącznie pod opieką lekarza lub farmaceuty…
Aktualności:
Duże zmiany na horyzoncie.
Komentarz jest chyba zbędny. Gratuluje odwagi (chociaż niema sie czego wstydzic) i otwartości
Podziwiam, ja jeszcze nie mam odwagi. Może bardziej miejsca i urządzeń, swoją pierwszą fajkę wystrugam nożykiem chyba :))) Spoko ważne są próby. Jak byś chciał którąś oddać, to ja chętnie przytulę się do niej :))
redelek, spójrz na fajki i kołeczki milczącego. Powinieneś łatwo znaleźć. wystrugane nożykiem i wyszlifowane ręcznie papierem ściernym. Da się? Da się! Sprawdzałem.
A ja będę oceniał, a co ;) Bardzo ładne fajki, zwłaszcza ta, która robi za miniaturkę artykułu. To musi być wielka przyjemność palić we własnoręcznie wystruganej fajeczce. Wiadomo, do linii, proporcji czy technologii zawsze można się przyczepić, ale dotyczy to dokładnie każdej produkcji. Gratuluję talentu i pracowitości.
Niestety jest tak, że ilekroć pojawiają się nowi twórcy fajek, tym trudniej mi zabrać się samemu do roboty. Poprzeczka stale w górę, a ja tu samiuśki golutki w ciemnej piwnicy bez połowy potrzebnych gratów i bez trzech ćwierci potrzebnej motywacji…
PS. Świetna, odważna robota, panie Andy.
Złej baletnicy przeszkadzają, jak wiadomo, jaja i kałasz.
A poważniej, to przypominam, że niejaki Tomasz Zet wykonał pierwszą fajkę na balkonie, głównie ręcami. Da się.
Da się tylko trzeba przekierować energię z biadolenia na wykonywanie.