Polska późna jesień, nie jest porą dla optymistów. Mrok, ziąb, gnijące liście i błoto wylewające się na chodniki. Ludzie bardziej niż zwykle zapadnięci w siebie, przeziębieni, zakatarzeni, niechętni. Szarzy. Szczelnie okutani szalami, czapkami, rękawiczkami. Odizolowani od otoczenia. Człapiący bezcelowo poprzez zalane mrokiem ulice. Czas, w którym nawet ogień, kojarzy się z przemijaniem.
Tymczasem My – Fajkanetowicze Wszystkich Krajów – wbrew aurze, wbrew ogólnemu nastrojowi spotykamy się. I w sumie jest pięknie. Bezpieczne, znane miejsce. Fajki, tytonie, uśmiechy. Wszystko jasne, pewne, dookreślone. Wręcz idylliczne. I tak ma być. Niektórzy z nas przecież znają się już prawie, jak łyse konie. Ich ideałem jest spotkanie, gdzie wszyscy przychodzą, witają się, wykładają na stół fajki, tytonie. Palą. Uśmiechają się. Kiwają z uznaniem głowami. Kończą. Czyszczą sprzęt, żegnają się i wychodzą. Bez słowa. Bo każde jest zbyteczne. Zostaje tylko pusta, śmierdząca palonym tytoniem sala. I Portal.
Nie znam się na socjologii. Nie znam się na fazach życia społeczności. Niemniej, od jakiegoś czasu, dostrzegam znaki, które w jakiś sposób mnie niepokoją. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, w którą stronę ewoluuje ten Portal. I w którą stronę ewoluować powinien. Jaki jest podział ról. I czy wszyscy rozumiemy go tak samo. Coraz bardziej daje mi się we znaki wskazywanie palcem redakcji, jako tworu, który ma obowiązek organizować wszystko i być za wszystko odpowiedzialnym. Począwszy od portalowych eventów, poprzez content, na realizacji własnych pomysłów skończywszy. Mam wrażenie, że Użytkownikowi wystarczyłyby relacje z naszych spotkań (gdybyśmy spotykali się w pięciu), opisy tytoni, które palimy (w pięciu!) oraz konkursów, które sami byśmy organizowali (w pięciu!), fundowali nagrody, byli uczestnikami oraz jurorami. Mam wrażenie, że Użytkownikowi na tym portalu wystarcza panel pogadywaczki.
I żeby było jasne, mnie wcale nie drażni malejąca frekwencja na spotkaniach, bo z własną niechęcią do wyskakiwania poza czubek nosa, doskonale rozumiem osoby pozamiejscowe. Doskonale rozumiem każdy kolejny nadprogramowy wydatek. I chociaż postać Alana, zdaje się doskonale zaprzeczać powyższemu stwierdzeniu, to cały czas składam to na barki studenckiej fantazji. Mając, mimo to nadzieję, że jednak Mu nie przejdzie.
Podsumowując to wynurzenie chciałbym (naiwnie licząc, że nie będę jedynym zmuszonym do odpowiedzi) zapytać Szanownych Użytkowników, co myślą o przyszłości tego Portalu, czy ich jedynym oczekiwaniem jest sprawnie funkcjonujący CHAT? I czy to naprawdę takie trudne sklecić kilkuzdaniowy tekst o tym, jak mi się dzisiaj paliło, jak czyściło fajkę, jak odnawiało ustniki…
Marudzisz.
ta
Otóż własnie. Fajkę palę od roku. Poprzednio pykałem trochę w PRL, więc sie nie liczy. Tutaj pykam i czytam. Natomiast akwarystyką zajmuję się od dziesiątego roku życia i moja aktywność na forach akwarystycznych jest wielokrotnie większa niż tutaj – po prostu zachowuję proporcje.
:P
Cokolwiek zgadzam się z 3promilami. Przejrzałam stronę startową – w ciągu ostatniego miesiąca nie powtórzyło się nazwisko autora i wcale nie wszyscy z tych autorów są członkami Redakcji.
Z drugiej strony rozumiem chyba Twoje obawy. Problem może w tym, że coraz więcej na Portalu już powiedziano, więc coraz trudniej powiedzieć coś nowego. Myślę, że bardzo brakuje nam Jacka. Jego tempo zbierania nowych informacji, ich zakres i poziom oraz częstotliwość publikowania to jakiś zupełnie niedościgniony ideał. Przynajmniej dla mnie. Ja to w ogóle się nie zresztą nie znam na paleniu fajki, to się nie wypowiadam – to tak pół żartem pół serio i nie wiem, które pół jest w tym wypadku większe. ;)
Z kategorii „jak mi się dzisiaj paliło” to udało mi się kilka dni temu upaćkać mojego Wally’ego Franka surowym ciastem chlebowym. Nawet przemknęła mi przez głowę myśl zrobienia zdjęcia pt. „fajka młodej pani domu”, ale czy ten Portal służy do mnożenia w sieci bajtów nic nie wnoszących kuriozów? Nie wiem. Z drugiej strony jak zaczniemy się zastanawiać, w którym miejscu przebiega granica oddzielająca nic nie wnoszące kurioza od cokolwiek wnoszących kuriozów, czy też ciekawych, a może nawet rzetelnych informacji, to dojdziemy do schematu rozwoju internetowych społeczności opisanego ostatnio ładnie przez Carlosa Cruza ;)
A odpowiedź na Twoje pytanie, czy My Portal wiemy, czego chcemy, obawiam się, że może być negatywna. No, ale niech się My Portal wypowiada :)
Boję się Ludwiko, że jak na tej pierwszej stronie odejmiesz teksty, które napisali członkowie redakcji i te, które są bezpośrednim następstwem inicjatyw przezeń podejmowanych, żeby jakiś kontent zapewnić, to jednak zostaje tego rażąco niewiele.
Żeby nie być gołosłownym – zostaje 35%, czyli 8 (słownie: osiem) tekstów. Z których na dodatek trzy są autorstwa jednego z naszych pipemakerów amatorów i stanowią przegląd jego dokonań.
Czyli ten, hm, płodozmian, to jest taki sobie.
Bez przesady z tym czarnowidztwem, przy okazji każdego rozdawnictwa (konkursy, recenzje) ujawnia się zawsze masa lurkerów.
Ja raczej zastanawiam się czy portale internetowe powinny w ogóle miec charakter dynamiczny i za wszelką cenę dążyć do tego by pojawiały sie tam cały czas nowości. Można prowadzić portal w tym kierunku tylko żeby nowości nie miały smaku odświeżanej wędliny, trzeba by sie wyposażyć, w ‚dziurę pamięci’ i odsyłać tam rzeczy, które już raz zostały napisane i pozwalać kolejnym pokoleniom użytkowników na odkrywanie ameryki po raz kolejny. Fajki nie sa najbardziej dynamicznie rozwijającą gałęzią ‚przemysłu’. Wiadomo recenzje nowych tytoni, nowe fajki, ale ile mozna pisać o tym jak je opalać, restaurować czy robić, opisywanie co trzy dni własnych doznań z palenia tytoniu czy pisanie która fajka mi sie najbardziej podoba też wydaje sie być pozbawione sensu, ale taki jest właśnie cel komunikacji powtarzanie w kółko tych samych treści.* Alternatywą jest stworzenie kompendium wiedzy o fajkach, tytoniach etc. ale chyba nie o to chodzi. Patrząc na inne portale na których bywam, zauważam że najżywsze są działy dość mocno oddalone od działalności statutowej, one pozwalają stworzyć społeczność. Gadanie o sprawach niezwiązanych, o codzienności, wątki o tym która pralka jest lepsza jak zmienić dętke w rowerze czy którą komórkę wybrać gromadzą więcej userów niż te dla ktorych powstało całe forum. Taką funkcje swietnie sprawuje shoutbox.
* mogę sie z tego wytłumaczyć
Karolu, to nie jest czarnowidztwo, raczej prosta niepewność egzystencjalna – skąd przychodzimy, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy.
Jeśli tak jest dobrze, hm… to widać, jest dobrze. Ja nie mam takiej pewności. Więcej – pamiętam, jak zżymałem się na Jacka (@jalensa), że wnerwia Go marazm na Portalu… kiedy to było? Dawno!
UkłonY,
Myślę, że wśród czytających artykuły na portalu jest bardzo duża grupa osób, które są na początku palenia, dopiero się wprawiają itd. W związku z tym jak przypuszczam trochę się obawiają np jak ich tekst zostanie przyjęty, jak zostanie oceniona ich fajka, którą wystrugają na konkurs itp. Autor wspominał, że większość nazwijmy to starych wyjadaczy zna się jak łyse konie, po przez to nowicjuszowi ciężko wyjść przed szereg a co dopiero pojechać na spotkanie.
Z drugiej strony z mojego punktu widzenia robi się dużo aby to tym osobom ułatwić czyli np akcja recenzja. Nie mniej jednak jak ktoś nie zechce to na siłę się nie zmusi.
Dygresja:
http://allegro.pl/mcclelland-s-christmas-cheer-2004-unikat-i2816581478.html palił ktoś to to?
I dokładnie TAK JEST! Każdy (taki jak ja) nowicjusz nie ma śmiałości zabrać tu głosu,bo…a nuż się z czymś wygłupię? Ogrom wiedzy i doświadczenia Stałych Użytkowników tego forum po prostu onieśmiela.
Ja powiem jedno-moje fajczenie nigdy nie byłoby nawet w połowie takie jakie jest-bez tego portalu!! I za to dziękuję!!!
Ja zawsze myślałem, że w pewnym momencie głównym trzonem będą recenzje – tytoni wiele, a pisać zawsze jest co. Carlos ma rację, że to nie musi być portal jednostajnie dynamiczny, ale z drugiej strony, jeśli od początku czerwca pojawiło się 5 (słownie: pięć) recenzji bez uwzględnienia mojej (jako redaktora) i akcji recenzji, to coś tu jest nie tak. Odechciało się nagle ludziom? Wolą się wysilić dopiero po otrzymaniu darmowej próbki?
Ale przecież są i inne działy. Mistrzowie – kiedyś tam były wywiady, obecnie już nie bardzo jest z kim rozmawiać (chyba że ktoś dobrze szprecha pa inglisz?), artykuły o wielkich i większych. Przyznam się, że byłem niepocieszony wycofaniem się z czynnego udziały Rhegeda, który pięknie rozwijał nam wątki biograficzne znanych osób w jakiś sposób związanych z fajką. Co dowodzi, że jest o czym pisać.
„Kupiłem cudo” też był fajną koncepcją, choć Tomek z Wojtkiem na samym starcie polecieli high gradem i chyba się teraz wszystkim odechciało chwalić swoją wiśnią i fotelowym wrzoścem, choćby nie wiem jak przesmacznymi ;)
Takich przykładów pewnie jest więcej. All in all – ja stawiam na recenzje. Swoją drogą ciekawe ile jest osób takich jak ja, co to się muszą zbierać kwartał, aby coś napisać :D
EDIT: Studencka fantazja? Nie, studenckie możliwości. Zwykłe bo mogę, chcę i mam czas, a tego ostatniego może mi w pewnym momencie zabraknąć. Trzeba wykorzystać.
Co do porządnych recenzji(pozaakcjowych) muszę się zgodzić, mało ich. Może to trochę wina tego, że ludzie się trochę boją kupować/sprowadzać nowych tytoni(czyt. taki „zogaor” kupuje tylko tytonie, które już są tutaj zrecenzowane, opisane i okomentowane). Co prawda, można napisać na co są już przykłady „Veto” do recenzji.
Wspominasz też o dziale „Mistrzowie” sam widziałbym tutaj chętnie wywiad z niejakim panem J. Grzędowiczem. Fenomenalny pisarz ( widzę, że tutejsza społeczność poczytać lubi), a do tego oczywiście fajkopalacz – jeśli się nie mylę. Za granicą szukać nie trzeba, trochę jeszcze do wyeksploatowania w kraju jest. Tylko czy to znowu nie jest błagalny apel do redakcji?
Jeśli chodzi o opisanie postaci pisarzy-fajczarzy to prędzej Ziemkiewicz. Grzędowicz to się z fajką fotografuje. Z gruszą, dodajmy. Nie wiem, może i pali, ale raczej podejrzewam takie lansowanie. Jak ostatnie zdjęcie z siekierą.
Cóż, widzisz właśnie to zdjęcie mnie zmyliło. Przy okazji nie z siekierą a z piłą spalinową (choć może na prąd była, kto wie). A, że Ziemkiewicz fajkę pali to nie wiedziałem. Zdjęcie tylko z cygarem jest, ale to też może lans jakiś?
Wybacz, Ziemkiewicza z Ziemiańskim pomyliłem.
A spytam Andrzeja Ziemiańskiego przy najbliższej okazji, czy pali(ł) fajkę. Z byłych palących to wiem o Wawrzyńcu Podrzuckim (jego historia jak to zgubił Dunhilla w przydrożnym rowie gdzieś na francuskiej prowincji jest genialna). Jak ktoś mi się jeszcze przypomni, to podrzucę nazwiska. Byleby komuś zechciało się o tym pisać, oczywiście.
Ja od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem, napisania czegoś o następujących znanych fajczarzach:
Carl Gustaw Jung (znana jest zabawna anegdotka, o tym jak lekarz zabronił Jungowi palić fajkę po ataku serca. Jung lekarza posłuchał, palić przestał, ale dalej nosił fajkę w zębach)
Stanisław Fijałkowski,
Gustaw Courbet (zwłaszcza obraz „Fajka” zasługuje na omówienie – jest wg mnie genialny),
Mircea Eliade.
Dzięki Alan, że pamiętasz.
Recenzji bardzo brakuje. Opinie z akcji recenzji nie są recenzjami, bo recenzent musi brać wszystko pod uwagę, nawet nazwę tytoniu. Opis wrażeń organoleptycznych nie wystarczy. Zresztą jak widać akcja recenzja nie napędza aktywności innych użytkowników portalu.
Sporo pozostało jeszcze postaci fajczarskich i fajkarskich do opisania. I kulturowych tematów też. Mi się marzyło zrobienie z tego miejsca coś na miarę internetowej „kawiarni fajczarskiej”. Czas pokazał, że niewielu osobom się chciało to ciągnąć.
A z tego, co wiem, to i Paweł i Krzysiek nabyli po cudzie – jeśli o CUDACH mówimy. I nie piszą.
A i wielu innych cuda, które cieszą też posiadają. Też nie piszą.
Więc kamyk do ogródka tych „pięciu wspaniałych” też bym wrzucił.
ps. a pięciu ostatnio … to ogłoszenia o konkursie, spotkaniach piszą…coś więcej? bo nie pamiętam… może mi umknęło coś z tych ostatnich wpisów.
Może Ci umknęło.
sprawdziłem ponad 10% zawartości – czyli 3 strony z 24 – i nie umknęło;
wycinając „akce” spotkania, recenzje; to jest JEDEN art Alana i dwa Krzyśka; reszta?
bo chyba tego tekstu z głównej dziś – nie liczysz?
a jeśli – to się podpisuję i dopisuję – wogóle mało kto pisze – włączając WIELKĄ PIĄTKĘ
Idea Ci umknęła. Szkoda.
Nie. Ale przytyk trafił.
Ideę popieram. Raczej jako apel, a nie pokazywanie palcem („my” to jedyni ci dobrzy, „wy” nie).
Znowu może poziom tolerancji podżeberkowej mam niski. Nie wiem. Może moja wina i czas mi się zamknąć. nie wiem
Heeeh. Mam wrażenie, że jednak umknęła.
Paweł, ja przepraszam, że pytam, ale jaka to idea? No nie piszecie, to fakty. Ogłaszanie akcji recenzji skutków żadnych nie dało, w sensie takim, że jak widać nie poruszyło ludzi, aby pisali o czymkolwiek innym, niż tylko o próbkach, jakie dostali. Nie piszą pełnoprawnych recenzji. Nie piszą publicystyki, przynajmniej zbyt wiele. No, chwalą się fajkami, jakie zrobili, jeden plus. Ale na portalu oprócz tego i opinii po próbkach nic nie ma od dłuższego czasu. Ale może Tobie o jakąś inną ideę chodziło, a ja marnuje czas na pytanie? Bo naprawdę nie wiem.
Bo celem akcji recenzja było rozkręcenie konkretnego modelu recenzji, czyli ślepej i porównawczej, a niekoniecznie nakłonienie ludzi do pisania recenzji jako takich. Niestety, jak wspominaliśmy kilkakrotnie, akcja miała skutek uboczny.
A jeśli chodzi o nasze pisanie, to mnie się wydaje, że po prostu inaczej rozumiemy rolę redakcji na portalu. Redakcja niekoniecznie składać się musi z najbardziej płodnych autorów – my jesteśmy raczej takimi cieciami, co pilnują, żeby to wszystko działało. Na bieżąco i stale. Mniej świecznik, bardziej upierdliwa, codzienna praca. Oczywiście miło jest, jak dodatkowo w redakcji znajduje się ktoś, kto umie pisać dużo i z sensem, ale nikt z nas nie jest Jackiem i raczej nigdy nie będzie. Ponadto to bieżące organizowanie i sprawdzanie zżera trochę czasu, który może chętnie byśmy przeznaczyli na czytanie źródeł i pisanie, gdyby ktoś zdjął nam z garba te upierdliwe obowiązki :>
Emilu, ideę wyczytaj sobie sam. Z obrazka. I akurat w tym kontekście, to jest tekst (ten na obrazku) zupełnie obok Ciebie.
PozdrawiamY,
Pawle – ok, rozumiem. Tyle tylko, że nawet Jackowi nie udało się stworzyć tutaj czegoś na wzór redakcji (najbliższe temu pojęciu było zaangażowanie samego Jacka, Alana oraz moje), a także grupy systematycznych autorów. Mi również. Nie sądzę więc, że i teraz się uda. A na pewno nie w sytuacji, kiedy państwo redaktorstwo nie pisze tekstów na własny portal. Takie małe portale z hermetycznym środowiskiem stoją zapałem czasem tylko jednej osoby. Jak masz zachęcić innych do pisania, skoro sam nie pisujesz? A przecież potrafisz. Pomysły również masz doskonałe. Przecież „Sokole oko”, czy „Okiem JARa” chociażby. Taki model redaktora, jak na fajkanecie, to aktualnie istnieje tylko w Gazecie Wyborczej, a zauważ, że i tam nie tak wcale od dawna, bo Michnik przez długi czas był bardzo aktywny. Na fajkanecie jest marazm, bo nic się nie pojawia. Należy zrewidować poglądy na prowadzenie strony od strony wydawniczo-redaktorskiej.
To uwagi moje ostatnie, bo w związku z brakiem czasu na nerwów tracenie (patrząc, jak się ocenia moją osobę tutaj), już nie będę odwiedzał fajkanetu. Życzę Tobie, ale i Alanowi, a także aktywnym autorom wielu dobrych tekstów, a także werwy. I pozdrawiam,
ES
Fajka jet moją kochanką. Janie nie każdy ma taką rękę do pióra jak Ty, Alan czy Carlos, któremu szczerze gratulowałem artykułu (tych których pominąłem przepraszam – przyp.autora). Myślę że niektórzy z nas po prostu obawiają się jak ich tekst zostanie przyjęty, zastanawiają się czy tekst który popełnią dorówna innym. Nie można ich za to winić. Twoje obawy podzielam; sam mam czasem ochotę złapać za pióro a chwilę później jednak je odkładam. Jest taka złota zasada która mówi: Jeśli nie masz nic do powiedzenia to lepiej milcz. Wolę przeczytać jedną dobrą recenzję raz na jakiś czas niż kilka grafomańskich wypocin codziennie. Tych mamy dość wszedzie – otwórz jakąś gazetę. Pozdrowienia Piotr
Yopas przepraszam, zakręciło mnie i pomerdałem imię. Za Jana przepraszam. Piotr
:)
choć to piękne imię jest
Alan- Kwartał? Ja już nie napisałem nic ponad rok i jakoś się zebrać nie mogę…
Ogólnie rzecz ujmując pogadywaczka żyje swoim życiem- nie da się ukryć, bo to jedno z niewielu miejsc na sieci, gdzie nie mając konta na portalu społecznościowym, można sobie pogadać o fajkach i nie tylko- kto wie co jest ważniejsze…
A sytuacja poza nią- jakimś strasznym idealizmem zaleciało- piszmy o fajkach, artykuły, spotykajmy się żeby gadać o fajkach, to może idźmy od razu o krok dalej, napiszmy status na 100 stron, załóżmy sekcję sportową i zapiszmy się w tym no RPKF… Ja to jestem głupi, do czego się przyznaje otwarcie, ale dwa razy przeczytałem ten tekst i go do końca nie mogę zrozumieć… Że brak inicjatyw- bywało lepiej, bywało gorzej- to nie jest forum, to nie jest gazeta codzienna- od czasu do czasu ktoś coś napisze- a organizowanie- no cóż… o ile pamiętam, to konkurs na robienie fajek wyszedł gdzieś z komentarzy- a że redakcja podłapała no to chyba od tego jest redakcja- poza tym- insza inszość- skoro już utrzymuje się darmozjadów pod postacią redaktorów (taki żarcik) to jest też takie odczucie że nie bardzo można wychodzić przed szereg- jak sobie wyobrażasz konkurs, czy akcję recenzja w wykonaniu wolna partyzantka- przychodzi pan/pani xxx i ogłasza konkurs… no proszę cię- nie chcesz- wypisz się, stań po drugiej stronie barykady- szarego użyszkodnika, który nawet na pogadywace boi się odezwać, bo widzi tam wpisy o dupie Maryny, pisane przez towarzystwo wzajemnej adoracji, które rozumie się półsłówkami…
Ale to tak z perspektywy tego co mu się nic nie chce…
Jasiu, specjalnie dla Ciebie 6:40,
http://www.youtube.com/watch?v=7EwODPgWKEQ
Dziękuję, przyjąłem…
Choć, po namyśle i kilkukrotnym poczytaniu, z próbą zrozumienia, mam ochotę skasować mój poprzedni wpis. Jest dużo racji w tym, co napisałeś po ostatnim nawiasie.
PozdrY,
To jest język nienawiści!
Bo ty leń paskudny jesteś. Nic nie piszesz tylko coś tam w szopce kombinujesz, jakieś kable podciągasz, faje robisz i naprawiasz. Do roboty byś się wziął. A na poważnie: masz wasze rację, ja uważam tak samo. Pozdrawiam Cię. Piotr. Innych oczywiście też pozdrawiam, a co. Też Piotr
Jeszcze muszę dowalić: Wpisy o dupie Maryny (cyt z JSG) są bardzo pożyteczne jeśli owa dupka fajna jest.
A tak na poważnie: Myślę że piowinniśmy cieszyć się że mamy fajne grono, które potrafi się skrzyknąć, ściepnąć i coś razem zadziałać (patrz spotkanie). To że piszemy o DM (oficjalny skrót) to też dobrze. Piszmy o tym co nas cieszy, boli, martwi o radościach i smutkach codzienności. W końcu fajczą normalni ludzie ( tak uważam) więc nie tylko o fajach ale i o innych rzeczach. Właśnie w tym nasza siła, siłą portalu. Niech pudło z tytoniem (tabakiera) będzie dla nosa (patrz: kubki smakowe).
Rykoszetem, nie rykoszetem, ale jeśli siłą portalu mają być recenzje, jak to znaczna część dyskutantów stwierdziła (i z czym się zgadzam), proponuję na początek zajrzeć do tej zakładki i ją uporządkować, jeśli już nie zreformować. Po pierwsze, w „Inne” znajduje się dużo recenzji, którym potem założono oddzielne katalogi firmowe (np. F&T). Po drugie, w katalogu „Inne” znajdują się np. 3 recenzje Cornell&Diehl, który w tej sytuacji wprost woła o własny, imienny. Po trzecie, recenzje konkursowe to ni pies ni wydra – trochę w „po jednej próbce”, trochę w „recenzje”. Trzeba by podjąć decyzję. No i wreszcie system katalogowania recenzji. Teraz to partyzantka, która w momencie, gdy pojawiło się ich więcej, przestała się sprawdzać. W pierwszej kolejności konieczny jest system łatwego dodawania nowych recenzji już obecnego w bazie tytoniu, bo teraz trzeba zaczynać cały ten bangladesz od nowa i i tak nie wiadomo, gdzie ta nowa recenzja wyląduje. A już tytułowanie drugiej recenzji „veto” nie ma najmniejszego sensu. Obecnie wygląda to tak, jakby zakładkę recenzji projektowano z myślą o jednej opinii na temat każdej mieszanki. Wprowadzenie tych kilku udoskonaleń poprawi przyjazność zakładki z recenzjami i sądzę, ze zwiększy jej popularność.
Myślę (i zniknął).
Sratytaty: nowicjusz, nie mam śmiałości, jeszcze się wygłupię itp. … Dla mnie fajkanet zawsze był mniejscem gdzie nie było głupich pytań a portal działał po to aby propagować sztukę i niewątpliwą przyjemność palenia fajki. Wiadomo na początku tylko czytamy artykuły i zbieramy konieczną wiedzę po to aby ze zwykłej grzeczności nie zawracać gitary postami w stylu „jak nabić fajkę ?” ale mam wrażenie od pewnego czasu jakoś mniej różnorodne są fajkanetowe dyskusje. Nie krępujta się i piszta, pytajta :-) to zawsze wnosi świerzość. Kończę z tymi refleksjami bo sam nie pościłem ponad pół roku chyba a nawet nie komentowałem postów :-P
Ponieważ w komentarzach pojawiło się kilka kwestii, które wymagają wyjaśnienia, zatem i ja napiszę parę słów.
Przede wszystkim – dziękuję Pawłowi za tekst, komentującym za komentarze, zwłaszcza te, które skłaniają do jakiejś refleksji i przewartościowania sobie kilku spraw (np. komentarz Janka czy Ludwiki, to name a few ;)).
Słowem wstępu chciałbym przypomnieć, że tego typu apele i podsumowania oraz dyskusje pojawiają się tu raz na jakiś czas – przypominam sobie co najmniej dwa większe wątki na ten temat. Za każdym razem dają jakiś obraz sytuacji, zazwyczaj wnioski są podobne. Z działaniami bywa różnie. Ale rzeczone dyskusje zawsze są jakimś tam papierkiem lakmusowym nastrojów panujących na portalu. Który jest tworem dynamicznym. Dzisiejsza rzeczywistość portalowa różni się od tej sprzed dwóch lat i różni się od tej sprzed roku. Dlatego podejrzewam, że podobne dyskusje będą się pojawiać i są – od czasu do czasu – potrzebne. Taka (modne słowo) ewaluacja.
Żeby ciut łatwiej można było ogarnąć mentalnie całą sytuację przypomnijmy, jak Fajkanet (i to całe zaangażowanie) wyglądało historycznie. Początkowo cały portal był dziełem Jacka @jalensa. On tworzył zręby – pisał merytoryczne artykuły, które do dziś dzień stanowią fundament i chlubę portalu, produkował komiksy instruktażowe, tworzył działy i strukturę, redagował teksty i moderował społeczność, zachęcając do pisania artykułów i wciągając do współpracy każdego chętnego. Na tym etapie skład redakcji był nieprawdopodobnie wręcz płynny – praktycznie każdy, kto popełnił jeden choćby tekst, czy pomógł w redakcji, czy w zainstalowaniu wtyczki WordPressa – trafiał na belkę. Marzeniem Jacka było zgromadzenie wokół Fajkanetu ludzi, którzy będą z nim współpracować i poświęcać swój czas i zaangażowanie w sposób możliwie stały, a nie tylko dorywczo (a zwłaszcza nie „jednorazowo”). O takie jednostki nie jest jednak łatwo, zwłaszcza w momencie, kiedy jest to działalność hobbystyczna. Dość powiedzieć, że jedynym człowiekiem, który od samego początku stale poświęca portalowi czas i zawsze można było liczyć na jego pomoc w zakresie redakcji tekstów i nie tylko – jest Alan. Tu krótka laurka, bo musze o tym napisać – Alan jest gościem, który na tym portalu wykonuje upierdliwą, niewdzięczną, mrówczą robotę, a niekoniecznie zbiera za to zasłużone laury. A powinien.
Pozostali członkowie redakcji angażowali się mniej lub bardziej – niektórzy publikowali regularnie, niektórzy mniej regularnie, byli tacy, którzy opublikowali przysłowiowy jeden tekst i znikli w odmętach czasu i przestrzeni. W tzw. międzyczasie Jacek głównie z przyczyn zdrowotnych wycofał się z prowadzenia portalu, stopniowo zmniejszając swoje zaangażowanie. I zapanował… może nie chaos, ale marazm.
I następnie, powoli, stopniowo wyłoniła się jakaś tam grupa tych stale współpracujących ludzi, którym cośtam się od czasu do czasu bardziej chciało zrobić. I tak czołgaliśmy się przez ostatni rok, próbując portal moderować/rozkręcać. Z nieustającym poczuciem, że nasza wiedza jest niewystarczająca i z nadzieją, że pojawią się kolejni chętni i inicjatywy, do których będzie można przyłożyć rękę i wspomóc inicjatorów i początkujących autorów w chęci publikacji (oczywiście marzeniem byłoby pozyskanie kogoś piszącego teksty na miarę tekstów Jacka). Niestety, tak się nie dzieje, nasza frustracja rośnie – i jej wyrazem jest wypowiedź Pawła (@yopasa). I dlatego, jak wspomniałem dobrze, że pojawiły się komentarze, do których można się odnieść.
Janku, napisałeś coś takiego: „jak sobie wyobrażasz konkurs, czy akcję recenzja w wykonaniu wolna partyzantka- przychodzi pan/pani xxx i ogłasza konkurs…”
No właśnie dokładnie tak sobie to wyobrażam. Jakbyś zapomniał, to tak właśnie zorganizowałem pierwsze dwie akcje, czyli Giveawaya i Recenzję. Po kilkumiesięcznej absencji na portalu i jako szary użytkownik. Wymyśliłem, rzuciłem fajkami, napisałem maila do Piotrka czy zechce zasponsorować akcję „kiperską” i opublikowałem artykuły. Tyle. Wystarczyło. Zarzut, że całkowicie nowy użytkownik nie może zorganizować akcji uważam za nieuprawniony. Mało tego – deklaruję, że po to mamy redakcję, żeby pomogła w nadaniu takiej inicjatywie kształtu, tak, jak stało się to ze wspomnianym konkursem fajkarskim. Choć muszę sprostować – jego zamysł powstał wcześniej – po prostu czekaliśmy do momentu, aż pojawi się jakakolwiek szansa, że będą chętni na wzięcie w nim udziału. Ale komentarze i gadaczka mają tu bezsprzecznie udział i nie będę się tego wypierał.
Padł również zarzut (ukryty, ale jednak), że jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji i nowym jest się ciężko przebić. Oczywiście na pewno jest to do pewnego stopnia zarzut słuszny. Trudno, żebyśmy nie mówili czasem półsłówkami, jeśli znamy się, spotykamy, regularnie korespondujemy. I trudno, żebyśmy nie robili momentami hermetycznego wrażenia. Ale nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto odważy się odezwać na gadaczce, w komentarzu, czy prywatnie na maila został przez nas (redakcję) czy całą społeczność zlekceważony. Jest raczej wprost przeciwnie, chętnie witamy nowych.
Tu kolejne tłumaczenie, czyli czemu właściwie zdecydowaliśmy się umieścić w belce jakiś stały skład. Chodzi o wygodę użytkownika – żeby wiedział, do kogo się odezwał, w razie kłopotów z publikację tekstu, akcji, czegokolwiek. Brutalnie mówiąc, to te całe pozycje na belce w sensie „prestiżu” wiszą większości redakcji jak kilo kitu. Zwłaszcza, że nie wiążą się z zaszczytami, a bardziej z obowiązkami, niestety ;)
Tym niemniej, z lekkim przerażeniem dotarło do nas, że staliśmy się zakładnikami własnego zaangażowania. I tak jak gadaczka (która sama z siebie jest wynalazkiem fajnym i potrzebnym) zabiła nam komentarze, tak mam wrażenie, że inicjatywy redakcji zabiły inicjatywy oddolne. A nie tak miało być. Jeśli lepiej byłoby, żeby belka była pusta, ewentualnie, żeby znalazł się tam każdy, kto napisał choćby komentarz – to jak dla mnie jest to ok.
Pojawiły się słuszne głosy, że ileż można o tym samym. I że częstotliwość pojawiania się nowych tekstów jest wystarczająca, bo to nie gazeta codzienna. I z tym bym się nawet – niechętnie! – ale zgodził. Nader trudno jest napisać na tym etapie rozwoju portalu przełomowy, nowatorski tekst na nie dotykany dotychczas przez nikogo temat. Ale nie jest też tak, że się nie da. Dla chętnych od razu mogę wymyślić kilka tematów, które nie doczekały się jeszcze dostatecznie całościowego omówienia na portalu – i wcale nie są one błahe i banalne. Własnoręczna fermentacja, hodowla tytoniu, fajkoróbstwo… czyli tematy, do których nasza społeczność, dopiero, jak sądzę, w pewnym sensie dojrzewa.
Oczywiście niekończącym się nieomal tematem, evergreenem są recenzje. I relacje z fajczarskich i fajkarskich eventów, na których część portalowiczów przecież bywa. Jak z nimi jest – widać.
Ponadto zaangażowanie w portal to nie tylko pisanie artykułów. To napisanie np. takiego komentarza, jaki napisał Julian, odnośnie prac porządkowych. Które są potrzebne i warte dyskusji i wprowadzenia zmian w czyn. I pomoc w ich implementacji. To zgłaszanie linków do – już uporządkowanego przez Pawła! – działu z linkami. To wrzucanie zdjęć. Zylion mało widocznych, a potrzebnych rzeczy. I tego jakoś też nie ma. A czytać by się chciało i korzystać z udogodnień. Dlatego też zarówno tekst, jak i – zwłaszcza – plakat uważam za właściwy. Co TY dziś zrobiłeś dla Fajkanetu?
Bardzo dziękuję Ci za pominięcie mojego wkładu. Chciałbym zauważyć, że od września 2011, niedługo po momencie wycofania się Jacka, aż do czerwca 2012, kiedy to sam ostatecznie się wycofałem, starałem się trzymać tę stronę do kupy. Publikując i starając się rozkręcać bardziej lub mniej czynnych użytkowników. Z Twoich postów wynika, że moją pracą można sobie podetrzeć tyłek.
Życzyłbym sobie, żebyś nie wypowiadał się o historii fajkanetu, o której chyba nie do końca masz jakiekolwiek pojęcie. Sam zresztą zauważyłeś, że przez długi czas nie byłeś czynnym użytkownikiem. Kilka rzeczy Cię ominęło.
Ojoj, ludzie pozwolili sobie zapomnieć o Wielce Inteligentnym Emilu. Jak śmieli! Ale Emil zna swą wartość i nie pozwoli na takie haniebne potraktowanie własnej godnej osoby!
Re wypowiedź Użytkownika Oko:
Na codzien spotykamy się obecnie – a zwłaszcza w polskim internecie – z ironią i sarkazmem, ale nie zawsze jest to środek wyrazu zastosowany w zasadnym odniesieniu do tekstu czy wypowiedzi tak potraktowanej. Fraza „Wielce Inteligentny” może wskazywać tak na poczucie humoru i stylistykę Autora użytej frazy, jak i na swoistą znajomość wykształcenia i działań twórczych i naukowych Pana Emila, w tym Jego działalności literackiej, publicystycznej, redakcyjnej, organizacyjnej etc., nie tylko, a raczej: zwłaszcza w obszarach innych, niż sympatyczne pisanie o fajkach.
O ile samemu użył bym innej retroryki, niż uczynił to p. Emil, o tyle patrzę na Jego wypowiedź w świetle faktów. Zakładam – faktów znanych, gdyż wielokrotnie była o tym mowa na Fajka.net.
Nie wiem, czy ktokolwiek zainteresował się kiedykolwiek nieco poważniej powodami, dla których p. Jacek Jóźwiak – „Jalens” dołączył do licznego, a wciąż poszerzającego się grona Osób o chęci i umiejętności działania, sporej wiedzy i tw. lekkości pióra, które wszelako zaprzestały działań w danym miejscu. Czy aby przypadek p. Emila nie wpisuje się w taką linię ?
Kiedyś wydawało mi się, iż do takich powodów należy bardzo nierówny w sensie merytorycznym poziom publikowanych tekstów, a łańcuch (tu: dane miejsce) jest tak silny, jak najsłabsze ogniwo. Potem – domniemywałem zniechęcenie gdy się okazało, że z podawanej wiedzy i, co ważniejsze: z nieustannych zachęt do jej nabywania i czynnego użytkowania niewiele lub zgoła nic nie wynika. Ale jeszcze później pomyślałem sobie, iż swoisty sposób realizacji prawa do wolności słowa w imię którego Osoba z miernym lub prawie zerowym doświadczeniem i wykształceniem w zakresie np. projektowania czy konserwacji ze swadą wypowiada się przez czas dłuższy na jakiś temat i się przy swoim na dodatek upiera „bo ja tak robię i jest OK, a wszyscy są kontenci” może być poważnym powodem. Na takie powtarzające się dictum nie pozostaje nic innego, jak z wdziękiem zamilknąć i udać się – jak pisał Jacek Kleyff – „do klasztoru trzeźwych myśli”.
P.S. Nie pojmuję, czemu epitet „towarzystwo wzajemnej adoracji” jest odbierane pejoratywnie. A na czym opiera się praktyka i obyczaj klubowy – myślę o klubach takich dawnych, czy dzisiejszych lecz „na poziomie”, dla mnie klubach z prawdziwego zdarzenia. Jakość – przede wszystkim pasji i wiedzy, bo z nich się jakość bierze – była i jest wartością elitarną; każdy ma do elit dostęp, ale nie każdy wypełnia znamiona/warunki by się do elity zaliczać. Demokracja jest wielką warością, ale zbyt często stoi ona w sprzeczności z jakością.
Pominąłem również parę innych osób, które w różnych okresach mniej lub bardziej angażowały się w portal. Ironią losu jest, że zrobiłem to kompletnie nieintencjonalnie i głównie po to, żeby nie zaburzać przesłania tekstu. Nie miałem też intencji pisania jedynej słusznej wersji historii Fajkanetu, bo nie czuję się do tego uprawniony.
Smutne, że odebrałeś to jako atak na siebie.
Natomiast uparcie nie zgadzam się z głoszoną tu tezą, głoszącą, że czynnie pisząca redakcja stanowi gwarancję zaangażowania użytkowników. Ten model już tu wcześniej przerabialiśmy, choćby z Twoim udziałem. Działał równie dobrze, jak obecny, czyli równie kulawo.
„Tu kolejne tłumaczenie, czyli czemu właściwie zdecydowaliśmy się umieścić w belce jakiś stały skład.”
Ba, w ogóle nie zauważyłem, że tam coś takiego jest. To na okoliczność ewentualnych zarzutów,ze „redakcja się lansuje” tą drogą. Nigdy nie widziałem bardziej skromnego lansu.
Panowie, przepraszam za to skromne pitigrilli, ale czy was coś uszkodziło? Najwidoczniej nie jestem na bieżąco, ja tu tylko fajkę palę, ale podobno jesteśmy kolegami wszyscy tutaj? A jeśli tak, to czy nie można sobie tego i owego wyjaśnić jak biali ludzie?
na pogadywaczce…
Albo organizując spotkanie pokłóconych fajko-zainteresowanych. Najlepiej w Szczecinie. Przez kłótnie pań sprzątaczek z panami cieciami tracimy my wszyscy.
Odpowiadając Panu Jackowi (Panie Jacku, jak zwykle, dziękuję) – wycofałem się z fajkanetu z wielu powodów, aczkolwiek myślę, że najważniejszym z nich był zmysł wyczuwania zmian, jakiego nabrałem obcując z różnorodnymi redakcjami różnorodnych mediów. W pewnym momencie jasnym dla mnie stał się fakt, że pora na coś innego, że sytuacja dojrzała, aby ktoś to przejął. Ja też przestałem czuć się pewnie z niektórymi moimi decyzjami, jakie podjąłem prowadząc fajkanet. Redaktor musi być pewny tego, co robi. Jeśli nie jest, musi wykorzystać najbliższą możliwą sytuację, aby się wycofać, bo jeśli będzie trwał, może być już tylko gorzej. Ja nie jestem człowiekiem chętnym stołków. Jestem człowiekiem chętnym jakości. Wycofałem się więc po cichu i uważam, że to była najlepsza moja decyzja w historii fajkanetu. Jak się okazało, miejsca dla innych pozostało aż nadto i nie jest ono wykorzystane w pełni.
Tu dochodzę do sedna tej wypowiedzi. Po ochłonięciu, po rozmowie z Piotrkiem, po zdystansowaniu się należnym, uważam, że najlepszym pomysłem na fajkanet był ten, który ukuł kiedyś Jalens. Chciał stworzyć standardową redakcję. Taką modelową, gdzie wszyscy odpowiadają za pewną działkę i to w sposób totalny – pisząc, redagując, organizując. Uważam, że model redaktorów piszących bez autorów jest błędny (niniejszym składam samokrytykę). Uważam, że model redaktorów niepiszących z autorami (jak to ma miejsce w przypadku akcji recenzji) jest błędny.
Uważam, że powinna powstać modelowa redakcja. Myślę, że gdyby cztery osoby zobowiązały się napisać po jednym tekście w miesiącu do konkretnego działu (każdy w innym tygodniu miesiąca), a przy okazji gdyby ogłaszać akcje typu akcja recenzja – system by działał. Bo to system sprawdzony. Każda redakcja dokładnie tak działa.
Uważam za działy absolutnie esencjonalne dla fajkanetu: recenzje (nie akcje recenzje), kultura i fajka, tuzin ZT, publicystyka okołotytoniowa.
W rozmowie z Piotrkiem przyznałem się, że nie mam od czasu opuszczenia szeregów czasu na pisanie fajczarskie. Może to się zmienić w grudniu. Jeden tekst to nie jest wiele. Do kultury i fajki. Bo to stricte moja rzecz. Bez owijania w bawełnę, bez zbytecznej skromności – uważam się w tej materii za profesjonalistę. Uważam też, że do reszty działów również znaleźliby się profesjonaliści (Turki przesłałem Alanowi, pod rozwagę Krzyśkowi poddam recenzje, Pawłowi publicystykę). A wokół tego wszystkiego akcje recenzje oraz artykuły samych użytkowników, o ile zechcą.
Podsumowując – uważam, że nikt z nas oddzielnie nie ma racji. Mamy ją wspólnie.
Czytając wczoraj kolejne wypowiedzi z rosnącym niedowierzaniem dowiedziałem się wielu nowych, ciekawych rzeczy. Na przykład takich, że pomimo tego, że zawsze wydawało mi się, że intencją Założyciela było otwarcie Fajkanetu na użytkowników i ich inicjatywy i teksty, to istniała sprecyzowana wizja modelowej redakcji.
Usłyszałem również, że – delikatny przecież i zrozumiały apel Pawła, który można sprowadzić do przypomnienia, że portal jest wspólnym dobrem użytkowników i to, co w niego włożą, to będą mieli – to jakaś pomyłka i że za cały kontent, jakość i działanie jest odpowiedzialna samozwańcza redakcja.
Oraz że to, co robimy, poświęcając swój prywatny czas jest w sumie słabe i że robimy za mało i nie tak, jak trzeba. I że teraz ktoś mi będzie proponował łaskawie zajęcie się jakąś działką, rozdzielając role.
Myślę że komuś tu zwyczajnie urwało rzeczywistość.
Sam już nie wiem… można zorganizować marsz w obronie wartości redakcyjnych albo poprosić prezesa Skowrońskiego o mediację. Nie zaszkodziłoby również puścić sprawę na Salon24 – red. Janke to naprawdę obiektywny publicysta i z pewnością zajmie wyważone stanowisko.
PS. Z Urze odeszło sporo fajnych niepokornych – może by ich zaprosić do współpracy?
„Usłyszałem również, że – delikatny przecież i zrozumiały apel Pawła, który można sprowadzić do przypomnienia, że portal jest wspólnym dobrem użytkowników i to, co w niego włożą, to będą mieli – to jakaś pomyłka i że za cały kontent, jakość i działanie jest odpowiedzialna samozwańcza redakcja.”
Uśmiałem się. Czy istnienie redakcji (halo, istniała tutaj od początku forma redakcji, ale w bardzo ograniczonym zakresie) przeczy Ci w udziale użytkowników?
Gadam do ściany. Próbujcie dalej. Powodzenia z kolejnymi apelami.
Aha, jeśli komuś istnienie redakcji wydaje się elitarne, a z jakiegokolwiek powodu elitą się brzydzi, to tak przeczuwam, że ciężko mu oglądać telewizję, czytać prasę, czytać portale internetowe i wszelkie inne media. Chyba tylko fora dyskusyjne może przeglądać. Albo i to niekoniecznie, bo tam przecież są admini.
Model redakcja zapewniająca stały dopływ tekstów + użytkownicy wspierający to tekstami, to komentarzami, to jest norma. Nie traktujmy tego jak wynaturzenie, jak elitarność.
Jeśli się Krzyśkowi zamarzyło po prostu bycie adminem i nakręcanie aktywności innych użytkowników samemu nie robiąc nic (bo ogłosić akcję, że inni mają pisać jest łatwiej niż samemu coś napisać), to powodzenia.
Chciałem wczoraj jeszcze na spokojnie rzucić inicjatywę do przemyślenia. Dziś już po prostu macham ręką.
Model redakcja zapewniająca stały dopływ tekstów + użytkownicy wspierający to tekstami, to komentarzami, to jest norma. Nie traktujmy tego jak wynaturzenie, jak elitarność.
Norma gdzie? W internecie? Na pewno nie. Znam więcej niż kilka portali tematycznych, gdzie tzw. kadra stanowi połączenie działu technicznego z moderatorami/adminami.
A praktycznie cały content (i to na dobrym poziomie) pochodzi od użytkowników. Rzeczeni moderatorzy/admini owszem, publikują, owszem, biorą udział w dyskusjach, ale ich głównym celem jest ułatwienie życia użytkownikom i chętnym. I myślę, że właśnie ten model jest populany, zdrowy i dość tak naprawdę demokratyczny, o ile oczywiście admini nie mają zapędów cenzorsko-moralizatorskich i o ile decyzje podejmowane są na drodze dyskusji i wysłuchaniu głosów użytkowników.
Jeśli się Krzyśkowi zamarzyło po prostu bycie adminem i nakręcanie aktywności innych użytkowników samemu nie robiąc nic (bo ogłosić akcję, że inni mają pisać jest łatwiej niż samemu coś napisać), to powodzenia.
Ja myślę, że to jest bardzo ciężko porównać komuś, kto nigdy żadnej akcji tutaj nie zorganizował.
Nie sądzę też, że to jest tak całkiem mało pracy, choćby z uwagi na ilość maili, na które muszę odpowiadać. Niech ci biorący udział w moich inicjatywach jako autorzy wypowiedzą się, czy kiedykolwiek ich mail z zapytaniem, wątpliwością, czy z prośbą o pomoc w dowolnym zakresie został olany.
Co do pisania tekstów…
Tak, nie jestem najbardziej płodnym autorem na Fajkanecie i raczej nigdy nie będę. Powody są proste: po prostu uważam, że stworzenie tekstu, który będzie wystarczająco merytoryczny jest na moje progi za wysokie. Czuję się wystarcająco kompetentny, żeby udzielić komuś prostej porady w komentarzu, czy od czasu do czasu napisać jakieś wrażenia z palenia. Dodatkowo nie jestem obdarzony jakąś szczególną lekkością pióra, tak więc samo pisanie (pomijam research) zżera mi niepomiernie więcej czasu, niż komuś, kto ma do tego dryg. Ponadto jestem zdania, że lepiej płodzić mniej tekstów, a lepszych. Które nie zawierają błedów merytorycznych i niosą jakieś informacje. I takie próbuję pisać, na miarę swoich możliwości.
Natomiast jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to śmiem twierdzić, że wychodzi mi to nienajgorzej. I dlatego spokojnie będę robił swoje, dopóki będą chętni do współpracy. Do której serdecznie zachęcam.
Ale ponieważ mam okazję porównać jedno i drugie, to z czystym sumieniem napiszę, że dla mnie ten wysiłek jest porównywalny. Tyle, że w wypadku organizacji wkład jest mniej widoczny i nie można sobie podpimpować ego świadomością, że oto ludzie czytają moje wiekopomne dzieła.
I tak, mniej więcej taki model nam się chyba marzy. A jeśli ktoś uważa, że jest to z naszej strony lenistwo, to cóż, wolno mu. Jakkolwiek mnie w tym momencie wolno wskazać mu plakat widniejący na szczycie tego artykułu.
Zastanawiam się o co idzie?
W sensie rozumiem argumentacje – tylko co może być tego efektem? Bo raczej nie twórczy zamysł ma dyskusja.
I cytując Czesia z polskiej kreskówki:… „ale buba… „.
Proponuję by nabrać powietrza w płuca, dymu w fajkę czy spirytusu w ustnik i zaniechać – jakbyniebyło – prowadzącej do nikąd dyskusji.
Jakby tak ostatnich dni aktywność zebrać do kupy – to pewnie ze trzy artykuły (jak nic) by wyszły. Może (jeśli czasu i energii na zwady starcza) by zamiast tego, artykulik wysmażycie? Z pożytkiem dla każdego…
hehe,
w sumie brakuje nam jednego :)
mianowicie? (człowiek taki niedomyślny, to pyta; podobno zaleta ;) )
Tomku, od tego artykułu Ty napisałeś jeden, Obzon napisał jeden, gdyby ktoś jeszcze napisał byłoby akurat trzy :).
No szkicuje już, nawet dziś się przemogłem i zapaliłem…
O i Janek zostanie naszym męczennikiem ;)
A może odwrotnie: przejmijmy redakcję URZE? W końcu mają wakaty.
Od kilku dni czytam wszystkie wypowiedzi pod tym artykułem i dochodzę do kilku wniosków, które chciałbym zamieścić.
Na fajka.net wchodzę od początku powstania tego portalu. Może i zarejestrowałem się później ale kilka razy dziennie go odwiedzam. Nie pisuje artykułów, nie udzielam się za często, ale chyba mogę wypowiedzieć swoje zdanie?
Faktem jest, że strona nieco siadła. Próbowano różnych akcji ale ogólnie rzecz biorąc: powietrze zeszło. Jednak czy jest to dramat? Zdaje mi się, że to naturalna kolej rzeczy. Materiał gromadzony od początku istnienia pozostaje, nowi użytkownicy mają co czytać, mają się z czego uczyć. Forum FMS też siadło, niewiele wątków pojawia się od dłuższego czasu, było kilku krytykujących którym przeszkadzała stagnacja, było kilku nowych którzy chcieli rozruszać nieco skostniałe towarzystwo. Jednym i drugim nie udało się. W tym przypadku zdaje mi się, że też tak będzie.
Może trzeba pogodzić się z takimi wydarzeniami, kto chce niech robi swoje, kto chce niech czyta recenzje pisane na konkurs. Wiedza pozostała na tym serwerze mam nadzieje, że nie zginie.
Przykro czytać, że redaktorzy, współtwórcy i stali bywalcy tego portalu skaczą sobie do oczu, wyciągane są niepotrzebnie sprawy typu kto ma większe zasługi, kto więcej napisał, kto więcej czasu poświęcił, kto jest bardziej czy mniej doceniony. Mam nadzieje, że po kilku dniach wróci stara atmosfera, nawet lekko nudna, bo z takich kłótni to nie rodzi się nic dobrego. Pachnie trochę zjazdem i całkowitą stagnacją ale to nie pierwszy raz, kiedy zaczyna się kłótnia o przyszłości fajka.net’u.
Chciałbym też skromnie zauważyć, ze nawet jeśli życie na Fajkanecie nie będzie miało w sobie zbyt wiele ADHD, to nie spowoduje to samo przes się, że przestaniemy palić fajki i przerzucimy się na granie na banjo.
Nosi mnie w tym kierunku, jak czytam dyskusję ;)