Po pierwsze: Jestem Nowy więc witam Wszystkich!
Tytoń w fajce paliłem po amatorsku w okresie młodości (jakże odległej) kiedy to służyło głównie do „rwania” białogłów. Potem dłuuugo,długo papierosiany nałóg i obecnie powrót do jedynie słusznej formy rozkoszowania się dymem.
I tu problem.Zjawisko kondensatu jest mi znane. Staram się je eliminować, palę raczej spokojnie, tytonie dobieram na razie tzw.”bezobsługowe” (kierując się Waszymi recenzjami) i z reguły się udaje spalać „do suchego”. Ale jedna fajeczka nagminnie „się ślini”. Tak to nazwałem,bo nie jest to klasyczny kondensat,który „gurgla” i denerwuje. Zjawisko polega na tym, że po paru minutach stukając ustnikiem o grzbiet dłoni wytrząsam mnóstwo przezroczystej cieczy.
Nie ślinię się jakoś chorobliwie. Przy paleniu innych fajek to zjawisko nie występuje,tylko przy paleniu tej jednej. Jakieś sugestie? Podejrzewałem zadzior wewnątrz,ale patrząc pod swiatło niewiele można dojrzeć. Wycior przechodzi ciasno,ale raczej gładko…
Pomożecie?
Bo może to zła fajka jest, parafrazując. Czasem inżynieria fajki potrafi być tak skopana, że nie da się palić bez problemów.
Nawiert to tylko jedno potencjalne miejsce problemów.
Jaka średnica komina? Jakie drewno? Jakie wykończenie? A nie jest „ciasna w ustniku”?
Generalnie, jeśli z innymi nie masz podobnych problemów, to winna jest fajka, nie palacz ;) I to jest wiadomość dobra.
Jeśli fajka nie jest jakaś szczególnie cenna, albo ładna, to taką fajkę odkłada się… albo sprzedaje ;)
Jeśli fajkę z jakiś przyczyn lubimy, to można próbować kombinować w zakresie inżynierii i – nieco – chłonności (rozwiercać, skrobać, itd.)
Czasem jest to kwestia wybitnie chałowego drewna i tu już niestety umarł w butach.
Pamietam takze „slinienie” sie moich fajek – w dawnych czasach.
Pierwsze pytanie – czy to jest fajka typu „bent”?
Jesli to jest „prosta” fajeczka – to w moim przypadku pomagalo trzymanie fajki opuszonej w dol. Slina splywala do „pieca” i sprawa zalatwiona.
No. Fajka też ;) Mokre dno gwarantowane ;)
A nie prawda :)
?
No, nie zgadzam się, Panie Krzysiu, ze fajka bedzie w ten sposob „zalatwiona”.
Chyba, ze zle zrozumialem :)
Po pierwsze: panie Krzysiu, to do mnie mówią zaprzyjaźnieni kontrahenci i podwykonawcy oraz niektórzy współpracownicy a nie fajkanetowicze ;)
Po drugie: na amen może nie, ale nie sądzę, żeby regularne odprowadzanie kondensatu do komina miało dobry wpływ na drewno. Pewnie, można potem dosuszać dłużej, ale pożądane to na pewno nie jest. Lepiej zwyciorować IMHO.
Dzięki za rady i odzew. Ponieważ fajka nie specjalnie cenna sentymentalnie ani cenowo-walkę o jej usprawnienie uważam za niewartą zachodu. Nie chciałaś współpracować?Tym gorzej dla ciebie. Odejdziesz w zapomnienie..piwnicę mam sporą!
kuszniku! Krzysiowi do giveawaya dorzuć! Co będziesz sobie piwnicę zaśmiecał.
Ej, bez takich proszę. Giveaway to jest pozbywanie się funkcjonalnych fajek, które nam nie leżą z jakiś przyczyn, a nie świadome wpuszczanie ewentualnego biorącego na minę. Chyba, że jest szansa, że po uzdatnieniu fajkę da się palić.
No ta koledze ewidentnie nie leży. A nigdy nie wiesz co można z nią zrobić. Może ktoś wymyśli fajkę „niedopalenia” tylko „dowyglądania”. Nie pamiętam gdzie ale już widziałem coś takiego. Fajka była fajką tyle, że komin był przewiercony na wylot.
Ja w takiej sytuacji proponuję zrobić giveawaya bez akcji. Po prostu, jak ktoś ma taką fajkę, której nie chce, to niech wystawi na giełdzie z napisem „oddam” czy też „oddam za symboliczną złotówkę+koszta przesyłki” – oczywiście z opisem wad/ostrzeżeniem. Może faktycznie znajdzie się ktoś, kto zechce popracować nad takim opornym egzemplarzem. Zresztą w ogóle uważam, że tego typu inicjatywy są godne pochwały, bo zawsze może się okazać, że komuś taka fajka się do czegoś przyda.
Tak więc, jakby co, to zachęcam.
Podążając śladem Ockhama i jego brzytwy postanowiłem odświeżyć wątek, w nadziei, iż sprawne oko użytkownika dostrzeże i zwróci uwagę na mój wpis a ja uniknę powielania tematów.
Problem: z jednej z moich fajek po zakończeniu palenia, wykręceniu ustnika i przechyleniu główki z kanału dymnego szyjki wylewa się (sic! dokładnie! nie kapie a wylewa się…) przeźroczysta ciecz o konsystencji lekko oleistej. Dodam, iż w fajce pali się zupełnie przyzwoicie, do końca lub niemal do końca, w trakcie palenia zero bulgotu bądź innych sygnalizujących problemy z kondensatem symptomów.
Fajka: Parker, wysoki bent z ewidentnie, nawet jak na benta podwyższonym nawiertem. Dodatkowo, podejrzewam, iż poprzedni właściciel, usuwając nagar dodatkowo obniżył dno komina. Fajka ze skraplaczem głęboko wnikającym w ustnik. Zastosowanie kryształków bądź kamyczków nie poprawia jakości palenia (ta jest i bez nich zupełnie przyzwoita…) ale redukuje ilość cieczy (ta już nie tyle wylewa się, co jedynie kapie po rozkręceniu fajki).
Tytonie: Va od SG: FVF, BBF.
Użytkownik: cóż, do fajki wróciłem ok. 2 lat temu. Palę sporo – od 4 – 8 fajek dziennie. Zapewne technika daleka wciąż od doskonałości, ale problemy z kondensatem w zasadzie nie występują. Być może dlatego, że aromaty jedynie sporadycznie goszczą w moich fajkach. W rotacji mam ca 60 fajek, mają więc one nieco czasu na odpoczynek. W żadnej z pozostałych fajek, zjawisko o którym piszę, nie wystąpiło nawet w 10%.
Stąd ten post. Będę wdzięczny za udzielenie mi jakichkolwiek rad.
Mam podobny „problem” z jedna z moich fajek: dużym, „chochlowatym” Petersonem x302. Po wypaleniu, z pułapki na kondensat wylewa się naprawdę spora ilość niezbyt przyjemnego płynu. Dlaczego problem napisałem w cudzysłowie? Bo sądzę, iż system Peterson’a po prostu „robi robotę”. W fajce pali się niesamowicie chłodno i sucho, oczywiście bez wyciorowania etc. Myślę więc, ze moja fajka zbiera wilgoć w sposób podręcznikowy, a suchość dymu skłania mnie do mniej uważnego palenia, co jeszcze zwiększa ilość wilgoci.Sądzę więc, lecz jest to opinia laika, że w Twojej fajce jest tak samo. Mam też wrażenie, że konstrukcja bentów, niejako w naturalny sposób sprawia, że większa, niż w prostej fajce, ilość wilgoci nie tyko nie trafia do ust, ale i z ust wędruje do fajki. Ale to wszytko to tylko moje gdybanie.
Też brałem pod uwagę, że może to być rozwiązanie „systemowe”, tym bardziej, iż w anglikach zdarzają się przedziwne patenty skraplaczowo – magazynowo – odprowadzające. Z tego też wysnułem własną hipotezę, że im bardziej skraplacz monstrualny, tym bardziej wart on pozostawienia w fajce. Czy jakoś specjalnie dbasz o tę fajkę, jaki masz swój sposób na jej czyszczenie po paleniu?
Nie, nie dbam o nią w sposób wyjątkowy. Jak każdą fajkę tak i tę dokładnie czyszczę po paleniu – w normalnej fajce zawsze czyszczę papierem szyjkę, tu dokładnie pułapkę na kondensat. Pale w tej fajce bardzo rzadko, ostatnio rzadziej niż raz w miesiącu – przeznaczona jest pod „aromaty latakiowe” (np. MM965) a nie mam ostatnio takich. Czasem wrzucałem do pułapki również kryształek ale to służyć miało a) łatwiejszemu czyszczeniu i b) uniknięciu dość nieprzyjemnej sytuacji, kiedy w wyniku np. przewrócenia fajki zawartość pułapki wlewa się do komina.
Dziękuję. Zawsze to miło wzbogacić się o wiedzę drugiego człowieka :-)