Witam wszystkich użytkowników.
Jakiś czas temu zainteresowałem się paleniem fajki, i ostatnio zakupiłem sobie fajkę i tytoń. Jednak nie mam od kogo zaczerpnąć fachowej porady w tej sprawie i nie ukrywam, że w temacie jestem kompletnie zielony.
Do zakupionej fajki otrzymałem krótką instrukcję obsługi, rozpalania fajki itp. Jednak Nie umiem jej porządnie rozpalić. Szukałem jakiejś informacji czy wskazówek w internecie i tak trafiłem na tę stronę.
Czy moglibyście mi dać jakieś uwagi jak dobrze zacząć rozpalać fajkę? Jak się do tego w ogóle zabierać i wszelkie inne informacje?
Z góry dziękuję :)
http://www.fajczarze.pl/forum/ proponuje się zalogować i poczytać, większość interesujących Cię kwestii była tam poruszana na 100%
A dlaczego Kolegę nowego odsyłać na FMS? Co to, nie mamy u siebie artykułów, kolentarzy poruszających ten problem?
Przede wszystkim chciałbym w imieniu całego fajka.netu Kolegę Brzozę serdecznie powitać. :) I spróbuję odpowiedzieć na nurtujące Cię pytania.
Po pierwsze: po czym wnioskujesz, że nie potrafisz jej rozpalić? Po tym, że gaśnie w trakcie palenia czy tytoń nie chce łapać żaru z zapalniczki/zapałki podczas rozpalania? Jaka fajka? Jaki tytoń?
Jeśli to pierwsze, to:
a) tytoń jest zbyt wilgotny, przez co przygasa co kilka chwil, trzeba podsuszyć bardziej,
b) fajka jest źle nabita, o tym masz po lewej stronie w dziale „fajka w praktyce”,
c) nie potrafisz jeszcze utrzymywać żaru w fajce, tutaj najważniejsze to nie zniechęcać się ;)
A jeśli to drugie, to na bank tytoń konsystencją przypomina bardziej melasę do shishy. ;) i trzeba podsuszyć.
Troszkę pobieżnie, ale z grubsza sens przekazany. I nie odsyłajmy nikogo gdzie indziej, jeżeli jak mniemam sami taką wiedzą dysponujemy.
A Kolega Brzoza się pochwali jak zrobi postępy w suchym i chłodnym paleniu. :)
No to tak. Wydaje mi się, że nie umiem dobrze rozpalić i następnie utrzymać żaru, ponieważ rozpalam fajkę, chwilę się żarzy i gaśnie i muszę na nowo podpalać usuwając ten spalony tytoń z góry.
Tytoń nie przypomina tego z melasy, tzn jak się go dotyka to jest taki lekko wilgotny/ lepki ale jest ogólnie suchy.
Ogólnie rzecz biorąc to mam dwa tytonie i dwie fajki:
1 tytoń to Barsdorf’s Bester, 2 to Springwater.
A fajki to kupiłem sobie taki komplet (bo były w tym też przyborniki) 1 fajka jest zrobiona z wrzosiec (wrzośca – nie wiem czy to się odmienia w ten sposób :P )
Wymiary długość/wysokość: 15 cm x 4,5 cm
Ustnik: lekko zagięty
filtr 9 mm,
A druga była dodana w prezencie do tego zestawu i jest z gruszy, ustnik słabo zagięty, długość 14 cm x 4,5 cm, otwór na filtr ma 6 mm, ale nie można wsadzić filtru bo do ustnika jest przytwierdzony taki metalowy cypel.
Producent: Gentelo
Tytoń podsusz bardziej, to prawie na pewno, bo „lepić” się raczej nie powinien. Poradził bym też wrzucenie filtra ale wiąże się to z ryzykiem zaciągnięcia się kondensatem u początkującego. Więc „no risk no fun”. A i coś za co mogą mnie obrzucić błotem, ale rozpal fajkę na początku porządnie, jak grilla, a potem zmniejsz żar. I nie usuwaj tego spalonego tytoniu, wyrzucaj dopiero siwy (lub prawie siwy) popiół.
Przepraszam, ale źle mnie zrozumiałeś, on się nie lepi, tylko jest takie uczucie jakby był lepki. Ale dobra, podsuszę go :)
Przede wszystkim najlepiej kupić tytoń, a nie wyrób tytoniopodobny. Nawet szukając czegoś aromatycznego da się trafić na coś w dobrej jakości. O tym warto pamiętać przy kolejnych zakupach.
Powtórzę za kolegami – podsusz, i dodam już kanoniczne tutaj „bardziej niż myślisz, ze trzeba”. Niech będzie suchy, ale niech się nie rozkrusza od samego dotyku.
Problem może też być w nieprawidłowej inżynierii fajki. Jaka to fajka? Podejrzewam że wszystkowiedząca pani sklepikarka wcisnęła pierwsze lepsze coś ze znanej wszystkim przemyskiej pracowni :>
Przede wszystkim pragnę powitać Waści na fajkanecie. Zgadzam się z Boro, że znajdziesz tu wszystkie informacje, które będą Ci potrzebne, zarówno na początku przygody z fajką, jak i później. Sam nie mam wiele stażu za sobą, jest tu wielu znakomicie bardziej doświadczonych fajczarzy, lecz na początek mogę podzielić się radami, które sam dostałem, a które pomogły mi opanować tytoń w kominie. Otóż po pierwsze, staraj się używać na razie zapałek, będzie Ci łatwiej przypalić tytoń równomiernie. Po drugie, nieważne jest czy zużyjesz jedną czy pięć zapałek do rozpalenia, liczy się to, byś mógł trzymać fajkę wygodnie w dłoni i czuć tylko delikatne ciepło z niej promieniujące, a nie dorobić się blizny pooparzeniowej, także rozpalając tytoń, rób to powoli, delikatnie wciągając przy tym powietrze przez fajkę i przerwij, gdy fajka zrobi się gorąca – lepiej niech zgaśnie, twój język i gardło podziękują Ci za to. Jak już uda Ci się zatlić tytoń, pykaj fajkę powoli w rytm swojego oddechu, skupiając się na tym, od czasu do czasu zaburz tenże rytm mocniejszym wciągnięciem tytoniu. Pamiętaj, należy też czasem delikatnie dym wypuścić przez fajkę, a nie tylko go wciągać,bo wtedy podsycasz żar. To takie rady z moich fajkowych początków, które bardzo mi pomogły. I jedna jeszcze: Masz po lewej stronie dział „Poradnik – fajka w praktyce”. Z niego nauczyłem się jak fajkę dobrze nabijać, co ma kluczowe znaczenie dla przyjemnego i bezproblemowego palenia, a także wielu innych równie ważnych aspektów palenia fajurki. Zajrzyj tam i bądź cierpliwy – fajka uwielbia ludzi cierpliwych i się za to odwdzięcza po stokroć. Powodzenia i raz jeszcze – witaj:)
Witaj Brzoza (fajny nick ;))
Poza nader słusznymi radami kolegów dodałbym jeszcze tę, żeby nie usuwać tego tytoniu z góry po zgaśnięciu. Szkodzisz sam sobie i to na kilka sposobów – raz, że prawdopodobnie rujnujesz nabicie, dwa, że taki „przypalony i zgaśnięty” tytoń szybciej „złapie” płomień. Sensowna jest tu, jak sądzę analogia do hubki, węgla drzewnego czy też zwykłej gałęzi z ogniska.
A ta kleistość, to prawdopodobnie glikol i syropy, popularne w aromatach. Niestety nie ułatwiają sprawy.
Dziękuję wam za pomoc i powitanie :)
I już wiem w czym tkwił problem… w czytaniu ze zrozumieniem. Przeczytałem, żeby uważać i nie ubić zbyt mocno tytoniu, więc robiłem to delikatnie, i chyba w tym tkwił problem, teraz trochę postudiowałem tutejsze porady i wątki ubiłem go mocniej, i poszło wszystko dobrze i prawidłowo. Zgasła raz i dopaliła się do samego końca.
Dziękuję wam :)
No to w sumie zostaje nam się tylko cieszyć, że kolejnemu śmiertelnikowi fajka daje przyjemność. ;) Mocno zachęcam do drążenia tematów na fajka.necie, zgłębiania i dzielenia się wiedzą fajczarską. A potem minie rok i nawet nie zorientujesz się kiedy na półce masz dwa tuziny fajek i mini-spiżarnię tytoniu.
Wszystkiego dobrego na początku. ;)
A potem już tylko własne blendy, własnoręcznie strugane fajki i hodowla tytoniu na własny użytek. ;-)
Jeszcze „odkrycie” latakii i spojrzenie Żony po jej zapaleniu!
Przepraszam, a jak żona spojrzy na mnie po lataki? z miłością, czy ze złością?
Znając żony… nakładzie Ci wałkiem po bani.
(acz są kobiety, którym ten zapach pasuje bardziej od niemieckich kisielów i budyniów).
To fakt. Moją dusi i gania, ale jak ktoś kiedyś palił na dworze w ogrodku to samo co ja to się jej podobało. Ja zresztą też wolę La outdoorowo :)
czyli generalnie aromatyczny gatunek?
La to naturalny tyton wędzony. Bardzo specyficzny. Poczytaj portal i najlepiej popros kogos o probke. Ja niestety jestem w szpitalu i nie pomoge. Mnie się kojarzy ten zapach z dymem wędzarnianym, kadzidłem, żywicą. Generalnie z akceptacja otoczenia różnie. Palacze tez się dzielą. Ja lubię ale to nie jest sztucznie aromatyzowany typ. Drugi biegun
Latakia po prostu śmierdzi :D Nie, żebym negatywnie oceniał Latakie, bo w niektórych postaciach lubię ją palić, ale po prostu nie pachnie dobrze, a do palenia w domu sie napewno nie nadaje.
Mówiąc ściśle, pachnie palonym drewnem.
To zależy od…żony :) Moja lubi Balkana od G&H ale na Dunhila reaguje miłymi słowami „…na balkon albo do warsztatu”