Real Briar

6 marca 2013
By

Witam

W związku z tym, że na fajkach się nie znam, mam pytanie.

Odziedziczyłem po ojcu około 20-letnie fajki wrzoścowe sygnowane „real briar”. Ponieważ mam do dyspozycji oprócz nich jeszcze tylko Bróga 82 i Kulpińskiego 49 (w którym paliłem do  tej pory jeden tytoń) to nie potrafię sobie wyrobić zdania na ich temat. Brakuje mi porównania. Gdybyście mieli porównać te fajki do innych fajek z tej samej półki jakościowej to jakie by to były, np. z fajkowa?

Pozdrawiam

Tags:

16 Responses to Real Briar

  1. Bartnik
    Bartnik
    6 marca 2013 at 20:29

    Real briar nie zawsze oznacza producenta,ale że jest wykonana z wrzośca? Mogę się mylić sam jestem początkujący.
    Przydało by się zdjęcie.

  2. KrzysT
    KrzysT
    6 marca 2013 at 21:33

    Pytanie jest o tyle problematyczne, że „Real Briar” nie oznacza żadnej półki jakościowej. Po prostu w ten sposób sygnowane były wyroby od przysłowiowego Sasa do Lasa i to w wielu krajach.
    Real Briar, Bruyere Garantie i tym podobne oznaczenia najczęściej w naszych warunkach, powiedzmy historyczno-geograficznych ;) oznaczają fajki z Albanii albo z Niemiec. Najczęściej z pośledniego surowca i jakości czyli stanowiące odpowiednik amerykańskich „basket pipes” = czyli taniej masówki.
    Nie oznacza to wszakże, że wśród Real Briarów nie trafi się fajka dobra – choćby z tego względu, że często są to fajki dość wiekowe, czyli pochodzące z czasów, kiedy nawet produkcja masowa potrafiła stać na niezłym poziomie. Teoretycznie rzecz biorąc, nie powinny zatem ustępować ówczesnym Kulpińskim ;)
    Ale, tak jak mówiłem, tak naprawdę ciężko się jednoznacznie wypowiedzieć i trzeba patrzeć przez pryzmat konkretnego egzemplarza.
    Jeśli miałbym porównać do oferty Fajkowo, to w najgorszym razie masz coś klasy Angelo/Adventure/Broga (czyli żadnej), a w najlepszym – średniej Brebbii (czyli całkiem dobrze). Oczywiście te szacunki obdarzone są sporym marginesem błędu ;)

  3. kusznik
    kusznik
    6 marca 2013 at 21:59

    Te stare są naprawdę „spoko”. Mam cztery z połowy lat 70-tych („środkowy Gierek”)i jestem z nich zadowolony. A jeśli fajka jest zadbana i smaczna-to czegóż chcieć więcej?

  4. Obzon
    Obzon
    6 marca 2013 at 22:01

    Kiedyś chyba Vauen swoją niską półkę sygnował „Bruyere Guarante”. i dodatkowo było logo ze skrzyżowanymi fajkami. Czasami na allegro pojawiają się takie fajki.

  5. Andrzej K.
    7 marca 2013 at 08:56

    moja pierwsza fajka w życiu to był real briar za bodajże 5 zeta z allegro.
    Brzydka jak noc listopadowa, zdarta bezlitośnie papierem ściernym i zapeklowana w spirytusie – okazała się BARDZO smaczną fajką!
    Nie wiem ile w tym autosugestii i sentymentu, ale tak ją lubię, że to jest chyba najczęściej palona przezemnie fajka (jak z furą czy dziewuchą – zawsze sentyment zostaje dla tej „Pierwszej” ;) ) mimo że posiadam inne fajki o niebo lepsze.
    Lubię ją strasznie, choć fakt: wstyd się z nią pokazać, więc palona jest tylko w samotności bo paskuda jakich mało ;).
    Konkluzja – da się trafić fajnego i smacznego „nonejma”. Ale to czysty łut szczęścia.
    Chyba jednak lepiej stawiać na pewniaki ;)

    • Obzon
      Obzon
      7 marca 2013 at 12:02

      Andrzeju, tylko które to pewniaki? Nawet takie firmy jak GBD nie dają gwarancji. Miałem do czynienia z 3 GBD. Dwie smaczne, jedna paskudna. A nie była to niska półka GBD. Kupując używane fajki, to jednak loteria jakaś zawsze jest. Chociaż pewnie Dunhilla, Baldiego, Vipratiego czy też naszych fajkarzy (Pastuch, JSG, Zembrowski) można uznać za pewniaków.

      • KrzysT
        KrzysT
        7 marca 2013 at 12:30

        Sformułowanie „pewniaki” nie stosuje się do fajek jako takich ;)
        Kupując fajkę uznanej firmy, czy uznanego twórcy zwiększasz po prostu prawdopodobieństwo tego, że dana fajka będzie dobra.

        Ale pewności – powiedzmy to wyraźnie – nie ma nigdy. Każda fajka do momentu zapalenia jest jedynie kandydatem na fajkę.

        Przyczyna jest prosta – nad pewnymi aspektami (inżynieria, curing, wybór wrzośca) – wykonawca ma kontrolę. Nad tym, co wytworzyła przyroda kontroli nie ma. Oczywiście, wiadomo, że – z uwagi na warunki, w jakich wrzosiec rośnie (rozmaite tropizmy i takie tam ;)) można wybrać ten, który prawdopodobnie będzie lepszy na fajkę. Ale pewności nie ma.
        Fajka od uznanego producenta z dobrego nominalnie wrzośca może być przeciętna w smaku, pomimo prawidłowej nominalnie inżynierii i starannego przygotowania, a źle nawiercony i pokitowany no-name może być pyszny. W wypadku używek dochodzi jeszcze to, że fajka może być zapaskudzona (mniej lub bardziej trwale) tym co (i jak) palił w niej poprzednik.
        I zarówno twórcy, jak i doświadczeni fajczarze doskonale zdają sobie z tego sprawę. I to jest chyba w sumie fajne, że jest ten element losowo-magiczny w naszym hobby ;)

        Edycja: akurat GBD miała na tyle duży rozrzut produkcyjny i na tyle słabą kontrolę jakości (porównaj choćby ich ustniki!), że można spodziewać się wszystkiego. Dunhille – to też tak naprawdę produkcja masowa. Nasze chłopaki mają – z całą sympatią ;) – trochę za mały dorobek ilościowy, żeby mówić o powtarzalności i smaku w oparciu o świadomy wybór klocka (choć Zembrowski, którego mam jest smakowo wybitny i to od pierwszego palenia). Najwyższe prawdopodobieństwo osiągnęlibyśmy zatem w wypadku pipemakerów z dużym doświadczeniem, używających topowych materiałów, którzy sami wybierają klocki pod kątem jakości. Niestety – ta wiedza, doświadczenie i ich artyzm kosztuje i tak naprawdę nie do końca ma przełożenie na smak, bo w cenie zawiera się również wartość artystyczna i kolekcjonerska fajki. Zatem nie należy się spodziewać, że Baldo będzie 500x smaczniejszy od GBD, nawet, jeśli tyle razy więcej kosztuje.

        • yopas
          7 marca 2013 at 13:25

          Potwierdzając to, co napisał wyżej Krzyś dodam, że posiadam conajmniej kilka smacznych kostropatych fajek (z mnóstwem dodatkowych, powierzchownych dziur po kicie, który wydłubałem) oraz conajmniej jedną piękną, ale niestety… i jeszcze dodam, że fajka od Tomka Zembrowskiego leży na wysokiej półce smakowej.
          UkłonY,

  6. kusznik
    kusznik
    7 marca 2013 at 14:59

    Czyli…jest jak z Kobietami!
    TO MY decydujemy, że jest świetna,smaczna,spolegliwa,dobrze w dłoni leżąca,pięknie pachnąca i całkowicie NAM odpowiadająca- a nie metka i „opinie znafcuff”.

    • yopas
      7 marca 2013 at 15:36

      W tym miejscu należy po raz kolejny zacytować klasyka (@Rotm): „Fajka, jak kobieta – dobrze, gdy ładna – musi być dobra!”

  7. Krzaq
    krzaq
    7 marca 2013 at 20:40

    Jako ciekawostkę wrzucę link z aukcji pokazujący że albanki też mogą być bardzo urodziwe:
    http://aukro.cz/dymka-bruyere-garantite-krasne-drevo-i3061590659.html

    • Wojtek
      7 marca 2013 at 21:54

      Cudowne usłojenie, a to na dole, to już wogóle miazga :)

      • Wojtek
        7 marca 2013 at 21:59

        Ta albanka też jest ładna
        Albanka

  8. Julian
    Julian
    7 marca 2013 at 22:14

    Dostępne na polskim rynku używane, „rodzinne” fajki opisane tylko stemplem REAL BRIAR, to prawie na pewno albanki importowane państwowo i sprzedawane w sklepie na Kruczej w Warszawie. Fajki takie sobie, ich zaletą jest materiał (wrzosiec albański), wada to lakierowanie no i nie za dobrej jakości ustniki bakelitowe (jednak lepsze od fatalnych miękkich ustników polskich fajek z tego okresu). Ogólnie taka fajka może być niezła, zwłaszcza gdy już zlezie lakier.

  9. Grimar
    Grimar
    8 marca 2013 at 09:48

    dzięki wszystkim za odpowiedzi. Faktycznie mam wrażenie, że jedne z tych fajek smakują lepiej inne gorzej.

  10. Anton
    16 września 2014 at 18:52

    Pozwolę sobie odgrzać „kotleta”, dorzucając swoje trzy grosze.

    Sam mam dwie fajki sygnowane „real briar”, z obu jestem bardzo zadowolony. Jedna jest co prawda z marnie usłojonego wrzośca, ale za to jest lekka i bardzo wygodna, mimo że zaczynałem właśnie od niej, nie ucierpiała nawet w najmniejszym stopniu, ładnie zbierając nagar. Druga to wg. mnie wrzosiec dośc wysokiej klasy, z „pawimi oczkami” od spodu i od góry. Posiada jedno maciupeńkie kitowanie, ledwo widoczne, może milimetrowej średnicy. Fajka też bardzo wygodna, choć smaku nabrała dopiero po długotrwałym czyszczeniu (ktoś w niej chyba palił latakie). Swoją drogą, sam też palę w niej latakiowe blendy, i nigdy nie narzekałem na kiepskie efekty smakowe. Nagar zbiera się podejrzanie szybko, i co jakiś czas muszę go przycierać, ale to raczej dobrze o niej świadczy.

    W każdym razie, potwierdzam, wśród wyrobów sygnowanych „Real Briar” trafiają się fajki porównywalne do półki średniej lub ciut wyższej. Wszystko zależy od „farta” nabywcy.

    Pozdrawiam kolegów po kominie,
    A.Cem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*