Kiedy dotarł do mnie pierwszy wrzosiec z pracowni Mr. Bróg, postanowiłem zrobić coś z moją fajową kolekcją, żeby nie obijała się już o książki, samochodziki itp. Chciałem dać moim fajeczkom jakieś miejsce, do którego będą mogły wrócić po pracy i odetchnąć. Przetrząsałem w necie oferty trafik, allegro, ebaj, ale nigdzie nie znalazłem czegoś, co zwróciło moją szczególną uwagę.
Wiedziałem, że chcę czegoś, co będzie ładnie eksponować moje fajeczki, wyróżniać się oraz przykuwać wzrok ładnym wyglądem, a przede wszystkim czegoś, co zapewni bezpieczeństwo moim fajeczkom, kiedy w roztargnieniu sięgnę po jaguara albo inny tom Hawkinga. Postanowiłem więc samodzielnie zrobić podstawki.
Oczywiście pojawiło się od razu całe stado dzikich pytań: „czy wiesz która jest godzina?”, „ile jeszcze mam to znosić?”, „możesz chociaż raz być poważny?”, „jest tam coś do żarcia?”. Co ciekawe pytania te kierowała osoba, która zna mnie ponad cztery lata i zdecydowała się zostać moją narzeczoną, a to ostatnie zadał mój pies, kiedy zobaczył jak wspinam się na pawlacz. Zbyłem je szybkim bełkotem pod nosem, jak to mam w zwyczaju, gdy jestem czymś zaaferowany i ściągnąłem torebkę z gipsem.
Mój wybór padł na gips, ponieważ jest to materiał dający duże pole do popisu, dzięki swej plastyczności (łatwo się modeluje i nadaje najróżniejsze kształty), chłonności (warto wziąć to pod uwagę przy kolorowaniu), no i krótkim czasie schnięcia (można dosyć szybko wykonać model lub odlew, czy co tam chcemy).
Przystąpiłem więc do realizacji mojego pomysłu, zaczynając od skompletowania potrzebnych przyborów: gips, naczynko z wodą, więzienny blaszany kubeczek (co prawda nie byłem nigdy w więzieniu, ale mam dopiero 27 lat), szmatki, pędzelki, politura, farbki akwarelowe (nie uchwycone na zdjęciu) oraz forma (prezentację przeprowadzę na kołeczkach do fajki, ponieważ podstawki pod fajki już wykonałem).
Jak większość z was się domyśla, należy teraz zmieszać gips z wodą w blaszanym kubeczku, aż uzyskamy konsystencję ciasta (takie na pierogi będzie dobre). Zazwyczaj do mieszania używam drugiej strony pędzelka (tej bez kłaków), mam jeszcze przygotowaną długą listewkę o grubości ok. 3 mm, żeby łatwo wyjąć ciasto z kubeczka.
Kiedy już uzyskamy wymaganą konsystencję naszego gipsowego ciasta, to wywalamy wszystko na szmatkę, a użyte narzędzia błyskawicznie (ale dokładnie) myjemy, ponieważ lepiej (łatwiej) usunąć taki jeszcze świeży, niż obudzić się z ręką w kamieniołomie.
Nadszedł czas na zabawę z plackiem. Najlepiej jest miętolić placek przez szmatkę, która odciąga wilgoć, osuszając nasze ciasto i przyspieszając nieco jego schnięcie, a ponadto nie musimy cały czas myć rąk upaćkanych gipsem. Ja staram się trochę jakby rozwałkować ciasto, zawijając szmatkę, a kiedy przystępuję do nadawania kształtu, to przekładam ciasto na najbardziej suchy fragment szmatki lub na nową grubszą szmatkę, na której dane będzie plackowi spędzić kilka uroczych godzin schnąc.
Nadeszła pora na najbardziej żmudne zajęcie. Nadawanie kształtu pasującego do naszej fajki jest dosyć uciążliwe, bo nasze ciasto dosyć dobrze zna prawidła rządzące tym światem, a już perfekcyjnie zna prawo powszechnego ciążenia i przy każdej nadarzającej się okazji stara się oklapnąć. Oczywiście my, jak to głupi ludzie mają w zwyczaju, staramy się przeszkodzić naszemu mądremu plackowi, tworząc różne tymczasowe konstrukcje ograniczające naszego placka, aż do momentu lekkiego przeschnięcia, czyli do czasu, kiedy placek przestanie się wyrywać i podda nadanej przez nas formie.
BARDZO WAŻNE JEST OWINIĘCIE FORMY (FAJKI, KOŁECZKA ETC) SZMATKĄ, KTÓRA ZAPOBIEGNIE ZJEDNANIU SIĘ Z NIĄ PLACKA.
Po około godzinie zdejmujemy lub delikatnie odrywamy szmatki od placka. Czas zależy od temperatury i wilgotności otoczenia, a my wyczekujemy wspomnianego już momentu, kiedy to nasz placek zrezygnuje z jakichkolwiek prób rozwoju i zaakceptuje swoją nową formę, ale jeszcze się jej całkowicie nie podda, tzn. będzie taki lekko wilgotny. Po zdjęciu wszystkich szmatek i konstrukcji nadających określoną formę, przedkładamy placek na nową, suchą szmatkę i stawiamy na kolejną godzinę do wyschnięcia (najlepiej na słońcu).
Przed nami kolejny krok – malowanie. Dla jednych jest to moment, kiedy nadrobią trochę to, co spaprali w poprzednim kroku, a dla innych kolejna chwila, kiedy mogą się wykazać. Do malowania gipsu stosuję zwykłe akwarele, ponieważ są to farby, które schną dosyć szybko i po pomalowaniu (pokolorowaniu) podstawki, która była kiedyś mądrym plackiem i po wystawieniu jej na ok. 4 godziny na słońce, będziemy mogli przejść do następnego etapu. Tutaj muszę pocieszyć tych, co schrzanili malowanie oraz tych, którym nie powiodło się zarówno nadawanie kształtu jak i malowanie, że mają ostatnią szansę, żeby nadgonić.
Politurowanie. Domyślam się, że nie każdy trzyma w domu politurę, więc spieszę wyjaśnić jak można ją zdobyć. Generalnie są trzy metody:
1. Można kupić gotową politurę w sklepie ze sprzętem dla artystów
2. Można otrzymać politurę od kogoś
3. Można zrobić politurę
Jeśli zdecydujemy się na trzecią opcję, to trzeba pewnie skombinować jakiś przepis. Można posłużyć się jednym z wielu przepisów dostępnych na stronach internetowych dla artystów oraz ludzi zajmujących się renowacją mebli lub skorzystać z mojego prostego i sprawdzonego przepisu. Idziemy do sklepu dla artystów i kupujemy szelak w płatkach. Wybieramy odcień jaki najbardziej nam będzie pasował do ograniczonego placka zwanego inaczej podstawką. Wracając, zahaczamy o sklep AGD, w którym kupujemy denaturat. Oczywiście możemy kupić denaturat w pierwszej kolejności, ale dziwnie wygląda człowiek z flachą dykty skręcający w ciemną, zapomnianą uliczkę, w jakich zazwyczaj znajdują się sklepy dla artystów. Zanim wrócimy do domu, proponuję jeszcze odwiedzić spożywczak i kupić mały słoiczek kaparów (lub innych oliwek).
Jesteśmy w domu – zjadamy kapary, oliwki lub inne smakowitości, a otrzymany w ten przyjemny sposób słoiczek myjemy bardzo dokładnie i jeszcze dokładniej suszymy. Do słoiczka wsypujemy szelak tak do 1/5 objętości i zalewamy jagodzianką na kościach (dyktą) w taki sposób, żeby szelak stanowił 2/3 objętości dykty. Hmmm. Ujmę to inaczej. Wsypcie szelaku do słoiczka do wysokości ok. 2 cm i zróbcie tak, żeby denaturat centymetr wystawał nad szelak (powinno się udać). Zakręcamy słoiczek i wstrząsamy, aż do rozpuszczenia całego szelaku w dykcie. Osobiście stosuję jeszcze bardziej rozcieńczone politury i do zrobienia podkładki bardziej się u mnie sprawdza taka w proporcjach 50/50 (czyli pół na pół).
Super. Mamy politurę, więc czas najwyższy z niej skorzystać. Przygotujmy pędzelek, szmatkę oraz ograniczonego placka.
Maczamy pędzelek w politurze i równomiernie, płynnymi ruchami nakładamy ją na podstawę placka. Politura może się pienić, więc przed nakładaniem jej na podstawkę wirujemy trochę słoiczkiem, unikamy wstrząsów i wykonujemy jak najbardziej płynne ruchy. Nałożenie politury na podstawkę widoczną na zdjęciu zajmuje ok. 10 sekund. Po nałożeniu pierwszej warstwy, czekamy ok. 20 minut i nakładamy druga warstwę, po nałożeniu której czekamy już ok. 2-3 godzin.
To samo z muzyką, jeśli chodzi o resztę placka. Nakładanie politury zaczynamy od zagłębień i „idziemy” w kierunku „środek —> brzeg”. Stawiamy dodatkowo placka na czymś, co zapewni mu jak najmniejszy kontakt pomalowanej wcześniej podstawy z czymkolwiek, gdyż może się okazać, że coś nie wyschło i się przyklei zostawiając brzydki ślad na politurowanej powierzchni. Schnięcie powinno trwać ok. 24 h.
PAMIĘTAJ.
Zanim zaczniesz nakładać politurę pędzelkiem, oskub delikatnie jego kłak, usuwając tzw. luźne włoski, które mają tendencję do zostawania na politurowanej powierzchni. Jeśli taki luźny włosek gdzieś jednak zostanie, możesz go szybko usunąć wykałaczką lub igłą.
Po każdej zabawie wyczyść dobrze pędzelek, a nuż się jeszcze przyda.
Jeśli sknociliście formowanie, malowanie i politurowanie placka, nie łamcie się – Picasso nie był lepszy. Możecie zawsze powiedzieć, że tak miało być i po sprawie. Zróbcie jeszcze kilka takich niepowtarzalnych dzieł i pchnijcie na allegro. Kto wie, może tłuszcza rzuci się na te cuda z zachwytem, a wtedy staniecie się miliarderami i podzielicie się ze wspaniałym Popielem swoim niewyobrażalnym majątkiem.
Mam nadzieję, że ów komiks kogoś zainspiruje do odważnej twórczości lub zachęci do eksperymentowania z łączeniem różnych materiałów. Może się wydawać dziwne łączenie czegoś tak… budowlanego jak gips z czymś tak ciepłym, niemalże intymnym jak fajka. Mam nadzieję, że mi się udało. Mam jeszcze pomysł na podstawkę z drutu, ale to już inna historia.
Pozostaje mi życzyć miłej zabawy i ciekawych efektów.
Do potem.
Fajny pomysł z tym stojaczkiem. Bardzo dobrze napisany artykuł, bo prostym i zrozumiałym językiem. Gdy zrobisz stojaczek z drutu, wrzuć komiks na fajka.net. Chętnie zobaczę.
Pozdrawiam.
– witamy w gronie :)
Fajne te fajkowe gipstawki.
PS. Musze skrócić tytuł, bo jak zejdzie niżej, to się przełamie na 2 wiersze…
Aha, w sklepie spożywczym zamiast kaparów sugeruję kupić jakiś wyrób firmy Rolnik sp. j. Od dyni w occie (3,20), przez rozmaite pikle, po żurawinę czy borówki(7,00). To piękne, sześciokątne słoiczki ze świetnym, szczelnym, zakręcanym wieczkiem o pojemności 290 g. Ozdobne, że tak powiem, a z napisem Rolnik Premium na zakrętce – wręcz performance’owe. Mieści się w nich 100 g tytoniu, a nawet 125 g torba No Name – jeśli ktoś już zrobi ten życiowy błąd. Na „ubijkę” wsadzi się tam nawet 3 koperty po 50 g, a jeśli się ma ambicje dojrzewalnicze i nieco siły, to nawet 2 puszki Dark Twista.
Hahaha. Kapary firmy rolnik to jedna wielka życiowa pomyłka ale nie zmienia faktu, że słoiczki są ładne.
Natchnąłeś mnie! W najbliższym czasie i ode mnie można się spodziewać komiksu. Puszkowego :)
Ja jestem w trakcie robienia stojaczka z wieszaka na kurtki :D ale z gipsu lub gliny może też coś uklepię…
Zrobiłem odlew fajeczki i posłuży mi do zrobienia stojaczka z drutu. Mam taki cienki ale cholernie wytrzymały drut kupiony kiedyś w modelarskim przy Pawiaku i jedyna możliwość, żeby go zagiąć to na ciepło, więc na żywej fajce tego nie popełnię.
Zajefajnie wyglądają te „szmatkowe” wzorki :-)
Jak kto chce więcej pooglądać to zaktualizowałem bloga.
http://www.miszapopiel.wordpress.com —> rozstawmy strukturę przestrzenną.
A jak kto chętny, to mam ok 1 kg szelaku LEMON.
Witam kolegów po fajce !
Znalazłem bardzo fajny słoiczek do przechowywania tytoniu sprzedawanego w ilości 50 gram. Kupujemy chrzan tarty Lux firmy rolnik (na przykład tutaj:http://www.fresh24.pl/Produkt/Podglad.aspx?pos=nAbow2uUAug18RElzSzs/u7miVxDCZcgOfiNsC2oDziSwlyJxAhzxwemohgDb0Pg)
Po opróżnieniu i odklejeniu etykiety mamy coś takiego:
http://img189.imageshack.us/img189/2600/img9368l.jpg
Koniec problemów z wietrzeniem i wysychaniem ulubionych tytoni !
O takim rozwiązaniu wiele razy była mowa i tutaj i na FMS :) Niemniej fajnie, że samemu na to wpadłeś.
Przednia myśl. I każda podstawka może być dedykowana do osobnej fajki, szczególnie kiedy ta ma nietypowy kształt do którego ciężko dobrać stojaczek.
Pozdrawiam,
Palmrad
witam serdecznie
Tak czytałem i sam postanowiłem coś zrobić. Lubię bawić się z drewnem więc wykorzystałem stare deseczki od jakieś szafki oraz drut dokładnie taki jak kiedyś nasze babcie robiły na nich z wełny skarpetki ;), również zrobiłem sobie kołeczek z pałeczki do perkusji :)
Pierwsza fotka sam stojak a druga już z fajeczką i kołeczkiem :)
http://img51.imageshack.us/img51/7194/dscf0096h.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/6861/dscf0100w.jpg
pozdrawiam
Gratuluję, nieźle wyszło! :)
GinUSE. Chylę czoła. Stworzyłeś kolego dzieło sztuki.
Fajnie, że się komuś podoba mi w sumie chyba najbardziej :]
Mam pomysł na kolejne stojaki do fajeczki (dokładnie dwa, ale wpierw muszę mieć dodatkowe fajki :], ale to tylko kwestia czasu;))
Może niebawem pokaże popielniczkę oczywiście jak skończe.
pozdrawiam
Naprawdę dobry pomysł, a jednocześnie niezbyt trudny w realizacji (oczywiście, najpierw trzeba na niego „wpaść”). Można robić różne wariacje w oparciu o tą podstawkę np. z różnymi kształtami lub wielością fajek ustawianych.
W tej chwili jestem w trakcie realizacji nietypowej podstawki pod fajeczkę, jeśli będzie już skończona podeśle fotki.
A tu obiecana fotka popielniczki, może niezbyt to zgrabnie wygląda, ale jest przydatne no i w każdej chwili można stojaczek zdjąć ;)
http://img27.imageshack.us/img27/6302/dscf0102c.jpg
Jednak Polak potrafi :)) no i na pewno fajka się nie przechyli ;)
Dobre to! I rozwojowe, ze tak powiem :) Ciekawe ile fajeczek mozna by tam zmiescic dookola tej popiolki :)
wydaję się mi iż spokojnie osiem fajeczek by się zmieściło, ale nie wiadomo czy w takim wypadku popielniczka nie byłaby za mała na taką ilość popiołu :)
Fakt. Druga rzecz, ze pewnie do oczyszczania popiolki trzeba by caly ten majdan demontowac za kazdym razem. No chyba, zeby uzyc rzeczonej polcalowej rurki ;)
Wtedy należy zrobić upgrade popielniczki do =>takiej< = wersji ;)
Da rade jakos sensownie oproznic dno takiego sloika, czy trzeba miec palce pianisty, zeby dosiegnac resztek tytoniu? Zastanawiam sie, czy dam sobie rade z moimi krotkimi, koslawymi kulfonami ;)
Łyżeczką niezbędnika chociażby :)
A wejdzie? ;)
Bo ja na ten przyklad taka alternatywe sobie wykoncypowalem. Bierzemy odcinek polcalowej rurki. Na jeden koniec kawalek gazy/pieluchy naciagamy i mocnym wdechem, jak odkurzaczem, ten nieszczesny tytoc wybieramy. Mozna i bez gazy, aczkowliek istnieje prawdopodobienstwo zawilgocenia tytoniu w otworze gebowym. Oczywiesci trzeba sie bedzie liczyc z koniecznoscia zbieranie tytoniu z podlogi w razi wystapienia odruchu kaszlowego. Ale i na to sposob sie znajdzie, gdyz w kazdym porzadnym gospodarstwie domowym miotelka z szulefka z pewnoscia sie znajdzie ;)
To, przepraszam, o jakim słoiku kolega mówi? Te rolnikowe mają przecież spory otwór i nie są głębokie…
A mowimy o tych z zatyczka z posta wyzej(http://img189.imageshack.us/img189/2600/img9368l.jpg), czy standardowych z zakretka?
Do obu spokojnie wejdzie, przecież łyżka niezbędnika jest cienka i wąska. Nie ma potrzeby wymyślać jakichś cudów :)
Ciezko mnie bylo gabaryty z obrazka ocenic – widac oczy tez mam koslawe ;)