Dziś przedstawię moje kolejne dzieło, jest to fajeczka -H.H.G.- imported briar, informacji o niej szukałem dość długo, niestety z marnym skutkiem. Jedyną informację, którą udało mi się zdobyć jest to, że fajeczki były robione w Anglii (dokładnie w Londynie), a następnie wysyłane do USA. Czy to prawda? Nie wiem, informacja ta pochodzi z aukcji na eBay, a jak to mówią – papier wszystko przyjmie.
Dobrze, zaczynamy. Gdy fajka do mnie dotarła, była w dość kiepskim stanie: poobijana, ustnik w ogóle do niej nie pasował – jest krzywy, nie wchodził w szyjkę do końca, cały pogryziony, mało brakowało aby ktoś przegryzł go na wylot. A ten zapach… przypominał mi zapach tanich plastikowych zabawek Made in China.
Główka nie była bardzo zniszczona – trochę poobijana, rim przypalony, nagar w normie, na pierwszy rzut oka ukazuje się dość ładne usłojenie, pawie oczka mrugają do nas zalotnie :) . Nasuwa się więc pytanie – dlaczego ktoś ryflował taką fajkę? Po dokładnych oględzinach pierwszy mój zachwyt opada… widzimy wiele dużych nieładnych kitowań. Ech nie można mieć wszystkiego.
Kilka zdjęć uwidaczniających stan fajki po przybyciu do mnie (przepraszam za jakość zdjęć, niestety są robione komórką. Obiecuję, że gdy tylko odbiorę lustrzankę, przekażę administracji porządne zdjęcia :) ).
Bierzemy się do pracy!
Na pierwszy rzut wybrałem pracę z dopasowaniem ustnika do fajki.
Grafituję ustnik i powoli wkręcam do fajki, a gdy poczuję pierwszy opór – wyjmuję i całą czynność powtarzam od nowa. Po jakichś 30 minutach i jednym piwie później ustnik już pasuje wybornie do fajki :)
Następnie frezem pozbywam się nagaru z fajki. Kolejny krok to kąpiel główki w spirytusie.
Tu naszym oczom ukazują się wspomniane wcześniej kitowania (jest ich łącznie pięć):
Następnie wskakuję na Allegro buszować za składnikami do naprawy fajeczki – zamawiam „magiczny” składnik do regeneracji ustnika oraz papier wodny.
Za kilka dni przybywa nasz magiczny składnik. Cholera jasna – siwy, a miał być czarny. Pan z alledrogo twierdzi, że to przecież czarny jest, dopiero po paru oschłych e-mailach z mojej strony „wymieni”. Niestety odsyłka na mój koszt. Po kolejnych kilku dniach magiczny składnik już jest, ale gdzie papier? No właśnie mija tydzień, drugi Pan twierdzi, że no przecież wysłał, a ja pewnie odebrałem i chcę od niego wyłudzić kolejną przesyłkę (zły niedobry Bartnik no!). Po kolejnych dniach stwierdza, że mi nie wyśle bo nie… i tyle. Zgłaszam sprawę na alledrogo i ku mojemu zdziwieniu po paru dniach przychodzi list ekonomiczny polecony. Hmm, miała być paczka… Otwieram i oczywiście papiery nie takie jak miały być, ale są!:)
Biorę się dalej do pracy. Szlifuję ustnik w fajce, żeby dokładnie spasować i zedrzeć chropowaty nalot z niego.
I ustnik wstępnie wyszlifowany. A co mi tam, pobawimy się z bejcami na główce. Niestety, wyszło gorzej niż myślałem…
Główka znów ląduje w spirytusie, a ja zabieram się za ustnik. Jest źle, zgryziony tak mocno, że stał się niedrożny. Pilniczkiem rozpiłowuję kanał w środku – no to mamy już ustnik przedziurawiony na wylot :) Dobieram patyczek o odpowiedniej średnicy i zabieram się za regenerację ustnika. Nakładamy magiczny składnik, czekamy aż wyschnie i znów szlifuję i tak aż do skutku, żeby powierzchnia była idealnie gładka. Kurde, wyszedł mi super :)
Składam fajeczkę w całość, nakładam wosk i poleruje, czynność tą powtarzam kilkukrotnie, do uzyskania zadowalającego mnie efektu.
Kufa, czy Giveaway nie był do 14? Pisze szybko do Krzysztofa – okazuje się, że nie uff, będzie czas jutro na zdjęcia.
Tak dobrnęliśmy do końca, czas na ostatnie zdjęcia i moje przemyślenia:
- fajka nie sprawiła mi dużej trudności w odnawianiu
- regenerowanie dziurawego ustnika, które tak mocno mnie martwiło, okazało się dziecinnie proste
- warto nie kombinować i nie udziwniać
- gdyby nie fakt, że to fajka z Giveaway, za te kitowania i ustnik o mocno plastikowym smaku i zapachu, nie ruszyłbym jej, skończyłaby w odmętach mojej szafki. Ale dobrze się stało, że ta akcja zmusiła mnie do tego – fajka dostała drugie życie, nową bogatą duszę i wiecie co? Założę się, że będzie smacznym palidełkiem.
- ustnik, jak zauważycie, jest krzywy (wygięty), zostawiłem go ponieważ bałem się prostowania tak słabo jakościowego materiału (gdyby przez przypadek strzelił, nie miałbym z czego dobrać).
Troszkę zdjęć. Z racji tego, iż terminy gonią, fajka niestety nie zdążyła wyschnąć – jest napęczniała, stąd wrażenie, że jest źle spasowana z ustnikiem. Zaraz ściągam z niej wosk i zapewniam – za kilka dni na takim słoneczku będzie pasowała idealnie:)
Spoko robota, choć po fotkach można odnieść wrażenie że szyjka i ustnik troszkę zaoblone ;) Ale się nie czepiam broń Boże!
To jeszcze zdradź proszę, co to za „magiczne składniki” zastosowałeś do regeneracji ustnika? Pewnie nie tylko mnie to ciekawi…
Pozdrawiam, Andrzej
Dziękuje bardzo za wskazanie błędu teraz i ja go widzę, zobaczymy jak to będzie wyglądało za kilka dni gdy główka wróci do swoich rozmiarów, jeśli efekt pozostanie, wyszlifuje od nowa główkę i ustnik.
Mistrz magii i czarnoksięstwa nie chce się podzielić tajemną wiedzą na temat składników mikstury do zaklajstrowywnia ustników, czy nie zauważył pytania?
A i ja chętnie poznałbym nazwę owego „magicznego składnika” co to dziurki zalepia …
Tą magią mógł być CH-10 :-)
Nie, nie żaden cyjanoakryl podziwiam osoby, które naprawy dokonują właśnie nim bałbym się go wsiąść do ust, ja dokonałem tej naprawy odpowiednią szpachlówką(tu trzeba ją dobrać do rodzaju plastiku, co prawda wybieramy aż z dwóch rodzajów:), ale trzeba wiedzieć co się klajstruje:)),szpachlówka ta po zaschnięciu przyjmuje obojętny zapach, jak i smak, pochwale się od razu, że udało mi się za pomocą spawania plastiku naprawić złamany ustnik, następnie wspomniana szpachlówka szlifowanie i nie widać łączenia(czytaj ustnik jak nowy:)).
Dzięki barwnikom, metodzie spawania, jak i samej szpachlówce jesteśmy wstanie zregenerować każdy ustnik.
Bartniku, a dałbyś radę oświecić szanowne społeczeństwo fajkanetu stosownym komiksem?
A nie byłby Waszmość łaskaw ujawnić nazwy (a najlepiej nazwy handlowej) tej szpachlówki?
Jak najbardziej jak będę miał tylko, kolejnego pacjenta zrobimy odpowiedni komiks z zabiegów.
Z wrzośca czy z kitu? A może z marmuru?:
„Ten z gutaperki, tamten z kitu
staniemy jak na zbiórce chóru
Wtedy dopiero się okaże
kto z nas naprawdę był z marmuru”
(A.Osiecka)