Tytoń przyszedł do mnie i tak dalej, i tak dalej. Wiadomo, w czym. Porcja wystarczyła spokojnie na cztery-pięć paleń, więc można było wyrobić sobie jaką taką opinię. Cięcie to ribbon, ale krótki – na pewno nie jest to efekt cięcia skrętki. Ribbon to forma najczęstsza w mieszankach typu orientalnego angielskich lub anglofilskich, natomiast Duńczycy i Niemcy lubią w tym zakresie eksperymenty, pozwalając sobie niekiedy na duże płaty wild cut. Dzięki swemu cięciu tytoń ten nadaje się nieźle do małych fajek, ale nie dyskryminuje dużych: z powodzeniem paliłem ten tytoń w dużej piance Astleya. Mieszanka pali się dobrze, choć nie nazwałbym jej suchą. Odrobina wystawienia na powietrze nie zaszkodzi, a może pomóc. Na pewno nie jest to Dunhill, chyba że świat bardzo się zmienił.
Stringbag note jest przyjemny, bez epatowania ostrością typowej wędzonki, raczej orientalistyczny niż latakiologiczny. Wędzonka jest lekko owocowa, suszone gruszki raczej niż spalona chałupa.
Zapalona od drugiej zapałki testowana mieszanka jawi się jako łagodny wyrób z zawartością latakii i tytoni określanych jako orientalne. Latakia nie dominuje, mieszanka jest zharmonizowana i gładka. Liście są dojrzałe i właściwie przefermentowane, nie ma prawie w ogóle ostrości, ale jak często w takich przypadkach moc też nie jest zbyt wielka. W składzie jest również czerwona Virginia, nie ma żółtych tytoni, Perique swoją wygarbowaną tchawicą nie wyczułem, Burleya również. Dodatkowej aromatyzacji nie ma. Tytoń ten jest mniej charakterystyczny pod względem aromatu niż DEMP, jest też nieco ciemniejszy, bez żółtych nitek. Z kolei Nightcap smakuje od niego mocniej, jest bardziej pełny, oczywiście w rozumieniu pełni „full English”. Ze względu na swoją elegancką łagodność ta mieszanka nadaje się zarówno do palenia na powietrzu, jak i w pomieszczeniu. Room note jest dość delikatny, w przeciwieństwie do niektórych bardziej sadystycznych mieszanek nie narzuca wrażenia obcowania z dymem z ogniska zasikanego przez konia.
Na koniec zostawiłem sobie większą porcję do fajki z pianki morskiej, w której zwykle palę mieszanki orientalne. Spisywane na bieżąco wrażenia potwierdzały wcześniejsze obserwacje z użyciem wrzośca. Tytoń jest słodki słodyczą orientalno-latakiową, harmonijny, pod tym względem przypomina Early Morning Pipe. Paliłem go wieczorem i też się nadaje. Nie jest to może idealna słodycz i dojrzały aromat mojej ulubionej ostatnio mieszanki orientalnej, jaką jest Davidoff Royalty, ale oceniam ten tytoń dobrze. Czego mi w nim brakuje, to czegoś extra, co spowoduje, że będę chciał palić tylko jego. Jest to jednak tylko moja subiektywna opinia. Close, but no cigar. Po prostu dobrej jakości wyrób z wyższej półki niezłego sklepu tytoniowego.
Dodam jeszcze, że na samym końcu (ale już po wysłaniu testu) doszedłem do wniosku, że resztki tytoniu po wysuszeniu wydzielają zapach kojarzący sie z Burleyem, lekko orzechowy. Ujawnił się on po wywietrzeniu zapachu La. Doszedłem wtedy do wniosku, że tytoń zawiera mały przekręt: jest tam prawdopdobnie Burley skawendiszowany lub robiony na Kentucky. Stąd mała latakiowość przy jednocześnie wrażeniu ogólnie orientalnym. Jak wynika z informacji o składzie tego tytoniu, dostępnej tu i tam, powinien on zawierać jakiś cavendish. Moim zdaniem będzie Cav na bazie Burleya.
Orany. Zapomniałem dodać twojego postscriptum do tekstu. Strasznie przepraszam :(
Nevermind. Jeszcze mam paluszki i klawiaturę :-)