Robert Lewis 123 Mixture – recenzja Lemura

11 czerwca 2013
By

lewis 123 mixt

Oto i chyba trudność największa – obiektywnie opisać coś, co budzi emocje.
Ostatnim razem trudność była ta sama, ale w przeciwną stronę, moimzachwytom nad akcjowym tytoniem nie było końców. Dzisiaj problem jest wprost przeciwny. Ale postaram się zawiązać oczy Temidzie.

Latakia. Tak brzmiał skrótowy opis tytoniu wprowadzający do rzeczy całej. Dopóki tytoń nie przeszedł mogłem spodziewać się wszystkiego. Zwłaszcza, że jednym z moich ulubionych tytoni jest Balkan Flake… och jak bardzo nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka. Kiedy przyszedł kurier z przesyłką już z daleko wiedziałem, co przyniósł. Latakią pachniał cały. Pachniała cała jego listonoszowa torba. Koperta razem z jej bąbelkami w środku. Torebka strunowa. I jakoś najmniej sam tytoń.

Oceniając na szybko z wyglądu – Old Dublin. Wypisz – wymaluj. W smaku i zapachu na sucho jednak jakby nie do końca. Wieczór, dom, dobry humor. Niech się pali!

…na pewno jest w tym Cavendish. Dużo Cavendisha. Właściwie dużo by się nie pomylił, jakby uznał, że to właściwie jest Cavendish o smaku Latakii. A przynajmniej zapachu latakii i jeszcze czegoś (oj, jednak ten Old Dublin gdzieś się kreci w kółko).

Podobne do Old Dublina jest na pewno – podobna „chemiczność” kompozycji. Wybaczałem to Old Dublinowi znosząc większosć tego smaku na ten południowego pochodzenia tytoń przyprawowy i mój brak gustu. Jeśli jednak to nie jest Old Dublin, to co tak smakuje? Old Dublina wypaliłem ostatnio 50g. Niedawno. Pierwsze trzy palenia byłem zachwycony. Po połowie puszki miałem go serdecznie dość. Resztki wyrzuciłem. Z relacji zauroczenia do relacji nienawiści.

Pali się idealnie. Na biały, jednolity popiół. Nie gaśnie. Pali się niezbyt gorąco. Trudno mi sobie wyobrazić tytoń, który palił by się lepiej. Wszystko byłoby perfekcyjnie, ale paliło mi się go zupełnie bez przyjemności. W smaku chemiczny, lekko mdlący za to z pewnością zdecydowany. Jeśli ktoś lubi tak zblendowane tytonie – proste, zdecydowane w smaku i scavendishowane do głębokiej jednorodności – pewnie mu podpasuje.

Dla mnie – pierwszej fajki, zapalonej z tytoniem prosto z woreczka, nie dopaliłem. Robiłem także podejście drugie i trzecie. W trzecim dałem tytoniowi wyschnąć na wiór. Tu już dało się go wypalić. Nie z przyjemnością, ale już bez tak silnego odrzucenia. Ot. Dopalił się. Nikotynę zawiera.

Temida miała mieć zasłonięte oczy. Ale nos i usta ma niestety na wierzchu. Tytoń z woreczka dopaliłem do końca. Nie mam potrzeby do niego wracać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*