Mieszanka stworzona przez kolegę Jalensa ma w sobie to coś, co miał w sobie Boris Karloff we „Frankensteinie”, Emil Karewicz w „Stawce większej…” i Jigsaw w horrorze „Piła”. Potwór, który ma w sobie to coś, swego rodzaju charyzmę.
Jackowa składanka ma w sobie kilka mocnych tytoni bazowych, coś o uszy mi się obiło SG Brown czy Black, albo inny Peterson 3P. Ogólnie rzecz biorąc jest to czysty tytoń bez aromatyzowania go czy podgotowywania, macerowany jedynie leżeniem w słoiku, dzięki czemu czasami uderza nas słodycz jakiejś Virginii a czasami prawy sierpowy czystej mocy (przepraszam, ale nie jestem w stanie tego inaczej określić). Ogólnie rzecz biorąc spotkanie z tym tytoniem przypomina przesłuchanie KGB – śledczy się uśmiecha, by zaraz potem przywalić ci gumową pałą.
Nie jestem masochistą, nie lubię też zbytnio ryzykować, ale lubię to co ten tytoń wyprawia z moim błędnikiem i jak on smakuje. Muszę przyznać, że po raz pierwszy podczas palenia tytoniu zaszkliły mi się oczy, lecz nie były to łzy szczęścia po odnalezieniu fajkowego graala.
A w obyciu? Niczym angielski gentleman – nie brudzi, nie syfi, ładnie pachnie i wychodzi po angielsku. Nawet nie wiem kiedy mi „wyszedł”.
Normalnie jakbym czytał o Davidzie Haye’u ;)
Poczułem się blenderem całą gęba. Tak właśnie miało być. Jak w najlepszych czasach na Tortudze.
To napisz jak możesz te tytonie składowe, jeżeli to nie tajemnica ;P sam sobie zblenduję tą mieszankę a nie będę cię na przesyłki naciągał.
Jeszcze puszka „Pure Perique”. I Brown No 4, nie Black. I ten petersonowski Plug… Puszka x puszka x puszka. Enjoy!