Zaczęło się od fascynacji Grimara kontrastowym wykończeniem fajki, to znaczy kontrastowym bejcowaniem właściwie. Albo kontrastowym usłojeniem. Geneza tej obsesji ginie w pomroce dziejów, w każdym razie w sekcji „Krótkie pytania” pojawiła się lista dość konkretnych punktów wymagających wyjaśnienia. Odezwał się – zapewne nieświadomy konsekwencji – właśnie Wojtek. Od słowa do słowa, po konsultacjach na krakowskim spędzie, po wymianie maili i telefonów stanęło na tym, że w niedzielę 25. sierpnia jedziemy do Wojtkowej pracowni. Poniżej krótka relacja z odwiedzin.
Sama logistyka poszła bezproblemowo, wyruszyliśmy zgodnie z planem w składzie Grimar, Darek, Piotr i ja. Po drodze dołączył swoim szpanerskim jeepem Marek. Zupełnie przypadkiem – aczkolwiek wymuszonym potrzebą chwili – odkryłem, że mam nawigację w telefonie, dzięki której tylko z jednym zawahaniem co do trasy dotarliśmy spokojnie do celu. Przywitał nas Wojtek we własnej osobie, po zwyczajnym rozpoznaniu przeciwnika po imieniu i internetowej ksywie rozpoczęliśmy wizytację.
Tutaj grupa już po przybyciu do Wojtkowej hacjendy – od lewej: Piotr, Grimar, Darek i Marek.
Tutaj Wojtek kończy odprawę przed wkroczeniem do warsztatu, w tle Grimar już coś chleje:
Tak Darku, tak… mądrze gadasz ;-)
A tu fotograficzna konkurencja, z lepszym sprzętem, ale do pisania reportażu nieskora:
Wojtek już coś tłumaczy…
… a towarzystwo robi mądre miny i udaje, że rozumie:
Tutaj krótki przegląd wyposażenia:
Maszyna z tarczami polerskimi (uzycie niby łatwe, ale trzeba uważać, żeby polerowany przedmiot nie wyleciał z rąk i nie wybił zębów, Wojtek wydaje się mieć jeszcze wszystkie w komplecie):
Tutaj wiertarka na statywie:
Piła taśmowa (niezamierzony bohater to znany środek smarująco – penetrujący, nawet przy fajkach bez niego ani rusz):
Wojtek demonstruje działanie tokarki (to duże jasne pośrodku ze świecącą zieloną lampką). Koło pasowe z lewej strony urzadzenia napędza szlifierkę taśmową (to niebieskie), nie pamiętam, do czego służy silnik z tarczą po lewej stronie:
Silnik z tarczą szlifierską, widoczne elementy systemu odsysania trocin:
Jedyna jak dotąd wśród polskich fajkarzy piaskarka:
I różniasta drobnica – oczywiście niezbędna, ale kaliber zdecydowanie mniejszy:
Co ty chłopcze ćpiesz…
No dobra – pomyślał Wojtek – nie ucieknę przed tym bejcowaniem… więc tak, Krzysiu, to proste jak konstrukcja cepa – potrzebne są kolorki:
Które nakładasz na drewienko:
Acha, drewienko ma być gładkie:
Musi wyschnąć:
Później tylko szlifujesz, powtarzasz sekwencję – szybciej i wygodniej będzie maszynowo – jak dwa zdjęcia wyżej – ale ręcznie też się jakoś da (ilość iteracji może być różna, miękkie drewno ma się dobrze nasycić kolorem):
Aż dostaniesz coś takiego – oczywiście to konkretne jest zrobione byle jak i na szybko:
Efekt musiał się spodobać, bo Grimar zajumał sporo wrzoścowych odpadków do poćwiczenia.
Panie, a jak to z tym kanałem dymowym w ustniku – pyta Marek. Bo do drugiej wojny była tylko okrągła dziura, a później szczelina… no i średnica: przecież w tej wąskiej części 4 milimetrów nie ma za cholerę! Wojtek tłumaczy zawiłości pismem obrazkowym:
Wysokiej klasy klocki, z których powstaną fajki plus równie dobrej lakości pręty ebonitowe:
Przy okazji, ogromna porcja wiedzy o curingu, sezonowaniu, cięciu, technice, jakości ebonitu.
A tutaj pierwsze kroki przy robieniu nowej fajki:
Darek wycyganił jeszcze polerowanie fajki, po wszystkim świeciła się jak psie genitalium:
Później on i Grimar jeszcze coś sami próbowali, co niestety nie zostało uwiecznione.
Siedzieliśmy Wojtkowi na głowie blisko cztery godziny (planowaliśmy nie więcej, niż półtorej). Przy okazji wypaliliśmy po fajce lub dwie (za wyjątkiem Piotra, który nie zabrał fajki). Goście spędzili bardzo przyjemnie niedzielę, a Wojtek dzielnie wytrzymał niekończące się pytania, chętnie dzieląc się wiedzą i poglądami. A tematy były najróżniejsze – od tych oczywistych, dotyczących produkcji fajek, przez opalanie, polski ruch i rynek fajkowy, na totalnych duperelach kończąc.
Wojtek, dzięki!
Bardzo fajny tekst.
Tylko niestety jest jedna informacja błędna. Jest to jedna z trzech piaskarek wśród polskich fajkarzy. Bo jeszcze Zbyszek Bednarczyk i jeszcze Tadzio Poliński.
Widzę że drzwi Wojtku wymieniłeś ;)
A i jeszcze: to co jest produktem szlifowania, to pył, a nie trociny. Więc ten odciąg – to odciąg pyłu.
:) dzieki za korekte!
edit: zgodnie z moja wiedza, pan Polinski mial dopiero piaskarke odebrac (zamowiona i gotowa, ale jeszcze nie w uzyciu), natomiast o Zbyszku nie mialem pojecia ze ma/uzywa.
Waść piórem władasz, jak Wołodyjowski szabla, więc nawet z lepszym sprzętem wypada ustąpić pola ;)
Myślę, że jednak nie będę korygował, bo sprostowania pod tekstem są chyba nawet bardziej cenne, niż w treści – zresztą potem, żeby miało to sens musiałbym ocenzurować Tomka komentarze, a nie chcę tego robić. Pył fakt, przegapiłem; o piaskarkach pewnie bym i tak nie pamiętał ;)
A sama relacja jest bardzo fajna – ale przyznam, że rysunkowego wykładu nie zrozumiałem – pewnie traci bez wyjaśnień. Których zresztą chętnie bym wysłuchał, bo całe życie człowiek się nowych rzeczy uczy, jak wiadomo (a durnym umiera :>). Jeśli któryś z obecnych, albo sam Wojtek streściłby te wywody byłbym zobowiązany.
Uprzedzajac ewentualna odpowiedz Wojtka: wyjasnienia byly raczej na tematsrednicy kanalu dymowego i jego przewezenia, o rozkloszowaniu wyloyu – moglo mi cos umknac.
żeby ustnik mógł być spłaszczony i płynnie przechodzić do konkretnych (i niezależnych od kształtu fajki i ustnika) wymiarów zgryzu.
To mi brzmi jakby zgryz mógł być byle jaki, totalnie oderwany od linii fajki. Wyjaśnisz?
PS. Piaskarka na krześle wiklinowym? Ja się domyślam, że może tym nie rzuca za bardzo podczas pracy, no ale… :)
Te różne omawiane duperelki,o których pisze Miro,to miedzy innymi informacja,że Pan Samuel Weingott(sic!) to polski Żyd,który wyemigrował najprawdopodobniej z Kalisza, do Londynu w wieku 18 lat(IIp.XIXw.).Zrobił tam karierę nie tylko fajkarską,ale również polityczną i finansową.Informację taką dostałem od pewnego Szkota fajczarza i fajkarza jednocześnie,od którego między innymi kupuje fajki.
P.S.Dziurki w zgryzach, zamiast szczelin, widuje w prawie wszystkich fajkach z początku XXw.,tak gdzieś do 1920r.i starszych oczywiście.Pozdrawiam,Marek
Szybko wrzucając w gugla wychodzi coś takiego: http://boards.ancestry.com/topics.religious.jewish.jewishresearcheurope/14.1.1.2/mb.ashx