Witam!
Chciałbym zacząć przygodę z fajką. Przeczytałem artykuły interesujące mnie od początku, podstawy podstaw mam.
Jednak wciąż chciałbym spytać was o rady.
A mianowicie, chciałbym wybrać tytoń. Słaby, mała zawartość nikotyny, ale aromatyczny i smaczny. Mówimy tu o owocach, ale nie sztucznych smakach, a naturalnych. Gdybyście mogli, konkretne tytonie mi wymienić… O Timmie No Name przeczytałe, zainteresował mnie, co wy na to? Jak mocno go ubijać?
Co do wyboru fajki i jej opalenia, naczytałem się, kupię wrzośccową fajkę i to problemem (w teorii) nie będzie.
Panowie bracia, pomóżcie z tytoniem!
Witam Kolegę poszukującego… czegoś co IMO w „przyrodzie” nie występuje albo występuje ale ja tego dostrzec nie mogę. Toć aromatyzacja tytoniu to sfera stosowania zapachów i smaków raczej”zrobionych” a nie „identycznych z naturalnymi”. Więc jeśli „Mówimy tu o owocach, ale nie sztucznych smakach, a naturalnych” to ja w tytoniu nie znalazłem konkretnego smaku gruszki ,śliwki , truskawki czy porzeczki. Są natomiast aromaty nieco podobne, nawiązujące etc.
Co mi się nasuwa z tytoni słabych i praktycznie nie wpływających na owocowy smak (tym razem smak owocowej herbatki) Mediterrano. Co mi się nasuwa wedle własnego smaku to SG Fire Dance nawiązujący do porzeczki,jagody ale gdzie smak tytoniu występuje oraz średnio łagodna nikotyna też.
Popróbuj łagodnych (i tanich – zawsze to nie żal wyrzucić albo dać jak nie podejdzie:) ) mieszanek aromatycznych na bazie Virginia + Burley (np Holger Danske Mango, j.w. Magic Vanilla). Patrz na skład, jak dużo black cavendisha to duże prawdopodobieństwo poparzonego języka. IMO of course…
Tylko że tanie nie zawsze jest dobre, a jak nie posmakuje, to i odsprzedać ciężko. Bo po co wyrzucać.
Poza tym czy dobrze rozumiemy oczekiwania @potacza? Wymienione przez Ciebie tytonie imho nijak mają się do warunku „Mówimy tu o owocach, ale nie sztucznych smakach, a naturalnych”. Ja bym tu w pierwszej kolejności wymienił Samuel Gawith Skiff Mixture oraz, za Jakubem, SG Firedance Flake.
Będę jak zawsze złośliwy i napiszę, że jakbyś uważnie przeczytał teksty dla początkujących, to nie pisałbyś o kupowaniu na początek jednej fajki ;)
Że wrzoścowa, to IMHO dobrze, można, a nawet trzeba ;) pochwalić.
Z aromatami stoję tam, gdzie Kuba (@golf czarny) i uważam, że najbardziej naturalnym aromatem w tytoniu jest… aromat tytoniu. Jakkolwiek nie każdy fajczarz tak ma.
I mam jeszcze taką refleksję natury ogólnej, że problem z handlem tytoniem w Polsce jest taki, że początkującego niesamowicie ogranicza brak możliwości kupowania na wagę. Oraz możliwości fizycznie wsadzenia nosa do słoja i powąchania.
Jeśli mieszkasz gdzieś w pobliżu miejsca, gdzie spotykają się nasi użytkownicy w tzw. realu (Białystok, Warszawa, Kraków, Trójmiasto), albo masz gdzieś niedaleko jakiś pipe club, to zachęcam do odwiedzin. Niekoniecznie po to, żeby ktoś cię instruował – bo od tego można równie łatwo nabrać złych nawyków, jak od samouctwa ;) ale zazwyczaj fajczarze są przyjaźni i dadzą ci popróbować swoich tytoni i będziesz miał dzięki temu jakie takie rozeznanie bez konieczności inwestowania w kilka opakowań.
A polecanie czegoś na początek… nie zgadzam się, ze stwierdzeniem powyżej, że lepiej tanie, bo nie żal będzie wyrzucić. Znając logikę początkujących będziesz się męczył do końca, szukając błędów u siebie ;)
Weź jakiś aromat z tych robionych przez GH – przynajmniej jakość będzie na poziomie i spalanie nie tak dramatyczne jak w tanich aromatach. Top Black Cherry, Cherry & Vanilla, jak ma być owocowo. Pewnie koledzy palący więcej aromatów jeszcze coś polecą. Jeśli chcesz zacząć jak przykazuje wielu ;) od czystej Va, to proponuję Broken Scotch Cake, fajna, łagodna, lekko miodowa.
SG Firedance Flake polecane przez golfa czarnego też jest pewnie warte rozważania, tyle, że forma jest nieco trudniejsza do opanowania.
I najważniejsze: nie zniechęcać się ;) Jak mawiał jeden znajomy chirurg: Jak pacjent ma przeżyć, medycyna jest bezradna ;) Czytaj: jak ktoś ma być fajczarzem, to będzie.
Jest jeszcze Łódź i najbliższe spotkanie. Tylko czasu na zapisy już prawie brak :-P No i polecam wszelką wymianę próbek.
A ja, choć złośliwy bywam rzadko :> , muszę jednak zripostować :) Panowie, z dużym szacunkiem i sympatią do Was – należycie (jak wieść gminna niesie :) ) do Izolacjonistycznej Frakcji Wielbicieli Naturali i Tępicieli Aromatyzacji. Mija równo roczek jak byłem w tym miejscu, co kolega ze swoimi przygodami i pierwszymi zakupami tytoniowymi. Po przeczytaniu połowy fajkanetu nakupiłem wówczas ładnych kilka puszek różnych produkcji (w tym aromatyzowanych) od kolegów z Kendal. Może jestem/byłem pierdołą, ale zasilały one dziarsko kolejne słoiczki w piwniczce uszczuplając wydatnie moją kieszeń. Przyczyna była tego taka, iż po primo szukałem jak kolega owoca w tytoniu (stuk stuk w pusty łeb) i odzwierciedlenia room note’u w smaku, a po drugie zwalała mnie z nóg moc tychże tytoni (nawet tych określanych jako słabe). Dopiero teraz wracam powoli do tamtych zakupów i doceniam tytoniowa bazę i nienachalność aromatyzacji. Choć ich moc nadal dla mnie jest średnia+. Osobiście uważam, ze na półce „30” spokojnie można znaleźć przyzwoite, słabe w nikosia tytonie dla początkującego choćby: czarny Larsen, niektóre Planty (np. Bellini Torino jak się podsuszy i dobrze rozdrobni), Mediterraneo, Black & Bright, S(a)tanisławy, które IMO nie są parzącą kupą pokroju Aalsbo, a pozwalają się cieszyć aromatycznym, lekkim dymkiem i nie zrażać się do fajki. Powiem tak: gdyby moim pierwszym tytoniem był np. tak jak polecali (na APFie chyba) taki Old Gowrie, to do fajki bym nie wrócił, po Aalsbo zajęło mi to 12 lat, gdyby ktoś mnie poczęstował wówczas nawet takim Bellinim, to pewnie pykałbym już nasty rok. Gusta są gustami, a niektórzy doceniają Pendereckiego dopiero jak się zachwycają najpierw Preisnerem :) Jest jeszcze taka opcja, która można koledze polecić, to zainwestować w jakiś jeden chwytliwy tytek i zakręcić się tu ładnie na gadaczce, żeby pozyskać kogoś kto powymienia się na próbki. Np. ostatnio zrobiliśmy wymianę barterową z Kolegą Piotrem, który oddal mi pół puszki Glengarry za 10 czy jedenaście klumpści różnych tańszych i droższych aromatów różnego kalibru do popróbowania. Transakcja przebiegła bardzo sprawnie i przynajmniej z jednostronną korzyścią (bo jeszcze Glengarrego nie zapaliłem :) )
Trzeba jeszcze pamiętać, że Koledze przyszło mieszkać w mieście bez trafiki (sorry z jedną), gdzie np SG nie uświadczy (może czasem pojedynczą puszkę i ze 3-4 GH), a fajki maja 100% marżę, chyba że rajcuje go angelo na wagę. Także zostaje mu net i nasz zacny portal.
PS A tych śliwek z APFu (chyba to był APF) w Squadron Leaderze to do dziś się nie dosmakowałem nawet stojąc na głowie i puszczając dym podogoniem, czego im nie wybaczę, bo miały być śliwki i dla śliwki było kupione, a było kadzidło :P .
Pozdrawiam! ;)
Śmieszne i świadczy to wyłącznie o indywidualnych predyspozycjach zawodników, ale ja zacząłem odczuwać przyjemność z palenia fajki, właśnie w momencie gdy zapaliłem Hal’o the wynd Rattraya (czyli bliźniak Old Gowrie), a potem odkryłem Balkan Flake, a potem już jakoś tak samo poleciało… i palę te naturale, a od czasu do czasu nawet coś chemicznego.
I tak sobie myślę, że kontakt z frakcją łódzką, byłby dla naszego kolegi najzdrowszy. Tu by skubnął klumpść, tam klumpść… i po jakimś czasie wiedziałby, co mu odpowiada.
Niech wpadnie na spotkanie. Się oswoi ;)
UkłonY,
A ja, choć złośliwy bywam rzadko :>
Cóż, to cecha ludzi inteligentnych :>
A poważnie, to to, co napisałeś jest – tak czy inaczej – wyłącznie kwestią gustu. I my polecamy według swojego, co jest absolutnie naturalne; trudno, żebym polecał coś, do czego nie mam przekonania. Zwróć uwagę, że staram się dopasować polecenie do pytającego i nie poleciłem żadnego scenteda , tylko aromaty. Ponadto stoję na stanowisku, że polecać jednak należy rzeczy przyzwoite jakościowo. I tu pardon, ale nic z tego, co wymieniłeś nie ma startu do SG czy GH. Abstrahując od tego, czy to aromat, czy nie.
A jeśli chodzi o wymiany, to przypominam, że istnieje tutaj takie coś: http://www.fajka.net.pl/konkursy-foto/internetowy-algorytm-wymiany-probek/
I kilka wymian w ramach już się udało przeprowadzić.
zrg, nie przesadzaj z tym:
„Izolacjonistycznej Frakcji Wielbicieli Naturali i Tępicieli Aromatyzacji.”.
Akurat na ten przykład ja palę i ze smakiem aromaty – różne i te z usa i tez nie z usa; palę też czasem z filtrem nawet (piankowym ale jednak). I jakoś (lucky me) nikt mnie stąd nie zbanował. Pókico ;)
To oczywiście żart :) Gdzieś tam po sieci krążyły ponoć takie głosy, że tu tylko „naturales uber alles” stąd przytyk :) Jest pluralizm i normalność tak jak powiadasz i chwała za to. Z resztą nikt tu chyba się nie czuję jakoś gorzej, bo mu coś nie podchodzi. A drobne złośliwości dodają temu miejscu kolorytu :) Pozdrawiam!
W kwestii drobnych złośliwości ;) Podobno wartościowi ludzie są szorstcy i złośliwi :D
Nie wiedziałem, że jesteś aż tak wartościowy…
No to już wiesz. I patrz, jak się szybko zorientowałeś. Zuch :>
KrzysT, że jest złośliwy i szorstki to wiedziałem od początku, jednak nie dysponowałem dotąd odpowiednią aparaturą pojęciową, która swoją dyrektywą znaczeniową zmusiłaby mnie do uznania go za niezwykle wartościowego :)
Jakem z Łodzi, takem zainteresowany. To spotkanie… Jakieś szczegóły Panowie?
Pierwszy artykuł na stronie głównej ;)
Ja tożem z Łodzi :)
Jam łasica.
O! Choć jażem student, więc przelotny… Nie wiem, czy cię liczy…
Jeśli szukasz „owoców” na początek to:
Bellini Torino – kwaskowy smak wina owocowego.
Samuel Gawith Skiff Mixture – posmak suszonych owoców
Myślę, że nie ma co więcej kombinować. Przez pierwsze palenia i tak specjalnie „smaczków” nie poczujesz. I nie rób błędu i nie kupuj Timm No Name.
Pozdrawiam.
Potwierdzę słowa powyższe: Nie czyń co sobie niemiłe.
Nie kupuj Timma.
Jak koniecznie musi być jaki wanilion to Capitan Black Regular.
Od siebie polecę jednak Firedance (a niech się szybko oswoi z flakeami, nie zaszkodzi). Skiffa na początek dla kogoś kto szuka owocków? Ja wiem Grimar, że Ty Skiffa uwielbiasz ale on zupełnie po mojemu nie pasuje do wymagań zainteresowanego.
Może warto zastanowić się nad Jacarandą od Planty? Nie jest to wysokich lotów tytoń ale pali się prawidłowo, ma to czego kolega szuka, jest też niedrogi. Bardzo szybko nudzi ale to nie problem przy jego cenie- zamiast jednego tytoniu za 53zł kupi dwa po 30. Może warto zastanowić się nad Kentucky Birdem? Może nie stricte owocowy ale słodki, kwiatowy, łatwy w paleniu, przyjazny dla otoczenia a i niedrogi. Wspominam go BARDZO miło i na pewno jeszcze kupię. W grę może wjedzie również Sunset od Petersona? Przyznam, że smakował mi ale zdecydowanie zbyt drogo liczą za niego jak na to co oferuje.
I na zakończenie słówko ode mnie: niech żyją aromaty, chemia i produkty ciężkiej syntezy organicznej! Przez to też trzeba przejść ;] a przy niektórych ociekających syropkach nawet może ktoś zostanie i będzie do nich wracał?
Dexter, wszyscy wiemy że jesteś tytoniowy Brainiac ;) Tak zwanym „moim skromnym” Jacaranda to jednak skrajność… z dwojga złego niech już będzie ten Kentucky Bird. Nie polecałbym mocno aromatyzowanych Petersonów, trudniej się palą nawet od ulepkowatych MacBarenów. Koledzy na spotkaniach dość chwalą Larseny. MacBaren Scottish Mixture mógłby się nadać (choć to ani owoce, ani kwiatuszki). Flejków bym się nie bał – przecież da się rozdrobnić.
Gdybym musiał – biorąc W PEWNYM STOPNIU pod uwagę preferencje pytającego – polecić coś konkretnego, to byłby to GH Broken Scotch Cake, MacConnell Red Virginia, Peterson Sherlock Holmes, SG Golden Glow. Tak, są odrobinę droższe, ale warto wydać te kilka złociszy więcej.
Errata: bardzo kwiatkowy jest GH Kendal Flake (rózycka). Bardzo dobry, jak nie podejdzie, to nawet tu piszący chętnie odkupi na rozsądnych warunkach.
Kendal Flake smaczny, ale mocny, a pytający zaznaczył, że nikotyny powinno być mało.
Skiff jak najbardziej spełnia wymagania zainteresowanego, jest słaby nikotynowo (bodaj w przeciwieństwie do K.Birda), nie gorzknieje przy nieostrożnym paleniu jak aromaty, łatwo się go pali (tylko trzeba podsuszyć) i wyczuwalne są jak najbardziej suszone owoce, tylko może Twój zaklejony syropami język ich nie detektuje ;)
Zamówiłem sobie skiff mix. :) Dzięki panowie za rady.
Teraz pozostaje pytanie: Tytoń się podsusza przed paleniem?
Dobry wybór. Niech poleży na kartce z pół godziny, ważne żeby nie był suchy na wiór, nie kruszył się, ale tez żeby się nie sklejał ze sobą. Będzie dobrze.
A teraz panowie… Wybór fajki. Wrzoścowa na początek, do 90zł… :)
Jak kiedyś już chyba pisaliśmy na gadaczce – Brebbia może być dobrym wyborem.
Pisaliśmy właśnie, ale też się zastanawiałem nad niejakim albertem? Dobrze mówię? Drewniana, ale komin na wyłożony pianką morską. Dobre to to, warte coś?
W praktyce może być różnie ale teoria mówi, że nie warto. Wkładka z pianki to zazwyczaj (o ile nie zawsze) pył piankowy posklejany jakąś chemią. Chcesz palić w czymś takim? Trochę straszę ale to po to by uzmysłowić, że najlepszy na początek będzie czysty wrzosiec (lub glinianki choć z nimi nie mam żadnego doświadczenia). Są jeszcze jak już pewnie wspominano używane fajki, odnowione, wypłukane, wygrzane, cud miód i do tego powinieneś się zmieścić w tych 90zł w niektórych przypadkach. Sam najbardziej lubię te używki w których nie wyczyściłem nagaru do końca.
http://www.youtube.com/watch?v=WWaLxFIVX1s
Witam. Ja bym polecil przegladnac nasza gielde. Tutaj mozna smialo wyjsc z zalozenia ze kupuje sie pewniaka. Opisy sa dosc szczegolowe i nikt nikogo nie chce oszukac. Zawsze mozna takze sie dopytac i potargowac :) np. Kolega fajczarz Obzon sprzedaje 2 nowki prosto od doktora Grabowa w cenie przystepnej. Jest tez kilka uzywek. Nie zebym robil reklame, ale tutaj kupowac fajek bym sie nie bal. Pozdrawiam.
Dr Grabowy akurat sprzedaje po 80 zł. Dodatkowo dla kogoś rozpoczynającego przygodę z fajką mogę dorzucić kołeczek własnej roboty :) (http://www.tinypic.pl/299a8i69evfe to przykładowe kołki, porozdawałem prawie wszystko, ale dwa/trzy mi zostały)
Tak jak napisał Pigpen to są nieużywane fajki.