Czasem ma się ochotę na nową fajkę. Nieskalaną przez nikogo. Twoją! Pachnącą drewnem. Piękną i miłą w dotyku. Opalaną przez Ciebie, paloną wyłącznie przez Ciebie i przez Ciebie pieszczoną oraz kochaną…
Chcesz taką? Przeczytaj, pomyśl, zacznij marzyć! Potem wejdź na fajkowo.pl. Wyślij emaila, zaGGadaj, zadzwoń! Pomożemy, jak tylko można pomóc. Wybierz lub obstaluj. Jeśli wybierzesz, będziesz miał swoją wymarzoną fajkę po kilku dniach, jeżeli obstalujesz, będziesz musiał poczekać, ale za to fajka będzie najbardziej Twoja na świecie.
Mimo, iż tekst opatrzony jest określeniem „Reklama”, myślę, że może być to początek bardzo ważnej dla nas wszystkich sprawy. Chodzi mi mianowicie o jakość materiału z którego ma być wykonana nasza fajka, a dokładniej – o przygotowanie wrzośca do wykonania zeń fajki. Wiemy, że wrzosiec zawiera kwas taninowy i jego produkty oraz soki (ang. sap) i smak/jakość palenia tytoniu w danej fajce zależy w wielkiej mierze od tego, jak wykonawcy udało się „wygonić”/zneutralizować owe czynniki. Historycznie rzecz biorąc, kroku milowego na tej drodze dokonał wiele lat temu Alfreed Dunhill stosując sławne kąpiele olejowe (tzw.oil curing). Nie jest to oczywiście jedyna droga, znamy wiele innych znakomitych fajek nie poddawanych owemu „traktamentowi olejowemu” które zapewniają znakomite palenie, gdyż „wygoniono” z wrzośca kwas taninowy & Co., innymi metodami. Tak czy inaczej: na pewno należy nasz wrzosiec odpowiednio przygotować, „wyganiając” zeń taką czy inną metodą owe źle wpływające na smak czynniki.
Podczas osobistej choć krótkiej rozmowy kilka lat temu z jednym z bardziej znanych naszych wykonawców odniosłem wrażenie, iż sprawa nie znajduje się w zakresie jego – a może nie tylko jego – zainteresowania.
I tu dochodzę do meritum: myślę, że bardzo warto zwłaszcza przy takich fajkach wykonywanych na indywidualne zamówienie uzyskać precyzyjną odpowiedź na pytanie: jak sobie dany wytwórca radzi z przyspasabianiem wrzośca do obróbki mechanicznej. Samo bowiem wybranie klocka o ładnym usłojeniu, pozbawionego ubytków/”dziur”, wykonanie zeń ślicznej fajki o palenisku nie potraktowanym jakimś „prekarbonizatorem” na prawdę nie wystarcza dla zapewnienia dobrego smaku palonego tytoniu.
Ośrodek przemyski posiada, o ile mi wiadomo, przepiękne i znakomite tradycje historyczne; nie zdziwię się, jeśli wywodzi się on pośrednio z tradycji sławnych w XVIII/XIX wieku ośrodków wiedeńskich. O ile pamiętam, p. „Alan” gromadzi materiały historyczne w tym zakresie. Myślę, że baczne zwrócenie uwagi na takie jak się należy przygotowanie wrzośca przed obróbką mechaniczną może nadać naszym krajowym fajkom bardzo wysoką rangę.
Oczywiście Jacku, wszystko, o czym piszesz, to święta prawda. Niemniej patrząc na rzeczywistość przez pryzmat popytu i zaiteresowania potencjalnego klienta fajką rzędu 35 złotych nie można wymagać standardów, które dziś i tak na świecie spełniają nieliczni.
A swoją drogą ciekaw jestem, z jakiego drewna wykonywane są fajki współczesnych mistrzów duńskich, niemieckich, czy rosyjskich, bo wiem jakie jest przełożenie ich cen na oczekiwane przez polskiego klienta 35PLN ;+)
UkłonY,
Ps. Piszę to również praktycznie, bo nabyłem taką fajkę. Wiem, ile zapłaciłem i wiem czego mogę się po niej spodziewać. I pasuje mi ten stan.
Piszesz o mnie, Pawle. To ja jestem ten klient za 35 zł.
– może nie tyle: z jakiego, a z: jak przygotowywanego do wykonania zeń fajki. Od zawsze wiadomo, że najprostszą a skuteczną metodą „wyganiania” tych „złych” elementów jest wielokrotne wygotowywanie wrzośca w…wodzie, którą oczywiscie trzeba zmieniać. No i potem baaaaardzo długo suszyć tak przygotowany wrzosiec.
Wydaje mi się, że same koszta liczone w pieniądzach nie muszą być wysokie. Największym problemem/kosztem byłby czas, czas kilku czy nawet kilkunasu lat, I tu, być może, dochodzimy do sedna: należałoby bowiem zamrozić jakiś kapitał inwestując go w materiał, który „wejdzie do produkcji” po dłuższym okresie czasu. Rozumiem, że może to zaburzyć płynność finansową danego wytwórcy, ale nie bardzo widzę innego wyjścia z tej sytuacji, jeśli oczekujemy uzyskanie fajki smacznej w paleniu, a wykonanej współcześnie.
Nie znam dzisiejszych produktów duńskich; zakończyłem bowiem swoje działania/uczenie w Danii w roku 1999, i tak moje dane nie są aktualne. Gdzieś niedawno czytałem wypowiedź internetową jednego ze współczesnych Wielkich z Danii, który wprost poddawał w wątpliwość sens owych czasochłonnych metod przyspasabiania wrzośca, o których tu mówię. Za tzw. „moich drugich” czasów w Danii (ca. 1987 – 1999) nie przypominam sobie takich wypowiedzi, także w gronie profesjonalnych fajkarzy, projektantów fajek, pracowników czołowych wówczas firm którzy byli uczestnikami kursów dokształcających. Natomiast już w latach ’80 tańsze edycje Stanwella były poddawane srogiej obróbce stricte chemicznej dla zneutralizowania/usunięcia owych „niedobrych” czynników. I tak bodaj wszyscy znani mi liczni amatorzy fajek w ówczesnej Danii, niezależnie od przynależności generacyjnej palili Stanwelle czy Kriswille z lat 50-60.
Cóż, wielu fajkarzy twierdzi, że najlepszym curingiem jest palenie niekarbonizowanej i nie uduszonej lakierem fajki. Na ile jest to prawda, na ile usprawiedliwienie mistrzów – nie wiem. Sam mam jedną starą fajkę – Roppa sprzed II ws. Niestety decuringował mi ją jakiś bretoński farmer, więc wywabienie z niej pozostałości Clanu jest trudniejsze aniżeli wyciśnięcie taniny metodami Dunhilla :)
Generalnie nie narzekam jednak na smak fajek produkowanych ostatnio, jeśli tylko nie pomazano ich dziwactwami. No, ale co ja tam mogę wiedzieć, jak w życiu nie paliłem niczego z białą kropką na ustniku, nieprawdaż?
A takie karty to też dostępne w sprzedaży? ;)
Jeśli kupimy już gotową fajkę i okaże się że jest ona nie sama w sobie bardzo kwaskowata i cierpka, możemy się pomęczyć przez kilka miesięcy i ją opalić.
Możemy też spróbować przez kilka tygodni płukać ją w spirytusie. Alkohol powinien wypłukać taniny.
Choć bez pomocy chemika nie jestem pewien na jakiej zasadzie.
Kwasy plus alkohol dają estry, które wypłyną w nadmiarze alkoholu, jednak kwas taninowy nie jest kwasem nieorganicznym, ani karboksylowym.
Jednak kwas galusowy estry tworzy, a taniny to wielocząsteczkowe związki właśnie Kwasu galusowego.
Więc teoretycznie metoda ta powinna być skuteczna. Jak jest w praktyce- z mojego doświadczenia to działa. mam fajkę wykonaną z klocka typu hobby, po jej wykończeniu- pomijając to czy jest to udany czy nie projekt- próby palenia kończyły się średnio. Zalałem więc główkę spirytusem, zostawiając ją tak na kilka dni, po nich, zmieniłem spirytus i tak przez kilka tygodni. Z efektu jestem naprawdę zadowolony.
Z białą kropką, czy nazwiskiem Ashton i tym podobnymi sprawa jest taka że zakładając że masz fajkę którą palisz od lat, palisz dajmy na to w niej wirginię. Znasz smak tej wirginii, nabijasz starego, nie koniecznie używanego dunhila i od pierwszego strzału masz ten smak- z fajkami nie kuringowanymi może się tak zlożyć że też się to uda- uda się jeśli drewno przez przypadek leżało wiele lat u producenta, lub „ziemnego drwala”, a może leżało na deszczu? Może obok klimatyzatora… wtedy się udaje.
Takie to trochę paradoksalne, przewaga lobby higienizacyjnego nad nowościowym jest widoczna na wszystkich forach rozmownych o fajkach. Ale że się uparliśmy prać nasze stare fajki w oleju napędowym i w spirytusie akurat w jedynym miejscu, które na naszym portaliku namawia wprost do kupowania fajek nowych… To normalnie sabotaż! :D :)
bo o czym maja gadac wlasciciele nowych fajek?
zobacz na forac samochodowych jest tak samo, ciagle gada sie o naprawianiu, ulepszaniu… starych gratów- jak ktos ma auto z salonu to go mało co obchodzi.
Tak i tu. Ci co kupują nowe fajki.. kupują i już, niech kupują, po co o tym gadać, jak w innym miejscu ustaliliśmy kupują… do szuflady, na zdrowie :D
Pogadaj z Yopasem o jego obstalowanej worobcówce :) I zupełnie serio – gdybym dysponował zasobami, to lałbym na estate pipes, a dunhille sprzed 60. interesowałyby mnie wyłącznie unused. Zapewne bym u Piotra nakupował worek nowych fajek, mimo że są produkowane ostatnio. Trochę Włoskich, trochę Petersonów, i ten komplet asów z reklamki powyżej… Aaaa, i jeszcze parę Vauenów, bo mnie ta firma zafascynowała. Zresztą do tego stopnia, że uzyskałem zgodę Andreasa Harma na dowolne wykorzystanie na Fajkanecie katalogu Vauena z 26 r.
O tego:
http://www.tecon-gmbh.de/info_pages.php?pages_id=127
A tak w ogóle, to ta reklama jest świetna, obrazek świetny, tytuł świetny. I nasze Biuro Reklamy wreszcie otwarte! Grajmy asami!
No ja bym zagrał :P
Piotrek – karciochy, karciochy! Karota Saint Claude, full na Worobcach! Produkcja, produkcja! :D
No właśnie jak z tymi kartami jest w końcu?
Jedyną talię mam ja !
Ha !
Jak się kiedyś spotkamy,
to może zagramy ;)
To jakby co to zapewne i Emil będzie się pisał na partyjkę pokera)
Marzę o pokerze – taki kształt wymyśliłem kiedyś na Organizacyjną Fajkę Fajkanetową. Ale się jakoś rozlazło.
Też jakoś nie mogę zakupić pokera, a to koszty nie takie albo brak ew. okazji…
Trzeba Piotra popytać, czy dało by radę zamówić takie fajki u p. Worobca, ile by kosztowały, a co najważniejsze, ilu z nas byłoby pod słowem gotowych taką fajkę nabyć. Los zamówienia kołeczka od Jasztyłowa na FMS dobrze pomysłowi nie wróży.
Bo się za to zabrać trzeba od innej strony. Urządzić składkę, zapłacić z góry i wtedy będzie poker.
A Ty Piotrek zamawiaj kolejne fajczarskie talie. To znakomity pomysł! :)
Ja sobię myślę Jacku, że co innego kołeczek, a co innego fajka… A chodzi tu oczywiście dalej o możliwości klienta z kategorii 35 PLN i relację ceny do wartości użytkowych. I jest to smutne, bo ja też, jak każdy chciałbym być piękny, mądry i bogaty…
A tak z boku wyskakując – reklamowo trochę – jutro będę miał pokera – standa (czyli takiego, co to sam stoi). Mam nadzieję, że jutro… jak czasu nie zabraknie. Muszę jeszcze szlif i carnaubę nałożyć…
Drodzy koledzy, poker fajkanetowy będzie i już !
bez zapisów, deklaracji, przedpłat, itp…
potrzebne mi są tylko od Was podpowiedzi odnośnie samej fajki (bo od tego będzie zależeć jej cena):
– jaki ustnik (ebonit, akryl) ?
– jaki filtr (bezfiltrowa, 9mm) ?
– czysta czy prekarbonizowana ?
– wykończenie (tylko wosk, czy też ciekawa bejca + wosk) ?
– może inne sugestie (wymiary, pierścienie, itp …) ?
Moim zdaniem wersja najprostsza, najtańsza i najlepsza :) A więc jednak akryl, fajka absolutnie bezfiltrowa, jeszcze absolutniej czysta, tylko carnauba. Pojemność standardowa, a nawet nieco mniejsz niż 3 g, tak aby można ją było wypalić bardziej „antraktowo” w czasie ew. spotkań. I koniecznie stempel fajka.net.pl
Bardzo, bardzo się cieszę.
Herr Direktor zadecydował ;)
przy czym, co ważne, jak najbardziej słusznie i trafnie :)
Ja tylko podkreślę, że bez prekarbonizatu… żeby mi paluch właził do środka to niech fi będzie jednak większe niż 18mm.
Ja mogę dostać taką, która będzie miała z wierzchu najwięcej sandpitów.
Małżonka da mi po łbie, jak nic, szczególnie, że wczoraj kołowrotek zaczął mi niepokojąco rzęzić.
UkłonY,
Mogę Ci oddać w dobre ręce niemal nowiusieńkie Spro albo coś innego – ja na ryby już raczej nie pójdę, a nawet jeśli mnie ktoś zabierze, to wciąż będę miał z czym.
Aha, fi co najmniej 19 mm jest oczywistą oczywistością.
Dobrze, gdyby komin mial min. 20 mm, moze 22 nawet?
I kanal dymowy – 3.5 mm muss sein :-)
m.
Dobra wiadomość, za około 2 tygodnie powinien być dostępny nasz Fajkanetowy poker. Druga dobra wiadomość, wszystkim redaktorom szykuję naprawdę zachęcającą cenę ;)
No i jest! http://fajkowo.pl/cgibin/shop?info=3931
piękna lecz jaka cena…
ale, że co? powinna kosztować 35PLN?… sat pliz…
Nie zrozum mnie źle, lecz jak DLA MNIE za droga. Wiem , że cena taka jest podyktowana takimi, czy innymi wymogami lecz wypsztykałem się z zakupy fajek na ten rok ( chodzi mnie o nowe fajki)
Sat, to przeczytaj jeszcze raz swój pierwszy komentarz… tam nie ma informacji o Twoich problemach. Spokojnie można ten wpis interpretować jakkolwiek.
Zostawmy to.
Mnie tam dużo bardziej interesuje jakie ona ma wymiary… w sensie kominowym.
No dobra…niech bardziej interesują nas same fajki, a nie MY)))
Brawo Jasiu, mnie tam dużo bardziej interesuje jakie ona ma wymiary… w sensie kominowym, niż prowadzenie dywagacji na temat jej ceny.
;+)
Bardzo ładna fajka.
Ustnik, szczególnie ustnik jest świetny.
Jest piękna! A kształt – cóż, to moje, z nikim niekonsultowane *widzimisię…
Jest to „shape” niezbyt lubiany przez rzemieślników – obnaża bez litości skazy materiałowe, łącznie z partiami tzw. miękiszu.
Za pokery z zasady nie zabierają się fajkarze dysponujący bloczkami z środka bulwy czy innych lichych partii.
Chapeau bas dla Henryka Worobca, brawa dla Piotra!
wymiary ważne, a mnie interesuje jeszcze ile sztuk tej limitowanej serii, znaczy jak długo mniej więcej będzie do dostania… bo ja z żalem jak Sat na razie, ale może uzbieram… jeśli zdążę :)
Powiem tylko, że bardzo mało :)
Pojęcie bardzo względne, może jakieś uściślenie?
A mnie ta fajeczka nie zachwyciła , nie przepadam za pokerami.
Szkoda ,że to nie canadian…jeżeli ją kupię , to ze względu na napis :)
Pozdrawiam
Krzysztof
O fajce powstanie specjalny artykuł, ale to jeszcze trochę potrwa. Na szybko mogę podać wymiary: średnica komina 20 mm, głębokość komina 43 mm, wysokość główki 60 mm, grubość ścianek komina 9-10 mm. Do długiego palenia na ciągnące się zimowe wieczory w sam raz ;).
No i najważniejsza wiadomość dla Wszystkich redaktorów, każdy kto popełnił min. 2 artykuły – ma specjalną cenę 199 zł.
Pytacie o ilość – myślę, że odpowiedź nic nie wyjaśni, bo powiedzmy można sobie wyobrazić sytuację, że 50 sztuk rozejdzie się w 1 miesiąc, albo też 10 sztuk sprzedawać się będzie przez klika miesięcy.
Pozdrawiam !
Dla najznamienitszych dałbym wręcz jak medal honorowy z wielką dedykacją za zasługi.