Wrzosiec z wkładką

26 października 2013
By

Po 15 latach rozbratu z fajką, w tym w ogóle z nikotyną – 13, w początku aktualnego roku złamałem się. Znów palę. Mam nadzieję, iż utrzymam się w standardzie fajka plus ew. cygaretki (to w godzinach pracy…). Renesansowi moich fajkowych zainteresowań towarzyszy pilna lektura wpisów na fajka.net. Fajek mam niezgorszą, rzecz jasna jak na zaczynającego swą przygodę, kolekcję – część to pozostałość z dawnych lat (70. i 80. – gł. albanki i dzieła przemyskich rzemieślników), część to nowe zakupy. Teraz przymierzam się do zakupu fajki z wkładką z pianki morskiej. Niestety nie mam w tej materii wielkich doświadczeń, poza Falconem z główką z wkładem z pianki, ale to jednak nie to samo. Stąd pytania: czym się kierować przy wyborze fajki (prócz rzecz jasna osobistych preferencji)? Jakie firmy są godne polecenia? Wypatrzyłem na fajkowo pl dwie odpowiadające mi kształtem – Capitello Meerschaum 552 oraz Vauen Meerschaum 7298. Co o nich i ich producentach sądzicie? No i wreszcie pytania klasyczne – jakie tytonie najlepiej się palą w fajkach z wkładką i jak o takie fajki dbać. Z niecierpliwością oczekuję na wszelkie wiadomości. Pozdrawiam znad jesiennego acz nie wzburzonego zanadto morza.

Tags:

13 Responses to Wrzosiec z wkładką

  1. KrzysT
    KrzysT
    27 października 2013 at 09:15

    Po pierwsze – witaj na Fajkanecie.
    Po drugie – o fajkach z wkładką z pianki już tu trochę pisaliśmy. Ogólnie jest tak, że to jak w starym powiedzeniu o śwince morskiej – że to ani świnka, ani morska ;)
    Krótko mówiąc, fajka z wkładką to kompromis pomiędzy pianką a wrzoścem. I to kompromis dyskusyjny, bo technologia wymusza pójście na jakościowe skróty – piankowy wkład nie jest pianką wycinaną z bloku, ale miałem piankowym zlepionym lepiszczem i wklejonym we wrzosiec. Na dodatek jest tego miału niewiele (w stosunku do normalnej fajki z pianki). Co powoduje, że fajka taka nie ma zalet pianki i nie ma zalet wrzośca. Jedynym jej plusem jest większa odporność ścianek na ewentualne przepalenie, dlatego bywa zalecana jako fajka „w teren”. W teren, bo jest bardziej odporna od „czystej” pianki, choć zazwyczaj przy zbliżonej wielkości będzie jednak cięższa, więc nie wiem, czy to taka zaleta, jeśli ktoś chce w terenie trzymać w zębach.
    Odpoczywać taka fajka powinna raczej jak wrzosiec, niż jak pianka (bo lepiszcze, bo klej utrudniający „oddychanie” pomiędzy wkładką a drewnem).
    Gdybym miał jakąś kupować, to przede wszystkim zwróciłbym uwagę nie na urodę, a na nawiert i na średnicę komina. Bo przy założeniu, że w normalny-większy komin musimy jeszcze zmieścić piankę i zachować jakąś tam technologiczną grubość ścianek wrzośca i wkładu, to ten docelowy komin może być przyciasny. O, Capitello ma 18mm (fajka swoją drogą b. ładna), Vauen ma przyzwoite 19.5, ale jest z kolei wielgachny.

    A co palić? Co pasuje. Nie powinienem się pewnie mądrzyć, bo nie lubię palić w piance, ale doświadczeni zalecają raczej tytonie wyraziste (latakie „balkanowate” albo mocne aromaty). Ale szału smakowego bym się raczej nie spodziewał.

    A! Jedna rzecz, którą jeszcze warto rozważyć. Nominalnie zaletą takiej fajki jest większa – w stosunku do normalnej pianki – odporność mechaniczna w razie upadku. Co do tego mam jednak wątpliwości, bo widziałem już ułamane/wykruszone wkłady. A naprawia się je ciężko, bo trzeba taki wkład wyskrobać i wkleić nowy (i jeszcze trzeba go skądś wziąć).

  2. SzaryWilk
    27 października 2013 at 11:13

    Witam.
    Do tego co napisał KrzysT i co jest jak najbardziej słuszne dodałbym jeszcze: zaletą nowej fajki z wkładką z „pianki” jest także brak konieczności jej opalania. Jednakże fakt, że wkład jest w sumie produktem sztucznym, a nie kawałkiem pianki wyciętej z bloku powoduje, że fajki te budzą kontrowersje wśród niektórych palaczy (w tym u mnie).
    Można kupić fajki z pianki, tureckie, w cenie nie odbiegającej za wiele od fajki z wkładem. To jakaś alternatywa dla kogoś, kto chce urozmaicić swój zestaw fajek o jakąś „nie wrzoścową”. Sam kiedyś poszedłem tą drogą i uważam, że to była dobra decyzja.
    Udanego palenia i pozdrawiam :-)

    • yopas
      28 października 2013 at 08:52

      zaletą nowej fajki z wkładką z „pianki” jest także brak konieczności jej opalania

      Ja bym to ujmował inaczej. Bo i tak w pierwszych kilku paleniach (z „prawdziwą” pianką jest zresztą całkiem podobnie) będzie czuć to, z czego wkładka jest zrobiona. Do momentu, aż te wszystkie produkcyjne pyły, kleje itd. się wypalą, a fajka nabierze właściwego smaku. Choć nie sposób się nie zgodzić, że jest to nieco inny proces niż opalanie fajki i trudniej taką wkładkę nadpalić (świadomie piszę trudniej, bo gdzieś na fms jest zdjęcie wkładki z wypaloną dziurą. Bo jak człowiek chce, to potrafi ;)).
      UkłonY,
      Ps. Nie mitologizujmu opalania (co wielokrotnie podkreslane było na protalu). Palmy powoli, spokojnie, świadomie. Fajka opali się sama.

  3. Dr Ketis
    Dr Ketis
    27 października 2013 at 18:01

    Dziękuję Kolegom (mam nadzieję, że mogę Panów tak nazywać???!) za szybka reakcję. Myślę, że KrzysT trafił w sedno oddając w anegdocie o śwince morskiej istotę kompromisu. W sumie nikogo on nie satysfakcjonuje w pełni. I w efekcie zawsze mamy do czynienia z jakąś formą ersatzu. Taki jest w istocie i mój przypadek. Rzecz w tym, że chciałbym poczuć wrażenia palenia w piance a jednocześnie pozostać europocentrystą w kwestii doboru kształtu fajki. Może kiedyś przyjdzie czas na rewizję tego poglądu, ale dziś o ile nie tylko toleruję ale i wręcz lubię smak orientu w kominie i przewodzie dymnym (o ustniku nie zapominając….) to jednak chciałbym aby był to komin fajki z kręgu kultury zachodniej. To oczywiście z mojej strony nie tyle deklaracja ideowa przeciwnika multikulturalizmu ile raczej wyznanie własnej estetyczno – fajkowej aksjologii. Rzecz wiadoma – gusta nie podlegają dyskusji, trudno byłoby też je racjonalnie uzasadnić. Dziękuję raz jeszcze serdecznie, czekam na więcej… I pozdrawiam ze Słupska, mojej małej ojczyzny z wyboru.

    • carlos cruz
      carlos cruz
      27 października 2013 at 20:44

      Czyli zulu, rhodesiany, canadiany, Oom Paule (i nie ma się co powoływać na Węgrów bo to naród który najpóźniej sprowadził się do Europy) w zasadzie tzw brytyjskie klasyczne kształty też bym skreślił, Commonwealth i jego ekspozycja na zewnętrzne wpływy dyskwalifikuje ich automatycznie. Jeśli weźmiemy pod uwagę śródziemnomorskie pochodzenie wrzośca i multikulturowy chaos który towarzyszył temu regionowi prze wieki wybrałbym tradycyjny tzw fajkę rezerwisty albo gliniankę, byle nie staszowską bo wiadomo czyje zakłady je produkowały i gdzie szły na eksport ;-]

  4. Andrzej K.
    27 października 2013 at 19:58

    nieśmiało tylko wtrącę, że fajka z pianki to niekoniecznie orientalne kształty, ażurowania, głowa Turka czy innego Szejka, czy (brrrr…) kulka i łapa smoka…
    Kilka widziałem w swoim krótkim stażu zainteresowania fajczarstwem i fajkarstwem palidełek z pianki, o kształtach i stylistyce wybitnie klasycznych.
    A europejska klsyka gatunku: mariaż afrykańskiego ogóra i tureckiej pianki – czyli na wskroś brytyjski calabash.

  5. KrzysT
    KrzysT
    27 października 2013 at 20:22

    No i dodajmy, że historycznie – a przynajmniej zgodnie z anegdotą ;) – to fajka z pianki nie jest jakimś wrażym orientalnym wynalazkiem, a spełnia wymogi, hm, eurocentryczności ;)

  6. Zyrg
    zrg
    27 października 2013 at 21:03

    Ja mam np bardzo filigranowego dublina z pianki. Nic orientalnego w nim nie widzę…

  7. Dr Ketis
    Dr Ketis
    27 października 2013 at 21:18

    Chylę czoła przed erudycją interlokutorów, ale…
    1/ Cóż ja poradzę na to, iż większość (zdecydowana) szybko dostępnych pianek, jakoś z tureckimi wytwórcami i kształtami mi się kojarzy…
    A niecierpliwym człowiekiem jestem, parę złotych dziś mam, jutro może mi ich po wizycie w jakimś antykwariacie zbraknąć…
    2/ Jestem tylko człowiekiem nie wolnym od idiosynkrazji, także tych fajkowych;
    3/ Rhodesian, canadian, etc. to jak sądzę (ale to tylko moje przypuszczenie, jeśli się mylę – poprawcie) dzieła kolonizatorów lub ich potomków, niegdysiejszych Anglików, Francuzów, Holendrów, Niemców itd.
    4/ Nie sądziłem, że przywołany przeze mnie w stylistyce żartu termin: „europocentryzm” postawi pod znakiem zapytania poprawność polityczną moich poglądów fajkowych. Ale sam sobie winien jestem wprowadzając dzielące ludzi wątki ideologiczne do tak łączącej różne narody czynności jak palenie fajki. Pipe of peace. Ok?
    Reasumując: Jestem pluralistą, także fajkowym ale cóż poradzę, że pewne kształty podobają mi się bardziej niż inne. Zastrzegałem wszak, iż to bardziej materia osobistych preferencji i gustu…
    Za uwagi, świetnie ilustrujące złożoność dyskutowanej materii – dziękuję!

  8. Jacek A. Rochacki
    27 października 2013 at 21:55

    Niech mi będzie wolno przypomnieć iż fajka z pianki morskiej jest bardzo ważnym, żeby nie powiedzieć najważniejszym smakowo rzecz biorąc ogniwem czy etapem historii/rozwoju fajek europejskich. Pamiętamy historię opartą na faktach o księciu Andrassy i szewcu/snycerzu Karlu Kovacsu który na prośbę tego pierwszego wykonał fajkę z meerschaumu (1720); jedna z fajek „by Kovacs” znajduje sie w muzeum w Budapeszcie. Wiek XVIII i XIX to czasy dominacji fajek z pianki OCZYWIŚCIE gdy mowa o fajkach z wysokiej – a więc kosztownej półki. Meerschaumy wykonywano w St Claude zanim masowo zaczęto używać tam wrzośca, ale i w potężnym ośrodku wiedeńskim (tak silnym, że główki wysyłano do opatrzenia ich emenetami/okuciami srebrnymi na Wyspy Brytyjskie), podobnie wykonywano fajki z pianki w Wlk. Brytanii. Bardzo ciekawe egzemplarze ukazują się jeszcze i dziś na Ebay, acz to już głównie XIX wieczne, czasem ze schyłku XVIII wieku (datowanie ułatwiają piętna probiercze widniejące na elementach/okuciach ze stebra).

    Natomiast meerschaum był kosztowny i kruchy, i tak nie był fajką „ogólnodostępną” i używaną powszechnie a więc w pełni trzeba zrozumieć pogląd według którego Europa – to fajki ceramiczne oraz fajki z drewna jak np. wiśnia.

    THE INVENTION OF THE MEERSCHAUM PIPE
    http://tobaccopipes.ohlog.com/meerschaum-information.oh219258.html
    Meerschaum
    http://thebeerbarrel.net/threads/meerschaum.9035/

  9. Jacek A. Rochacki
    27 października 2013 at 22:04

    AD DENDUM:

    Poza wspomnianymi piankami estate ukazującymi się na EBay nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż owe meerschaumy figuratywne adresowane są dziś w wielkiej mierze do swego rodzaju „turystów”. Meerschaum użytkowy to billiard (acz często nieco pękaty – w proporcjach podobnych do Dunhillowych modeli LB czy LBS, czasem – bent.

  10. carlos cruz
    carlos cruz
    27 października 2013 at 22:11

    1. NIestety, praktyki monopolistyczne i chronienie własnych wytwórców doprowadziło do sytuacji estetycznie żenującej, ale odrobina cierpliwości i znajdziesz coś co można nazwać fajką, warto przeczesać ebay.fr Co do antykwariatów -zło tego świata, ostatnio nie do końca świadomie, zgodziłem się wyruszyć na poszukiwanie książki dla siostry- po odwiedzeniu paru przybytków wróciłem bogatszy o parę kilogramów miazgi drzewnej której cena miała się nijak do wartości kalorycznej.
    2. bez komentarza, muszę wyguglać znaczenia i sprawdzić czy nie obraża to mojej rodziny ;-]
    3. Kanadyjczyków przez to że do zrywów niepodległościowych mają podejście praktycznie czeskie i cały czas dumnie liżą znaczki z królową brytyjską, nie można postawić w jednym szeregu z Burami i Afrykanerami, którzy mogliby się poczuć dotknięci sugestią że dzieło ich rąk powinno iść na rachunek metropolii, którą z różnych powodów opuścili i szybko nabrali przekonania że roszczeń przedstawicieli zamorskiego fiskusa nie należy traktować poważnie.
    4. Każdy powód do dyskusji jest dobry, to nie jest przecież walka na śmierć i życie – ot tak żeby z nudów nie uschnąć, potem można spokojnie zapalić fajkę

    • Dr Ketis
      Dr Ketis
      27 października 2013 at 22:21

      Dzięki. I Wam, i założycielom portalu. Fajnie, że jest takie miejsce w wirtualnej przestrzeni…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*