Na ostatnim spotkaniu fajkowym w Rzeszowie do komina mojej fajki powędrował kolejny darowany tytoń. Tym raz postawiłem przed sobą bardzo ambitny cel – wisienka, tzn.:
Peter Stokkebye – Cherry
Otrzymana ilość pozwoliła na wypalenie… o tym będzie później…
Na początek trochę oprawy słownej. Wiśnia kusiła mnie szczególnie na początku mojej przygody z fajką. Właściwie to wtedy, kiedy jeszcze nie wiedziałem, co to tytoń fajkowy i fajka z wrzośca, wiśnia i wanilia to było coś, co chciałem palić. No i tak zaczęła się przygoda z Alsbo Vanilla. Pamiętam, że próbowałem równie szlachetnego produktu jakim był Alsbo Cherry. Jak smakował? tego już sobie nie przypomnę (1o lat minęło). Wisienka jednak nigdy jakoś specjalnie mi chyba nie podchodziła, skoro w mojej krótkiej przygodzie z fajką nie przypominam sobie innych tytoni o aromatyzacji wiśniowej. Aż do czasu gdy w ramach akcji „Tytoń fajkowy Colts oddam w zamian za recenzję” zostałem poczęstowany przez Bąka Złośnika Colcikiem wiśniowym. Moje wrażenia z palenia opisałem gościnnie w ostatnim akapicie tutaj http://www.fajka.net.pl/uwagi/bez-kategorii/colts-cherry/
Dlaczego o tym wspominam? Bo miałem okropne wiśniowe wspomnienie. Jednak darczyńca zapewniał, że ten aromat wart jest uwagi.
Według tego co podaje TR Stokkebye Cherry to Cavendish. Według tego co jest napisane w sklepie, gdzie został zakupiony, jest to skawendiszowana virginia z dodatkiem burleya. Ciemniejsze wstążki poprzeplatane z jasnymi oraz czarnymi. Cięcie to ready rubbed, choć można doszukać się także grubszych „zlepków”.
Zapach nie odrzuca, ale ja wyczuwam zdecydowanie nienaturalność mieszanki (właściwie to jak mogłoby być inaczej?). Wiśnia, wiśnia i jeszcze raz wiśnia, ale nie tak nachalna, raczej delikatna, choć zdecydowana. Jak w przypadku Cotlts Cherry, nie jest to wiśnia, która w zapachu przypomina tanie nalewki wiśniowe.
Nabiłem połówkę fajki z wkładem z sepiolitu i odpaliłem. No i starając się być maksymalnie obiektywnym powiem, że jest to delikatny aromat, którego da się palić. Dym „nie tryska cukrami” i przefermentowaną wisienką na podniebienie, ale tą wisienką wypełnia kubki smakowe w swoim nienachalnym tempie. Moc nikotyny niska, ale uwaga, wyczuwalna ;)
I to tyle co mogę o walorach smakowych napisać bo fajki do końca nie dopaliłem, a resztkę tytoniu wygrzebałem do popielniczki. Wiśnia ze mną wygrała i postanowiłem się poddać. Po prostu definitywnie się przekonałem, że już nigdy więcej nie chcę zapalić wiśniowych tytoni. Nie smakuje mi to, koniec.
Darczyńcy bardzo dziękuję za możliwość skosztowania tego aromatu (dobrze było się przekonać).
Ponieważ jest to tytoń darowany, a ja go nie spalę chętnie oddam to co mi zostało (na około 2 fajki), komuś kto nie palił a chce spróbować. Jest jeden warunek. Ta osoba musi opisać walory smakowe w dziale po jednej próbce.
Zgłoszenia tylko w komentarzach. Tytoń wyślę na własny koszt.
Jak aktualne to z chęcią, ale spokojnie możesz wysłać za 2 tyg. to już chyba będę w domu. Reckę napiszę :)
A wiesz zrg, właśnie liczyłem na to, że to Ty się zgłosisz :)
Tytoń wędruje do Ciebie. Prześlij proszę adres do wysyłki na PW.
Pozdrawiam.
Ehh spóźniłem się zaledwie 10 minut ! :D
hehehe przy Colciku Cherry kolejność była odwrotna ;)
pozdrawiam
Janku – nie mogę wysłać PM ze smartfona. Puść mi prosze pustego maila na: zyrg na tlenie to Ci odeślę. Pozdrawiam!
Poczytałem i… przypomnę, że o Cavendishu pisali nasi-niestety-byli Użytkownicy:
KLIK
KLIK
UkłonY,