Moglibyście mi polecić jakiś tytoń dla kompletnie początkujacego ?
Najchętniej jakiś aromatyzowany, np cherry. Nie przeszkadzałby mi słodki smaczek
Mac Barren Cherry choice 40 g bedzię okej ?
Pozdrawiam fajczarzy
Wszystko, co u nas napisano, może być niebezpieczne w użyciu przez osoby postronne, ewentualnie można tego próbować używać wyłącznie pod opieką lekarza lub farmaceuty…
Aktualności:
Duże zmiany na horyzoncie.
Moglibyście mi polecić jakiś tytoń dla kompletnie początkujacego ?
Najchętniej jakiś aromatyzowany, np cherry. Nie przeszkadzałby mi słodki smaczek
Mac Barren Cherry choice 40 g bedzię okej ?
Pozdrawiam fajczarzy
Tags: forum
Jezeli jesteś kompletnie początkujący to i pewnie ceny interesują Cie początkujące ;) polecam The Jolly Joker (choć to nie cherry tylko migdalki!). Hollger Danske Cherry&Vanilla miło pachnie za to smak kiepski.. Moze Cherry&Vanilla od Gawith Hoggarth? A moze cos słodkiego od Petersona? Mam tytoń Petersona Gold Blend i jest on mocno słodki, pięknie pachnie, a w smaku po prostu dobry, był to właśnie moj pierwszy tytoń i myśle ze mogę go polecić! Niech koledzy z większym tytoniowym arsenalem sie wypowiedzą ;)
Od siebie ODRADZĘ Petersony. Drogie a wcale (moim zdaniem) nie takie godne uwagi. Za mniejszy piniądz kupisz moim zdaniem genialną mieszankę Fire Dance. Moim zdaniem.
Ale pewnie chcesz taniej. No to może Bellino Torini czy tam Bellino Torino. Niezłe, słodkie bardzo, tanie a nie powoduje chemicznego pożygu u mnie. A jako coś pomiędzy od siebie, ze słodkości, polecę Kentucky Birda. Właśnie go ćmię. Rany, nie przestanie mi smakować.
natomiast aromatyczne macBareny odradzam ( chociaż nie paliłem wszystkich) są dość wilgotne i z tego co pamiętam ciężko je kulturalnie spalić
Za kolegą powyżej polecam Bellini Torino. Słodko-kwaskowy,w miarę naturalny, delikatny. Spala się łatwo na siwy popiół a smak trzyma do samego końca. Jego recenzję masz na tej stronie, w kategorii Planta.
Co do MacBarenów: wypuszczają taką ilość tytoni, że nie można uogólniać. Mają tytonie paskudne, mają niezłe, mają DOBRE.
Moim zdaniem unikaj Velvetów i serii choice od MacBr. Są MOKRE. Nie wilgotne. One są mokre i na wskorś chemiczne w smaku. Nie umiem ich palić kulturalnie- sucho i chłodno. Możesz pomysleć o Vanilla Flake. Jest dobry i da się go spalić sucho (ale jest to trudne). Podobno to to samo co vanilla (koperta, nie flake). Podobno- paliłem oba ale ten z koperty dawno temu i jeszcze bez pojęcia o paleniu więc nie mogę porównać.
Na pewno mogę polecić od siebie Virginię No1 Mac Barena. Niezła virginia w dobrej cenie. Syrian Vintage- no kuuurcze, mam sentyment. Nie wiem czy to odbry tytoń czy zły. Ja mam do niego pewne uczucia z pewnego powodu :D. Ale to na pewno kjest tytoń, którego moim zdaniem powinieneś spróbować później. Inaczej się rozczarujesz. Nie psuj sobie zabawy gryząć jabłko które jest niedojrzałe.
Ja bm jednak sugerował Petersony, bo to naprawdę dobre (choć drogie tytonie). Może Golden Blend, może Nutty Cut. Fire Dance SG jest rewelacyjny, to prawda, ale bywa właśnie Fire i potrafi być obrzydliwy, jeśli go palić zbyt pospiesznie. A może po prostu Da Vinci, sam go chętnie czasem palę. Przyjemny, lekki i bardzo słodki. I to naprawdę niezły tytoń. Albo, tak se myślę, może Gawith-Hoggart DVC, ten czekoladowy?
A jeśli Virginie, to jednak nie MacBarena. Panowie się oburzą, ale uważam, że tytonie Mac Barena są marne i po prostu obrzydliwe. Ośmielam się potępić je tu i teraz w czambuł. A w roli Virginii proponowałbym SG Złoty chyba Blask – tu Panowie znający język angielski mnie zapewne poprawią lub przetłumaczą.
Wiem o który blask Ci chodzi ale jedynie z nazwy niestety. Natomiast stanowczo nie mogę się zgodzić z obydwoma tezami: jakoby McBrr był paskudny z założenia i jakoby Peterson był dobry z założenia. To nie jest tak. Zarówno u Petersona znajduję tytonie które są niezłe oraz dobre (Irish, University, 3P) jak i ZŁE (Sweet, Susnet, moim zdaniem SH acz za to mnie zjedzą). Ostatnio w lekturze znalazłem potwierdzenie swoich smaków: tak zwane nowe blendy Petersona idealnie pasują mi w te które mi nie smakują a tak zwane „stare”- jakoś mi podchodzą. A najpierw stwierdziłem co mi smaczy a dopiero potem doczytałem o podziale na nowe i stare (czyli coś w tym jest).
Z McBrr jest podobnie. Są mieszanki dobre, są niezłe, są takie se i są paskudne. VaNo1 polecę jednak. Nie jako pierwszy tytoń. Ale pierwszą w miarę czystą Va. Jak na Va jest łatwiejsza niż słynna i wszem i wobec zachwalana Full Virginia Flake (staram się używać często pełnych nazw dla kolegi nowego)a jednocześnie mniej wytrawna w smaku. Dla mnie- zwyczajnie smaczniejsza.
Ale ale! Kolega przecież szuka słodkości z tego co czytam w początkowym poście! Odpuścmy więc Latakie (La), Burleye i temu podobne periki i skupmy się na aromatyzowanych mieszankach Va, Bu (jako dodatek), kentucky (podobnie) i znienawidzonym black cavendishu. Powiedzmy, że te składniki dopuszczamy. Z takiego zestawu- co możemy dobrać i polecić nie zapominając jak to wół cielęciem był?
Mój ranking z uwzglednieniem cen:
1. Torino. Jednak. Słooodki! ale jednocześnie nie tragiczny.
2. Firedance. Wrzucił bym na 1. miejsce ale znacznie droższy. Tylko dlatego wrzucam pod dwójkę.
3. Ptak z Kentaki. Trudny niby do palenia dla początkującego ale warty spróbowania, słodki ale naturalnie w miarę, tytoniowy za sprawą kentaki…
4.
5.
6.
7. Jacaranda. Tak. Wiem, paskudztwo. Ale słodkie, tanie, niezłe w smaku, mało tytoniowe i szybko nudzi niby. Jednak warto go moim zdaniem dodać na tąlistę. Nie na czwarte, piąte, szóste miejsce. Tam znajdą się tytonie które bym wpisał (nie wpiszę bo nie są słodkościami) ale i dla J znajdzie się miejsce. Więc wrzucam na siódme.
A potem koledze radzę spróbować coś z tej listy: TNN, Alsbo Black, Poniatowski, Biały dom. Tylko spróbować. Wtedy doceni się tytonie z listy którą wypisałem :D.
Wszystkie te rady są pisane z perspektywy mojej czyli kogoś, kto fajkę pali raptem pare lat a do tego jest młodym, przeżartym wódą i tanim winem studentem. Przeszedłem klasyczną drogę od gruszy i alsbo po wrzośce (w liczbie mnogiej coraz bardziej) gorsze i średnie- bo nie lepsze. Każdy kolega z portalu może mi z czystym sumieniem napisać, że plotę bzdury. Ja polecam jak nowy nowemu z tym, że jeden nowy jest mniej nowy niż drugi :D
Z mojego skromnego doświadczenia dobrym aromatem na początek będzie W.O. Larsen Simply Unique
Chociaż po czasie….
Potwierdzam
Simply Unique jest ok!!!
JAk na duńczyka
Jednak ja od siebie polecam SAVINELLI black Cavendish Mister G.
Aromat bez pudła spodoba się otoczeniu.
A moim niearomaciarza zdaniem: 1) Black captain Regular- typowy ale jakoś dziwnie łatwy 2) DT Kriswill coś tam ( Va aromatyzowana na owocowo)3) SG Fire Dance (jw w 2), 3)GH Ultimum ( dla bardzo upartych aby brnąć w cavendiszowe moczary chyba najlepsza droga).
A dla początkującego najbardziej polecam Msc Baren Mixture Scottish Blend. Bardzo lekki aromacik ale palenia nauczy.
Dodając do tego, co napisał Le Satyre, polecę W.O Larsen Mellow & Tasty, przypominał mi w smaku orzechy w miodzie, natomiast golf czarny dobrze zasugerował Captain Black Regular (choćby ze względu na to, że nie jest bardzo wymagający) i, jednak, wbrew wszystkim przeciwnikom, MacBaren Mixture Scottish Blend, jako namiastka namiastki mieszanek szkockich, tylko bardziej niezobowiązująca, odrobinę orzechowa, z nutką słodkości.
A ja bym na Twoim miejscu olał aromaty, bo będzie to smakować zupełnie inaczej niż sobie wyobrażasz. Że coś jest wiśniowym aromatem nie oznacza, że będzie smakować wiśnią. I aromaty – zwłaszcza te tanie – nieostrożnie palone (a jako początkujący ostrożnie palić nie będziesz) szybko gorzknieją. Może mnie ktoś tu rozszarpie, ale na początek poleciałbym coś z latakią, ponieważ takie tytonie maja bardzo wyraźny smak i dają aromat suszonych owoców (zwłaszcza w połączeniu z orientalami). Polecam Samuel Gawith Skiff Mixture lub Gawith Hoggarth No.12.
a i najważniejsze – tytonie z latakią palą się chłodno i są tolerancyjne na nieostrożność palącego.
Grimar, dla kogoś oczekującego aromatu, zapach wędzonki może okazać się szokiem. Alternatywą mogą być mieszanki aromatyzowane ale z latakią typu SG Chocalate Flake. Ja polecam spróbować też DT Bulldog Medium Cut. Jest mocno aromatyzowany, ale zawartość lataki poprawia jakość palenia. Nie odradzam kategorycznie tanich aromatów bo można coś ciekawego upolować w każdej półce cenowej. Wspomniany MacBaren Scotish Mixture jest bardzo fajnym, smacznym tytoniem. Dobry jest też Kentucky Bird, ale przy nieostrożnym paleniu robi się paskudny. Również dobrze wspominam W.O Larseny.
Takiego mętliku koledze narobiliśmy, oby od nadmiaru nazw nie zwariował i nie rzucił palenia fajki :)
Ja także jestem zwolennikiem zaczynania od lataki z tych samych powodów które wyraził Grimar. IMHO nie ma powodu bać się La (owszem komentarze nieraz odstraszają) tylko spróbować bo nie jest to nic smakowo wymagającego ciągłego przełamywania się, po za tym jak mam ochotę na wiśnię to zjadam właśnie wiśnię co oczywiście nie jest argumentem anty aromatowym jednakże warto primo zgłębiać naturalne smaki tytoniu.
Ja rozpocząłem od Ptaszka z Kentucky i polecam! A potem już jest „z górki”…przerobisz i wanilie,i wiśnie,i inne „smaki”…rumy,łyski,wermuty…aż odkryjesz Nightcapa! I wpadniesz po uszy! Powodzenia!
Jest dokładnie tak jak pisze Grimar, aromaty nigdy nie pachną i nie smakują w trakcie palenia tak jak się tego spodziewamy. Ale spróbować trzeba więc polecam Gawith And Hogarth „Ultimum” – jest tu i wisienka i karmel a w dodatku tytoń bardzo łatwy w paleniu i trudny do przegrzania.
Fajny też jest Larsen Simply Unique. Od czasu do czasu fajnie zapalić aromata ale na dłuższa metę są dla mnie zbyt jednostajne. Skiff Mixture to bardzo fajny tytoń ale to już inna para kaloszy i inne doznania zapachowo smakowe :-) Jest jeszcze Mac Baren Scottish Mixture – mój ulubiony, tez warto spróbować, może się spodobać.
Ultimum jest ok!
MB Scottish Mixture jak widać powtarza się zaskakująco często w Waszych rekomendacjach…i słusznie,bo to zacny tytoń na „zaczęcie”.
I w dodatku uczy delikatnego obchodzenia się z fajką :-) Za mocno pociągniesz, przegrzejesz i język trzeba schłodzić w szklance z lodem :-) Ale jak złapiesz rytm to jest to :-)
Tylko MB Scottish jest umiarkowanie aromatyczny – to akurat dobrze, tylko czy pytającemu o to chodziło?
Jak odpowiadam w takich sytuacjach jak ta w kwestii „początkujący” to mam taki model teoretyczny: co bym wybrał gdybym zaczynał a miał te doświadczenia co teraz.Wyświetla mi się w aromatach :CB Regular bo jest łatwy i nie smakuje zaraz waniliowym popiołem, W Va od kiedy spróbowałem Formers Private Flakes bo są łatwe i smakują virginią .
A tytoń w ogólności :scottish -dlaczego bo jest łatwy i smakuje ogólnie tytoniem fajkowym (chociaż może nie najlepszym na świecie ale zawsze tytoniem). Nadaje się także do opalania fajki bo się tak strasznie nie grzeje.
Natomiast Larseny – to nie są wcale takie na 100% łatwe tytonie. SU polecałbym jako któryśtam aromat a nie pierwszy.
Tak, kiedy zaczynałem przygodę z fajką to Larsen był w pierwszej trójce zakupionych. I nie chciał mi się palić :-)
CB Regular i Royal to ostatnie silne aromaty, jakie chetnie jeszcze popalam, choc od tego typu tytonii radykalnie odchodze juz od jakiegos czasu. W porownaniu z np. tanimi dunczykami oba Kapitany moga uchodzic za blendy z wyzszej polki. W porownaniu do slodkosci Petersona to zdecydowanie znacznie lepsze i uczciwsze mieszanki.. Przynajmniej czujesz ze cos palisz :)
Ale jego slodkosc dla poczatkujacego moze byc trudna do uchwycenia. Niemniej przy pewnej wprawie to MB Mixture moze byc tytoniem podstawowym.
Ale Koledzy, wiemy, że LA tutaj jest Graalem i tak dalej, wspaniała, smakowita i w ogóle. Tylko autor wątku pytał o słodkości, nie o latakiowe wędzonki, jak wspaniałe by nie były.
Tytonie z latakią, które podałem, są słodkie. Kolega jako „kompletnie początkujący” może jeszcze nie wiedzieć, że aromaty a’la wiśnia nie smakują wiśnią, więc nie wie, że kupując aromat owocowy nie dostanie wcale smaku owoców. No.12 i Skiff (dorzuciłbym jeszcze koledze Ratrrays’s Red Rapparee, może nawet bardziej niż no.12) jak najbardziej dla mnie mieszczą się w owocowych słodkościach (aczkolwiek to owoce suszone), na tyle na ile tytoń możemy określić „owocowym” w ogóle. A słodkości to naturalne, nie walące chemią i nie nagrzewające się aż do poparzenia fajki i języka. Ale kolega zrobi co zechce. I tak narobiliśmy mu mętliku w tym wątku.
Dzięki za taki odzew ;).
Zdecydowałem sie na polecany kilkukrotnie Fire Dance Samuela Gawitha, opis smaku mnie przekonuje, tylko dosyć drogo ( 51,-).
No ale lepiej się nie zniechęcić jakimś dziadostwem na początku ;)
To jest bardzo dobry wybór. Ale to jest Va i do tego od SG. Czyli:1) trzeba płatek dokładnie rozdrobnić pocierając miedzy dłońmi i 2) podsuszyć gruntownie.
Na razie nawet jeśli brzmi to magicznie nie przejmuj się słowami : snopek ,kulka.
Osobiście uważam, że Fire Dance to nie jest dobry wybór na pierwszy tytoń, ale dobrze że się na coś zdecydowałeś. Uważaj żebyś się nim nie zniechęcił na początek, bo jak go dobrze nie podsuszysz, to będziesz mieć duży problem z rozpaleniem go. Rozdrobnij płatek tytoniu i podsusz tak, aby tytoń nie sklejał się ze sobą, lecz naturalnie się rozprężał po ściśnięciu go palcami, ale uważaj żeby go nie przesuszyć, tzn. nie doprowadzić do sytuacji, że stanie się łamliwy. Żeby poczuć pełen smak tytoniu i tak troche czasu musi minąć, kwestia treningu kubków smakowych. A do ceny się przyzwyczaj (niestety). Powodzenia!
Jeśli smak cherry to polecam Amphora – Special Reserve no.2. Bardzo smaczna wisienka, która smakuje dość podobnie do prawdziwej wiśni. Wada taka, że smak dość mocno wchodzi w fajķę i ciężko będzie palić z niej inne tytonie. Na pierwszy aromat bralbym jakiś tytoń z bogatszym bukietem snakowym, aby było troszkę wanilii, owoców, rumu. Np. Captain Black Regular albo 7 Seas Royal. Taki tytoń nie znudzi się szybko, większości początkujących podpasuje smakowo a i pozwoli palić w przyszłości w tej fajce inne aromaty, gdyż żadna z nut nie wgryzie się na dobre w drewno.