Jak podaje popularna pipedia Weber Pipe Co. to nie jest firma przypadkowa. Nie potrafię określić daty powstania podlinkowanej fajeczki, niemniej podoba mi się niezmiernie i póki co, kosztuje nie tak dużo. Lumberman w naturalnym wykończeniu, na temat którego znalazłem następujący materiał z roku 1945 (niestety tego kształtu tam nie ma).
Fajka nie została kupiona…
Weber. Lumberman. Happy bidding.
Bardzo się cieszę, że ta fajka znalazła się w kręgu zainteresowania. Marka Weber jest może nie tak znana w Europie jak inne, już wymieniane marki amerykańskie, ale to, jak sądze, tym lepiej dla Osób polujących na dobre użytkowo „palidełka”. Tożto jedna z najstarszych marek amerykańskich. Mimo, iż nie używałem i nadal nie używam fajek z USA, mam do tej akurat marki bardzo ciepły stosunek osobisty, bowiem wspomniana książeczka Carla Webera „Weber’s Guide to Pipes and Pipe Smoking” jest pierwszą w moim doświadczeniu książką na tematy fajkowe i mam ją od lat ’60.
Niestety nie dysponuję większą wiedzą na temat fajek Weber; o ile pamiętam dawne rozmowy, to były one postrzegane w kategorii takich znakmoitych użytkowo „everyman’s pipes” jak w Wlk Brytanii w czasie WWII i zaraz po wojnie Dr MAX. Oczywiście w nijakiej mierze nie wyklucza to istnienia wyższych” edycji Weberow, i chyba z taką fajką z wyższej weberowej półki mamy tu do czynienia.
No i mamy przyczynek do kwestii nazewnictwa: w opisie czytamy: ….OVAL SHANK LUMBERMAN … co znaczy: (model/kształt Lumberman o trzonie o owalnym przekroju. A przecież takie fajki nazywamy Canadian. Określenie Lumberman pamiętam z lat dawnych, obecnie spotykam określenie Liverpool.
Jacku, bardzo dziękuję za komentarz. Jak zauważyłem, amerykańskie opisy często zawierają zamiast określenia Canadian, czy Liverpool słówko Lumberman. Teraz już mam jasność. Kiedyś widziałem nawet lumberman with saddle stem… czyli Lovat?
UkłonY,
A czy liverpool od canadiana nie róźni się właśnie przekrojem szyjki i ustnika? W jednym ze żródeł na sieci, trakttującym o kształtach, a dziś juź chyba nie istniejącym- nie mam teraz dostępu do swoich linków- podane było takie proste rozróżnienie, wydające się całkiem rozsądnym.
W nawiązaniu do obu powyższych wypowiedzi: o ile fajka o długim, owalnym w przekroju trzonie w mojej pamięci zawsze była nazywana Canadian, o tyle fajki o długim a okrągłym w przekroju trzonie były nazywane Lumberman, a potem Liverpool. Nazwa Lovat aplikuje się do Lumbermana czy Liverpoola wyraźnie krótszego, i jakby „tęższego” w widoku jego sylwetki.
Natomiast wedle mej pamięci i Canadiany i Lumbermany –> Liverpoole występowały najczęściej z tzw. tappered stems czyli ustnikami takimi „normalnymi”, stopniowo zwężającymi się, ale notuję istnienie tych kształtów fajek także z ustnikami typu „Saddle”; znam dobrze pewnego Liverpool’a model 33 Dunhilla z oryginalnym Saddle Stem.
Być może wiele lat temu p. Herman Lane wyciągnął z tego wniosek, i dla wyróżnienia Charatanów – pod jego panowaniem – od „reszty świata” wprowadził ustnik podwójnie stopniowany – „Double Saddled” czyli według jego nomenklatury – Double Comfort.
Natomiast Lovaty zawsze w mym doświadczeniu występowały z ustnikami „Saddle”. Oczywiście mam na myśli takie „klasyczne” edycje, bowiem oczywiste iż istnieją różne warianty, interpretacje takich klasycznych kształtów.
A teraz poproszę o pozwolenie na tzw. OT. Dosłownie dziś dowiedziałem się, iż znane nam kształty: Billiard i Zulu mają swoje znacznie starsze, nie bardzo znane dziś nazwy. Bardzo rzecz upraszczając: w wielkiej mierze fajka wrzoścowa, czy jej popularność, powszechność wytwórstwa, etc. „przywędrowała” do Wlk Brytanii z Francji. No i XIX wieczne GBD nazywało billiarda – „Marseillaise”. A Zulu produkowne w XIX wieku przez GBD nosiło nazwę: „ribolboche”. Załączam link do rozmowy na ten temat:
http://www.smokersforums.co.uk/showthread.php?t=86121
Pytanie:
http://fajkowo.pl/cgibin/shop?info=385&sid=1e6aae49
Liverpool?
Okrągła szyjka, niedługa, ale i niezbyt tęga. Więc nie lovat. Myślałem, że canadian, ale owalnego przekroju nie zaobserwowałem.
To jak w końcu to jest?
Liverpool
Ufff… Chelsea bym nie zniósł ;)
To jeszcze jeden Weber, od kolejnego solidnego sprzedawcy:
http://tinyurl.com/weberegg
Shape – taki jakby Egg. Z, proszę zwrócić uwagę, Custombiltowym smaczkiem, czyli taką koszmarną rustyką, inspirowaną przez turkucia podjadka, albo inną larwę obgryzającą owoc. W tym przypadku delikatny i nie szpecący, ale w oryginałach jest to tak brzydkie, że aż ładne.
Nie wiem, co w Hamerykanach siedzi, ale oni lubieją wydłubywać na fajce różne takie, koszmarne historie.
UkłonY,
Taka cywilizacja za Oceanem. Obca cywilizacja.
Ja mam wrażenie, że jeden wymyślił, a reszta skopiowała – bo każda w zasadzie amerykańska firma, jaką widziałem ma w ofercie fajki w tym wykończeniu (w sensie co najmniej jedną serię). Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to jest oryginalna amerykańska rustyka, bo w europejskich fajkach tego jako żywo nie widziałem. Może dlatego im się podoba, że własne, wymyślone tam.
Swoją drogą – chcę mieć jednego, słownie jednego Custombilta (a nawet Custom-bilta – pisownia z dywizem oznacza starszą fajkę) w swojej zbieraninie. Niestety poluję na określony shape (mieli całkiem fajnego dość smukłego billiarda) i jakoś się nie trafia – a jak już, to albo nie wysyłają do Polski, albo cena nie taka, albo to rustykowanie jakieś brzydkie – bo oni je w każdym egzemplarzu inaczej robili.
Być może w poprzednim wpisie wypowiedzialem się niejednoznacznie. Pragnę podać, iż znałem/znam bardzo wiele fajek o powierzchniach podobnie potraktowanych. Były/są to na ogół fajki mniej znanych wytwórców włoskich i francuskich, i wszystkie zostały wykonane nie wcześniej, niż w latach ’80.
– a czy tylko w „Hamerykanach” ? dla mnie osobiście takowe „ozdoby” są raczej wskazówką pomocną przy datowaniu tak potraktowanej przez wytwórcę fajki. Kojarzy mi się to z czasami, kiedy to już nie jakość użytkowa, a „udziwnienia” za wszelką cenę zaczęły spełniać rolę elementu mającego przyciągać uwagę potencjalnych nabywców.
Spojrzyjmy też, proszę, na zdjęcie ukazujące wnętrze paleniska tego drugiego egzemplarza. I nie chodzi mi nawet na wgłębienie/ubytek w ściance paleniska, a o wypłaszczone – jeśli mnie wzrok nie myli – dno.
Przyznam, że nie zwróciłem uwagi na zdjęcie komina.
Uważa Pan, że dno było podnoszone za pomocą pipe muda?
– niestety tego nie wiemy, natomiast miałem kiedyś w rękach fajkę sygnowaną sygnaturą jednej z „poważniejszych” trafik brytyjskich a więc najpewniej wykonaną przez kogoś z dobrych wykonawców. Ku memu zdziwieniu dno tej fajki było po prostu „wyrobione”/wyfrezowane na płasko, i naprawdę trudno by mi to było zaliczyć na plus tej fajki.
Paweł miał zapewne na myśli „zdobienie” swojej fajki w tym artykule:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/podstawy/amerykanska-alternatywa/
„Riezanie” na moim WDC, to „majstersztyk”. A tutaj inne WDC w stylu z ozdobami:
To jest lovat?. Szkoda, że nie widać, co w kominie i co na końcu ustnika.
Uwaga to jest fajka filtrowa. Ma specyficzny, rozdzielony czop do wkładania filtrów.
Hehehe, pisałem, że to „obcy”? Ja wciąż jestem małym chłopcem i rozumiem potrzebę zabawy scyzorykiem… Ale przynajmniej namawiam do ciachciania kołeczków. Ciachcianie fajek z wrzośca – toż to musiało przylecieć w jakimś UFO… Toto, co tak pociachciało fajkę. Cóż, to podpowiedź tego cholernego krasnoludka Lubicza…
W wojsku się czasami nudzi… albo na studiach… weźmy takiego Jasia Fasolę…
Masz rację Jacku, nie tylko w fajkach amerykańskich są takie ozodoby. Widziałem je również np w fajkach GBD produkowanych zdaje się we Francji.
Ubytek w kominie jest bezdyskusyjny. Moim zdaniem wypłaszczenie może być złudzeniem (nie musi), szczególnie jeśli fajka nie była wypalana do dna.
UkłonY,
– ten ubytek w ściance paleniska może – acz nie musi – być ubytkiem w nie do końca usuniętej warstwie nagaru. Bardziej martwiłbym się owym przepłaszczeniem dna paleniska, jak to wspomniałem w swoim poprzednim wpisie.
Gdybym miał wybierać z obu podanych w tym wątku Weberów, to kierowałbym swoje zainteresowanie w kierunku tej fajki nr. 1, i nie przeszkadzały by mi nawet widoczne choć zapolerowanie wyraźne ślady po zębach, widoczne na ustniku.
Tu muszę dodać, iż mając doświadczenie z fajkami od sprzedawcy nr 2, że kupując u niego jeszcze się nie naciąłem – zazwyczaj są one w dobrym stanie, z lekko tylko usuniętym nadmiarem nagaru, nie przeszlifowane, nie higienizowane, ale w przyzwoitym stanie.
Zatem przypuszczenie, iż może to być odprysk nagaru wydaje się uzasadnione.
Na dodatek, w przeciwieństwie do pierwszego nie zaciera on sygnatur (co mnie osobiście przeszkadza) – ale od niego nic jeszcze nie kupowałem, więc nie wiem, na jakim poziomie jest jego warsztat renowatorski.