Przy okazji recenzji Balkan Sasieni wspominałem o tytoniach, które w jakiś sposób próbują wypełnić pustkę po nieodżałowanym Balkan Sobranie. Niestety, zdecydowana większość przynosi tylko ujmę określeniu „balkan”, a do tej grupy wielu fajczarzy zalicza gawithowski produkt sygnowany właśnie tym mianem. Ale czy to już na starcie go dyskwalifikuje?
Może od początku – to był mój pierwszy tytoń w postaci płatków. Pamiętam, że byłem wtedy na jakimś szkolnym wypadzie do Wrocławia, w deszczową jesień roku poprzedniego. Gdy przyszedł już tzw. czas wolny, wbrew zakazom belfrów wsiadłem w tramwaj i pojechałem na drugi koniec miasta. Kierunek – oczywiście trafika. Po drodze zwerbowałem studiującą w tym mieście przyjaciółkę, która entuzjastycznie podziela mojego fajkowego zajoba. Towarzystwo miałem zatem wyborne.
Cel był dość jasny – po wcześniejszej lekturze forum FMS zdecydowałem, że nowym zielem będzie Firedance Flake lub Balkan Flake. Oczywiście w trafice były oba, co tylko przedłużyło mój czas wgapiania się w witrynę. W tym momencie pomocna okazała się moja towarzyszka, która wręcz wielbi zapach latakii. Dowiedziawszy się o charakterystyce obu tytoni, szybko wskazała biało-szarą puszkę jako swój typ.
I muszę przyznać, że czasem warto posłuchać kobiety…
Wróciwszy do miejsca, które wcześniej pośpiesznie opuściłem tramwajem, od razu przysiedliśmy na ławeczce, po czym otworzyłem puchę. Widok – ciemne, wilgotne, mocno posklejane i niesamowicie brudzące paluchy płatki nie najlepszej jakości z ładnymi, brokatowymi scukrzeniami virginii. Mocny zapach wędzonki, znacznie „grubszy” niż w przypadku tytoni o innym cięciu. Przyczyna leży również w jej ilości – jak podaje producent, niemal jedna trzecia zawartości Balkan Flake to latakia.
Co zatem z pytaniem, które postawiłem na wstępie? Odpowiedź brzmi – NIE! I to po stokroć! Mamy tu do czynienia z doskonale zbalansowanym duetem latakii i virginii. Balkan Flake przywodzi mi na myśl utwór Son House „Grinnin’ in your face” – surowość rytmu i przepełniony emocjami śpiew. Nieważne, że czasem virginia nierówno zaklaszcze, że latakia zaśpiewa nie do rytmu – ważna jest treść tej prostej jak drut kompozycji. Prostej, ale i mocnej, słodkiej, podkreślonej przez silny, wędzonkowaty aromat.
Ta prostota może jednak niektórym wadzić, czemu nie należy się dziwić – wyraźnie odczuwany jest tu brak melodyjnego, orientalnego akompaniamentu, który jest głównym atutem tytoni mianowanych jako balkan. Pojawia się niedosyt, głucha pustka w tle, a może nawet przepaść, brak sprecyzowanego łącznika między ścieżkami virginii i latakii. To jednak wcale nie musi przeszkadzać – wystarczy poczuć bluesa…
Należę do Osób doskonale pamiętających oryginalne Balkan Sobranie. W odczuciach takich ludzi opisywany powyżej tytoń jest silnie zbliżony swym charakterem do dawnego BS.
To zdanie jest wręcz bezcenne. Dziękuję pięknie!
To ja dziękuję za miłe słowa, niemniej takie zdanie nie jest odosobnione, w kilku miejscach w internecie Balkan Flake Samuela Gawitha są wręcz sugerowane jako swoisty substytut Balkan Sobranie. Podobnie jak np. któreś Rolls Petera Stokkebye są proponowane jako substytut dawnych Navy Rolls Dunhilla.
Ale z tymi substytutami różnie bywa; o ile w przypadku relacji: Balkan Sobranie – Balkan Flake te ostatnie „koją tęsknotę” za czasami BS, o tyle znane mi różne blendy Petera Stokkebye charakteryzują się takim odczuwalnym bardziej czy mniej „duńskim” charakterem w porównaniu do oryginalnych dawnych blendów z Wysp. To nie znaczy, że tytonie z Danii są złe; pragnę powiedzieć, że tradycja blenderska duńska niekiedy daje znać o sobie swym specyficznym smakiem w tytoniach tworzonych w duńskich firmach. Podobnie niektóre współczesne tytonie Dunhilla a raczej: na licencji Dunhilla produkowane przez firmę Altadis mnie osobiście przypominają podczas ich palnia o amerykańskiej tradycji/kulturze „robienia” tytoni.
Czy można szerzej o tych Dunhillach Altadisa? A może…fajkanetowe konto i artykuł o wędrówce Dunhilli? Niektórzy nie radzą sobie z angielskim, a i ja czasem bywam zbyt leniwy na tłumaczenie.
Ha, przypomniałem sobie – ponoć za najwierniejszego naśladowcę BS uważa się Torino od Schurcha.
Ale masz jakieś wsparcie?
Garść cytatów – i uwierz, naprawdę nie szukałem specjalnie.
Tobbacorewiev:
„It certainly does not look or smell like 759 in the pouch and frankly I don’t taste that much similarity either.”
„It didn’t taste like what I expected from a Sobranie substitute.”
„This is nothing like Balkan Sobranie to me.”
„I am not too sure about the 759 comparison.”
„759 had no Périque and neither, for what I can taste, has Torina.”
„it sure wasn’t Balkan Sobranie by a long shot!”
„presenting it as a 759 clone can just create expectations that are doomed to be disappointed”
„Like Balkan Sobranie? SURE NOT! Who tell that this one is like Balkan Sobranie is a criminal!”
DAFT:
„Ich kann nicht beurteilen wie er im Vergleich zum 759 schmeckt, aber mit der Original Smoking Mixture konnte ich ihn zumindest vergleichen.”
„Bei Dan Pipe gibts zumindest noch die Balkan Sobranie „Original Smoking Mixture” , aber der Torina ist ja wohl eher dem No.759 verwandt.”
I jeszcze Rotm: „niestety, Sobranie nijak nie przypomina
zawód mój był srogi”.
Czyli tak jakby całkiem, ale to zupełnie nie przypomina :)
Chyba, że znalazłeś jakieś źródło informacji, o którym nie wiem – ale wygląda na to, że jest to tylko i li pobożne życzenie blendera i chwyt reklamowy.
Pisałem w sensie, że Torina sam siebie uważa za naśladowcę BS – bo tak ponoć podaje producent na opakowaniu. Opinie samych palaczy też gdzieś widziałem – że ponoć godny. Coś ostatnio zdania nie potrafię zrozumiale sklecić…
A, dla równowagi wypada dodać, że po większości „klonów” Sobranie recenzenci tak jeżdżą. Chyba tylko Balkan Sasieni cieszy się jakąś tam renomą jako zamiennik – o ile dobrze pamiętam np. G.L. Pease uznał go za tytoń lepszy od oryginału.
Jeszcze Balkan Supreme od Stokkebye.
Wojtku, zamysł ten sam, tylko…chyba po prostu źle sformułowałem zdanie. Zaraz poprawię coby jaśniej było, dzięki za uwagę.
ja bardzo lubię ten tytoń. pamiętam, że wyposażyłem się w puszkę tegoż w ubiegłoroczną Wigilię.
wyleciałem z domu po jakieś tam drobiazgi i przechodząc obok dobrze Jalensowi znanej trafiki wszedłem do środka.
wziąłem połówkę Jacka Danielsa i właśnei Balkan Flake. jeszcze tego samego dnia go zapaliłem.
dla mnie jest pełny, wyrazisty w smaku. wręcz jedwabisty.
Ja generalnie wolę więcej turków :) Na razie nie tęsknię do BF. Moim zdaniem jest za ubogi, a może po prostu wolę słodziej, skoro słodzić mi żarcia i picia nie wolno.
Zaskoczyłeś mnie z tym „słodziej”, bo ja akurat Balkan Flake odbieram jako tytoń bardzo słodki.
I przyznam, że mam z nim problemy, wyjątkowo mi drań gaśnie – kiedyś gasł dlatego, że miałem do niego przeznaczoną złą fajkę z przewężonym ustnikiem, a teraz to nie wiem – za mało podsuszam chyba.
Więcej turków, hm… GH Balkan Mixture (żeby już był ten Balkan w nazwie)? Przywiozę, jak tylko znowu będę mógł wsiąść na bazowy środek komunikacji miejskiej w godzinach wieczornych ;)
To ja tradycyjnie znów zgadzam się z Krzyśkiem. Bo dla mnie również w SG BF cukrzy się ta Virginia spod spodu niemiłosiernie. A na wierzchu latakia – dymna, choinkowo-miętowa. Leśny ten tytoń jest. Bardzo leśny.
Tyle, że ja ledwie jedną puszkę spaliłem, więc mądrzyć się za bardzo nie wypada.
A i znów widać, że ten mój Sztokinger (w sztok pijany) – inny.
I ja tam nie mam o to do nikogo pretensji.
Jak dwóch Ci mówi, że jesteś pijany, to idź spać, powiadają mądrzy Żydzi. Ja jednak słowo o słodyczy – odmiennie postrzegam herbatę czy ciastko słodzone cukrem rafinowanym z buraków, inaczej trzcinowym żółtym, inaczej brązowym. BF – wg mojej skromnej opinii – jest zasypany cukrem kryształem. Tak go pamiętam – wypaliłem 2 puszki dość dawno.
Leśny! Tak! Jak miód spadziowy! :)
a do tej grupy wielu fajczarzy zalicza gawithowski produkt sygnowany właśnie tym mianemCzepialstwo, bo wszyscy wiemy o co chodzi, ale jak byśmy nie wiedzieli to już nie jest tak kolorowo- wiem że na naszym rynku trudno o tytonie Gawith, Hoggarth & Co. ale mimo wszystko.
A kiedy zaprzestano produkcji Balkan Sobranie, i w jakich okolicznosciach ( ja młody palacz jestem).
A a propos balkan Mixture G&H – to wczoraj zakupiłem w Czechach w 25 gramowej kopercie.
Szczerze wole SM Dunhilla, ale jest całkiem miły.
Daj Balkan Mixture z pół roku w słoju. Zyskuje.
Faktem jest, że generalnie Dunhillowe latakiowce są inne od Gawithowskich (moim zdaniem bardziej „duszne”, nieco przytłaczjace, bardziej dymno-wędzone – nie wiem, jak to dobrze ująć). Ja jakoś do DSMM nie mogę się do końca przekonać, po pierwszym (ogromnym!) zachwycie, mimo, że jest to jedyny Dunhill, jakiego mam ze starej produkcji. Może zachwyt był spowodowany tym, że był to pierwszy Dunhill, jakiego spróbowałem w ogóle :)
Zresztą Balkan Mixture nie ma chyba prostego odpowiednika wśród Dunhilli, przynajmniej tych, których próbowałem (DSMM, DEMP, DLM, MM695, Nightcap). O ile jestem się w stanie doszukać podobieństwa w wyrazie np. Skiff Mixture i DEMP, o tyle pozostałe rozjeżdżają mi się w zupełnie różnych kierunkach.
Zwłaszcza recenzowany Balkan Flake i Commonwealth Mixture wydają mi się odmienne w smaku – są IMHO dość jednowymiarowe, rzekłbym dość „równe” w smaku. Może to kwestia braku rzeczonych orientów, które jednak bardzo wzbogacają tytoń jeśli chodzi o posmaczki (dla porównania wypada przytoczyć chociażby Presbyterian Mixture czy Balkan Sasieni, w których orientów jest AFAIR sporo, a i posmaczków niemało).
Produkcji zaprzestano po wojnie w byłej Jugosławii , dokładnie nie wiem , w którym roku . Działania wojenne zniszczyły całą uprawę tytoniu „JANECZEK” , który jest podstawą BS.
TYLE WIEM OD MĄDRZEJSZYCH…
Yenidje, Yenidje, Yendije, Yenidtshek, Jenidczek – z takimi transkrypcjami się spotkałem. Oczywiście w kontekście krytycznego składnika Balkan Sobranie. To tak gwoli uzupełnienia i żeby było łatwiej szukać.
Przepraszam za tego Janeczka – rzeczywiście Yenidczek – dzięki za sprostowanie.
Krzysiu, nie przepraszaj – Janeczek, to bardzo ładne spolszczenie.
UkłonY,
Ach – to szkoda – p…… wojny
Działania wojenne w Jugosławii zniszczyły uprawy koło greckiej Genisei w powiecie Xanthi w Tracji? Czego to ludzie nie wymyślą.Na dodatek całkowicie? To z czego McClelland produkuje Yenidje Supreme z serii Grand Orientals po 11 baksów za puszkę?
A w Chińskim BaoSzan i w Indonezji pracuje się nad azjatyckimi wersjami tych orientali i to z powodzeniem.
Z Jenidczekiem są papierosy Balkan Sobranie, bo do nich nikt nie wymyślił tak skomplikowanej receptury – kilka turków i dwie latakie, ta z Cypru i ta z Syrii. BS był czymś w rodzaju Cube – skomponowany był z tak wielu składników, że głowa mała. Ale Mac Baren może swój kultowy produkt wyrównywać dipami, a naturalnej mieszanki nie da się tak wyrównać.
Wojtek pisze o korporacyjnych zmianach. Ja przypomnę o pożarach z syryjskich magazynach. I o coraz bardziej bezwzględnych „rządach” Wielkich Papierośników, którzy w sposób finansowo-skupowy zmieniają struktury upraw – przede wszystkim w krajach arabskich, ale także w Grecji, Macedonii, Bułgarii, Turcji. Czyli piszę też o korporacyjnych zmianach. Uprawy orientali coraz bardziej się ujednolicają. Bo jest to modny dodatek do papierosów.
Jest prawdopodobne, że się smak tej mieszanki zmieniał – bo turków było coraz mniej.Coraz mniej odrębnych smaków, które robiły Balkan Sobranie. Z nich wszystkich chyba tytoń, o którym piszemy, czuje się najlepiej.
Tak naprawdę szansą dla dawnych smaków są Chińczycy i ich Tytoniowy Uniwersytet. Paradoks – w tej chwili zapewne tylko oni byliby w stanie wyprodukować mieszankę tak złożoną jak BS. Bo szykując się do wielkiego podrabiania, zadbali o te „gatunki” tytoniu, które w krajach ich pochodzenia zanikają lub nawet zanikły całkowicie przez tę p… globalizację.
Dodajmy, że Chińczycy mają również nieograniczone moce przerobowe.
Jacku, uprzejma prośba – Baoshan, nie Baoszan. Stosujmy pinyin, wszak jest to obowiązująca transkrypcja Putonghua.
Przepraszam, czniam obowiązujące w świecie anglojęzycznym transkrypcje. Potem z Jasztyłowa wychodzi Mao Zedong.
No takiej wypowiedzi się , … niestety … spodziewałem. P… globalizacja i rządy korporacji.
No , a z Czerepanowa Teng Siaoping…:)
Taki się nam Polo – pidgin robi…
Dzięki za informację. Słyszalem ,że jeszcze krąży po świecie dużo podróbek BS – szczególnie włoskich i tureckich.
Jest jeszcze jeden problem, nad którym warto było by się zastanowić w kontekście tego tytoniu.
Chodzi o zmiany jakie na przestrzeni lat są wprowadzane w tytoniach, jak się one zmieniają jakościowo, lub czy te które zniknęły da się zastąpić. Problem jest taki, że dla sporej grupy, kto wie czy nie grupy wśród fajczarzy największej, to w ogóle nie ma znaczenia. Osoby te nigdy nie próbowały BS, czy bodaj Night Cup, czy oryginalnych Dunhilli. W gruncie rzeczy dla takich osób, nie ma większego znaczenia czy ten tytoń jest porównywalny z tym czy tamtym, jest jaki jest i albo jest dobry- znów bardzo względna sprawa- lub dobry nie jest.
Mnie np nie interesuje zupełnie czy Torina jest naśladowcą BS, czy nie jest, jest wyśmienitym tytoniem i takim pozostanie, dopóki nie spróbuje czegoś lepszego- choć i tu nie jest powiedziane że lepsze wyprze wrażenie po Torinie.
Mnie to poniekąd interesuje – bo wiem, że sa poszukiwacze takich zamienników. Jednak jako żółtodziób koncentruję się na samym tytoniu, a nie jak on wypada (czy wypadłby) w porównaniu do X. Wtedy recenzja nie miałaby sensu.
Masz oczywiście rację. Mnie smakują Dunhille od Orlika, chociaż nie mam porównania z produkcją Murray’s. I niewiele mnie obchodzi, że ci, którzy to porównanie mają zjechali produkcję Orlika (a imię ich jest legion ;))
Żeby było śmieszniej, jestem przekonany – a i ślady tego można dostrzec na Tobaccoreviews u co starszych wiekiem i pamięcią recenzentów – że przy przenoszeniu produkcji Dunhilli od Dunhilla do Murray & Sons też byli tacy, którzy uważali, że straciły one swój pierwotny smak. Czyli historia lubi się powtarzać.
W wypadku Sobranie dochodzi tu dodatkowo element pewnej legendy, bo tytoń nie jest już produkowany. Czyli tworzy się mit ;)
I na tym micie pogrywają blenderzy w sposób mniej lub bardziej subtelny, narażając się na krytykę. Tu jak widać blender przeszarżował, bo wszyscy zgodnie przyznają, że Torina dobrym tytoniem jest, tylko porównanie jest nieadekwatne.
A w ostatecznym rozrachunku i tak liczy się to, czy coś jest dobra i czy nam smakuje, czy nie.
…ale mimo tej świadomości jestem przekonany, że gdyby Gawith nagle przestał produkować Best Brown Flake, to po 10 latach krzyczałbyś przy kolejnym zamienniku „to nawet koło Gawitha nie leżało!” :)
Nie kracz! ;)
Czemu? :P
Czarne scenariusze są fajne ;)
Fajczarski światek ma ich już wystarczająco dużo :) Niemniej przekonanie Twoje podzielam
Kto wie… to że teraz nie szukam, nie znaczy że kiedyś znów nie zacznę tytoniu ciekawszego czy lepszego… czasem potrzebny jest do tego impuls.
Test komentarza z telefonu komórkowego…