Witam wszystkich,
Przygodę z fajką dopiero rozpocząłem. I nie ukrywam – czuję, że to coś, czego naprawdę brakowało mi do tej pory. Pewnie dla każdego jest to coś innego. Dla mnie jest to przejście w nieco inny świat, lekkie zejście na bok, gdy inni wciąż biegną i czasem pochylenie się nad sprawami bardziej ważnymi. Ale mniejsza o powody ;)
Jestem osobą wcześniej niepalącą, nie wiem czy w życiu wypaliłem więcej niż dwie paczki papierosów. I tutaj też pojawia się mój problem z akceptacją mocnych tytoni. Dlatego chcę się skupić na naprawdę delikatnych odmianach. Zacząłem dosyć nieostrożnie i wybrałem – jak się okazało całkiem konkretne pozycje. Balkan Flake oraz Hal O’ the Wynd. I moja przyjemność palenia gubi się w ich mocy.
Natomiast paliłem także Vanillię od Aldusa i ten poziom mocy już mi odpowiada i nie mam z nim problemów ;) Ale jako młody adept ciągnie mnie ciekawość i z chęcią zaczerpnąłbym propozycji od bardziej doświadczonych Kolegów, na temat łagodnych tytoni, z małą zawartością nikotyny i z chęcią tych aromatyzowanych.
Z góry dziękuję za propozycje,
Dominik
Polecam Ci(chyba już nieco upierdliwie, aczkolwiek nie nachalnie, bo o ile pamięć mnie nie myli, dopiero po raz trzeci) Danish Mixture Black Vanilla firmy Planta – http://www.fajkowo.pl/pl/p/Tyton-fajkowy-Danish-Mixture-Black-Vanilla-125g/530. Moc ma poniżej średniej, w smaku jest znacznie lepszy od wszystkich znanych mi z autopsji „pachnących” aromatów, a gdy go zapalisz, wszystkie kobiety w okolicy prosić będą, abyś przysunął się nieco bliżej…
Dzięki Kien2 ;)
Właśnie trafiłem na stary temat, który porusza podobne zagadnienie.
I wymieniony został także wspomniany Danish.
Ale także moją uwagę przykuł – Nutty Cut Petersona. I pewnie będę ściągnąć je do siebie na przyszły tydzień. A może ktoś ma i chciałby odsprzedać swoją część? Dla mnie obecnie 50g, to ilość prawie hurtowa ;)
Oba powyższe tytonie to w moim przekonaniu bardzo dobry wybór. Nutty Cut od Petersona wypaliłem z ogromną przyjemnością i bez absolutnie żadnych kłopotów wynikających z grzechów typowych dla początkującego, niedoświadczonego fajczarza. Polecam go z czystym sumieniem.
Black Vanilla od Planty to również tytoń wart polecania, bo niekłopotliwy, a jednocześnie aromatyczny i w smaku przyjemny. Ale jeśli masz taką możliwość – postaraj się zdobyć wersję Flake – a więc w kwadratowej, niewielkiej puszeczce. Nie wiem, czy w Polsce jest dostępny – ja kupiłem za granicą i jednak daje się odczuć istotną różnicę jakościową na korzyść wspomnianego flake’a.
„…Dla mnie obecnie 50g, to ilość prawie hurtowa ;)”
Jejku, jak ja bym tak chciał!!! Spróbuj Mysore -tylko dobrze jest ją trochę przesłoikować.
Witaj.
Ja jak pamiętam ze swoich początków, kiedy jeszcze sięgałem po tytonie aromatyzowane i generalnie bylem na etapie szukania swojej drogi i swoich obszarów smaku – trafiłem kiedyś na Malthouse od Dan Tobacco. Pamiętam go miło, jako nienachalny, na bazie niezłej virginii – miodowo, z lekką nutką perfumy na myszach (whiskey). Śliczny room note. I niemal zupełnie beznikotynowy (w moim odczuciu oczywiście).
Jedna uwaga – mimo nienachalnego aromatyzowania – bardzo rozgaszcza się w fajce. Zatem licz się z tym, że dobrze by było mieć fajkę(i) dedykowaną.
Zresztą – tyczy się to wszystkich chyba aromatów.
Pozdrawiam
Kombinacje, sracje, dupacje, że zacytuję klasyka. Daj na priva adres, to ci wyślę parę próbek jakiś co delikatniejszych naturali, spróbujesz sobie i będziesz wiedział, czy to w ogóle ma sens to całe palenie fajki.
Nawet to Solani, które ci Włodek na gadaczce polecał mogę wygrzebać, tylko nie próbuj go póki co palić w snopku (z tą częścią rady się nie zgadzam, bo znam całkiem zaawansowanych, co sobie ze snopkiem nie radzą).
Namawiam też serdecznie do pojawienia się na jakimś spotkaniu w okolicy, jeśli masz taką możliwość – spotkanie z żywymi fajczarzami zazwyczaj pomaga.
Krzysiu – może masz rację – chyba ja za długo palę i wydaje mi się że „sporta” nie można było ‚przeciągnąć” ale takie orły też się kiedyś zdarzały :)
Dzięki Panowie za wszystkie propozycje i rady. Przeanalizuję wszystko i dam znać na co padło.
KrzysT – przejście od razu do sedna. Rozumiem, że można trafić na zlot w Warszawie? Wiadomość też już wysłałem ;)
Witam nowego Kolegę ,
Pytanie , które pozwala mi siegnąć do poczatków mego fajki palenia gdzie zmagałem się z podobnym problemem. Ja nic nie palący nagle palę . I wszystko za mocne.
Przyczyny u mnie :
1)za dużo nikotyny (bo jednak wszystko mocne),
2)w za krótkim ale jednak zbyt długim czasie (bo palę za szybko i zbyt wiele nikotyny dostaje się do organiznu a dla nie przyzwyczajonego organizmu ten stan trwa zbyt długo np. godzinę).
Moja rada:
1) słaby tytoń ale nie klasyczny lepki aromat- moja propozycja MacBaren Scottisch Mixture ( wiem, to nie jest najlepszy tytoń swiata, ale umiarkowany cenowo , chłodno sie palący i nie przesadny aromatycznie. ).
2) zamiast opalać fajkę – „opalić siebie” tzn. stopniowo się wdrożyć. Nabijać 1/3 tak na 25-30 minut wolnego palenia 5-10 razy , potem nabijać połowę – tak na 45 minut palenia .
Ja osobiście do tej pory staram się nabijać tyle na ile mam akurat czasu,cierpliwości i wytrzymałości organizmu.
Petersona (aromatów) nie polecam -absurdalnie drogi tytoń jakości wątpliwej.
„….MacBaren Scottisch Mixture ..”
Popieram, po 100-kroć popieram!Spokojny, zacny produkt co codziennego popykiwania.
Cholera, a ja akurat Nutty Cut Petersona spaliłem bardzo szybko i „z przyjemnością”, bo po pierwsze smak miał fajny, po drugie nie sprawiał problemów przy paleniu. A w sumie był to chyba mój drugi tytoń w życiu.
Fakt, że Sunset Breeze i Hyde Park już tak mi nie leżały, ale też raczej była to kwestia tego, że nie podpasował mi smak, a nie kwestia jakości.
Ciekawe czy to tylko kwestia osobistych odczuć, czy po prostu ja jeszcze nie znalazłem tytoniu naprawdę dobrej jakości :D
Myślę, że na początek, kiedy właśnie szuka się tytoni fajnie pachnących, a jednocześnie żeby nie były złe jakościowo – Nutty Cut jest naprawdę odpowiedni (wybacz, Golfie – nie umiem zgodzić się z Twoją oceną o wątpliwej jakości tego tytoniu :-) ). Sądzę więc, że Yookasowi przypadnie do gustu.
No co ja poradzę ,że mam takie odczucie. Jest grono , całkiem spore, osób , które aromaty Petersona bardzo lubią . Ja uważam ,że stosunek jakości do ceny jest dla konsumenta krzywdzący. Dla mnie te blendy są porównywalne jakościowo do aromatów MacBarena Tzn. kiepskie nie są ale za drogie co najmniej o 20 zł !
Osobiście wolę tzw. „niemoderną” linię Petersona tzn. Irish oak , 3p, UF. 3P od biedy mógłby zostać uznany za tytoń z Kendal. I znowu są przypuszczenia ,że Hyde Park robi GH. Tegoż samego GH zielone puszki występują w cenie 53 złote a ów Hyde Park jednak 59 zł. Smakować może ale kac jest ;)
Również uważam, że cena za Petersony jest zawyżona w stosunku do jakości. Jeśli już ktoś chce aromat, to lepiej sobie kupić jakieś „wstążki” GH, tańsze, łatwopalne, a jakościowo z najwyższej półki.
„Ciekawe czy to tylko kwestia osobistych odczuć, czy po prostu ja jeszcze nie znalazłem tytoniu naprawdę dobrej jakości.”
Bo to jest trochę tak jak z odpowiedzią na dylemat:”co lepsze-schabowy czy lody waniliowe?” Wszystko zależy od chwili,nastroju i ochoty.
A obiektywnie „dobry” tytoń chyba nie istnieje!Dla mnie ideałem jest NightCap…a już Royal Yacht był wielkim rozczarowaniem! A to ta sama „stajnia”…
A Best Brown`a mógłbym „na okrągło”.
Dokładnie tak!!! Ba, dodam więcej, sama wiedza nt smaków tytoniowych wymyka się kryteriom intersubiektywnej komunikowalności i intersubiektywnej sprawdzalności. Może i udałoby się ocenić z zachowaniem tych kryteriów cechy fizyczne, skład chemiczny etc, smaku – nigdy.
Co nie znaczy, iż nawet tak niedoskonałej wiedzy nie warto gromadzić i konfrontować z własnymi odczuciami :-) Choćby na własny zresztą i kolegów użytek…
Słabe nikotynowo, a smaczne i ładnie pachnące:
Mac Baren Cube (obojętnie, który kolor – wszystkie pyszne)
Kentucky Bird.
Kiedyś poleciłbym również Jacarandę, ale ten tytoń bardzo szybko się nudzi, a co ważniejsze gorąco się pali, szczypie w języki tworzy dużo kondensatu.
Na początek przygody z fajką godna polecenia virginia, to orlikowa Golden Slized. Reszty według klasyka – „trzeba się nauczyć”.
Powodzenia i smacznego dymka.
A ja dorzucę od siebie jeszcze (uwaga!) Palace Gate od Samuela Gawitha. Dla mnie „aromatowe” objawienie sezonu. Delikatne Va, trochę Bu i BlCav (jak to w aromatach) ale, ale! Pali się super i, co ważne dla mnie w aromacie, smakuje do końca tym czym pachnie (czyli kokosem). Nie jest to tytoń na co dzień, ale IMO warto.
Drugim (kolejna kontrowersyjna propozycja): Stanislaw Sweet Secret.
(opinia tu: http://www.fajkowo.pl/pl/p/Tyton-fajkowy-Stanislaw-Sweet-Secret-50g/4263)
Spróbuję na pewno, bo (jak już wspominałem) na okres zimowy muszę więcej aromatów wchłaniać (albo na balkon marsz!). Dzięki za sugestię!
He he – zaczęło się od „aromatu dla początkującego”, a skończy na „poradniku dla wyjadaczy” ;-)
Wszyscy pragną Stasia od Piotra z Podlasia :D
Marku – przypomnij mi adres na PM. Podeślę na smaka.
Dzięki!!! Poszedł na priv
Popróbowałem Palace Gate i… kurczę fajny jest! Bardzo kokosowy, ale to wcale nie przytłacza. Jak napisał Zyrg – smakuje tym, czym pachnie, przy czym – co dla mnie zaskakujące – zapach z torebki jest mniej intensywny, niż aromat podczas palenia. Dopiero palenie wyzwala z niego to, czego szuka się w aromatycznych tytoniach. Moim zdaniem zdecydowanie warto.