Triple Play produkcji G.L.P
Tytoń w formie plug. Brunatny, z wyraźniejszymi, jaśniejszymi wtrętami. Zapach dymno-ziemnisto-octowy . Dla mnie nieco odpychający. Całe szczęście, że niezbyt mocny. Tytoń nieco wilgotny, ale da radę palić bez suszenia.
Przygoda z tym blendem wykazuje podobieństwa… hmmm… chyba najbardziej do wsiadania do pociągu podczas, gdy tenże jest już w ruchu.
Wobec czego:
1. Stres inicjujący.
Widzimy pociąg, który już ruszył i się rozpędza. Ostatnie drzwi otwarte. Trzeba się prędko zdecydować. Biegniemy, czy odpuszczamy? Cieleśnie – wielkie mięśni spięcie.
Podobnie jest z pierwszym inicjalnym pufnięciem – O Matko! Co to?! – jest gryząco i bardzo mocno tytoniowo. Gardło tężeje i nie wiadomo co zrobić. Palić? Zostawić?
2. Dobieg.
Puszczamy się w szalony galop, powodując lokalnie rozchwianie tektoniki, grzechot podsypki na torach i popłoch wśród ludności. Sejsmografy szaleją, dzwony na trwogę biją.
Pięć, sześć pyknięć na początku, to szok dla organizmu. Gryzie. Za gardło chwyta. Wiadomo, że jest tytoń. Ale nie wiadomo jaki. Papierosowy? Fajkowy? Jest wyraźne pragnienie: ogłosić stan wojenny i przestać walczyć.
3.Wskok.
Nieoczekiwanie nasze pendolino dogania to kolejowe i wskakuje. Dyszy i sapie. Słychać wyraźnie łomot .”To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć”
W sensie fajkowym następuje moment wyciszenia skołatanego fajczarza. Chwila przerwy w katowaniu gardła. Dym się ledwo snuje.
No dobra, pogmeram trochę kołkiem. No dobra! Jeszcze jedno pyknięcie.
4.Dalsza podróż.
No to minęła minutka, u innego godzinka i wszystko wraca do normy. Teraz, pomimo czynów zuchwałych, jest się w końcu pasażerem pełną gębą. Spocznij. Można korzystać. No to szuka się przedziału zacisznego, ewentualnie, w ładne towarzystwo wyposażanego. Siada się . Nóżka na nóżkę. No i jazda.
Przekładając na Triple Play- po tych sześciu pyknięciach i pogrzebaniu kołkiem, następuje cudowna przemiana. Nie wiem dlaczego ale smak się robi gładki (to mało powiedziane). Niemalże aksamitny, lekko tylko słodkawy, z wyraźną pieprznością oraz dymnością. Pq oraz Ke czuć wyraźnie. I tak już do końca, bo tytoń nie częstuje niespodziankami. Jest intensywny. Pod koniec, smak staje się jeszcze mocniejszy.
Tytoń, w mojej ocenie, bardzo mocny i intensywny, ale pomimo brutalnego początku każdego palenia, bardzo gładki. Osobiście, jako fajczarz nieodporny, wiem, że to produkt nie dla mnie… Jakość jestem w stanie ocenić na bardzo wysoką. Polecić można ten blend ludziom od nikotyny silnie uzależnionym lub na nią odpornym.
Przypomniała mi się pewna sytuacja, gdy pędząc na pociąg (PR, znaczy się osobowy), ten juz odjeżdżał. Szybki skok na ostatnie wejście do pociągu i nagłe uderzenie rzeczywistości – te drzwi się nie otwierają od zewnątrz. Trzeba było przejechać jakieś 8 minut do pobliskiej wioski żeby, odprowadzanym przez zatrważający wzrok pracowniczki PKP, wejść do wagonu i spokojnie usiąść.
Znaczy się, znakomita jednopróbkowa recka.