Są trzy mieszanki aromatyczne, za którymi przepadam. To dwie Limited Editions – Xmas 2009 Petersona oraz właśnie recenzowany No 8 Mac Barena ponadto Cube tej samej firmy. O ile jednak ten ostatni jest dla mnie do bardzo odświętnego palenia, o tyle obydwie limitki mógłbym palić na okrągło.
„Ósemka” to przede wszystkim urocze czarne pudełko, przepięknie szerokie cięcie pozwalające pod lupą zauważyć kilka wirginiowych barw, cieńsze wstążki burleya i z rzadka posklejane cavendishe. Wysoki sort tytoniu daje się zauważyć na pierwszy rzut oka, co się zresztą potwierdza po rozpaleniu fajki.
Zapach z torebki – lekkie, półsłodkie wino z korzennymi przyprawami daleko w tle, tak jak w niektórych hiszpańskich napitkach do nadużywania na pustych przestrzeniach. Ten zapach jeszcze przed paleniem świadczy o doskonałym skomponowaniu blendu – nie daje się nic wyodrębnić, zapach tytoniu nie jest stłumiony smakowymi sprajami, aczkolwiek aromatyczność jest niewątpliwa…
W paleniu… No więc dobrze się pali i spala, nawet pomaluśku, punktowo. Nie ocieka kondensatem. O zbyt łapczywym paleniu potrafi jednak poinformować lekkim uszczypnięciem w język. Ja akurat tę cechę w przypadku mieszanek aromatycznych bardzo cenię, jeśli po „zwolnieniu” szczypać przestaje. Takie aromaty uczą dyscypliny. I poprawiają fajczarski warsztat, czyli technikę palenia.
Nie jest to, moim zdaniem, tytoń dla nowicjusza – po prostu trzeba umieć wolno palić i mieć kontakt ze smakiem tytoniu, by tę mieszankę docenić. Nie jest ona specjalnie przekombinowana – jak zdarza się to macbarenowcom – wydaje się jednak bardzo rzetelna i złożona z talentem. Cavendish nie jest dosładzany rafinowaną dekstrozową posypką, ale cukrem z naturalnymi pozostałościami. Zresztą Mac Baren z tego słynie, do tego zresztą stopnia, że nie mam nadmiernych oporów przed sięganiem po podwójnie fermentowane tytonie tej firmy.
Tzw. obudowa dodana z rozsądkiem – cytrusowe smaczki, tak przyjemne, że aż powodujące lekkie, miłe ślinienie się (jak przy kwaskowych dropsach) zaaplikowane są, jak na mój gust, idealnie. Jak wzmaczniacz naturalnych kwasków z ciemnych wirginii. Pewnie dla równowagi dodane w ledwo wyczuwalnej dozie korzenne, wytrawne akcenty. Gałka muszkatołowa, cynamon, goździk, wanilia? W każdym razie sypnięte o wiele delikatniej niż w słynnym duńskim placku.
Dla mnie pycha, kupa radości i wielki szacunek dla autora. To drugi blend – także przez tę drewnianą skrzyneczkę – ale wart swojej ceny. Na pewno kupiłbym trzecią, gdyby nie konieczność pewnych przesunięć w hierarchii zakupowej. Chwilowo wypadły z niej wszystkie trzy najbardziej lubiane przeze mnie aromaty.
Ósemka jest mieszanką, przy smakowaniu której ulega korekcie oraz doskonaleniu nie tylko technika palenia i ćwiczenie odczuwania niuansów smakowych, ale uruchomione zostają racjonalizatorskie geniusze… Opowiem pewną historyjkę – otóż najsmaczniej mi się paliło moje ulubione aromaty w Falconach. Nie miałem pojęcia dlaczego…
Dopiero podczas ostatniego pobytu w szpitalu, kiedy miałem w miejscowym parku czas na zastanowienie się nad prostymi przyjemnościami, dotarło do mnie, czemu mi ten Xmas, to Bellini Torino i ten No 8 tak bardzo, tak BARDZIEJ smakuje w Falconie. Otóż przez rurę dymową…. Celowo nie używam tutaj terminu „kanał” – w tym systemie jest to przecież rurka o sporej średnicy i porządnej gładzi… I to właśnie jest przyczyna pełnego kontaktowania się z dobrymi blendami aromatycznymi. Choć z drugiej strony bywa ona przyczyną rozczarowań, ponieważ koledzy, którzy jeszcze nie opanowali sztuki wolnego palenia, mogą swe fajki rozgrzewać jak dymarki do wytopu metali.
Po powrocie do domu pracowicie rozwierciłem kanały dymowe we wszystkich moich wrzoścówkach wiertełkiem 3,3 mm i dodatkowo wygładziłem „szpilorkiem” czyli bardzo drobnym pilniczkiem o 3. mm średnicy.. Niektóre miały taki przekrój „fabrycznie”. I w nich mi „od zawsze” smakowało.
A teraz mi smakuje palenie w większości moich fajek. Jak widać i tytoń może spowodować całkiem poważne prace warsztatowe – jak te Limited Editions, w tym owa „Ósemka” od Mac Barena.
A dzisiaj to wypaliłem nawet 2 fajki tego w celach recenzenckich. Mimo że już sobie skąpię sypania z tego słoiczka :)
Jacku, czużby kroił się artykuł o ulepszaniu fajki? Zachęcająco brzmi to „rozwiercanie”. Ciekawe co by się stalo gdyby otwór miał 4mm. Na pewno u mniej wprawnych fajczarzy powodował by bardzo duże rozgrzania przez dużo większą ilość powietrza wciąganą kominem, ale jeśli to aż tak wydatnie zwiększa walory smakowe tytoni…kto wie, może właśnie (znowu?) zrewolucjonizowałeś produkcję fajek :)
PS.
Mały chochlik się wdał „ponadto Cube jej samej firmy.” na samym początku.
Dziękuje, zaraz poprawię. O średnicy kanału dymowego także w sieci da się sporo znaleźć. Także o tym, że raczej nie powinien być szerszy od 3,5 mm.
Rewolucji w fajkarstwie już się nie zrobi – próbowano wszystkiego. Trzeba tylko wiedzieć, jak sformułować kwerendę do google, by nie wyważać od dawna otwartych drzwi :)
A co do tej średnicy, to zdania są akurat podzielone – tj. obowiązujące kanony mówią o minimum w zakresie 3.2-3.5mm (podobnie jak o minimalnej średnicy komina 3/4″, czyli 19mm, ale – o ile pamiętam z różnych sieciowych artykułów i publikacji – całkiem sporo fajczarzy (a i fajkarzy też) stosuje średnice większe dowodząc, że w takiej rozwierconej fajce pali się chłodniej i bardziej sucho. Wynika to z hydrauliki zresztą, może momentami nie całkiem trywialnej, ale zrozumiałej dla białego człowieka.
PS. Obiecuję, że spróbuję poteoretyzować i rozpisze się bardziej, ale chwilowo mam na głowie córki. Samotnie :)
Rozpisz się :)
W Pipedii wynalazłem taki artykuł.
http://translate.google.pl/translate?u=http%3A//pipedia.org/index.php%3Ftitle%3DAirflow%3A_The_Key_to_Smoking_Pleasure&hl=pl&langpair=auto|pl&tbb=1&ie=UTF-8
Z racji absolutnej nieznajomości angielskiego, przetłumaczyłem go guglarką. Trochę śmieszne, ale sen można wychwycić. Już była o tym mowa wielokrotnie.
Ja wszystkie fajki mam „otwarte”
marek
Z tym to tak właśnie jest, że najpierw się wyważa otwarte drzwi, a potem dopiero szuka w sieci :) Ten artykuł, raczej w oryginale, to kanon :) Jak ktoś szuka kanonów :D Też mam fajki pootwierane.
Stąd się biorą „męczykonie”, którzy zakładają nowy wątek i piszą – „Wiem, że temat poruszany był wielokrotnie, ale proszę szanownych forumowiczów o radę….jak bla bla”
Konfucjusz powiadał, że w kształceniu urzędnika proces nauczania polega na tym, że najpierw adept zadaje wszystkie swoje pytania i udziela odpowiedzi na wszystkie cudze pytania. Staje się urzędnikiem dopiero po tym, jak pytania zadaje sam sobie i sam szuka na nie odpowiedzi. Samemu sobie bowiem nie zadaje się idiotycznych pytań. Co ciekawe, Konfucjusz nakazywał nie karcić ani nie strofować tych, którzy dopiero zaczynają naukę – ponieważ jest to naturalne, kiedy ktoś naukę zaczyna. Cały jednak system kształcenia kadr cesarskich polegał na tym, by przy pierwszym pytaniu grzecznie odpowiedzieć, a przy kolejnych odsyłać pytających do konkretnych źródeł. W żadnym wypadku nie do wielkiej biblioteki.
… w kwestii wywazania otwartych drzwi – warto zmusic do szukania google na alt.pl.fajka – wpisujac chocby 3.5 mm jako fraze do wyszukiwania – wyskakuje sporo wynikow, na przyklad taka oto dyskusja:
http://groups.google.pl/group/alt.pl.fajka/browse_thread/thread/962c5c2acb89eea9/cd57e91caed77a94?hl=pl&q=3.5+mm+group:alt.pl.fajka
m.
Ale czasami bywa tak:
teoria kretynizmu internetowego w/g Johna Gabriela
NORMALNA OSOBA + ANONIMOWOŚĆ + PUBLICZNOŚĆ = KOMPLETNY KRETYN
John Gabriel to jakiś palant. Na takich hasłach wyrosła w sieci kasta porąbanych adminów i moderatorów, którzy sieć zmieniają w komisariaty Milicji Obywatelskiej.
Ale racji tej teorii też nie można odmówić, niestety…
Niestety, na tych hasłach wyrosła też ogromna rzesza użytkowników internetu, której jest w komisariatach przytulnie i miło.
Tylko, że podobne „teorie” są starsze niż Sumer i I dynastia egipska. I w całej historii ludzkości prowadziło to do marzenia „narodu”, by ktoś go za mordę trzymał. Tym trzymanym za ryja, też było fajnie także w mniej wirtualnych komisariatach.
Ucieczka od e-wolności?
Dokładnie o tym mechanizmie pisała Karen Horney książce o zacytowanym przez Ciebie tytule. Co prawda, bez tego „e-„…
Paradoksalnie jednak internet może doskonale służyć do odbierania wolności i standaryzowania jednostki. I służy – obrzydliwie lub głupio stosowany przez państwo, media, korporacje oraz malutkich adminów i moderatorów, a także zwyczajnych internautów twierdzących, że porządek i kulturę należy utrzymywać wirtualnym naganem…
napisałem to z duuużym przymrużeniem oka. Masz rację, sam byłem aktywny na pewnym portalu, z którego się wymiksowałem z powodu głupiej moderacji.
ps jakoś nie mogę się doszukać – jak wklejać zdjęcia?
Do komentarzy tylko linki do zdjęć.
szkoda że pogadywaczka nie ma archiwum bo temat średnicy kanału dymowego szeroko dyskutowałem z Tomkiem_Z nie dalej jak w zeszłym tygodniu. Średnica kanału prowadzonego przez szyjkę fajki powinna mieć ~4 lub więcej milimetrów- oczywiście niewiele więcej, ale są również zwolennicy 5mm kanałów, szczególnie wśród ręcznorobów. 3,2mm jest to średnica kanału dymowego, ale w ustniku i ta jest żelazną zasadą…