Witam. Z uwagi iż to mój pierwszy wpis chciałbym się przedstawić. Mam na imię Jakub, lat niemal 30.
Doświadczenia w paleniu fajki niemal nie posiadam. Może z wyjątkiem pewnego epizodu naście lat temu, kiedy to jeszcze będąc niepełnoletni zakupiłem fajkę (oczywiście z gruszy) i waniliowy tytoń Mac Barena. Dziś już wiem, że ówczesne, niezbyt przyjemne doświadczenia smakowe wynikały z moich oczywistych błędów. Był to również czas kiedy drewno jako surowiec miało dla mnie niebywały urok i przez pewien czas sądziłem, że stolarstwo stanie się moim sposobem na życie. Stało się inaczej i dziś ani nie jestem stolarzem, ani nie palę fajki. Pisząc te słowa uśmiecham się w zadumie jak to koleje losów potrafią się ułożyć. Tak czy inaczej pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie pewien przypadek. Mianowicie czas jakiś temu przechodząc obok witryny sklepowej, zoczyłem urodziwie wykonaną fajkę (churchwarden) i wszystkie wspomnienia z wieku młodzieńczego powróciły i spotkały się w jednym punkcie. Wiem, że brzmi to patetycznie i wygląda na jakieś objawienie, ale nic na to nie poradzę, bo tak właśnie było. Po tym objawieniu zakiełkowała myśl tyleż samo zuchwała co szalona. Z wielkim wysiłkiem przekonałem samego siebie, że wcale nie muszę być skazany na obecne zajęcie po kres dni moich. W tym momencie ponownie się uśmiecham, gdyż przypomina mi się skecz Monty Pythona, w którym to księgowy przychodzi do doradcy zawodowego i pragnie zostać poskramiaczem lwów. Pomysł absurdalny i tak samo absurdalnie się czuję. Przecież nie każdego dnia człowiek chce dokonać zwrotu o 180 st. Oczywiście nie rozstaję się z dotychczasowym zajęciem, gdyż prócz szaleństwa potrzebowałbym dozy nieodpowiedzialności. Tak czy inaczej przed żoną zacząłem przebąkiwać o potrzebie zmiany.
Więc jak już się pewnie domyślacie, powód dla którego od pewnego czasu wertuję Wasz portal to chęć dołączenia do grona fajkowych rzemieślników. Uznałem, że dość już czytania (mimo iż wiedzy nigdy za wiele) i imaginowania chwili, w której to będzie można wziąć surowiec i zamienić go w przedmiot użytkowy.
I jak to zwykle bywa w takich chwilach, grunt usuwa się spod nóg. Zaczynają mnożyć się pytania a odpowiedzi znikąd. Więc zamiast pozwolić sobie na popadanie w wątpliwości, postanowiłem zakupić na początek niezbędne narzędzia, ale nic wymyślnego. Najzwyczajniej zachęcony sukcesem kilku osób z waszego portalu (w szczególności Pana Andrzeja a.k.a Milczący), chcę spróbować czy imaginacje mogą zamienić się w coś namacalnego.
Naturalnie pierwsze kroki skierowałem w poszukiwaniu wrzośca. I pierwszy problem. W Leroy Merlin tego nie mają, w lesie również nie rośnie ;) Chwila lektury i kieruję się na fajkowo.pl i kolejne pudło. Potrzebny kształt już niedostępny. Oczywiście naszła mnie myśl aby napisać do jednego z naszych polskich Mistrzów, ale wrodzona nieśmiałość zwyciężyła. Środowisko fajkarzy jest mi obce i nie chciałem nikomu się narzucać. Stąd ten wpis. Łatwiej jest zapytać szerszego grona, a nóż ktoś zechce pomóc. A pomoc potrzebna jest w nabyciu wrzoścowego klocka. Ale nie takiego już wyprofilowanego jak na fajkowo, gdyż w moim odczuciu już od samego początku narzuca to pewne ramy, ale takiego jeszcze nie obrobionego. Jeśli ktoś zechciałby odsprzedać taki klocek, sprawiłby mi wiele radości.
Jednak to nie brak wrzośca mnie ogranicza, gdyż uznałem że nim porwę się ostatecznie na wrzosiec (i być może zmarnuję surowiec, z którego ktoś mógłby zrobić coś pięknego) istnieje wiele, chociażby rodzimych gatunków drzew, z których można pozyskać surowiec i poćwiczyć. Po prostu byłoby miło mieć już na półce wrzościowy klocek, czekający aż będę gotów.
Więc prośbę mam już za sobą, pora na pytanie. Czy znane są gatunki rodzimych drzew liściastych, które swoją charakterystyką obróbki choćby zbliżone są do wrzośca? Nie jest dla mnie istotne czy drewno takie nadaje się na fajkę, czy jest wytrzymałe na wysokie temperatury etc. Ważne jest aby nim przejdzie się na wrzosiec mieć jego namiastkę, nie marnując samego wrzośca.
I jeszcze jedno pytanie. Czy są organizowane w Polsce warsztaty z fajkoróbstwa? Wiele materiałów dostępnych jest w sieci, ale nie zastąpi to kontaktu z żywym człowiekiem.
Oczywiście kolejne pytania same przychodzą do głowy i się mnożą, ale zawsze staram się samemu uzyskać odpowiedź nim poproszę o pomoc. Ponadto nie lubię nadużywać czyjejś cierpliwości.
Z góry dziękuję jeśli ktoś zechce pomóc. Na wiele nie liczę, bo każdy szanuje swój czas.
Pozdrawiam
Jakub
Jakub w Polsce jest w sumie kilka osób zajmujących się jak by nie było wytwarzaniem fajek na najwyższym światowym poziomie , więc powinieneś się z nimi skontaktować albo szukając bespośrednedniego kontaktu w sieci lub przyjeżdżając do Przemyśla w czerwcu na dni fajki , a tam na pewno będziesz miał możliwość zakupu odpowiedniego klocka z wrzośca
To będzie niestety z cyklu Wujek Dobra Rada. Wprawdzie nie dłubie fajek, ale mam trochę doświadczeń „drewnianych” i: problem jest taki, ze wrzosiec to nie drewno, a bulwa magazynująca w korzeniu. Więc jest jedyny w swoim rodzaju. Twardość, granulacja, brak wyraźnego rozdziału na części twarde i miękkie i zaburzona struktura. Moim zdaniem nic co rośnie nad ziemią raczej nie będzie się podobnie zachowywać w obróbce. Jak coś to kierowałbym się w mocno zdrewniałych korzeni, bulw, kłączy. Z rodzimych może głóg? Inne krzewy?
Witaj Jakubie,
Tak jak to już napisał Klaudiusz, w Polsce kilku ludzi zajmuje się fajkarstwem – część z nich jest pełnoetatowymi fajkarzami, część robi to hobbystycznie.
Większość zaopatruje się w klocki u Mimmo Romeo: http://www.romeobriar.com/
lub u Jaume Homa: http://www.briarblocks.com/
Dodatkowo warto się zainteresować tym sklepem: http://www.janzen-pfeifen.de/
oraz tym: http://www.pimopipecraft.com/ – znajdziesz tam podręcznik fajkarza (!) oraz narzędzia (niektóre z nich można pewnie łatwo skopiować).
Jeśli chcesz jakiś gotowy spis sklepów, to tu jest niezłe podsumowanie:
http://www.pfeifenfreun.de/bastel/adressen_e.html
Oczywiście sklepy online nie wyczerpują źródeł materiałów – jeśli interesują cię tylko klocki, to można je kupić choćby na eBayu: http://www.ebay.com/bhp/briar-block
Ewentualnie możesz też nawiązać kontakt z którymś z naszych kolegów, co ma wiele sensu, zwłaszcza w kontekście nauki.
Krzyś – Romeo, a nie Rommero. Nawet masz w linku nazwisko. :)
Nie dość, że Rommero to jeszcze w Polsce jest taka „klika” ludzi zajmujących się fajkarstwem ;-) Krzyś z kontenera pisał pewnie.
Oczywiście, poprawiam. Dzięki za korektę. Kompletnie nie wiem, skąd mi się to urodziło w głowie.
Z oglądania horrorów w młodości
Witam. Wielkie dzięki za odpowiedź. Wprawdzie do briar cutter’ów po większą ilość zgłoszę się, gdy już będę miał pewność, że ma to sens. W chwili obecnej ostrożnie podchodzę do tego pomysłu i staram się nie podpalać, gdyż w przeszłości sam sobie już udowodniłem, że często cechował mnie słomiany zapał.
Przy okazji chciałem powiedzieć, że na Waszym portalu panuje specyficzny klimat. Klimat, który sprawia, że chce się tu wracać.
pozdrawiam
Jakub
Cześć. A ja bym najpierw spytał z jakiego regionu Polski jesteś? Kontakt bezpośredni z którymś z fajkarzy to naprawdę fajna rzecz i bardzo możliwe, że decydująca o dalszych losach, oczywiście zachęcam także do mailowania. Tu haczyk – maile musisz zdobyć sam ;-) Przy okazji zdobywania wiedzy fajkarskiej polecam też gorąco jeśli znasz angielski: http://www.pipemakersforum.com/forum/index.php
Witaj. Pochodzę i mieszkam w Łodzi.
Kontakt bezpośredni owszem niezwykle cenny, ale mam pewien dystans do prób nachalnego wyciągania wiedzy od ludzi, którzy często ową wiedzę musieli pozyskać metodą prób i błędów i mają prawo, aby jej strzec. I wolałbym oszczędzić komuś niezręcznej sytuacji odmówienia mi podzielenia się nią.
Dzięki za ciepłe przyjęcie, za garść linków. Bardzo to przydatne na początku drogi.
pozdrawiam
Jakub
Cześć!
Czytam Twój wpis z jednej strony z olbrzymią przyjemnością i mocno trzymam kciuki za pomyślny obrót spraw i zamierzeń! Zawsze staram się doceniać i dopingować tego typu zapał i entuzjazm :)
Z drugiej strony, przyznam – jestem odrobinę zmieszany…
Jak piszesz – chcesz się tym zająć całkiem serio. Jeśli tak naprawdę „serio, serio” – to nie tędy Kolego droga! Myślę (choć to jedynie moja opinia) że źle kombinujesz. Masz rozterki jak (bez urazy…) Panienka, co to „chciałabym, a boję się…” ;)
Jeśli naprawdę planujesz związać z tym swoje losy i karierę – to:
– nie możesz się bać ludzi, zwłaszcza w bezpośrednim kontakcie
– nie obejdzie się bez poznania tworzywa – a tego nie osiągniesz inaczej, niż obrabiając i ćwicząc na wrzoścu (chyba, że planujesz specjalizację w innym drewnie – toć nie tylko z wrzośca fajki się dłubie)!
Wrzosiec, o czym już napisano – nie ma substytutu/odpowiednika pod względem właściwości fizycznych, struktury czy podatności na obróbkę w żadnym drewnie u nas występującym. Jest absolutnie specyficzny (bardzo oporny do cięcia, bardzo łatwy do szlifowania) jeśli idzie o obróbkę ręczną. A przy obróbce maszynowej (skrawanie toczeniem) – przypomina nieco drewno stabilizowane – jest łatwy w obróbce pod warunkiem poprawnych i sprawnych (ostrych) narzędzi.
Zatem, chcąc dłubać we wrzoścu,- nie ma co (moim zdaniem) ćwiczyć na substytutach – trzeba po prostu zdobyć wrzosiec i próbować. Ja sam fajek nie robię, ale jako-takie doświadczenia z tym drewnem mam – i powiem Ci tyle: Co klocek, to nauka. Nie ma dwóch takich samych!
Poza opanowaniem obróbki samego materiału, jest kilka zaledwie prawideł „technicznych” determinujących czy fajka będzie sprawna (to można znaleźć w internetach, ale zachęcałbym do podpatrzenia jakiegoś „wiedzącego” na żywca). Jeśli będzie sprawna i z dobrego drewna – MUSI być smaczna! (Dobre drewno i jego źródła, zostało Ci już podpowiedziane) A dopiero cała masa niuansów i czarów z zakresu „wyczucia/smaku/estetyki/stylu” – determinuje to, czy fajka będzie sprawna, ładna i ogólnie… dobra ;) A w nauce tego – nikt z nas, korespondencyjnie, nie jest Ci w stanie pomóc… Chyba, że komentując, dopingując, krytykując to co stworzysz i w ten – pośredni sposób biorąc udział w Twoim rozwoju.
Tak czy siak – trzymam kciuki!
Pozdrawiam, Andrzej
Powodzenia życzę!
„Jeśli naprawdę planujesz związać z tym swoje losy i karierę – to:
– nie możesz się bać ludzi, zwłaszcza w bezpośrednim kontakcie”
To nie strach lecz zdrowy dystans wynikający z szacunku do ludzi potrafiących coś czego ja nie potrafię a bardzo bym chciał. Dodatkowo wychodzę z założenia, że aby prosić o pomoc trzeba wykazać się niezbędnym minimum, aby na tę pomoc zasłużyć. Szczególnie w dobie internetu obserwuję wielu ludzi, którzy idą na skróty, nawet nie wiedząc jak sami wiele potrafią.
Dla mnie ważnym jest już tych kilka wpisów pod moją prośbą.
Również dzięki Waszemu portalowi zobaczyłem ludzi, którzy dłubią te małe cudeńka i mam świadomość, że fizycznie nie mogą pomóc każdemu mimo szczerych chęci.
A dziś gdy rzemiosło artystyczne (bo tak postrzegam fajkarstwo) stało się towarem deficytowym, znacznie mniej jest ludzi, którzy mogą przekazać swoją wiedzę. Tym bardziej szanuję ich czas.
Ot takie moje zdanie w kwestii bezpośredniego kontaktu z rzemieślnikami. Trzeba być naprawdę gotowym nim któregoś z nich poprosi się o podzielenie swoim czasem. Tym bardziej Panie Andrzeju, że czytałem o tym jak Pan zaczął dłubać swoje fajki. Ja również chcę zacząć w podobny sposób.
pozdrawiam
Jakub
Andrzej – bardzo fajnie i mądrze napisane.
Dodałbym jeszcze do tego, że – niezależnie od kontaktu z fajkarzami – proponuję, żebyś zapoznał się z fajczarzami. Znaczy tymi palącymi. Klientami. Użytkownikami (czy jak tam to jeszcze można nazwać).
I dowiedział się, co się dla nich liczy w tym przedmiocie, użytkowo i estetycznie.
I wziął do ręki tak wiele fajek, jak tylko dasz radę, bo to jest coś, czego żadne – żadne! – oglądanie zdjęć nie zastąpi.
Jeśli piszesz o sobie, że jesteś niepalący i jedyne fajki, które widziałeś na żywo, to te w sklepie – to jest to o wiele za mało, żeby mieć pojęcie, o co w tym hobby chodzi.
I dlatego mam dla ciebie propozycję – przyjedź do nas na plener. Miejsce jest przeurokliwe, ludzie fajni, pomacasz sobie pewnie koło setki fajek (w tym takie z fajkarskiego Top Ten ;)) i liczne utensylia, załapiesz klimat. Z Łodzi na pewno ktoś się wybiera, jak znam życie, to chętnie cię zabierze (Piotr, mrugam intensywnie ;))
Będzie można pogadać, podotykać, uzyskać nieporównanie więcej informacji, niż od pani w sklepie. I złapać punkty odniesienia.
Serdecznie namawiam.
Skoro już podchodzimy do tego, jak pies do jeża, to jeszcze trzeba by wykreślić z tekstu powyżej słowo „rzemiosło”, bo są twórcy, których to też może urazić. I potem figa będzie nie pomoc.
A teraz serio… zupełnie nie mam pojęcia, co chcesz osiągnąć pisząc, to co piszesz… bo z tego dalej nic nie wynika. Jesteś cały czas w tym samym miejscu…
Kiedyś gdzieś przeczytałem, że człowiek uczy się na błędach, ale ten bardziej inteligentny na cudzych. I to jest przesłanka, żeby jednak ZA WSZELKĄ CENĘ znaleźć kogoś, kto pokaże i może… nauczy. Spójrz na to jak na inwestycję. Żaden biznes nie zadziała bez właściwie poczynionych.
I głowa do góry. Fajkarze bywają kontrowersyjni, jak to artyści, ale siedziałem obok kilku i żaden nie miał długich czarnych kręconych zębów i nie próbował mnie niczym poharatać. Co więcej byli i tacy, którzy samochcąc opowiadali o tym, jak się robi fajki.
A że ciężko wyjść do ludzi zza internetów… to wiem, ale da się. Im szybciej, tym lepiej.
Powodzenia – Polsce potrzeba fajkarzy!
Szanowny Jakubie,
Weź, że się już do roboty!
Zrób pierwszą fajkę i przywieź ją na spotkanie.
Ktoś pochwali i poklepie po plecach. Ktoś pomruczy i skrytykuje.
Ale dopiero jak w niej zapalisz i będzie smacznie, a my zobaczymy, że działa, to.. to… to właśnie o to w tym chodzi.
Trzymam kciuki i czekam na okazję do obejrzenia osobiście. Ewentualnie na zdjęcia.
Do roboty!
W razie potrzeby zapraszam do kontaktu, sluze rada kazdemu kto ma ochote pobawic sie z wrzoscem- kontakt@pastuchpipes.pl
Przyznam, że jestem nieco onieśmielony skalą zainteresowania i komentarzy, której to się nie spodziewałem.
Chciałem wcześniej napisać, że raczej nie lubię zbyt wiele się rozpisywać, szczególnie że jeszcze nie ma o czym.
Cały pomysł zakiełkował bardzo niedawno, więc wybaczcie, że zabrzmiało to tak jakbym już drugi rok myślał a niewiele robił.
Obiecuję, że jak tylko będzie czym się pochwalić, niechybnie to zrobię i po takich namowach łatwiej mi będzie skorzystać z ofiarowanej chęci pomocy.
Po prostu już tak mam, że przesadne przygotowania w imię zasady, że wszystko musi nabrać mocy urzędowej, poprzedzają czynności praktyczne.
PS. Panowie Rafał Woźniak i Wojciech Pastuch – szczerze podziwiam Waszą pracę. Oczywiście praca tych bardziej leciwych rzemieślników również wzbudza mój zachwyt, ale Wasza z racji wieku i nietypowości wybranego fachu o oczko bardziej.
Nawet moja żona, u której trudno wywołać zachwyt nie szczędziła słów uznania podziwiając Waszą pracę, choć przyznam, że zachwyt wyrażaliśmy nad zupełnie innymi egzemplarzami fajek. Ale to już pewnie ten słynny gustibus.
Znikam już nim jeszcze zasłużę sobie na opinię wazeliniarza ;)
pozdrawiam
Jakub
Jakub,
fajnie, że chcesz sił swoich spróbować.
Mamy takie czasy, że w ostatnich latach po długiej przerwie (kilkudziesięcioletniej?) w Polsce kilka osób właśnie zabrało się za fajkarstwo.
I to, co można zaobserwować, to nie ma specjalnie kitrania wiedzy pod dywan. Pewnie każdy z nas ma jakiś swój – dla siebie zarezerwowany lub przez siebie wymyślony patencik, który trzyma w tajemnicy. Ale poza tym, to zaobserwować można ogromną otwartość – tak wśród nowych jak i Przemyskich fajkarzy.
Mogę tylko podpowiedzieć – pytaj, pytaj i … spotykaj się z ludźmi. Zobaczysz wiele, usłyszysz więcej. I co najważniejsze – unikniesz wywarzania otwartych drzwi (wg zasady: najlepiej uczyć się na błędach innych).
Z mojej strony – również chętnie radą posłużę. Mój warsztat zawsze stoi otworem – jeśli tylko jestem w nim (niestety rzadziej, niż bym chciał).
Zakasaj rękawy i …. pokazuj, pokazuj… trzymam kciuki.
Zgadzam się Andrzej K. (milczacy) że wrzosiec nie ma substytutu/odpowiednika pod względem właściwości fizycznych, ale nie zaczynaj robienia fajek od niego (za drogi). Jak pomyślę ile klocków zmarnowałem to … Zacznij od dębu i wiśni, tego drewna u nas jest pod dostatkiem i prawie za darmo. Zanim sięgniesz po wrzosiec potrenujesz nawiercanie komina i kanału, pasowanie ustnika, szlifowanie i polerowanie. Zrób takich fajek tak dużo aż zaczną Ci się podobać dopiero wtedy sięgnij po wrzosiec. Zorientujesz się przy okazji jakich narzędzi Ci brakuje i co jeszcze kupić trzeba: Tokarka, wiertarka stołowa, piła taśmowa, szlifierka, polerka, odciąg pyłu, „dremelek”, i masa ręcznych narzędzi pilniki, dłuta itp. Pierwszą swoją fajkę zrobiłem przy pomocy wkrętarki a obecnie właśnie kupiłem czwartą tokarkę (a było trzeba słuchać WojtkaP i kupić od razu porządną).
Życzę wytrwałości.
Naturalnie wszystkie wcześniejsze rady przemyślałem i wnioski wyciągnąłem. W wyniku tego na pierwszy ogień poszła buczyna. Akurat sklep, w którym zaopatruję się surowiec miał ładny lity kawałek, z którego na oko powstanie 10 fajkopodobnych wyrobów. Jeśli efekt będzie zadowalający w ruch pójdzie wenge, z którego będę miał dwie lub trzy – wtedy mam już nadzieję fajki. Dopiero po nim przyjdzie czas na wrzosiec. Oczywiście etap buczyny może się wydłużyć, bo to surowiec dostępny i względnie tani. Wenge już niekoniecznie, ale wziąłem je z ciekawości. No chyba, że już po pierwszej bukowej próbie okaże się, że jestem Da Vinci ;) to w ruch pójdzie wrzosiec. Ale jestem przygotowany, że etap bukowy może trochę potrwać.
Przy okazji, mimo iż to temat odległy, podziel się proszę swoją wiedzą w zakresie tokarek. Wiem, że to standardowe pytanie żółtodzioba, ale od jakiej warto zacząć? Przeglądałem te do kwoty 3 kPLN i mam mieszane uczucia. Moc niewielka (średnio 0,4 kW). Te o mocy 1 kW i wyżej są poza moim zasięgiem. I właśnie nie wiem, czy przy toczeniu drewna duża moc jest aż tak potrzebna. Na co zwrócić uwagę. Chętnie też poznałbym polecane konkretne modele i dlaczego właśnie te a nie inne.
pozdrawiam
Jakub
„(a było trzeba słuchać WojtkaP i kupić od razu porządną)”, jak pisze kolega M.Pawlak, to chyba jest główny powód, dla którego wciąż nie mam tokarki (piły taśmowej i porządnego odciągu pyłu też nie). Dlatego Jakubie jeśli to czytasz uwierz, że stare chińskie przysłowia się sprawdzają i tanie, słabe narzędzia można o kant **** potłuc. Ale! Jeśli Cię stać kupuj narzędzia, jeśli nie, ucz się robić fajki narzędziami podstawowymi ale dobrymi. A i tak część narzędzi będziesz musiał zrobić sam bo ślusarze to lenie a w sklepach nie ma ;-)
W rezultacie proponuję, zrób w końcu tą fajkę i pokaż nam!
„W rezultacie proponuję, zrób w końcu tą fajkę i pokaż nam!”
Jakbym słyszał moją żonę. Cierpliwości ;)
Ale przyznam, że to miłe, tak zewsząd słyszeć słowa zagrzewające do działania. Dzięki.