Wybrałem się dziś z moją dziewczyną i znajomym na targowisko przy Centrum Handowym Turzyn w Szczecinie. Celem głównym dla mnie było poszukanie starych fajek, które mógłbym odnowić. Niestety, znalazłem tylko jakiegoś faceta, który nie wiedział co sprzedaje i kiedy głośno myśląc powiedziałem, że to wrzośce, może nawet całkiem dobre, to myślał, że wciśnie mi je. Dwie z nich nie wiem nawet jakiej były firmy – wydaje mi się, że na ustniku jednej było „W”, ale chyba nie takie worobcowe. Poza tym były ryflowane, a niezbyt podobają mi się tego typu wykończenia. Trzecia to jakaś nieciekawa gruszka od Bróga. Opuściłem zatem owe stoisko i wznowiłem poszukiwania.
W tym momencie dziewczyna ma wypatrzyła stoisko ze szklanymi figurkami (głównie jakieś fikuśne zwierzaki). Zaczęliśmy je przegladać i kiedy mieliśmy już odchodzić, wpadł mi w oko pewien osobnik. Kiedy go zobaczyłem, pomyślałem: „Nie odejdę stąd bez niego. Po prostu nie zasnę jeżeli go nie przygarnę”. Niestety wydałem całe pieniądze w sklepie na wszelkie przedmioty codziennego użytku, przez co musiałem zapożyczyć się u mej kobiety na 9 zł, ale wcale tego nie żałuję, gdyż od owego momentu staliśmy się z owym jegomościem najlepszymi przyjaciółmi i już nigdy nie zabraknie mi kompana do fajeczki, a do tego będę miał kogoś, kto będzie pilnował fajeczek pod moją nieobecność.
Kiedy pani zapakowała (nie ma jeszcze imienia i może tak zostanie aby było bardziej ciekawie) ładnie w pudełeczko, cieszyłem się jak dziecko. Dziewczyna stwierdziła, że jestem nienormalny, a kolega się uśmiechał. Mnie to jednak nie obchodziło, bo pewnie nigdy nie zrozumieją mego zachwytu i miłości od pierwszego wejrzenia do tej paskudy, ale forumowa brać zapewne też go pokocha tak jak ja (pozwalam na mianowanie go fajkanetową maskotką).
Nie będę trzymał was już w niepewności i przedstawię wam mojego nowego przyjaciela. Oto on :
Zdjecia nie są super jakości ze względu na to, że robiłem je telefonem. Dopiero przyjechałem do Szczecina i nie mam w tej chwili lepszego sprzętu, ale myślę, że wystarczą.
Z pewnością nie tylko dla mnie, ale i dla was fajka to coś więcej niż sam przedmiot – rytuał wykonywany przy nabijaniu, paleniu i czyszczeniu, ale także jakiś styl bycia i wszystko, co z tym związane. Dla mnie ten piesek jest świetnym symbolem oraz wesołym akcentem w powoli powiększającej się kolekcji i ma jakiś swój urok oraz klimat. Jest dla mnie takim psim Sherlockiem Holmesem. Myślę, że stworzymy wspaniały fajczarski duet jak w przypadku Jalensa i jego sosjerki.
Uroczy nabytek, moja kobieta zakochała się w nim od razu ;) A że na fajkowych zakupach warto mieć przy sobie swą drugą połówkę też się przekonałem :)
W jak Walat… Ludwik Walat…
ew. ktoś z jego rodziny lun np pan K używający stempla pana W,
Czy możesz podesłać mi jakieś zdjęcie sygnatury ? Jak zobaczę, przejdę się jeszcze raz i obadam tę fajkę. Facet nei ma pojęcia co sprzedaje, więc spokojnie i z czystym sumieniem go skręcę jak on próbował wczoraj mnie ;)
niestety nie mam zadnych zdjec- ostaly sie na skradzionym komputrze-, pisz do Perrego, lub do kogos z krakowskiej lozy fajki,
Świetne rozwiązanie!
Choć jak dla mnie taki „kompan do palenia” brzmi jak lustro do picia ;)
Jednak, każdy pretekst jest dobry, chociaż natura jest ciekawszym przyjacielem do palenia moim zdaniem.
Pozdrawiam,
Mikołaj
Niestety natura jest kapryśna, a tą porą roku wyjątkowo „płaczliwa” więc nie zawsze sprzyja fajczeniu w terenie ;)
Można ćwiczyć cierpliwość. ;)
no tak, jak jest upał to się źle pali…
Ja w upał na przykład nie lubię :)