Pewnego wieczoru zmęczonym wzrokiem spojrzałem na dopalaną właśnie fajkę. Tyle się naczytałem o okresowych renowacjach, gruntownym czyszczeniu. Wypadałoby ją przynajmniej nawoskować. Dziś dopiero przyszła wyczekana przesyłka z fajkowa a w niej wosk i pasta do ustnika. Ale godzina późna i głos za uchem podpowiada mi, żebym dał sobie spokój z tą gimnastyką.
Odłożyłem fajeczkę do ostygnięcia, poszedłem pod prysznic. Znów żona schowała rzadziej używany kosmetyk. Szperając w szafce natknąłem się na niewielkie urządzenie. Inżynierska ciekawość kazała mi przyjrzeć się znalezisku…
„Dremelek” do paznokci. Włączam – bzyczy. Motorek silny nie jest, ale może…
Szybki przegląd końcówek. Trzy różne końcówki ścierne plus tarcza. Jakość wykonania kiepska, stal miękka, ośka lekko bije. Ale odrobina perswazji i już czop ustnika wchodzi gładziej w nieco zbyt ciasne gniazdo.
Szczoteczka. Idealna do czyszczenia rowków w mojej ryflowanej gruszance. Kilka pociągnięć i już widać efekty.
Wyczyściłem fajeczkę. Potem drugą i trzecią. Ale mnie wzięło na porządki. Posmarowałem ustniki pastą do ebonitu. Drżącymi palcami ujmuję kostkę wosku. Jakoś wcześniej ta przyjemność mnie ominęła. Polerowanie główek po woskowaniu było więc dla mnie tylko mglistym wyobrażeniem. Wyobrażenie to było kształtowane artykułami czytanymi na tym portalu. Jawiło mi się jako straszny wysiłek, ból napiętych mięśni i niemal oparzenia od tarcia. Aż tak źle? Ale cóż, podjąłem wyzwanie. W końcu „twardym trza być, nie mientkim”.
W tym momencie z pomocą znów mi przyszło opisywane urządzenie. Końcówka z filcową tarczą. Idealna do polerowania. Włączam najwyższe obroty i do dzieła. Kilka muśnięć i oczom ukazuje się śliczny połysk. Dla uwidocznienia. Lewa połówka główki już wypolerowana, prawa czeka na swoją kolej.
W ten prosty sposób za jednym podejściem wypolerowałem trzy główki. Palców nie połamałem, mięśnie nie bolą. Nie było tak źle. Dużą część sukcesu przypisuję temu prostemu urządzeniu.
Urządzenie można nabyć za około 40 zł w znanej sieci drogerii (może reklamował nie będę). Żona mówi, że do paznokci się nie nadaje, więc nawet zła nie była, że sobie przywłaszczyłem, czego i szanownym kolegom życzę.
Jakby się rozejrzał po damskich szufladach, pudełkach i szafkach, to znalazłby mnóstwo rzeczy do sensownego wykorzystania :D
Może to jest dobra okazja do wymiany spostrzeżeń i pochwalenia się zdobyczami na tym polu:).
Prawdziwie męski tekst! ;)
A ja probowalem kiedys cos takim czyms robic- pomijajac juz fakt ze do paznok i sie toto nie nadaje- moja polowka dostala taki zestawik z oriflamu jeszcze jako nastolatka, za jakies punkty czy cos. Mimo wszystko wole nawet najtanszy mikrosilnik za 80 zloty. Jednak moze jesli uzywamy takiego czegos sporadycznie, jedynie do najlzejszych prac… Co innego wielostronne pilniki do paznokci i insze polerskie wynalzki- nie malym bylo moje zaskoczenie kiedy znalazlem takie pilniki obleczone papierami bardzo wysokiej jakosci od jakis 320 do 5000. Ostatnionawet poprawialem takimi aluminiowy trzpien naprawczy do ulamanego czopu ustnika.
Z przydatnych w damcskiej torebce rzeczy zmywacz do paznokci i bezbarwny lakier- przy fajkach moze nie az tak potrzevny ale ma sporo zstosowan.
hmm… pozwolę sobie tu wtrącić co nieco… Na wstępie w ramach czegoś w rodzaju spowiedzi powszechnej muszę przyznać ze skruchą że moje fajki nie zaznały polerowania woskiem (choć zapewne wkrótce zaznają bo już do mnie szepczą zbuntowane o równouprawnieniu i dyskryminacji – były świadkami mojej lektury tego portalu). Tym niemniej, jako że wkrótce zafunduję im taką odnowę biologiczną jakoś nie przemawia do mnie używanie narzędzi mechanicznych do tego celu…
Rozumiem – przy robieniu fajki czy też jakiejś renowacji, trochę zaawansowanej techniki może sie przydać ale korzystanie z urządzeń elektrycznych do pielęgnacji…? jakoś się kłóci to z moją naturą tradycjonalisty ;)
Tym niemniej jeśli po ręcznym wypolerowaniu mojej kolekcji zmienię zdanie – nie omieszkam szanownego Grona poinformować ;)
Cóż, jeśli po w pełni manualnej polerce nie odpadną Ci ręce (przy identycznym efekcie końcowym), to będziesz mistrz :) Dlatego fajczarze nawymyślali różne ułatwienia – dremel, suszarka do włosów, ogrzewanie nad kuchenką elektryczną…
EDIT: a tak w ogóle to nie musisz fajek woskować. Ja woskuję tylko po odnawianiu, a po kilku paleniach cieszę się z matowej powierzchni :)
no więc przez 20 lat z górą ich nie woskowałem :) a teraz mnie kusi by spróbować ;)
Także robię to nieprofesjonalnie, czyli ręcznie.
Reczne nakladanie wosku wcale nie wymaga duzej sily i dlugotrwalej pracy, jest wiele sposobow od „kredkowania” po nacieranie szmatki, doskonaly efekt mozna uzyskac po dwoch trzech kilkuminutowych sesjach.