Powitanie i historia zielonej fajeczki

6 stycznia 2016
By

zielona fajka

Na wstępie mego wpisu chciałbym się serdecznie ze wszystkimi przywitać i zacząć, jakże standardowo przy pierwszym tekście, od kilku słów o sobie samym. Pierwszy kontakt z fajką miałem w moje 18 urodziny, kiedy to w ramach prezentu od kolegi stałem się posiadaczem gruszanki Bróg 41. Jakość fajki, a może bardziej tytoniu i nawyk zaciągania dymem, oraz przyzwyczajenie do szybkiego dostarczania witaminy N organizmowi, spowodowały szybkie odstawienie fajki w kąt. Potem były kolejne lata nałogu tytoniowego i decyzja o pożegnaniu z nim jakieś 4 lata temu. Po ponad dwóch latach abstynencji nikotynowej, znów krótki epizod z papierosami. Około trzech miesięcy temu, w trakcie porządków, natknąłem się na tę moją pierwszą, przeszło już 16-letnią gruszankę i pomyślałem że może warto zobaczyć o co tak naprawdę w tym fajczarstwie chodzi. I tak to się zaczęło. W tym dość krótkim czasie skompletowałem już ponad 25 smaków tytoni, z których wielu jeszcze nawet nie spróbowałem, bo ciężko tego dokonać paląc 1-2 fajeczki dziennie. Zebrała się też niemała liczba fajek, z czego co najmniej połowa była w stanie używanym w momencie zakupu. Z uwagi, że nasza strefa klimatyczna nie pozwala na uprawianie mojego podstawowego hobby, jakim jest jazda motocyklem, na czas zimy zająłem się renowacją fajeczek. Większość do tej pory udało się doprowadzić do stanu używalności, dzięki wiedzy zaczerpniętej z tutejszego portalu, forum FMS oraz książki Macieja Maciejewskiego „Nowa – stara fajka”. Raczej zajmuję się fajeczkami z dolnej półki, których nie żal zniszczyć a można na nich potrenować różne techniki renowacji.

No i w końcu doszedłem do momentu, kiedy chciałbym zasięgnąć rady Szanownych Użytkowników Fajkanetu. Jedną z fajek po higienizacji w rozpuszczalniku do szelaku i znęcaniu się nad nią papierem ściernym, postanowiłem po raz pierwszy potraktować, nie woskiem Carnauba, a bejcą spirytusową. Zakupiłem 3 niewielkie opakowania na portalu aukcyjnym i przystąpiłem do pracy. Rozpuściłem trochę barwnika w spirytusie, w proporcjach mierzonych „na oko” uzyskując roztwór koloru mahoniu, czyli taki jak planowałem. Na gąbce, którą nanosiłem ww. barwnik, kolor był również taki jak w pojemniczku. Jakież było moje zdziwienie, gdy fajka po wyschnięciu zaczęła przyjmować kolor zgniłozielony, dodatkowo ze złotym połyskiem metalicznym. Myślałem, że pomoże nanoszenie kolejnych warstw, ale nic to nie dało. I teraz pytanie do Was: co mogłem zrobić źle? Czy zaważyły tu proporcje barwnika w proszku do spirytusu (nie wiem jakie powinny być właściwe bo nie ma przepisu na opakowaniu)? Czy może wrzosiec trzeba jakoś specjalnie przygotować do barwienia? A może rozpuszczalnik do szelaku nie nadaje się jako podstawa do barwienia?

otwor

Korzystając z okazji chciałbym również zapytać o otwór pomiędzy szyjką a dnem główki. Według mnie, patrząc na wielkość fajki i średnicę nawiertu w szyjce, jest on stanowczo za duży. Wydaje się mieć średnicę identyczną ze średnicą zewnętrzną czopu ustnika. No i pytanie czy da się jakoś to naprawić? Czy użycie pipemudu do wypełnienia szyjki ma sens? Czego użyć ewentualnie jako szkieletu utrzymującego drożność szyjki? A może zaczopować czymś szyjkę i wykonać ponownie nawiert, jeśli tak to czym, aby potem nie wpłynęło to na jakość palenia no i oczywiście jego bezpieczeństwo? Wszelkie sugestie będą dla mnie cenne. Fajeczka przeznaczona do treningu napraw. Zapraszam do komentowania.

P.S. nie wyobrażam sobie palenia fajki w tym kolorze. Ble.

6 Responses to Powitanie i historia zielonej fajeczki

  1. szydlo
    8 stycznia 2016 at 13:11

    Na jedno z pytań odpowiedź połowicznie już znalazłem w komentarzach do http://www.fajka.net.pl/krotkie-pytania/bejca/ . Czy jest jakaś sprawdzona bejca do zabarwienia wrzośca na czarno? Może ktoś się jednak odezwie z podpowiedzią. Śmiało można czytać od drugiego akapitu ;)

  2. Faust
    8 stycznia 2016 at 14:47

    Dotychczas na czarno bejcowałem trzy fajki (dwie piaskowane i jedną ryflę). Na każdej użyłem trzech warstw normalnej bejcy spirytusowej (heban). Czerń jest jak dla mnie dostatecznie czarna ;)

    • szydlo
      8 stycznia 2016 at 15:41

      Domyślam się że ja popełniłem błąd przy proporcjach (zbyt małe rozcieńczenie bejcy), bo chciałem żeby fajka została dokładnie pokryta. No i w sumie jest ;)

  3. 8 stycznia 2016 at 15:11

    Ja używam (prawie wyłącznie) takich bejc:
    http://www.danpipe.de/Zubehoer/Hobby/Werkstoffe/Spezialbeizen-fuer-Bruyereholz

    i czarna jest mega czarna. Oczywiście zawsze to jak przetrzesz papierem, polerką to będzie mniej lub bardziej kontrastować na słojach.
    Full czarnej nie uzyskasz bejcą – bejca z założenia ma dawać taki półprzepuszczający strukturę drewna efekt.
    Musiałbyś farbą – a tego na fajkę nie polecam.
    Zrobiłem kilka fajek prawie czarnych całkiem. Fajnie to wychodzi.
    Prawie – bo ja lubię słoje. Ale jakbyś nie tarł zbytnio tylko od razu zawoskował, to byś miał prawie czerń zupełną (zawsze przy bejcy – prawie).

    • 8 stycznia 2016 at 15:13

      mały update – nie wiem dlaczego zniknęła bejca Schwarz ze strony – o taką mi chodziło.
      Jest blackbrown – ale to nie jest pełna czerń tylko z domieszką brązu – tez mam – i też fajna.

    • szydlo
      8 stycznia 2016 at 15:39

      Dziękuję za podpowiedź. Skorzystam przy najbliższej okazji. Na 100% czerni mi nie zależy tak bardzo, słoje może być widać :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*