Nazwa jednego z tytoni Samuela Gawitha wręcz prowokuje do poszukiwań informacji. W tłumaczeniu na nasze St James Flake to przecież Płatki Świętego Jakuba. Pytanie tylko – którego? I czy na pewno jakiś święty maczał palce w tym tytoniu?
Wyszukiwanie informacji na ten temat należy zacząć od amerykańskiego stanu Luizjana, w którym to uprawiany jest perique stanowiący część składową wyżej wymienionej mieszanki (drugą jest virginia). W owym stanie odnajdujemy parafię świętego Jakuba (z angielska – St James Parish). To właśnie w St James znajdują się odpowiednie warunki do uprawy perique, to właśnie jest tego tytoniu ojczyzna. Nie poprzestajemy jednak na tym i szukamy dalej, nawet pomimo zwyczajowego powiedzenia, iż ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Wszak ciekawi jesteśmy owego świętego. Mamy więc szczytne pobudki, nie obawiajmy się więc pójść o krok naprzód.
Stan Luizjana – parafia świętego Jakuba Sprawiedliwego, który w tradycji chrześcijańskiej nosi zaszczytne miana „brata Pańskiego”, czyli Jezusa, a także równego apostołom. Jest on jednym z ojców wczesnego kościoła katolickiego. Zastanawiający jest ów przydomek „brata Pańskiego”. Można interpretować go na różne sposoby, na przykład jako pewną metaforę. Każdy wierny jest bratem Pana, głosi Nowy Testament. Za tą opinią wskazywać by mogło nader częste używanie „rangi” apostoła – apostołami zwyczajowo zwie się dwunastu uczniów Jezusa, którzy podróżowali wraz z nim w Jego ziemskiej posłudze, ale nazywa się także innych – ludzi świętych, przyczyniających się do rozwoju chrześcijaństwa, bądź kościoła. Tutaj jednak sprawa zaczyna się komplikować, bo Jakub Sprawiedliwy faktycznie bywa wymieniany w Biblii jako rodzina Jezusa. O tym, jak ważna była to persona niech świadczy fakt, iż to właśnie jemu przypisuje się powstanie jednej z ksiąg Pisma – nowotestamentowego Listu Jakuba.
Dalsze poszukiwania doprowadzają nas do trzech głównych koncepcji na temat tego, kim był Jakub. Pierwsza z nich lansowana jest przez tradycję prawosławną oraz Kongregacji Żydów mesjanistycznych i głosi, iż Jakub był przyrodnim bratem Jezusa (synem Józefa Cieśli i jego pierwszej żony – ciekawostka: Maryja jakoby miałaby być drugą żoną Józefa). Druga – popularna w kościele katolickim – Jakub był spokrewniony z Jezusem, konkretnie był jego kuzynem (bratem stryjecznym bądź ciotecznym). Ta teoria jest najmniej prawdopodobna ze wszystkich albowiem sam Nowy Testament wskazuje nam dokładnie listę krewnych bliższych i dalszych Jezusa. Jakuba wśród nich nie ma. Wreszcie trzecia – wyznawana w kościołach protestanckich – Jakub był rodzonym bratem Jezusa. Tutaj za najważniejsze źródło uchodzi sam Nowy Testament, a także napis na ossuarium (skrzynce na szczątki), w której jakoby znajdują się prochy i kości Jakuba – Jakub syn Józefa brat Jezusa. Ta ostatnia, choć kontrowersyjna, nie jest pozbawiona sensu, natomiast zaprzecza jej jeden z głównych dogmatów katolicyzmu oraz prawosławia – wieczne dziewictwo Maryi, ogłoszone przez kościół na synodzie laterański w 649 roku.
Jeśli ktoś taki jak Jakub Sprawiedliwy naprawdę istniał, to i tak prawdy o nim nie poznamy. Historię piszą wygrani. W tym wypadku ci, którzy lubią interpretować zdarzenia poprzez ich przegłosowanie i spisanie w formie religijnego dokumentu.
Poszukiwania te doskonale jednak oddają naturę Samuel Gawith St James Flake. Ta mieszanka wytrawnej virginii i perique jest bowiem za każdym paleniem inna. Gdy myślimy, że już cokolwiek o niej wiemy, nagle wszystko się zmienia. Nie można ustalić jednoznacznego charakteru tego tytoniu.
Raz słodszy, innym razem wytrawniejszy. A nawet, jeśli słodszy, to i tak nie za bardzo. Virginia użyta do skomponowania całości ma dosyć małą zawartość cukru. Na dodatek perique jest tu całkiem sporo, choć jest on mocno przytłumiony. Czy to wina virginii? Nieodpowiedniej techniki suszenia mieszanki? Słabej jakości składowych tytoni? Na każde tych pytań muszę odpowiedzieć przecząco. Niczyja to wina. A przynajmniej niczego mi znanego.
Co do perique – nie jest zbyt mocny. St James Flake to tytoń o średniej mocy – nie powala na kolana, nie powoduje palpitacji serca, ani nie dewastuje płuc jak Mike Tyson innych pięściarzy. Obecność perique trudno odczuwać w kategoriach pikanterii – to raczej posmak, drugoplanowy aktor. I rola to niezła, choć mogła być lepsza.
Największą wadą St James Flake jest trudność, z jaką się go pali. To ewidentnie tytoń nie dla początkujących. Płatki nie są zbyt długie, ale za to szerokie, dzięki czemu trzeba kombinować, jak połamać całość, aby nabić bez trudu. Można oczywiście oderwać część i zostawić na później, można pokruszyć, ale przecież nie o to chodzi w paleniu flake’ów… Poza tym tytoń jest mokry i długo schnie. Na dodatek jeśli wydaje się z wierzchu odpowiednio przesuszony, to wewnątrz jest i tak mokry. To sprawia spore problemy, potrafi bowiem tytoń wielokrotnie gasnąć podczas palenia. Trzeba nauczyć się odpowiednio traktować Płatki Świętego Jakuba. Aczkolwiek ich palenie uczy cierpliwości.
Co do zaś owego Jakuba Sprawiedliwego. Na zakończenie naszych poszukiwań trzeba sobie powiedzieć, że słowo parish, choć znaczy w tłumaczeniu na polski parafia, to owe St James jest parafią w sensie świeckim i bliżej mu do hrabstwa. Może więc Płatki Świętego Jakuba też wcale nie są związane ze świętym Jakubem?
O świętym można poczytać tutaj.
Tytoń dostępny na stronie fajkowo.pl
Hm, a ja się spodziewałem po nim słodziutkiej virginii z ostrym paprykarzem. Chyba ednak zaczekam z zakupem…
Hihihihi, veto do tej recenzji ukazało się na Fajkanecie pół roku temu, a napisane zostało o wiele, wiele dawniej :) Świat się zmienia i stopień wygarbowania gardła także. No i człowiek się zmienia. Ot i ciekawostka…
Veto dla Emila!
Ale ze świętym nie trafiłeś :P
Małe wyjaśnienie – jakkolwiek beznadziejnie to nie zabrzmi – autor powyższego tekstu (w sensie, że mła) mógł się machnąć co do świętego. Otóż wszelkie źródła poza angielską wikipedią podają za patrona świętego Jakuba, ale tego znanego z Kompostelli, nie zaś Sprawiedliwego.
Śledztwo jest w toku. Głowy się posypią (popiołem)