Cześć!
Znowu mam pytanie. Trochę wstyd tak ciągle pytać, ale lepiej chyba pokazać swoje braki w wiedzy, niż zepsuć sobie fajkę i przygodę z paleniem.
Za czas niedługi mam urodziny i w zasadzie zostałem zmuszony przez Moją Lubą do wybrania sobie prezentu. Dziwnie, ale może to i dobrze, bo na pewno nie dostanę kalesonów i skarpet. Pomyślałem, że warto zrobić małą listę tytoni w podobnych cenach. Wtedy będzie miała możliwość wybrać jeden i zrobić mi tym samy niespodziankę. Fajnie.
Problem tylko w tym, że póki co posiadam tylko cztery fajki. W jednej paliłem do tej pory tylko SG FVF, w drugiej jeno wirdżinię od MB, trzecia jest pod Stanislawa London Mixture, czwarta przez jakiś czas będzie tylko na SG FVF.
Wiadomo, że są głosy mówiące, że najlepiej mieć fajkę pod konkretny tytoń, ale w mojej sytuacji jest to średnio możliwe. Chciałbym testować różne tytonie bez wielkiego ryzyka w tym co posiadam.
Pierwsza fajka, w której paliłem tylko FVF sprawdza się ładnie z GH Dark Birds Eye. Myślę więc sobie, że tytonie o tym samym lub podobnym składzie można palić w miarę bezpiecznie w tych samych fajkach. Chyba, że się mylę…
Wstępnie wymyśliłem, że mógłbym dostać tytoń podobny w składzie do Stanislawa London Mixture. Jakiś anglik, tylko że z wyższej półki. Wybór padł na SG Squadron Leader. Czy to dobry pomysł?
Drugi tytoń, którego chciałbym w tej fajce spróbować to SG Chocolate Flake. Jest w nim jednak Burley i aromatyzacja czekoladowa. Mam wątpliwości. Zaznaczę, że faja pod angliki była palona ze Stanislawem może ze 4 razy. Bardzo mi pasuje ten tytoń.
Sam nie wiem, Panowie, sam nie wiem. Ciężko tak coś na dniach wymyślić, a mam jeszcze tylko niecały tydzień na namysł. Może Wy macie jakieś pomysły na podstawie tego, co napisałem? Jestem otwarty na sugestie (byle moc zgodnie z Tobacco reviews była na poziomie przynajmniej średnim). Nie chcę wybierać czegoś, co już sprawdziłem, bo tytonie, które paliłem do tej pory będę zapewne regularnie zamawiał, a fajnie by było wypełnić czymś nowym kolejny słoik.
Moim zdaniem, jedna fajka może służyć do wszystkich naturalnych Virginii. Ale tytonie, nawet te ,,naturalne,, od GH radziłbym palić w innej ze względu na ten mydlano-kwiatowy posmaczek.
Na mieszanki z Latakią, o ile nie zawierają periqe także mam jedną fajkę.
Osobiście uważam że jeśli tytonie są jednego gatunku i nie posiadają jakichś udziwnień, można je w jednym kominie palić.
Co do SG Chocolate Flake, zostanie Ci w fajce aromat czekolady i już będzie go potem czuć w czystej Latakii.
Z tego co rozumiem, pykasz fajkę od niedawna. Będziesz więc próbował wielu mieszanek i nie sposób do każdej mieć inny sprzęt. Potem gdy już znajdziesz kilka ulubionych smaków warto przeznaczyć do każdego z nich osobną fajeczkę. Może warto zainwestować w coś takiego http://brogshop.pl/pl/p/Fajka-gliniana-Poker-Parol-Mr-Brog/443# Sam mam taką fajkę. Bardzo przyjemnie się z niej kopci a po paleniu można ją równie dobrze wymyć płynem do mycia naczyń, dokładnie wypłukać i smaki masz zrestartowane.
A co do tytoni na urodziny to moimi ulubionymi są Sam,s flake, Balkan FvF i Best Brown. Wszystkie od Samuela Gawitha a do tego Fribourg & Treyer Vintage – ziele nie dość że obłędnie pyszne to jeszcze wyjątkowo łatwe w paleniu, czego nie można powiedzieć o wszystkich wyżej wymienionych SG.
Pozdrawiam
Witaj.
„Osobiście uważam że jeśli tytonie są jednego gatunku i nie posiadają jakichś udziwnień, można je w jednym kominie palić.” Też tak zakładam. W tym momencie mam już pięć fajek, do tych, o których losie jeszcze nie zdecydowałem, pcham póki co Va No 1 od MB. Do testów i wypalenia starych, mniej ciekawych tytoni, zamówiłem już sobie dwie najprostsze glinianki.
Czy Dark Birds Eye od GH może nieodwracalnie zasmrodzić fajkę? Na razie mi on odpowiada, mam już drugą fajkę Stanwella, o mniej pojemnym kominie i chciałem ją pod Dark Birds przeznaczyć. Skoro jednak może on zasmrodzić fajkę, to może powinienem się wstrzymać? A na urodziny przyjedzie nowa puszka Dark Birds Eye, albo Balkan Mixture od GH. Się okaże.
DBE nie może zasmrodzić fajki, jest wybitnie neutralne.
Nawet zawzięci poszukiwacze kendalskiego mydła nie są w stanie go stwierdzić w tym tytoniu.
Gwoli wyjaśnienia: istnieje grupa fajczarzy, którzy uważają, że wszelkie tytonie z Kendal posiadają dodatki zapachowe, nawet te najbardziej naturalne Va. O tę niecną przypadłość oskarżają głównie GH.
Tak naprawdę znakomita większość z tych „zapachowych” virginii jest w paleniu dość neutralna i nie włazi w fajkę.
Broken Scotch Cake, Scotch Flake, Brown Flake, Best Brown No.2, Louisiana Flake czy wspominane DBE – to wszystko można palić bez obaw o jakieś sensacje w kominie, nawet jeśli z puszki pachnie miodem, czekoladą czy orzechami.
Scenty to inna kwestia, ale o scenty kolega nie pytał.
Dzięki KrzysiuT!. Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Teraz DBE na pewno powędruje do nowego, zgrabnego Stanwella. Sam byłem w stanie myśleć, że coś w tym tytoniu może być dziwnego, ale to pewnie dlatego, że niewprawiony jestem i mało porządniejszych tytoni miałem okazję spróbować. W fajkę bawię się od ponad sześciu lat, ale do tego roku były to tylko gruchy, które ciągle wypełniałem różnymi cudami od Alsbo itp. Stąd moje obawy co do zasyfienia fajki. Teraz zapalę z czystym sumieniem.:)
Profan dorzuci trochę skrajności:
Do angielskiego blendu z latakią przeznaczyłem ulubioną faję po aromatach – palenie było tak smaczne, że aż niezdrowo się podnieciłem. Nie mogąc usiedzieć chodziłem po tarasie pysznie pykając.
Teraz siedzę i pale w tej fajce aromat – muszę napisać, że to bardzo przyjemne doświadczenie ;) .
Ciekawe. Może faktycznie czasem warto nagiąć „przepisy” i poeksperymentować? Albo po prostu szczęśliwie trafiłeś z doborem tytoni i fajnie się to komponuje. Jeśli smak przyjemny, to jest OK. Ja póki co będę mało ryzykował. Przesiąknięte sokami gruszanki są dla mnie przestrogą.;)
A i ja się przyznaję do popełniania takich smacznych „profanacji” :) Mam fajki przeznaczone do naprzemiennego palenia aromatów i anglików. Nie zawsze, nie wszędzie, nie codziennie oczywiście ;) Ach…i nie uważam tego za profanację. Jeśli jest smacznie i przyjemnie to gdzież tu miejsce na profanacje?
Jeszcze trochę, a wysypie się tu masa ludzi, którzy palą z przyjemnością wszystkie tytonie w jednej fajce, a cała filozofia palenia okaże się mitem stworzonym po to, żeby ktoś mógł zarobić na produkcji fajek.;) Poważnie mówiąc ciesze się, że o tym wspominacie. To pozwoli mi może wypróbować w przyszłości jakiś porządny aromat w fajeczce od anglików.
Nie odbieraj tego jako „mit stworzony do nabijania portfela producentom fajek”. Ja tak nie uważam.
Mam (wbrew pozorom) duży szacunek do moich palidełek, chciałbym mieć ich coraz więcej i cieszyć się widokiem, smakiem każdego z osobna tego dzieła sztuki.
U mnie jest tak, że ja w czasie spalania tytoniu z fajką „rozmawiam”.
Im więcej rozmów przeprowadzę z różnymi fajkami, tym jestem bogatszy wewnętrznie.
P.S.
Nie mam schizofrenii (jeszcze) :D
Ten „mit” to był po prostu zwykły żart;), doceniam fajeczki i też chciałbym mieć fajną kolekcję. W innym wypadku nie zatruwałbym ludziom na Fajkanecie życia częstymi pytaniami.
Już myślałem, że wcześniej zostałem źle zrozumiany, ufff ;) .
Widzisz: zdecydowana większość moich fajek pochodzi z odzysku. To najtańsza opcja nabycia kolekcji, choć…zdarzają się oczywiście wtopy na początku :) Ponadto wymaga to także wiedzy (do nabycia tutaj na fajkanecie) oraz dobrej woli nauczenia się przywracania fajkom życia. Ponadto: jeśli zmieni mi się koncepcja na to co w danej fajce chcę palić to ją tą, czy inną metodą „zresetuje”. A najlepiej kupię inną używkę, by cieszyć się nadaniem jej kolejnego życia.
Super sprawa. Jednak zanim nabiorę ochoty i umiejętności na takie rzeczy minie dużo czasu. Kiepski jestem w „pracach ręcznych”, zapału mi brak, a wiedzy jeszcze za mało i tego „oka”, które potrafiłoby wyłowić ziarno pośród plew. Póki co zadowolę się zakupem fajeczki od czasu do czasu. Dziś mam pięć. To już dla mnie niezła kolekcja.
Śmiem twierdzić, że jeśli potrafisz poprawnie nabić fajkę, to masz dostatecznego skilla, aby fajkę odnowić ;) Na początek nie każdą oczywiście, ale…to serio nie jest takie trudne. Plus w cenie nowej fajki masz kilka: nawet jeśli połowa z nich okaże się niewypałem, to i tak jesteś do przodu ;) Ach! I co dla mnie osobiście ważne: nadawanie drugiego (bądź kolejnego) życia fajce ma dla mnie dość osobisty wymiar. Sama zabawa w odnawiani dodatkowo jest fajną odskocznią od pracy za biurkiem. Jeśli zdecydowałbyś się na taką opcję to zawsze przed licytacją/zakupem używki może zapytać na gadaczce i o radę poprosić.
Ja tutaj też polecę używane fajeczki. Szczególnie warto czasami się przejść po miejscowych sklepach z antykami, giełdach/rynkach. Udało mi się w ten sposób wyrwać już cztery całkiem fajne fajeczki, wydając na nie… 10 – 15zł sztuka. Ostatnio dorwałem nawet za 10zł Brebbię, fakt faktem po panu niechluju i trochę roboty będzie, jednak to też przyjemność. :-) Jeżeli zaś nie chce Ci się bawić w renowację póki co – to oczywiście podobne tytonie możesz palić w jednej fajce. Zaś jeżeli chcesz spróbować scented/aromat – to ja bym radził zakupić sobie do tego póki co – tanią gruszankę, są łatwo dostępne a w miejscowych sklepach w których sprzedają tylko najpodlejsze tytonie – można wyrwać je po 30 – 35zł. Rozumiem, że masz złe doświadczenia z gruszanką i słabymi jakościowo tytoniami, ale to głównie tytoń był tutaj problemem, moim zdaniem. Testowałem kiedyś z ciekawości niższą półkę tytoniową i Alsbo – potrafi doszczętnie zasmrodzić nawet kukurydziankę! Natomiast ja gruszanki używam i to z przyjemnością właśnie do droższych aromatów. Początkowo potrafią rzeczywiście nieprzyjemnie pachnieć – chociaż podczas palenia to już nie przeszkadza, ale po miesiącu – dwóch użytkowania całkiem dobrze te fajki się układają i problem znika.
@Faust i czyzo3. Spokojnie, spokojnie Panowie.;) Przyjdzie czas będzie rada. Póki co muszę się nacieszyć tym, co mam. Pięć nowych fajek i tytonie, które dopiero poznaje sprawiają, że na razie ani myślę o nowych rzeczach. Wiemy jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, tak więc w przyszłości się pewnie zdecyduję.:) Tym bardziej, że własnoręczne odnowienie fajki wydaje mi się bardzo imponujące.
Gruszka, jak gruszka. Jestem miłośnikiem bentów, ale zakupiłem sobie jakiś czas temu billiarda z gruszki bo świetnie (klasycznie) wyglądał. Grusza leciutka, więc nie czuje ciężaru na zębach, pysznie się w nim pali, i nic mi się na razie nie przepala. Kondensatu zbyt wiele nie wytwarzam, bo ja pykam fajeczkę jedynie, a nie wciągam dym ;), poza tym wkładam filtr. :)
Co do gruchy ciężko mi się przełamać. Trzy fajki z tego drewna dostałem w latach 2009 – 2012. Przyznam, że niektóre tytonie fajnie się w nich paliły, uczyłem się chłodnego palenia itd. Captain Black całkiem mi smakował w tych fajkach. Ostatnio jednak zniechęciłem się dość mocno. W roku 2015 otrzymałem kolejną fajkę z gruszy i byłem srodze rozczarowany. To „coś” na kominie fajki nie przestawało błyszczeć nawet po paru paleniach, fajka nagrzewała się przesadnie mocno i to już na początku palenia. Później zainteresowałem się tematem i zrozumiałem, że ten syf to lakier. Zdarłem. To nie była jedyna wada. Ustnik jakoś tak zrobiony, że wycior o coś się w nim w środku zaczepiał, brzydki nawiert kanału dymowego też byle jaki. Palona niewiele razy pokazała małe nadpalenia. Obawiam się, że te nowsze gruszki, oczywiście od Broga, są jakieś kiepskie w porównaniu z tymi starszymi. Długo pewnie nie najdzie mnie ochota na aromaty, a jeśli nawet, to wypróbuję je w gliniance, czy też w kukurydziance.
No cóż, od Pana Bróga to i wrzoścówka mi nie smakowała (nawet gdy zdjąłem lakier). Więc po prostu ją sprzedałem.
A gruszkę mam woskowaną, jak barszcz tanią – … ,że się komuś w ogóle opłaca rzeźbić w drewnie (nawet maszynowo) za taką cenę.
Widać coś jest z tymi fajkami Mr. Bróg, że tak źle odbierane przez fajczarzy. Co poradzić? Człowiek był młody, głupi i do tego wiecznie spłukany.;) Mi pozostaje jedynie zazdrościć udanej fajki z gruszy. Ich waga to na pewno wielki atut. Z gruchą w zębach można było robić masę rzeczy, nawet jeździć na rowerze. Z wrzoścem zazwyczaj rozsiadam się jak leniwy jaśniepan, bo się boję, że spadnie i się uszkodzi.;)
Radku_Z, kawałek wężyka silikonowego (średnica wew. 8mm/ średnica zew. 10mm) i nic ci nie wypadnie z ust ;):
http://parck.vdl.pl/box/gumka.jpg
Nawet na duży ustnik wchodzi, jak widać na załączonym obrazku. :)
Ha. To dopiero patent. Ja mam takie dwie lateksowe nakładki, ale diabelnie ciężko się je nakłada. Jak już będę sprawniej palił, to może wypróbuję Twój sposób.
Hmm. Nasunęło mi się. O tytoniu Perique nie mam zielonego pojęcia, a mogę kupić jego próbkę, w płatkach (Va+Pq). Zastanawiam się jaki jest wpływ Perique na fajkę, czy może ja zasmrodzić?
Wpływ jest znikomy.
Fajki do VaPer-ów można swobodnie zamieniać z tymi do czystej Va.
Perique jest w tym wypadku raczej przyprawą i – ogólnie rzecz biorąc – przyprawą nienachalną, choć charakterystyczną.
W fajkę w każdym razie nie włazi, to nie Latakia.