Kurpie. Region to odrębny pod względem etnograficznym, do dziś kultywujący własne tradycje. Mieszkańcy Puszczy Zielonej, czyli terenu jaki wyznaczają z grubsza biorąc rzeki: Narew od Południa, Orzyc od Zachodu i Pisa od Wschodu, mają świadomość własnej odrębności. Twórczynie ludowe wykonują oryginalne wycinanki, szczególnie starsi mieszkańcy posługują się gwarą, a lokalne imprezy, jak Miodobranie Kurpiowskie, przypominają o dawnych zajęciach Kurpiów. Wśród tego co na Kurpiach uległo jednak zapomnieniu znajduje się fajka. A szkoda, bo jak zaświadczają dawni badacze regionu, Kurp z fajką się nie rozstawał.
Przeglądając „Zarysy domowe” (1842) Kazimierza Władysława Wójcickiego, natknąłem się na następującą charakterystykę Kurpiów:
„Nigdzie więcej nie palą tytuniu jak tu na puszczy. Kurp nie ruszy się bez fajki, dzieci nawet od lat 12 przejmują ten nałóg.”
Czyżby więc nasi przodkowie nawet dzieci narażali na zgubne wpływy nałogu? Okazało się, że opinia Wójcickiego w XIX wieku nie była odosobniona. Jeszcze przed Wójcickim identyczny niemal pogląd wyraził Wincenty Hipolit Gawarecki (1830), którego zdanie przepisał właściwie słowo w słowo cytowany wyżej Wójcicki.
Nieodłączną „fefkę” w ustach pewnego Kurpia zanotował jeden z pamiętnikarzy powstania styczniowego. W 1903 roku bystry obserwator stosunków międzyludzkich na Kurpiach, Dominik Staszewski, pisał jak to „mężczyźni wszyscy palą bez wyjątku fajeczki, zresztą z tytuniu w gatunku najlichszym„. „Fajeczkom” miało towarzyszyć piwo kozicowe. Staszewski podkreślał zresztą, że tytoń wraz z piwem i ubiorami kobiet to jedyne zbytki, na które Kurpie sobie pozwalają.
Nałóg palenia tytoniu przez Kurpiów nie umknął największemu badaczowi tego regionu i wielkiemu miłośnikowi w jednym. Adam Chętnik – bo o nim mowa – zapewniał, że od czasu Gawareckiego, a więc lat 20. XIX wieku, niewiele się zmieniło. Nałóg na Kurpiach miał trwać z powodzeniem już od 100 lat. Chętnik w Pożywieniu Kurpiów (1936) opisywał zmienność zwyczajów palących. Pod koniec XIX wieku mieli oni bowiem na Kurpiach palić tylko duże drewniane fajki i „małe kawalerskie fajecki„. Podczas I wojny światowej z braku tytoniu mieli ponoć Kurpie palić suszone zielę, w tym m.in. koniczynę i… nać kartoflaną!
Tuż po I wojnie światowej na Kurpiach rozpoczęto nawet uprawę własnego tytoniu, ale państwowe regulacje zmusiły mieszkańców Kurpiowszczyzny do zaniechania tej działalności. W tym miejscu warto dodać, iż w 1922 roku władze II RP ustanowiły na obszarze kraju Polski Monopol Tytoniowy, któremu podlegała produkcja, import i sprzedaż wyrobów tytoniowych. Monopol był dziedzictwem po zaborcach. Funkcjonował bowiem przed 1918 rokiem w Galicji i na terenach zaboru rosyjskiego. Nie dziwią więc kurpiowskie trudności z produkcją tytoniu.
Monopol działał na niekorzyść mieszkańców Puszczy. Korespondent „Gazety Świątecznej” ze wsi Wach donosił o zakazie produkcji tytoniu:
„Ludność tutejsza jest tym zakazem do najwyższego stopnia rozgoryczona, a co gorsza, zmuszona jest kryjomo przynosić tytuń z Niemiec wzamian za jaja, masło i inne rzeczy potrzebne Niemcom. (…) A Kurpia jak nikt od wiary ojców nie odłączy, tak samo i od palenia; choć to jest nałóg, ale kurp woli jeden raz na dzień nie jeść, aby palić„.
W latach 30. XX wieku przy fajkach pozostali starsi, a młodzież lubowała się w papierosach zakręcanych w papier lub bibułki. A co z tabaką? Ten sposób na zażywanie tytoniu nie był popularny w okolicach Myszyńca i Ostrołęki. Kurpie z Kaszubami namiętnie wciągającymi tabakę chyba nie doszli by do kompromisu (chyba, że przy fajce). Tym bardziej, że wśród mieszkańców Puszczy Zielonej naśmiewano się z zażywających tabakę. Śpiewano:
To Ci kawaler,
Co za pokraka!
Już ci mu z nosa
Ciece tabaka…
A jakie marki mógł palić Kurp, którego stać było na kupno papierosów? Ówczesne nazwy robią wrażenie: „Egipskie Specjalne”, „Złota Pani”, „Sokoły”, „Wanda” i „Aromatica” to marki z lat trzydziestych. Czyż nie brzmiały pięknie?
Wydaje się, że nałóg palenia tytoniu na Kurpiach to nie tylko stereotyp. Uboga ludność uzależniona do tytoniu przemawia do naszej wyobraźni szczególnie wtedy, gdy na starej fotografii, czy rycinie ujrzymy tego czy innego Kurpia z fajką, lub papierosem w ustach. Poniżej parę przykładów:
Bibliografia:
- A. Chętnik, Pożywienie Kurpiów. Jadło i napoje zwykłe, obrzędowe i głodowe, Kraków 1936
- W. H. Gawarecki, Pamiętnik historyczny płocki, T. II, 1830
- D. Staszewski, Moralność i umoralnienie Kurpiów, Płock 1903
- K. W. Wójcicki, Kurpie-Gocie [w:] tenże, Zarysy domowe, T. III, 1842
- R. Kuzak, Wyzysk pełną gębą! Monopole skarbowe w międzywojennej Polsce, „Ciekawostki historyczne”, 14 października 2012
Autorem powyższego artykułu jest Pan Łukasz Gut, któremu w imieniu własnym, oraz społeczności serdecznie dziękuję za przybliżenie nam tematyki kurpiowskiej fajeczki :)
Miło się czyta, oj miło. Aż szkoda, że tak krótko :)
Pytanie do autora tekstu: Wiadomo, co zapoczątkowało takie podejście do fajki u Kurpiów? Jakiś przesąd o działaniu ziela fajkowego, poczucie indywidualności wyrażane po przez fajkę, czy po prostu nałóg przejęty z dziada na dziada?
Przyjemnie się czyta o rodzimym zakorzenieniu palenia tytoniu wśród ludności różnych regionów naszego kraju. Mam nadzieję, że Pan Łukasz opublikuje jeszcze wiele tekstów o podobnej tematyce.
Niestety znane mi źródła milczą na temat początku fajki na Kurpiach. Podejrzewam, że to kwestia po prostu nałogu.
Ten tekst powstał 2 lata temu, dziś mam trochę więcej materiałów na temat palenia i zamierzam go rozwinąć
To zostało tylko czekać.
Bardzo ciekawe!
Świetne!
Poproszę o więcej.
Jako ćwierć-krwi Kurp przyznaję, że piwo kozicowe z tamtych stron zaiście warte jest grzechu :)
Fajeczka to jest to , a nie jakieś papierosy .
Jak można wnosić z dawnych rycin czy fotografii, dziecko palące fajkę nie było odosobnionym widokiem w Europie XIX wieku czy na początku wieku XX. Czy brało się to z przekonania o leczniczych właściwościach tytoniu? Nie jest to takie pewne.
Bardzo ciekawy artykuł. Gdyby do niego i do tego drugiego, o fajce po staropolsku, dodać jeszcze kilka o pokrewnej tematyce, powstałaby jedyna w swoim rodzaju książka.