Szybki pomysł – szybka akcja.
Zaczynam pierwszym wrzutem, bo nawet nie wpisem. Postaram się zamieszczać tu fajki, które mnie osobiście w jakiś sposób zaciekawiły, zaintrygowały i sam je lubię oglądać.
Dzisiaj fajka typu „Blowfish”, czyli w sumie skandynawska klasyka:
Fot. Scandpipes.com – autorem fajki jest Micah „Yeti” Cryder
Sam fajkarz to, jak dla mnie, jedno z większych odkryć ostatnich czasów. Szybko wspina się na szczyt mojej osobistej listy top fajkarzy. A co do fajki – mnie zachwyca. Ustnik choć w kolorze jasno zielonym tutaj nie wygląda kiczowato. Jest w pełni dopracowany, warto zwrócić uwagę na rodzaj ząbka na zgryzie i jego wyprofilowanie. Niby klasyka, a jednak wykonanie i rozkloszowanie wylotu choć mniejsze niż u Yashtylova robi wrażenie. Dodatkowo przejście z części okrągłej ustnika do części spłaszczonej nie jest zwykłym ringiem zrobionym na tokarce. Jest lekko pochylone równolegle do zakończenia fajki. Jak dla mnie – robi wrażenie. Warto zwrócić także uwagę na oś symetrii fajki. Od spodu idzie równą linią od łączenia z ustnikiem aż po „czubek” fajki, następnie wykonując fantazyjnego zawijasa tak aby fajka widziana od góry była totalnym „koślawcem”. Przy tym wszystkim te linie znakomicie rozgraniczają rodzaje usłojenia fajki. Z jednej strony pawie oczka, a z drugiej straight grain.
A Wy moi drodzy co sądzicie o tej fajce?
Pomyśleliśmy szybko z Rafałem, że jednak chcielibyśmy rozmawiać o fajkach, nie tylko na gadaczce. Stąd pomysł kolejnej reaktywacji Sokolego Oka. Zachęcamy do wymiany poglądów i własnych widzimisię. Także do publikacji tego co, samemu wyszperacie w sieci i uznacie za dostatecznie godne uwagi (z jakiegokolwiek powodu).
Pozdrowienia
y,
Sama fajka piękna, a linie krawędzi idealnie współgrają z usłojeniem wrzośca. Ustnik jednak do mnie nie przemawia. P.s. Dzięki za dzielenie się wyszperanymi dziełami fajkowymi, gadczka nie ma teraz długiej historii i linki często mi umykają.
Dla mnie ta fajka jest zbyt klasyczna (bożeszmój co jo godom! co jo godom! ani to bilard ani kanadię, ani lowat… a ja że klasyczna. całkiem mnie pogiełło, jak owego dziwolunga na obrasku), żeby robić zamieszanie :).
PozdrY,
Jak się naoglądałeś dziwolągów to może i jest zbyt klasyczna. Ale z drugiej strony wyraźnie napisałem, że to klasyk w czystej postaci. Tu zagadka – Kto jest pierwotnym twórcą tego klasyka?
Picasso?
Jak to mówią, tego co się zobaczyło, nie da się już odzobaczyć.
Oczywiście nie mam pojęcia kto pierwszy wykonał blowfisha (obstawiam Eltanga – po łatwości), faktem jest natomiast, że prawie każdy współczesny fajkarz-artysta ma taki kształt/jego wariację w swoim portfolio.
I jeszcze jedno zwierzenie przy okazji – im dłużej oglądam fajki, rozmawiam z ich twórcami, tym bardziej zwracam uwagę na zupełnie inne kwestie. Tym bardziej podobają mi się/wzbudzają szacunek kształty nieoczywiste. Szczególnie jeśli udaje mi się odczytać pierwotny zamysł.
A przecież jeszcze nie tak dawno podobały mi się wyłącznie kształty, które już raz w życiu widziałem (absolwent politechniki)…
Odbierając to jako dzieło artystyczne, to i ta pistacja z tworzywa sztucznego pasuje. Ale, że jest to dzieło użytkowe (czyli palić w tym można), to jakoś podskórnie mnie boli, gdy miałbym w to dzieło ingerować. Reasumując, mam gdzieś głęboko w moim mózgu taką schizmę – czy ma stać w witrynce, czy zmieniając pierwowzór zapalić w niej.
Ja jednak (na razie) wolę typowe klasyki jak billiard, bent i bliskie okolice – taką „prostotę” uważam za największe dzieło sztuki, w które ingerować paleniem mogę bez zahamowań.
Innymi słowy:
klasycznego ciasta drożdżowego trochę w życiu zjadłem, ale tylko kilka z tych wydawałoby się łatwych/prostych wypieków uznałem za dobre. ;)
Tak więc pomarudziłem :)
Wszystko było by pięknie, gdyby nie kolor ustnika. Zawsze podobały mi się blowfishe, ale w tym wypadku mam wrażenie jakby ktoś upiekł pyszny i wspaniale udekorowany tort, po czym finalnie upadł na niego twarzą.
Piękna fajka. Ustnik, w dość kontrowersyjnej, zimnej zielonej barwie (na moje oko jest to „hooker green”), bardzo ładnie współgra z bursztynowymi refleksami na wypolerowanej główce. W samym jego kształcie urzeka mnie nie tyle nieco skośny pierścień, co fantastycznie podkreślające jego kształt, płaskie boczne szlify. Patrząc na ten ustnik, coraz poważniej zastanawiam się czy nadanie samej główce dość drapieżnego kształtu, nie jest w tym przypadku już pewnym estetycznym nadmiarem. Ale ogólnie – cacko. Chyba nie odważyłbym się czegoś takiego zapalić.
Ustnik nie podoba mi się wcale, nie moja kolorystyka. Jednak sam kształt podoba mi się bardzo, już od dłuższego czasu myślę by takową rybkę sobie sprawić. Największe wrażenie robi na mnie bejcowanie. Świetnie wykonany kontrast usłojenia. Coś pięknego.
Wszystko byłoby pięknie na tym zdjęciu, gdyby nie ta fajka.
Zamysł, wykończenie, prowadzenie krzywizn – oczywiście, że petarda!
Sam ustnik, hm… coraz więcej tego typu wariacji pojawia się na rynku. No bo ileż dziesiątek lat można palić z czrnego ustnika? Lekkim przełamaniem tego schematu są pojawiające się choć od lat, to wciąż za rzadko, kolorowe cumberlandy (Tomku wywołanym zostałeś do prezentacji).
Jednakże całość tu pokazana: „ja jestem na nie”.
P.S.
Świetny pomysł Panowie! Dzieki takim inicjatywom wciąż nie idziemy z dymem. By nie zabrakło chęci i czasu, bo motywacji jest na rynku wiele.
Jak zabytkowa komódka z uchwytem naprędce dorobionym z zakrętki od mineralnej
Piękności. Ustnik jednak jest zbyt kontrastowy i odciąga wzrok od wrzośca. Kolor bursztynowy byłby bardziej neutralny i mniej dominujący. Filtrowa?
Filtrowa?! Raczej wątpię.
Też mi się to dziwnym wydaje, ale połączenie jest wyjątkowo grube. Aż się prosi filtr tam włożyć.
Tutaj pewnie część fajkarzy o ustroju wewnętrznym zbliżonym do trolla zadałaby pytanie: po co?
PozdrY,
Zostałem trollem :-(
O bursztynowym ustniku też bym się wypowiedział ale wtedy to już wilczy bilet z fajkanetu.
Faktem jest, że zieleń ustnika kojarzy się tandetnie (chociażby z zakrętką od mineralnej), ale to jest niestety pewien stereotyp w postrzeganiu fajki. Czerń, czerwień, kość słoniowa – te barwy na ustniku nie budzą specjalnych kontrowersji, a przecież można by je śmiało kojarzyć np. ze starymi radzieckimi bakelitowymi gałkami, imperialistycznymi kapslami od coli, czy też przyżółkłym plastikiem prl-owskiego kuchennego miksera… Zielony ustnik stanowczo odbiega od zakodowanej przez lata w świadomości normy, więc siłą rzeczy skupia na sobie całą uwagę. Myślę jednak, że dokładnie takie było zamierzenie Autora tej fajki. Miała być inna, miała być zauważalna. I jak widać po tej dyskusji, dokładnie taka jest.
P.S.
Usłojenie tej fajki jest rzeczywiście ładne wyciągnięte, ale mam wrażenie, że podkreślenie jego rysunku chyba nie było głównym zamierzeniem Autora. Tak sobie kombinuję, że chodziło mu przede wszystkim o uzyskanie przygaszonej pomorańczowo-czerwonej tonacji, która by idealnie dopełniała się z miętową zielenią ustnika. Wredna bejca zabarwiła jednak tylko jasne obszary usłojenia na żółto (co jak najbardziej pasuje do tej koncepcji)i prawie nie wpłynęła na zmianę barwy w kierunku czerwieni tych ciemniejszych. Ot, i to taka moja teoria spiskowa… ;)
Dmuchoryba. Nie przepadam.