Akcja Rotacja 2016/2017 Mieścina Jakaś Mała, minus 19°C, Noc…

31 stycznia 2017
By

źródło: http://www.pipesandcigars.com/

Paczka nadeszła niespodziewanie.

Kiedy przekopałem się już przez zwały zlodowaciałego śniegu, kiedy obszczekany przez okoliczne kundle wszedłem wreszcie do domu, kiedy głośnym tupaniem w przedpokoju oswobodziłem buty z oblepiającego je śniegu i wmaszerowałem do kuchni, Żona lakonicznie oznajmiła: „Paczka jakaś do Ciebie. Pewnie znowu coś z tych Twoich…”- reszta zdania ugrzęzła w głośnym siorbnięciu, bo zajmowała się akurat mieszaniem jakiejś smakowicie pachnącej cieczy w ogromnym garze na płycie kuchennej. Chwilę podumała, po czym energicznie kiwnęła głową i oznajmiła zdecydowanie: „Najpierw zjesz, potem sobie rozpakujesz i zapalisz!”. Jakim sposobem wiedziała? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć.

Paczka była… hmm, jakby to zgrabnie określić – „męska”. Szary karton, gęsto oklejony taśmą. Nie siliła się na elegancki i wytworny wygląd, nie udawała firmowej przesyłki z ultra-super-extra zawartością. Była zwyczajna. Męska i szorstka.

Przeciąłem taśmy nożem i otworzyłem. Jej wnętrze także emanowało męskością. Folia bąbelkowa, rozchylona odsłoniła chaotycznie upakowaną zawartość. Tak, tak, kobieta zapakowałaby inaczej, staranniej może, roztropniej.

Na wierzchu leżały cztery kartki, zapisane czterema różnymi charakterami pisma. Listy od poprzednich Uczestników. Koleżeńskie, szczere, wzruszające. Miły akcent na start!

Opisu następnych minut (które przerodziły się w godziny) oszczędzę Wam, moi Drodzy, gdyż, no cóż,  grzebałem, otwierałem woreczki strunowe, odwijałem papierki i wąchałem! Chłonąłem zapachy, przymykałem oczy, wytężałem pamięć i tropiłem „ślady śladów”. Coś jak psi funkcjonariusz na lotniskowym terminalu w okresie urlopowym.

Większość tytoniowej zawartości znałem, więc podjąłem decyzję, że zaanektuję tylko dwa z szerokiej palety smakowo-zapachowej zawartości. Wybór padł na Davidoff – Flake Medallions i Frog Morton on the Town.

Szczególnie ten drugi. Zapaliłem go przedtem jeden jedyny raz, na spotkaniu w Nieziemskiej Kramarzówce w 2014 roku, ale niestety, nadmiar alkoholu i wrażeń nie pozwolił mi go w pełni posmakować.

I oto dylemat. Recenzować Frog Mortona po recenzji yopasa? Barbarzyństwo i porywanie się „z motyką”! Rozpisywać skład tego blendu? Po co? Tobaccoreviews wszak na jedno kliknięcie myszki i każdy, kto jeszcze nie wie, że i Virginia, i Latakia, i Oriental/Turkish, i że „Blend:Oriental”, i że „Country: US” – może posiąść tę wiedzę.

Więc inaczej może.

Przygotowane: płyta „Chet Baker Bill Evans The Complete Legendary Session”, 50 g Jack Daniels.

Fajka: Hilson Solani A302 (leżakująca już od dobrych trzech miesięcy), delikatnie muśnięta papierem ściernym w kominie.

Frog Morton on the Town nabity starannie „na trzy” (tak mi zostało)

Żona i reszta Rodziny – out. Zaczynajmy…

…i już wiem. I od teraz czytacie, Moi Drodzy, absolutnie osobistą refleksję na temat tego tytoniu.

Frog Morton nie jest „Żabą na Mieście”. Frog Morton nie będzie mi się kojarzył ze Śródziemiem, hobbitami, starym Gamgee i składami „Pod Pływającą Kłodą”. Nie.

Frog Morton to Kobieta. Rudowłosa, drobna, nieprzewidywalna. O lekko skośnych oczach, o leciutko niesymetrycznych rysach, które powodują, że Jej twarz jest niepokojąco niejednoznaczna. O wielowymiarowej osobowości.  Frog Morton jest niejednoznaczny, Frog Morton jest wielowymiarowy.

Frog Morton nie lubi pośpiechu. Nie karci Cię brutalnie, kiedy potraktujesz go niedelikatnie, o nie! On się po prostu zamknie w sobie i nie dopuści Cię w pełni do siebie. Tak po prostu, zwyczajnie, da z siebie tylko to, co musi i kropka! Nic więcej i nic mniej.

Lecz potraktowany z pietyzmem, starannością i  uczuciem rozwinie skrzydła jak… jak Kobieta, potraktowana z pietyzmem, starannością i uczuciem! Da wiele, wiele więcej niż można się po Nim spodziewać. Da zaskakującą słodycz, da powiew niepokoju i nieznanego „czegoś”, czegoś na granicy percepcji. Podaruje fascynujące mgnienia doznań, które już, już, wydaje się, że pochwycimy, a one pierzchają. I snują się pod sufitem wabiąc, żeby jeszcze raz spróbować je pochwycić.

Trzeba sobie tylko na to wszystko zasłużyć, zadbać po prostu. Nie zmuszać do niczego. Zadbać. Tylko tyle i aż tyle.

Ja zadbałem. Zrobiłem wszystko, co umiałem, żeby odwzajemnił. Czy mi się udało? Nie wiem, wszak jeszcze tyle wspólnych chwil przed nami. Nie tracę nadziei, że nasza znajomość będzie coraz bogatsza we wspaniałe momenty, bo wiem, że nie przestanę! Bo niby dlaczego miałbym przestać?

5 Responses to Akcja Rotacja 2016/2017 Mieścina Jakaś Mała, minus 19°C, Noc…

  1. cortezza
    cortezza
    31 stycznia 2017 at 11:42

    Chet Baker i fajka… Co może być przyjemniejszego?

  2. szydlo
    31 stycznia 2017 at 11:48

    To blend który mnie wprowadził w La i zachęcił do dalszych prób z innymi tytoniami. Ładnie go opisałeś. Smacznego

  3. P_iter
    P_iter
    1 lutego 2017 at 10:00

    O Frogu było w jednym ze wspomnianych listów w paczce. Ile ja się naszukałem licząc, że ktoś go jednak przeoczył i trafi do mnie. :)

  4. Zyrg
    Zyrg
    10 lutego 2017 at 09:00

    Z tą rudą przesadziłeś ;-) A ja mam jeszcze puszeczkę On the Town na czarną godzinę, choć ze zwykłym Ropuchem się ostatnio rozminęliśmy – palił się kwaśno i niesmacznie i jakoś mi się nie chce na razie :-C Poszedł za karę do piwnicy…

  5. Macias
    5 marca 2018 at 13:20

    Lubię czytać niektóre artykuły z tego forum, ponieważ oprócz oczywistych „informacji na temat” dają czytającemu coś więcej. zabierają w podróż chociaż siedzi się w domu przed kompem. I prawie czuć ten dymek, smak itd. Dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*