Jest ciężko. A będzie jeszcze gorzej. Nikt nas nie chce i nikt nas nie lubi. We współczesnej Europie, we współczesnym Świecie. I w sumie trudno się temu dziwić. Przecież społeczeństwo musi być zdrowe, dorodne, świadome*. Na co komu garstka samotrujących się i wydzielających niemiłosierny smród świrów. Gdyby jeszcze szły za tym jakieś pieniądze… ale niestety nie idą. Idą wyłącznie dekrety, ustawy i regulacje. Taki mamy klimat…
Mimo to i tak wybierałem się na to spotkanie w dobrym humorze. W końcu znów będę mógł spotkać się z ludźmi, których lubię, których znam. Napiję się piwa, może wypalę fajkę**. Pogadam o czymś interesującym. Oddalę nieco od codzienności.
W mojej opinii, to normalna ewolucja internetowej społeczności. Najpierw zabawa w anonimowość, potem znajomość, a potem już wyłącznie regularne TWA***.
Tomek Zembrowski****, po ostatniej Kramarzówce, świetnie to zdiagnozował. My już nie spotykamy się tematycznie. Spotykamy się towarzysko. Ale to też, w mojej opinii, jest fajne. To pokazuje, że internet nie musi izolować. Że również potrafi zbliżać.
Ponadto nie miałem jakichś większych oczekiwań. Nazwa New Vegas mogła prowadzić gdziekolwiek. I znów świetnie zwizualizował to Tomasz mówiąc: „Ty, a to nie będzie tak, że spotkamy się w miejscowym salonie gier? Będziemy stać w ośmiu*****, na środku, a lokalni hazardziści będą próbować pożyczyć dychę do północy…”
Rzeczywistość była jednak dużo łaskawsza. Lokal faktycznie okazał się być klubem bilardowym z dość sensowną salą, w której można było spokojnie palić, i którą skutecznie zdominowaliśmy. Ku mojemu zaskoczeniu frekwencja dopisała i poznałem kilku(nastu) nowych Kolegów (oraz jedną Koleżankę).
Pozostałe didaskalia pozostały, myślę, na dotychczasowym, dobrym poziomie. Fajkowo.pl, może jedynie, jakby mniej optymistyczne niż zazwyczaj, ale nadal nieodłącznie obecne w życiu portalowej społeczności. Na stołach pełno było fajek, tytoniu, niskoprocentowych alkoholi. Była szklanka z cukrem. Tylko, cholera, jakoś nikt niczego nie zbił…
Tradycyjnie również pojawili się okołoportalowi fajkarze prezentując swoje dokonania******. Były Legendy*******, były rozmowy, były tematy. Był Perry******** ze swoim niepowtarzalnym, klubofajczanym sznytem.
Skończyliśmy w momencie gdy barmanka ogłosiła, że zaraz karaoke i będzie wietrzyć. Nie odnotowałem żeby ktoś chciał zostać, zaśpiewać. Nie szkodzi.
To spotkanie było i tak bardzo potrzebne. Raz, że dawno nie było, dwa, że uświadamiało, że portal wciąż żyje. Że nie procedujemy wyłącznie wyjść, że poza gadaczką istnieją inne ludzkie twarze żywo zainteresowane paleniem fajki. I dobrze, że ujawniły się w rzeczywistości, choć przyznam, że chciałoby się jeszcze, żeby to uczestnictwo przekładało się, co najmniej liniowo, na liczbę tekstów na portalu.
Bo my, starzy wyjadacze, potrafimy już tylko smyrać się po jajkach i wybuchać gromkim i niekontrolowanym śmiechem.
Wracając wieczorową porą cały czas zadawałem sobie i wracającym ze mną pytanie, czy ktoś napisze słowo relacji. I jakoś nie znalazłem ani zrozumienia, ani odpowiedzi. Będąc jednak dzieckiem idei Adama Słodowego postanowiłem zrobić to sam. Bo jakżeby inaczej.
Bo, co prawda, widzę że coś na końcu tego tunelu się świeci, ale z czasem nabieram coraz większego przekonania, że to wygląda bardziej jak nadjeżdżające intercity niż blask lampek oliwnych siedmiu panien roztropnych.
Bo jakoś, kurwa, ciągle, nie ma tego flow!
Krzyś – dzięki za organizację! Uczestnicy – dzięki za uczestnictwo! To było bardzo dobre spotkanie!
* świadome przerysowanie pojęcia świadome w takim kontekście
** już prawie nie palę
*** TWA = Towarzystwo Wzajemnej Masturbacji/Adoracji*********
**** tak to ten Gość, co przychodzi na spotkanie, z dziwaczną walizką, jedną filtrową fajką********* w kieszeni i częstuje Poschl’s Tilbury Full Aroma z amerykańskiej puszki
***** to „ośmiu” może się wydawać nieco lekceważące. Ale umówmy się prawa frekwencji na takich spotkaniach są nieubłagane. Gdy jest daleko do terminu ustala się pewna dość duża liczba zgłoszeń, która maleje z czasem, by w ostatnich chwilach osiągnąć exodus wykładniczy.
****** fajki były ładne, ze światowymi aspiracjami (również cennikowo)
******* patrz:KLIK
******** przepraszam ale zapomniałem: „Perry, jak dudy?”
********* niepotrzebne skreślić
********** niewysoki model Petersona z p-lipem i niewypolerowanym ustnikiem
To w ramach smyrania się po jajkach starych wyjadaczy: dzięki Pawle, że ci się chciało.
Mnie się też podobało, fajnie było zobaczyć nowe twarze i starych znajomych – przy nowych trochę zabrakło mi zarzuconego (jak się okazało pochopnie!) obyczaju obwieszania się identyfikatorami, przez co nie do końca (nadal…) potrafię powiązać niektóre twarze z nickami.
Tym niemniej: pogadałem na tematy fajkowe i nie tylko, zapaliłem kilka nowych tytoni, obejrzałem parę fajek. Zgodnie z najlepszą fajkanetową tradycją, czyli bez spinki i udawania nie wiadomo czego.
I nawet miejscówka, choć z urody nienachalna, okazała się całkiem porządna. Przynajmniej wentylacja działała.
A smyrajcie się… Byle każdy po swoich :D
Homofob :>
Pawle Szanowny,
dziękuję za szybko opublikowaną możliwość przybliżenia mi tego, co tam się działo.
Szkoda, że tym razem się nie udało poznać nowych kolegów po fajce, ale póki duch w nas nie zamarł, to okazje jeszcze się pojawią.
Palę teraz głównie w pracy dwa razy dziennie. W weekend tylko wieczorami. Na portal zaglądam nie tak już często jak kiedyś a i międzynarodowe strony fajkowe leżą zapomniane. Nowej starej fajki nie kupiłem juz dawno, a te ostatnio zakupione wciąż czekają na czyszczenie. Nie wiem czy powodem tego stanu jest praca, rodzina czy jak sam piszesz, wszechobecna presja społeczna by żyć zdrowiej.
Może gdybym miał więcej takich wariatów koło siebie, to nawzajem byśmy się napędzali? Nie wiem.
Pozdrawiam jednak bardzo serdecznie, zarówno nowych jak i tyvh co to się drapią. Jak zwykle życzę smacznego dymka i do szybkiego!
Kupiłeś, kupiłeś tylko o tym nie wiesz. Co do artykułów a właściwie ich braku to myślę, że portal po prostu przeszedł w fazę starego dobrego małżeństwa i seks już tylko od czadu di czadu.
Od czasu do czasu* Chyba, że się trafi młoda kochanka.
Spotkanie było świetne, serce rośnie, kiedy człowiek spotyka szlachetnych przedstawicieli ginącego gatunku, interesujących samych w sobie, a do tego podzielających jego własną pasję i tolerujących jego dziwactwa. Do tego sala była przestronna, o dobrej wentylacji. Co do artykułów, do z rozmów wniosłem, że sytuacja innych jest taka mniej więcej, jak moja: pomysłów wprawdzie nie brak, ale w natłoku codziennych trosk ich realizację odkłada się na później.
Sam chciałem coś napisać o spotkaniu jako ten co pierwszy raz jednak dopiero dzisiaj mam dostęp do komputera. Tak poza tym ktoś chyba robił zdjęcia aparatem czy tylko mi się wydawało? Jak tak to prosił bym o kontakt na priv to swoją relację poparł bym dowodami xD.
Nie musi być na priv. Ja zrobiłem 3 zdjęcia i pękł mi wyświetlacz.
Ja również jestem bardzo zadowolony. Miłe towarzystwo i możliwość zobaczenia na żywo ludzi, których łączy wspólna pasja, pomimo tak różnych dróg życiowych. Plakietki byłyby na pewno znacznym ułatwieniem w zapamiętywaniu twarzy, ale to może przy następnym spotkaniu ;)
Wyjątkowo udane spotkanie to było. Wyjątkowy także opis. Cieszę się, że poznałem kilka nowych osób. Wypaliłem nie swoje tytonie. Kupiłem fajkę i kołeczek. Niestety kołeczek do Rzeszowa nie dotarł, bo dziad zdążył się zgubić. Być może miało na to wpływ afterparty u @adrzejusa. Warto było przemęczyć te 11 godzin w pociągu żeby być z Wami.
Było mi bardzo miło wreszcie poznać postać legendarną http://www.fajka.net.pl/author/julian/
Spotkania napawa optymizmem. Choć jest nas mało i mamy jeszcze mniej do powiedzenia to to jak będzie wyglądała nasza przyszłość zależy od nas. Spotkanie pokazało, że nie jest tak źle.
Krzyś dziękuję bardzo za organizację, Pawle dziękuję za opis.
P.S. Andrzejus, posłałem PW z adresem do mnie, daj znać czy dotarło.
Tak czułem, że moja PW nie została wysłana – odebrałem wiadomość, zguba powinna być lada chwila w drodze do Ciebie. :)
A tak z gorzka. Ile osób było nie ze stolicy?
Ja również dziękuję za organizację, towarzystwo i kilka słów po*, spotkanie z Wami to zawsze jest wydarzenie, które prostuje moje podejście do tematów tytoniowych i chyba – co ważniejsze – pokazuje, że człowiek, fajczarz to istota społeczna, choćby sobie wmawiał, że taki z niego autsajder.
*yopas: niespodziewane karaoke i after party w podgrupach trwało do wczesnych godzin porannych.
Wypaliłem na spotkaniu raptem 3 fajki, ale jeden tytoń został mi w pamięci jak nigdy.
Niestety jedynie smak, nazwa już nie… zatem szybki quiz:
– chyba VA od McClelland
– pewnie broken flake
– aromat ze słoja mocno octowy, pomidorowy
– tytoń bardzo ciemny, w dużym słoju pomazany zielonym flamastrem na wieku
Stał w pobliżu Piotrka i Tomka.
Ktoś coś wie? :)
Nic prostszego, sam Cię zachęcałem żebyś spróbował. To Krzyśkowy McCl Christmas Cheer 2010
Tak myślałem, że mi rozjaśnisz w głowie :) Odpowiedź niestety smutna, piwniczne zapasy niedostępnego tytoniu. Co w tym stylu jest obecnie na rynku?
Lepiej nie pytaj :)
Pewnie jakiś leżakowany GLP… ;) ale myślę, że keczupowe dostępne na naszym podwórku (SG, GH, F&T?) to dla mojego niewybrednego podniebienia też może być rzecz warta uwagi.
Każdy Christmas Cheer podobnie smakuje.
Niestety, wyprzedałem go do spodu, zostało to, co widziałeś.
Odezwij się na priv/maila, to mogę ci wysłać te resztki, co były w słoiku ;)
O losie, 100 gramowa pucha 2016 na pipesandcigar raptem 15 dolków, ale co zrobić. :) Biorę resztki z pocałowaniem w rękę, ale wyślę maila, bo PW średnio mi wychodzi.
To i ja coś napiszę bo byłem pierwszy raz a za dużo nie powiedziałem…
Wpadłem właściwie na sam koniec. Nikogo nie znałem, nikt mnie nie znał, słów z siebie też zbyt wielu nie wydusiłem. Ale muszę przyznać, że warto było pojawić się chociaż na chwilę dla tej całej atmosfery. Zobaczyć różnych ludzi – z różnych miejsc, w różnym wieku, z różnymi poglądami, stylami, zajmujących się na co dzień zupełnie innymi rzeczami, których łączy jedno. I to było piękne. Bo to co łączy zawsze jest piękne. No chyba, że zbrodnia :P I chociaż czasy może nie sprzyjają… to niech to nie znika.
Krótko byłem a obdarowano mnie jeszcze próbkami za co ślę podziękowania dla Pigpena i posiadacza czteroletniego Malthousa (przepraszam ale nie zarejestrowałem czyje to w końcu było :) ))
Wybaczcie ale musiałem to z siebie wydusić bo siedziało we mnie od soboty. Dzięki za to wydarzenie, i organizatorom i uczestnikom! Fajnie było zobaczyć to wszystko na żywo i Waszą konsternację „czy on nie jest przypadkiem za młody?” :)
Wymieniliśmy kilka zdań, między innymi o grousemoorze i ennerdale. W tym jakby nie było wypełnionym ludźmi miejscu to i tak dobry wynik! a przez myśl mi nie przeszło, że wiek ma tutaj cokolwiek do rzeczy. Poczucie pełnego zadomowienia dane jest chyba tylko tym, o których yopas napisał, że gromkim śmiechem i po jajkach. Z drugiej strony przekroczenie progu miejsca z taką atmosferą, zadymionego i pełnego świetnych ludzi i pięknych przedmiotów to zawsze jest dla mnie moment wyjątkowy i czuję się jak u siebie. :)
Także dziękuję za 4-letniego Malthousa, przejażdżkę i miłą pogawędkę!
W kwestii formalnej: Malthous był ośmio a nie czteroletni.
Smacznego!
:)
O masz! Jeszcze lepiej… Coś musiałem pokręcić.
Jutro wieczorem go obczaję, dzięki :)
Także i ja dotarłem na fajkanetowe idy marcowe. Było sympatycznie, choć z racji krótkiego stażu fajczarskiego mam wrażenie, że dopiero następne spotkanie zaprocentuje i wcale nie chodzi tu o procenty dostarczane organizmowi w postaci płynnej ani o zwyżkę akcji czegokolwiek na czymkolwiek. To było moje pierwsze fajkowe spotkanie, z którego i tak po dwóch godzinach musiałem się zerwać by ruszyć dalej. Ech, tułacze życie… Oczywiście z racji statusu neofity nie tylko nie zapamiętałem czym mnie częstowano, ale i z imionami kolegów jakoś wyjątkowo kiepsko sobie radziłem. Jedyna pociecha, że teraz już wiem kto zacz, zwłaszcza jeśli chodzi o kolegów, z którymi dane mi było wymienić się kilkoma mailami – KrzysT, M.Pawlak – tak, tak teraz już Was kojarzę i ani imion ani nicków nie przekręcę. Poznałem też kilku innych sympatycznych gości i oczywiście jedną koleżankę. Przyswajanie imion wielu z Was jeszcze potrwa. Sorry.
Ale tak naprawdę to wszystko to, co powyżej piszę po to, by podziękować – Dziękuję.
A z bajkowych podsumowań wygląda to tak: i ja tam byłem, 2 fajeczki wypaliłem, morciany kołeczek na stole zostawiłem…
Pigpen dopiero doczytałem, że zgubiłeś kołeczek. Fajkonetti podobnie. Już miałem go wysłać Fajkonettiemu ale może ustalmy najpierw czyj zaś? Morciany, nówka sztuka nie śmigana. Leżał na stole pomiędzy mną i Julianem. Na koniec spotkania sąsiedzi się do niego nie przyznali. (Stolik najbliżej otwartego okna.) Kołeczek czeka na swojego prawowitego właściciela i nadal jest nówka nie śmigana.
Mój się znalazł. Został dwa razy wuprany przez malzonke. Funkiel nówka 2-krotnie smignieta. Także to kolegi Fajkonettiego
No, tak, dwa kołeczki zgubione, a tylko jeden znaleziony, a to oznacza walkę pieszą lub konną albo piłowanie kołeczka na pół. Chociaż tak sobie myślę, że niech uczciwy znalazca cieszy się swym znaleziskiem. Na zdrowie.
Ale żeby sytuację wyjaśnić do końca – przynajmniej z jednej strony patrząc, bo z drugiej zapewne jest i drugi koniec, ostatecznie każdy kołek ma dwa końce – mój kołeczek to morciany Bróg, nówka sztuka, prawie nie śmigana, zresztą na morcie śladów użytkowania nie uświadczysz. Zostawiłem go na stole pod oknem. Siedziałem na kanapie od strony okna tuż obok Piotrka z Fajkowa. Tyle.
Z tego co czytam i wnioskuje, to andrzejus znalazł kołeczek pigpena a P_iter Fajkonettiego, więc sprawa jasna ;)
Nie jasna jest tylko, dlaczego ja napisałem andrzejus, jak jemu z nicka andzejus ;)
Ten nick bywa problematyczny. Wszystko co znalazłem, już odesłałem. :)
Z innej beczki, KrzysT – Cheer 2010 dotarł, bardzo dziękuję. Jak tylko wyzdrowieję będę się napawał. :>
Cieszę się; przepraszam, że tyle to trwało – no i ilość wyszła śmiesznie mała, ale to już nie moja wina, dno było widać w słoiku :(
Racja, to w takim razie nie chcę-odsyłam. ;) Na takie skarby aż miło się czeka, a oszczędne ilości tym bardziej pozwalają docenić i smakować z rozwagą. To samo dotyczy GM pluga od pigpena, który mam na specjalną okazję, póki nie przywiozę ćwierć kilo. ;) Dzięki!
To kołeczek Fajkonettiego. Sprawa wyjaśniona przez Pigpena. Wysyłam.