Szczerze mówiąc, zabierałem się właśnie za opis innego tytoniu, który otworzyłem niemal równocześnie– Union Square od G. L. Pease, ale, jako że nie wyrobiłem sobie jeszcze ostatecznego zdania, postanowiłem napisać o tytoniu, który zdaje się, że nie będzie mnie już w stanie zbytnio zaskoczyć. Mowa o Pirate Kake od Cornell & Diehl.
Opis znajdujący się na puszce mówi, że Pirate Kake „to łagodna, gładka w smaku, chociaż mocna mieszanka zawierająca dużo (75%) nadzwyczajnej Latakii w towarzystwie odmian orientalnych (tureckich) oraz Burleya. Prawdziwy skarb dla miłośników Latakii.” (tłumaczenie własne).
Puszka zamknięta w taki sam sposób, jak inne tytonie od Cornell & Diehl, których miałem przyjemność do tej pory spróbować. Myślę, że sposób zamknięcia – w odróżnieniu od koperty, jest dużo bardziej bezpieczny. Kupując tytoń z tej firmy nie trzeba martwić się tym, że może trafić nam się otwarta koperta z wyschniętą zawartością.
Przyjemne „syknięcie” i do nosa trafia mocny, skórzano-oscypkowy, dość wytrawny zapach. Dosłownie chwilę temu otworzyłem słoik w którym trzymam tytoń żeby upewnić się czy jest coś jeszcze, ale nie, moje dotychczasowe wrażenia jak najbardziej się potwierdzają i niespecjalnie potrafię odnaleźć coś jeszcze.
Po otwarciu wieczka oczom ukazuje się etykieta z krótkim opisem tytoniu i nazwą serii: „Cornell & Diehl, Mieszanki dojrzewające. Ręcznie wybierany tytoń tworzący mieszankę przeznaczoną dla wybrednych palaczy”. (tłumaczenie własne)
Po zdjęciu papierowego wieka i otwarciu dwóch dodatkowych pokrywek, oczom ukazuje się coś na kształt apetycznie wyglądającej i pachnącej kostki (ang. cake).
Kostka jest dość mocno sprasowana i raczej się nie kruszy. Można bezpiecznie wyjąć ją palcami bez obaw, że podczas przenoszenia rozpadnie się i będzie trzeba zbierać ją z podłogi.
Tytoń postanowiłem zapalić w fajce Worobiec 72 opalanej My Mixture od Dunhill, którą przeznaczyłem do palenia mieszanek angielskich.
Z tytoniem można poradzić sobie na wiele sposobów. Widziałem filmiki w których np. tytoń kruszono palcami. Ja użyłem do tego scyzoryka, którym kostkę po postu ciąłem. Niestety nie udało mi się uzyskać niczego co by mogło przypominać płatek (flake). W momencie cięcia, kostka kruszy się. W taki oto sposób poradziłem sobie z przygotowaniem tytoniu do palenia. Wilgotność tytoniu oceniam na akuratną. Myślę, że forma podania sprzyja utrzymywaniu odpowiedniej wilgotności nawet w przypadku niezbyt szczelnego pojemnika.
Przyznam, że jako początkujący fajczarz chciałbym spróbować jak najwięcej „czystych” mieszanek żeby móc wyrobić sobie podniebienie i poznać smak różnych rodzai tytoniu. Stąd między innymi wybory takie jak czyste Virginie, stanowiące podstawę niemal każdej mieszanki, Bayou Morning od Cornell & Diehl, w którym pierwsze skrzypce gra Perique, oraz Pirate Kake, w którym 75% mieszanki stanowi Latakia.
Do tej pory paliłem mieszanki angielskie. Poznałem zatem smak Latakii, ale nie w takim stężeniu! Niewątpliwie Latakia dominuje mieszankę.
W smaku tytoń bardzo mocno wędzony. Wyczuwam też skórę – jakkolwiek to nie zabrzmi. Tytoń dość słodki, kremowy, chociaż słodycz jest bardzo złożona, ciężka, ale nieprzesadna. Kiedy przyzwyczaiłem się już do smaku wędzonki, skóry i kremowej słodyczy, wyczułem coś co najbardziej skojarzyło mi się z kadzidłem. Smak dość dziwny, ale kiedy bardziej się nad nim zastanowiłem, stał się jakby bardziej znany – coś jakby drewno. Moim zdaniem mieszanka jest bardzo złożona, bo dopiero po kilku paleniach miałem wrażenie, że poznałem każdy smaczek, jaki mogła zaoferować mojemu podniebieniu. Problemem był raczej dobór odpowiedniego skojarzenia ze smakiem, jaki moje zmysły były w stanie odebrać. Jeśli chodzi o moje późniejsze doświadczenia, to udało mi się jeszcze odkryć coś ziemistego, może orzechowego (?). Smak pozostały po paleniu jest przyjemny – słodko-wędzony, jak po dobrym serze.
Moc mieszanki oceniam na między średni a mocny. Tytoń spala się dość wolno i całkiem dobrze, nie pozostawiając dużo wilgoci w fajce, pomimo tego, że palę go w fajce z filtrem, bez filtra. Co ciekawe, mam wrażenie, że dym, który tworzy się w trakcie spalania jest gęsty, coś na kształt wolno rozpraszającej się zawiesiny, której chwilę schodzi żeby całkiem rozpłynęła się w powietrzu. Wprawdzie do tej pory paliłem jedynie na świeżym powietrzu, ale myślę, że gdybym palił w pomieszczeniu, pozostały zapach byłby ciężki i bardzo mocno odczuwalny nawet długo po skończeniu kopcenia.
Pytałem też mojej Pani co myśli o zapachu z puszki. Powiedziała, że zapach kojarzy Jej się z jesienią, z ogniskiem. Mamy zatem potwierdzenie zapachu wędzonki od kogoś kto fajki nie kopci.
Podsumowując, tytoń jest smaczny. Nie mógłbym jednak palić go za często. Być może Latakia nie jest moim ulubionym gatunkiem tytoniu. Niewątpliwie ktoś kto lubuje się w Latakii będzie zachwycony. Dla mnie osobiście jest to tytoń, który będę palił od czasu do czasu, najlepiej wieczorem, chociaż myślę spróbować go i do porannej kawy.
W najbliższym czasie dodam moją recenzję tytoniu Union Square od G. L. Pease.
Pozdrawiam i życzę spokojnego, pełnego smaku i suchego kopcenia.
Krzywy
Bardzo ładnie. Tylko małe pytanie. Gdzie można kupić ten tytoń, bo w Polskich sklepach bida.
Niestety nie spotkałem się z Pirate Kake ani żadnym innym tytoniem od Cornell & Dhiel w Polsce. Do tej pory byłem w trafikach w Gdańsku, Warszawie i Rzeszowie. Może któryś z Kolegów mógłby podpowiedzieć, ale szczerze wątpię. Nawet w sklepach internetowych nie można nic takiego dostać. A tak na marginesie, wie ktoś może co odpowiada za taki stan rzeczy? Na pewno ustawa, ale czy istnieje sposób na legalny zakup tytoniu zza granicy?
Było już o tym wielokrotnie, jak to mawiają tutaj koledzy :P Legalny sposób jest w zasadzie jeden – należy samemu przywieźć sobie tytoń, ewentualnie kogoś o to poprosić. Z USA można zabrać 250 gram na własny użytek – z terenu UE maksymalnie 1 kilogram. A że podróże podobno kształcą i pogoda dopisuje, można sobie zrobić taką tytoniową majówkę :)
„A że podróże podobno kształcą i pogoda dopisuje, można sobie zrobić taką tytoniową majówkę :)”
Tak, ale czy Ty uważasz, że to jest OK, aby Polak jeździł po świecie za tytoniem, bo we własnym kraju ma jakieś porypane przepisy, zakazy, nakazy, pouczenia?
Łeee tam. Za aborcją będzie trzeba za chwilę podróżować. Za tytoniem nie można? Marudzenie.
Pomijając kwestię zakazów itp. to m.in. w komentarzach pod recenzją GLP Fillmore tomasz_z podał przyczynę niedostępności tytoni amerykańskich na polskim rynku. Zacytuję:
„Tytoń z UesEndEj po doliczeniu najmniejszej kilkuprocentowej marży, podatku i akcyzy tytoń musiałby kosztować coś około 120-130 pln za puszke 50 gr.”
Teraz na pewno nie jest lepiej pod tym względem.
Radek_Z, to nie jest marudzeie, ale poważna sprawa. Bo, albo jesteśmy w środku Europy, albo już na Białorusi. Dla mnie to bardzo istotne i nie chodzi tu o marudzeie, tylko o zwykłą normalność.
Ja też mam problem z kupnem w Polsce kiszonych śledzi. Ale jakoś sobie z tym poradziłem. W chwili obecnej masz w sklepach do wyboru ponad sto tytoni – jeśli nic Ci z tego nie pasuje to po prostu rzuć palenie.
Puffalo Bill, chyba nie myślisz, że to jest dobra rada dla kogoś kto pali fajkę już blisko czterdzieści lat. Nie dziw się że jestem wkurzony na taki stan rzeczy, bo nie o taką Polskę walczyłem. Niestety coraz bardziej przekonuje się do stwierdzenia, że jesteśmy ogonami Europy. Widać taki los Polaka.
Ale co jest nie tak z tymi tytoniami, które masz w sklepach? Nic Ci z tego nie pasuje?
Oczywiście, że są te które palę i mogę tu kupić jednak mając świadomość że jest tyle ciekawych tytoni na świecie – a tutaj są nieosiągalne, bo jakiś cymbał chce nam zrobić na siłę dobrze – jestem zbulwersowany. Ponadto są zamieszczane tutaj recenzje tytoni i niemożność kupienia ich w Polsce powoduje frustrację. Bo, co w tym złego, że czasem chcemy skosztować czegoś innego.
Mam do odstąpienia opakowanie firmowe 450 gram
Pirate Kake powędrowało do kolegów z Lublina.
Dziękuję i pozdrawiam!