Czołem waszmościom! Wpadłem na pomysł aby zrobić w domowych warunkach drewnianą fajkę. Konkretnie churchwardena o 30 – 40 cm ustniku z ogromną pojemnością komina (10 – 15g). Pytania są dwa. Pierwsze brzmi tak: jaką szerokość i głębokość (ogólne rozmiary całej fajki) komina wybrać aby taka ilość tytoniu mieściła się w mej fajce bez przypalania rimmu? Drugie natomiast jest takie: jakie drewno wybrać na produkcję. Mam na myśli smak i trwałość. Z trudnością obróbki sobie poradzę. Koło domu od końca wakacji suszy się lipa i również obok domu schnie drewno orzecha włoskiego od 7 miesięcy. Sądzę że orzech będzie lepszy na mego churchwardena m.in. ze względu na swoją twardość i długość suszenia. Słyszałem gdzieś że to dobry materiał na fajki. Ale myślę że na rynku są materiały lepsze od orzecha włoskiego.
O rozmaitościach tytoni mi nie piszcie. Mam mocno utrudniony do nich dostęp. Nie pytajcie dlaczego
Czołem, do produkcji fajek powinny nadawać się wszystkie drzewa owocowe, na rynku możesz również spotkać fajki z dębu, buka i wielu innych gatunków.
Niestety lipa nie nada się na główkę ze względu na swoją niską twardość. Chociaż możesz ją z powodzeniem wykorzystać do zrobienia ustnika, będzie się dobrze formować.
Ogólnie co do gatunków drewna to ogranicza Cię jedynie wyobraźnia i dostępność danego drewna lecz radziłbym trzymać się materiałów które są wykorzystywane, czasami szkoda ciężkiej pracy na marny efekt ale za to eksperymenty są fascynujące.
Decyzja należy do Ciebie i liczę na to że zobaczymy efekty Twojej pracy
Lipa to nadaje się do rzezania Świętych na ołtarz, albo inszej drewnianej galanterii.. O! na przykład gwizdek można zrobić, albo kogucika na patyku… ;)
Orzech włoski się nada bo twardy, ale faja będzie gorzka. Tak samo dąb (chyba że mówimy o morcie, czyli dębie zmineralizowanym).
Grusza/wiśnia/czereśnia – ogólnie owocowe powinny podołać. Oliwka. No i wrzosiec – kup całą bulwę i zrobisz faję jak piłka szypiornisty – na dwie/trzy puszki tytoniu na raz ;) Odradzam drena egzotyczne – mogą wydzielać olejki i inne substancje po podgrzaniu – niekoniecznie obojętne dla palącego.
Swoją drogą… wyjaśnij proszę, bom ciekaw niemiłosiernie – po co Ci tak wielka faja? Standardowe nabicie przy normalnej – średniej wielkości fajce to 2.5-3.5 gram. Zalezy jak kto nabija. Ale tak z grubsza.
A Ty piszesz o 10-15 gram…. Oszczędzasz na zapałkach i chcesz raz jeden odpalać rano i palić cały dzień? A może, ćwiczyć zamierzasz muskuły za uszami? Toć zaciągnąć dym z takiego wiadra na 15 gram tytoniu, to trzeba by mieć miechy zamiast płuc i przepony…
I na koniec- po co Ci faja na 10-15 gram tytoniu, skoro jak sam piszesz – masz problemy z dostępem do niego?
Tak pytam, niezaczepnie – z ciekawości.
Panowie, kolega przecież pytał was na gadaczce, ile czasu się pali 10g tytoniu – nie dostał odpowiedzi, to kombinuje.
Odpowiadając po ludzku ;) 10g tytoniu do 3+ fajki.
W zależności od tego, jaka forma i wilgotność tytoniu i umiejętności palacza od 3 do 6 godzin palenia (mocno tu uśredniam, proszę się nie czepiać).
Nie mam nawet najmniejszego zamiaru się „czepiać”.
W uzupełnieniu tylko dodam, że według moich własnych szacunków (popartych jedynie epizodycznymi i jednocześnie dość traumatycznymi doświadczeniami), nikotynowy „kac” oraz ogólny „kapeć” w ustach będzie się utrzymywał przez okres od 3 do 6-ciu dni… ;)
E, wypadałoby sprawdzić, czy kolega nie jest nałogowym hardkorowym nikotynistą ze śluzówką z azbestu ;)
Pamiętaj, że występują w przyrodzie takie osobniki. Jak również tacy, co potrafią przejarać fajkę na wylot, albo rozgrzać ją do temperatury, która eliminuje trzymanie ją w ręku…
Ale tak, mam podobne doświadczenia po kramarzówkowych maratonach.
Ohohohoho, nie aż tak mości KrzysT, zdażało mi się palić mocniejsze tytonie przez dłuższy czas ale aż tak wytrzymały nie jestem. A palę powoli, zdaża mi się mocno rozgrzać faję ciągnąc dym i przystykając trzema palcami wyjście komina.
Ponieważ kiedy zasiadam do fajki,(a prawie zawsze palę w nocy jeśli księzyc świeci) to chcę ją mieć na dłużej.Żyby na jednym nabiciu palić 2 – 3 godzin. Tak po prostu.
Ale żeby palić 2-3h na jednym nabiciu, to wystarczy nabić większą fajkę jakimś flake czy plugiem i wolno palić.
Z czystej ciekawości postanowiłem sprawdzić jakie wymiary powinien posiadać komin w którym można zmieścić od 10 do 15g tytoniu fajkowego. Oczywiście, zdając sobie sprawę, że tytoń tytoniowi nie równy – typ cięcia, wilgotność itp. – z góry założyłem że każde szacowanie w tym przypadku obarczone będzie pewnym błędem. Niemniej, poeksperymentowałem sobie z ciętym w dość grubą wstążkę i dobrze trzymającym wilgoć „messerschmittem” od Stanislawa. Ostatecznie, mogę pokusić się o twierdzenie, że próbka rzeczonego specyfiku o wadze 12,5g po przyzwoitym ubiciu powinna się zmieścić do komina o średnicy ok. 35-40mm i co najmniej 60mm głębokości. Jednym słowem, potrzebny jest komin – „potwór”… ;)
***
Pomijając sens tworzenia takiego „potwora” i kwestię doboru drewna (dobrze naświetloną przez Kol. Andrzeja), fajka o takich rozmiarach i w planowanym shape’ie wydaje mi się odrobinę kłopotliwa od strony konstrukcyjnej. Jeżeli miałbym konstruować tak wielką fajkę, rozważyłbym konstrukcję trzyczęściową – z długim i prostym drewnianym cybuchem oraz wysmukłym podgiętym ebonitowym ustnikiem.
Lubię czuć ciężar fajki w ręku. Zresztą, taka faja wręcz bije majestatem i okazałością gdy się na nią spojrzy. Mam zamiar zrobić na dwie części, wzorem Bróg No 24. Tak mi będzie wygodniej.
A kształt zachowam. Za bardzo jestem do niego przywiązany. Jestem jedną z tych osób które w większej części do wkroczenia w grono fajczarskich żółtodziobów skłoniły barwne opisy i wyobrażenia fajczenia bohaterów Śródziemia. Nie mam zamiaru brać ebonitowego ustnika. Użyję do tego lipy.
Wydaje mi się że wypalenie na raz 15 gramów , nawet słabego , tytoniu może się źle skończyć .
Określenie „wypaliłem jedno nabicie fajki” nabierze innego wymiaru.
Również recenzje się zmienią:
„Zaraz po rozpaleniu, przez pierwsze 2h palenia, czuć było lekką wytrawność. Kidy jednak już fajka rozpaliła się na dobre, przez kolejne 3 h królowały cytrusowe kwaski. Ostania 1/3 nabicia, jak zapewnił mnie później sanitariusz SORu, była niezwykle sycąca”.
Zaplułem monitor.
Nie aż tak. Ale żart się waszmości udał. To może być równie dobrze nabicie na cały dzień. Pierwsza trzecia część nabicia kolubryny (bo tak można porównać planowaną przeze mnie faję do tych o standardowych pojemniościach) przypadnie na ranek, druga zamiast poobiedniego deseru, a trzecia na nocne rozmyślania. Przewiduję wiele sposobów na wypalenie tej fajki. Moje zapędy w momencie pisania postu były zbyt duże i frm wraz z mości brodatym Grimarem ostudzili je, lecz dalej trwam w postanowieniu co do pojemności i kształtu. A tytonowy kapeć w ustach będę leczył mocną zieloną herbatą z miętą.
Można i tak, czemu nie, jednak ma to swoje wady. Fajka odłożona na klika godzin może już nie smakować tak dobrze po kolejnym odpaleniu. Zależy od tytoniu i umiejętności wolnego i suchego palenia.
Kapitanie pykpyk!
Rób i pal! A co tam? Dlaczego ktoś miałby stać na drodze do Twojego szczęścia.
Nie czytaj wypocin ludzi, którym się wydaje, że coś wiedzą.
Tylko jak już zrobisz to dzieło, bądź uprzejmy pokazać zdjęcia. Zakładam, że twarzy za fajką i tak nie będzie widać…
P.S.
Grimar! Jesteś mistrzem.
Trochę pomyślałem i uznałem że kupię kawałek wiśni, i wysezonuję go na chacie dwa do trzech lat. Zacząłem również kminić coś o fajce z… kamienia polnego. Obróka jest trudna, bardzo trudna. Bardzo ciężko jest wogóle zrobić ją na wymiar. Wiertła, szlifierka, odpowiednie papiery ścierne. Ale jak już się zrobi to taka fajka jest niezniszczalna. Nie trzeba się martwić o przepalenie, o temperaturę główki czy nasiąkanie komina smakiem jakiegoś podłego tytoniu który do naszego komina dostała się tylko po to aby szybko uzupełnić deficyt nikotyny. Przy odpowiedniej barwie taka fajka wygląda stylowo. Faja na lata. Nie trzeba tak dbać o czystość.
Echh, pomysłów dużo, a pieniędzy mało. Ale kiedyś to rozkwitnie. Wróżę sobie długą karierę na fajkanecie hehehe.
Do takiej kamiennej fajki polecam wysezonowaną i własnoręcznie sfermentowaną festuca cinerea z domieszką agaricus. Doskonale będą się uzupełniać.
Trawa ozdobna i pieczarka? Nie rozumiem.