Heh, gdyby mi ktoś powiedział kilka tygodni temu, że będę chwalił aromatyczne mieszanki Michaela Apitza, którego podejrzewam o udział w skomponowaniu TNN, to – gdyby był dużo mniejszy ode mnie – pewnie złamałbym mu nos. A chwalę i rekomenduję...
DTM, czyli Dan Tobacco, którego jednym z głównych blenderów jest Apitz, musi być dumny ze swojego mieszacza. Wypuścił ostatnio całą serię pod sygnaturą M.A. Mi wpadła w ręce próbka M.A. Mediterraneo, czyli w swobodnym tłumaczeniu „Śródziemnomorze Michaela Apitza”.
Ewidentny aromat, ale po wwąchaniu się w torebkę strunową, w której go dostałem – szok. Tytoń Apitza, w którym nie wyczuwa się mydła. Zero chemii – rzecz jasna, na mój nos. Owoce i kwiaty. Brzoskwinia i męczennica, czyli passiflora. Męczennica to, co prawda, roślina z Ameryki Południowej, ale chętnie i dużej ilości uprawiana jest w ciepłych regionach Włoch, Hiszpanii, Francji. I pachnie tam w okresie wielkanocnym na potęgę. A z jej owoców robi się przepyszne nalewki na destylatach winnych. Poezja i zamieszanie w głowie.
Trudno się dziwić, że z tymi zapachami i smakami kojarzy się Niemcowi Śródziemnomorze.
Zapach blendu obłędny – zaskakujące jest, że mieszanka ta palona w fajce wciąż jest brzoskwiniowo-passiflorowa. I pachnie, i smakuje w ten sam interesujący sposób. Moim zdaniem – i nie boję się tego słowa – jest przełomowa. Pokazuje powolny odwrót od teorii New Taste, czyli taniego zasmradzania niezłego tytoniu dropsową i krochmalowo-pralinową chemią.
Odnoszę wrażenie, że następuje powrót do naturalności także w dziedzinie aromatów. Jakby Apitz udał się po nauki do Tunezji, Libanu, Syrii i Anatolii i poznał w krainie fajki wodnej zasady komponowania owocowych melas do sziszowych blendów, a potem wrócił do Lauenburga i opracował bardziej suchy tytoń o nargilowym charakterze przeznaczony do palenia w fajce tradycyjnej.
Bardzo ciekawe i wygodne dla fajczarzy cięcie krzyżowe wyjętych spod prasy, lekko wilgotnych placków czarnych kawendiszy oraz dobrej gatunkowo wirginii… Cross cut, to cięcie wzdłuż i w poprzek. Wychodzą z tego dość szerokie, krótkie i sprężyste wstążki o dobrej wilgotności; mało jest okruchów. Ideał do szybkiego nabijania fajki, najdoskonalsza chyba forma ready – bardzo rzadko zapychająca wlot kanału dymowego.
Blend z przewagą poczerniałych w długiej drugiej fermentacji kawendiszy. Ale dobrej jakości wirginiowych tasiemek jest tutaj dość dużo. Podkreślam tę jakość – i tego czarnego, i tego jasnobrązowego – bo w mieszance nie zauważyłem żadnych żył i łodyg.
Od przypalenia można poczuć się jak w szisza-barze. Jest bardzo słodko, z kwaskowymi, rześkimi akcentami. Bardzo owocowo i kwieciście. Podobno jest tu dodana madagaskarska wanilia, ale rozczarują się miłośnicy cukru waniliowego. Dość często, o czym nie mówi się powszechnie, dodaje się bourbon vanilla (laski wanilii z wyspy Bourbon, dziś noszącej nazwę Renion, nie żaden waniliowy burbon z sensie gorzała) nawet do tzw. czystych wirginii. Tyle że z ogromnym umiarem – dla podkreślenia wirginiowych smaków. Tak dawkowanej przyprawy w ogóle się nie wyczuwa, a smakuje pełniej, przynajmniej tak zapewniają mistrzowie tytoniowej kompozycji.
Pali się świetnie – do samego dna i do siwego popiołu smak się nie pogarsza, tytoń nie gorzknieje. To już zapewne za przyczyną dyskretnej i łatwopalnej chemii, jak to z aromatami bywa. Jeden z niewielu aromatów, którego pod koniec palenia nie trzeba wystukiwać w postaci niedopalonego klocuszka, aby nie katować się paskudnym smakiem.
Jednak Śródziemnomorze to nie moja bajka i na pewno nie tytoń do codziennego palenia. Ale przecież mam w swoim kąciku kilka naturalnych aromatów, które od czasu do czasu deserowo sobie popalam. Kiedy pojawi się w Polce – zakamufluję puszeczkę w jakimś zakamarku, jak cukrzyk kawałek czekolady.
Dla miłośników mieszanek aromatyzowanych i dobrych kawendiszy, moim zdaniem, rewelacja, przełom i chwila historyczna. Jeśli takie psuje tytoniowe, za jakich uważałem Dan Tobacco oraz kompozytora Apitza, pójdą dalej tą drogą, to znaczy że nasz tytoniowy świat wraca na ścieżkę przyzwoitości i dobrych praktyk.
Dan Tobacco znów szokuje!
Jacku, mam wrażenie, że nie wspomniałeś nic o room note – czy również ma brzoskwiniowy charakter? W sumie nieczęsto się zdarza by taki owocowy aromat utrzymał się w room note… Zechciałbyś skomentować?
Wybacz, ale trudno mi upolować room note po jednej próbce. Niemcy piszą, że jest bardzo miły.
Niemcom i TNN jest miły… ;)
…nie będzie Niemiec pluł nam w twarz… to znaczy dymił…;)
Nie tylko Niemcom…mnie też…
Ale ja nie jestem znawcą prawdziwych tytoni”…
E tam, ja również. Mi nawet TNN posmakował i kiedys paliłem go zamiast objadać się słodyczami :P
Każdemu plującemu na TNN polecam Brigg Honig Melone oraz Brigg Coco-Ananas.
Ale czy musimy równać do dołu?
A kto powiedział ,że to jest dół?
To gdzie jest góra ?
Podobno de gustibus…
Nie wierzę w degustibusa. Generalnie każda rozmowa i tak zawsze jest o gustach. Grunt w tym, żeby polemizować z poglądami, a nie osobami. A czy tytoń o smaku melona, czy też kokosa, to dół, to już każdy sobie powinien sam odpowiedzieć. Góra to z pewnością nie jest. Dla mnie znaczy się.
Oskar, ja nie tylko źle piszę o TNN, ja także pamiętam, jak na FMS broniłem różowej saszetki. Więc nie oburza mnie, że ktoś to lubi. Na punkcie No Name mam po prostu obsesję, a może wręcz psychozę. To oczywista oczywistość i walę się w pierś aż dudni.
Dla mnie też to góra nie jest.
Ale nie mówię o tym osobom takie tytonie palącym.
Niechże sobie to palą.
Każdy ma swój dół i górę , sacrum i profanum.
Ale niechże je ma dla siebie.
No właśnie każdy ma swój dół i górę, ale są pewne cechy, które należy oceniać i się tym z ludźmi dzielić. Przecież nikomu się od ust tytoniu nie odbiera. Nie ma żadnej korelacji między oceną danego produktu, a zakazem bądź nakazem tego produktu palenia.
@ Rheged
Tak, każdy ma swój dół i górę. Mój dół to Brigg Honig Melone. W tym dole jest jeszcze jeden dół i jest to Brigg Coco-Ananas. I chyba zaczynam mieć obsesję na ich punkcie taką jak jalens na TNN ;-)
Jazz, po prostu mi wybacz. I wszystkich o to proszę. :D
W kategoriach dołu proszę nie zapominac o produktach Alojza Poschla…
Krzysztof, według Ciebie, to też się powinno palić?
Co to znaczy Pawle – powinno?
Niechaj pali , kto chce.
Ja nie muszę i nie palę…
Za to palę TNN.
z lubością…
A to że wyroby Alojza są dla mnie niestrawne pozostawiam sobie.
Nie ośmieliłbym się mówić komukolwiek co9 się „powinno” i co „trzeba”.
Ja za niego fajki nie będę palił , zatem nie będę mu mówił , co „się należy”.
I wcale k…a nie jestem przewrażliwiony.
Chłopaki, wy od dłuższego czasu nie tyle, relatywizujecie dół, co pukacie od spodu :>
Puk puk… Ale dno.
Jalens z Mułu.
Gdyby faktycznie degustibus miał być prawem powszechnym, to niczego nie wolno byłoby oceniać. A tak można. Bez monopolu na prawdę oczywiście, bo nikt takowego nie posiada.
Ja bym raczej powiedział źe jest pozornie miły, po dłuźszej chwili, a juź na pewno kiedy spalany jest przez większą ilość osób, powoduje mdłości. jednym slowem: rzygać się chce.
Jeśli myślisz o TNN, to bardzo mi się podoba Twój głos w dyskusji!
Jacek , to już paranoja jest :) :) :)
Paranoja raczej nie, jest to bowiem psychoza endogenna o niewyjaśnionej etiologii. Moja psychoza jest raczej egzogenna, zaś jej pochodzenie jest jasne i sprecyzowane. To teenenia, teenenofobia. Podobnie jak Ty, uważam, że powinno się mnie wsadzić w kaftan, a nawet leczyć elektrowstrząsami. Zanim jednak nie trafię do Tworek (coś jak podpoznańskie Owińska, ale czynne), bywam kompletnie bezradny w tej swojej chorobie.
Jaki kaftan? Jacku , ja Cię chyba zaczynam rozumieć…mam coś takiego wobec SG CT…
DOBRA PARANOJA CZASEM ZŁA NIEJEST – JAK BY JEJ TAM NIE NAZWAĆ…
CT, powiadasz? To nie jest zły wybór jako obiekt patologicznej niechęci. Jak najbardziej wspieram.
No tak, w zasadzie jedyna szansa to mieć osobnego „testera” room not w czasie gdy ktoś pali próbkę… :(
Mój domowy tester jest niespecjalnie opisowy – operuje w dwóch przełożeniach: śmierdzi/nie śmierdzi. A tobie, jak się zdaje, chodziło o coś więcej. Bo nie śmierdzi.
Mediterraneo – czyli dobry tytoń zalany jakimś sietem którego się palić nie da.
Chętnie odstąpię ten smakowity tytoń całkiem za darmo czytaj (ZA DARMO) .
Puszka pomniejszona o dwa nabicia i całe szczęście że tylko dwa.
Chętnie wezmę. Napisz mi na maila oskarkarpierz(at)o2(dot)pl ile chcesz za wysyłkę i numer konta to ci prześle pieniążki…
I po problemie :)
Darku, raz jeszcze wielkie dzięki za tytoń. Faktycznie tytoń w puszce wręcz ocieka aromatem, którym został zalany. Palenie go w takiej formie to porażka. Ale po lekkim podsuszeniu jest całkiem pysio. No ale ja jestem aromaciarzem i z aromatów Dan Tabacco nie podszedł mi tylko Shannon Treasures of Ireland.
Acha… Grzebiąc trochę w tytoniu podczas podsuszania znalazłem skórkę z połowy pomarańczy. Nie wiem czy to DTM, czy też nawilżałeś w ten sposób tytoń.
Hej Oskar ,to skórka z cytryny jest po nawilżaniu.Miałem też nadzieje że delikatnie mi smaczek zmieni,ale niestety i tak mi nie leży.
Miłego pykania.
wlasnie dopadlem ten tyton w… warszawskiej trafice :) co prawda w torebce 125g a nie puszce ale juz bywa :) faktycznie rewelacja – chcialem sie wziac nawet za recenzje, ale widze, ze jest (choc szkoda ze nie wyszukuje sie pod nazwa dana ani w spisie nie ma) i z rozpedu chcialem juz pisac, ale widze ze nic wiecej nie dodam – tyton aromatyzowany w sposob wrecz cudowny :)
Przyjrzyj się, proszę, naszej wyszukiwarce. Wpisz w nią np. mediterra, jeśli nie wyłączyłeś javy, pokaże Ci się mikrookienku wyszukany artykuł, bez żadnej Twojej fatygi poza wpisaniem kilku liter. A jak wciśniesz enter, to dostaniesz stronę wynikową lepszą niż w Googlach;)
Dzisiaj w gdańskiej trafice miła pani zaproponowała mi właśnie ten tytoń – „proszę pana, to jest aromat, ale inny. Warto spróbować”. Tak więc spróbowałem.
Najważniejsza kwestia – moja pani, która razem ze mną zrezygnowała z papierosów, tyle że jeszcze bardziej, czyli bez zamienników, stwierdziła, że Mediterraneo pachnie najpiękniej ze wszystkich wynalazków, których próbowałem do tej pory. Ocena ta dotyczyła zarówno zapachu tytoniu, jak i dymu. Nie mam powodu, żeby jej nie ufać, w końcu węch mam taki sam, jak słuch, czyli ekhmmm…
Kwestia druga – jakość palenia. Pomimo że to aromat, palił się nadzwyczaj chłodno i sucho do samego końca – pisze to łapczywy nowicjusz, któremu nader często jeszcze zdarza się przegrzać faję, więc coś w tym musi być. Popiół w kominie wyglądał jak czcigodna siwizna eksprzewodniczącego Buzka. Żadnego koreczka, żadnej widocznej wilgoci po wysypaniu.
Kwestia trzecia – smak i posmak. Tak się składa, że przez kilka lat byłem barmanem i doskonale pamiętam smak Passoa – likieru z owoców passiflory – niestety drogi jalensie nie mogłem wyodrębnić tego smaku w fajce. Poza tym passiflory nie ma również w opisie tytoniu, więc coś chyba nie teges… Poza tym najmniejszych oznak szczypania w język, co nowicjusza cieszy niemniej, niż chłodna i nie bulgocząca główka.
Na koniec mała uwaga – ilość złotej wirginii ‚cross cut’ w zakupionej przeze mnie kopercie była co najwyżej symboliczna. Nie wiem, czy to norma, czy patologia…