Moja walka z fajkowymi wiatrakami

22 kwietnia 2020
By

Witam serdecznie Fajkowiczów,

Zafascynowany tematem fajki jakieś 2 lata temu postanowiłem wejść do tego świata. Temat zacznie się podobnie do tych, których wiele przewertowałem na tutejszym portalu. Zapewne powieje nudą, ale wiem, że pomożecie! Zakupiłem fajkę Bróg model Horn, jakaś śliwa zdaje się. Po pół roku eksperymentów zraziłem się- kondensat i ciągłe gryzienie w język, smak petów itd. Próbowałem aromatów od Stanwella, Alsbo. Zraziłem się na amen mimo wielu prób. Ostatnio sięgnąłem po zakurzoną fajeczkę, zaparłem się mocno i zakupiłem tytoń Stanislawa- Irish Spring flake. Poczytałem kolejne porady, filmy na YT i poszło! Pierwszy raz uraczyłem się pysznym aromatem, który mnie nie parzył w język i dawał radość palenia i to całą godzinę. Tak się tym wszystkim podjarałem, tak mnie to podbudowało, że aż postanowiłem sprezentować sobie coś wrzoścowego. Jako, że podobają mi się bulldogi zakupiłem fajeczkę R. Filar model 322. Komin 1,9 cm i głębokość 4cm. Prekarbonizat, filtr 9mm.
Zabrałem się do roboty, nawet wystrugałem sobie piękny śliwowy kołeczek i podstawkę pod fajkę. Zrobiłem identyczne nabicie tego samego Stanislawa, co w Hornie i… totalna klapa. Znowu kondensat, znowu parzy. Czytam i uczę się dalej. Próbuję breath metod, nabijać luźniej, nabijać mocniej. Muskam ogniem przy rozpalaniu i stosuję się do wszelkich zaleceń. I co? I wielkie g… znów po kilku paleniach mam ochotę odstawić to w kąt i spalić w ognisku. Nie wiem już co mogę robić nie tak. Czy możliwe, że skoro dobrze paliło mi się poprzednią fajkę marnej jakości to w tej coś się zmieniło? Czy możliwe, że zacząłem próbować ją opalać w 1/3 i dwukrotnie zajechało kondensatem i fajka tym przesiąknęła? Podczas próby opalania gasła na okrągło i ciężko się odpalała (pewnie za mocno nabiłem). Dziś postanowiłem chrzanić opalanie nabić fajkę w całości. Paliła się ładnie, odstawiałem kilkakrotnie. Minęła godzina, a wypaliło się może 1/3 tytoniu. Natomiast dalej czuję pety, nie mogę poczuć aromatu, a podniebienie piecze. Ktoś ma na to jakąś receptę? Nawet próbowałem już ustnik wyczyścić spirytusem tak trudno dostępnym w tych czasach ;)

Jestem juz bezradny. Od paru dni próbuję, czytam i oglądam kolejne porady fajczarzy na YT. I klops… kondensat lub coś co ma smak petów i dziadostwa. Powoli trację nadzieję, pomóżcie!

 

Pozdrawiam serdecznie,

Cezary Gwalbertem zwany

6 Responses to Moja walka z fajkowymi wiatrakami

  1. kanioltom
    29 kwietnia 2020 at 21:00

    Witaj na naszym forum!
    Na początku powiedz mi, czy czyścisz fajkę po każdym paleniu? Jeśli nie, to nie ma się co dziwić, że wali petem. Ja czyszczę moje ustniki rozpuszczalnikiem do szelaku, to taki skażony spirytus, ale nie denaturat. Ostatnio widziałem że był dostępny na Fajkowie w całkiem przystępnej cenie. Od czasu do czasu warto też przelecieć nim kanał dymowy w główce fajki, najwięcej syfu zbiera się właśnie tam. Oczywiście po takim zabiegu fajka musi odpocząć przynajmniej z dobę przed następnym paleniem.
    Druga sprawa, fajka musi odpocząć między paleniami, tzn. wyschnąć. Przy mokrym paleniu, jakie na pewno występuje przy uczeniu się, jedna doba to zdecydowanie za mało.
    Jeśli Twoje fajki mają miejsce na filtr, to zdecydowanie warto ich używać. I oczywiście wywalić zaraz po paleniu. Ja osobiście preferuję palenie bez filtra, ale do tego musisz mieć fajkę które miejsca na filtr nie mają. Niby są reduktory pozwalające palić bez filtra w fajce z miejscem na filtr, ale w mojej opinii zupełnie się one nie sprawdzają. Czy z filtrem, czy bez, zawsze możesz też wykorzystać kryształki Denicool, które sypiesz na dno komina.
    No i chyba najważniejsza sprawa – kombinuj ze stopniem podsuszenia. Jak jest za wilgotno – będziesz miał problem z utrzymaniem żaru i będziesz musiał mocniej ciągnąć, co powoduje przegrzanie i sikanie kondensatem. Z kolei za sucho – będziesz miał stóg siana, zbyt szybkie spalanie, zbyt wysoka temperatura i być może również kondensat. Flake jest świetną formą, żeby się tego nauczyć, trzeba tylko dużo cierpliwości, obserwacji i wyciągania wniosków. Podobnie zresztą z nabijaniem, ale tu sprawa jest prostsza – lepiej nabić za luźno, bo dobić kołeczkem zawsze możesz. A, i zetnij sobie jedną końcówkę kołeczka pod kątem – będzie Ci łatwiej obracać żar i odgarniać od ścianek paleniska.
    I jeszcze TAK: słusznie zrobiłeś darując sobie opalanie. Wiele tytoni tragicznie się rozpala na samym dnie komina, jest po prostu inna dynamika spalania. Gdy żar idzie od samej góry to nawet po odsypaniu popiołu tytoń na dole pali się lepiej, niż taki odpalany na świeżo w 1/3. Łatwiejsze odpalenie = mniejsze ryzyko przeciągnięcia = mniejsze ryzyko zalania tytoniu poniżej kondensatem z góry.
    Tylko podpowiem: pod sam rim też nie ma co nabijać bo odpowiednio podsuszony tytoń lubi się rozprężać, więc trzeba mu zostawić miejsce. A jeśli przez 1h spaliłeś 1/3 normalnej wielkości fajki to najprawdopodobniej nabiłeś zbyt ciasno lub zbyt wilgotnym tytoniem.
    Jeśli masz spieczoną jamę ustną to najprawdopodobniej przez to też nie możesz poczuć smaku, nawet jeśli proces spalania jest optymalny. Lepiej dać w takiej sytuacji fajce parę dni spokoju. Nic na siłę ;)
    Mam nadzieję że chociaż trochę pomogłem :)

  2. KrzysT
    KrzysT
    29 kwietnia 2020 at 23:00

    Przeczytałem posta i nie do końca rozumiem: czy przygoda z dobrym smakiem była jednorazowa? I potem nie udało się jej powtórzyć? Dobrze rozumiem?
    Powyżej padło dużo dobrych rad, ale zwykle najlepszym remedium jest, niestety, czas i cierpliwość. I wytrwałe próby. I zmienianie tytoni i fajek, przy doskonaleniu techniki. Jak to mówią, najgorsze pierwsze sto lat, potem jakoś wyjdzie 😉

  3. Grimar
    Grimar
    30 kwietnia 2020 at 08:48

    Jak napisał jeden z przedmówców: daruj sobie opalanie fajki. Nie utrzymuj też żaru za wszelką cenę, to łatwa droga do przegrzania tytoniu i zepsucia smaku. Jak fajka przygaśnie, to po prostu delikatnie ją odpal ponownie.

  4. Hagan
    2 maja 2020 at 20:59

    Tak to jest, jak pisze KrzysT. Do niedawna myślałem, że nie jestem w stanie palić fajki bez filtra. Miałem szczęście bo moja pierwsza kupiona fajka filtrowana Worobiec 96 jest ciągle moją ulubioną. Ale odnowiłem kilka ciekawych starych fajek, kilka starych niepalonych też udało mi się kupić i długo eksperymentowałem – wszystkie bezfiltrowe. Dla mnie regułą jest, że małe fajki o małych kominach palą się mniej smacznie dla niedoświadczonego (mniej powietrza i przestrzeni na rozprężający się tytoń?) – wymagają więcej uwagi i ostrożności. Wiec fajka jak największa (nie trzeba nabijać całej) – tu wydaje się Twój wybór – Filar, jest super. Fajka musi się przepalić nawet jeśli nie opalasz jej zgodnie z „regułami”.
    Ostatnio przeżyłem objawienie – fajki bezfiltrowe zaczęły mi smakować – savinelli punto oro, z lat chyba 80 oczyszczone dawno temu – nagle poczułem smaki, których w fajce filtrowanej nie byłem w stanie wyczuć. Ja palę wszytko we wszystkim (mam tylko jedną fajkę latakiową), a że aromatów nie palę, to powstają wtedy ciekawe smaki. Spróbuj zapalić w swoim Filarze kilka diametralnie różnych tytoni dzień po dniu a potem odstaw i zapal po kilku dniach ten który Ci najmniej smakował (może tego Stanislava). Virginie czyste (vp chyba też) mogą być za mało wyrazistymi tytoniami na pierwszy raz, i (moje doświadczenie) mogą gorzknieć. Daj jakąś Latakię albo coś z lekkim casingiem. Fajka po takim kilkakrotnym paleniu i wypoczynku ma pchnięć pięknie i neutralnie. Jakość fajki też ma oczywiście swoje znaczenie. Tak to jest :)

  5. RZG
    RZG
    3 maja 2020 at 11:11

    Ja poeksperymentowałem i stwierdziłem, że filtr w fajce z miejscem na niego nie jest konieczny. Reduktor wcale też nie. Stosuję filtr w zależności od ochoty i czasem wsuwam po połowie palenia. Rzeczywiście średnica komina ma wielkie znaczenie. Fajka, która sprawiła, że załapałem bakcyla to Bróg no.83. + Glangery flake. Wcześniej jakieś węższe i z gruszy zniechęcały.

  6. Gwalbert
    5 maja 2020 at 12:17

    Dziękuję Panowie i przepraszam za opieszałość w odpisaniu- dopiero dziś wróciłem do cywilizacji i odczytuję wiadomości :)

    Kanioltom- dziękuję za wyczerpującą wiadomość! Fajkę czyszczę i odstawiam przynajmniej na 24h na odpoczynek. Co prawda nie czyszczę w sposób taki jak wspomniałeś i na to wezmę poprawkę! I tu myślę, że bardzo cenną radę zobaczyłem dzięki Tobie. Akurat tą, że muszę nabijać zbyt mocno fajkę. Ostatnio spróbowałem zieloną Amphorę, a palenie wcześniej Stanislawa London Mixture. Obydwie paliłem już smaczniej i chłodniej, sprawiło mi to więcej satysfakcji, aczkolwiek nad Amphorą spędziłem 2h powolnego palenia… Momentami gorącego, ale fajka ładnie się chłodziła, odpalałem za parę minut i było ok. Trudno mi się Amphorę rozpalało (wcześniej ją osuszyłem 2h ale i tak wydawała się wilgotna). I Twoja złota rada- muszę nabijać zbyt wilgotny w zbyt dużej ilości albo po prostu ciut za mocno skoro tak długo palę… Po 2h i tak wysypałem trochę nie spalonego tytoniu z samego dna komina, bo już nie chciałem dłużej palić. Eksperymentuję teraz z nabijaniem luźniej i różnymi sposobami różnych tytoni i chyba jakoś lepiej to idzie. Na brak filtra chyba się jednak nie dam skusić na ten moment :)

    KrzysT- tak, dobrze zrozumiałeś. To była jednorazowa przygoda :) Aczkolwiek udało mi się ją już subtelnie odtworzyć! Eksperymentowanie, dobre rady, czytanie i cierpliwość przynoszą już dobre rezultaty :)

    Dziękuję Wam za odpowiedzi raz jeszcze!
    Pozdrawiam serdecznie znak lektury Legend Świętokrzyskich zmieszanych aromatem London Mixture :) Jako lokalny patriota mogący powrócić niestety coraz rzadziej w moje rejony polecam wszystkim tę mieszankę bajek i fantastyki i zapraszam w ten piękny region owiany tajemnicami i pięknymi widokami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*