Fajkowy silikażel

11 grudnia 2010
By

Wielu początkujących, ale również i tych starszych stażem fajczarzy potrafi znacznie przegrzewać fajkę. Podczas szybkiego, nachalnego palenia wydziela się sporo kondensatu. Konsekwencje bywają różne – od całkowitego zgorzknienia tytoniu, poprzez przykry zapach z fajki, aż do poparzeń języka. Jak palić sucho? Przede wszystkim należy mieć wypracowaną technikę, ale jeszcze ważniejsze jest nastawienie. Fajka nie lubi niecierpliwych, zaś traktowana delikatnie i bez pośpiechu, odwdzięcza się znacznie. Fajkę należy traktować z szacunkiem. Wyuczenie się tych wszystkich postaw zabiera sporo czasu, zaś próby bywają nieudane. Można sobie jednak sprawę znacznie ułatwić.

Z pomocą początkującym i niecierpliwym przychodzi potęga kryształków Denicool. Jest to nic innego jak żel krzemionkowy, znany też pod nazwą silikażelu, posiadający właściwości absorbujące wilgoć. Produkt ten powstaje w wyniki polikondensacji, czyli odpowiedniej reakcji łączenia się dużej ilości cząsteczek tych samych, bądź różnych od siebie związków w jedną cząsteczkę, przy jednoczesnym wydzielaniu się produktów ubocznych. W tym wypadku silikażel powstaje w procesie uwodnienia krzemionki.

Potem następuje wysuszenie powstałego hydrażelu krzemionkowego. Produktem ostatecznym jest postać stałych kryształków. Sam żel krzemionkowy występuje w różnych kolorach. To znowuż jest spowodowane wielością zastosowań. Silikażelu używa się w przemyśle chemicznym, garbarskim, ale także w farmaceutycznym, czy też kosmetycznym. Silikażel koloru pomarańczowego stosowany jest w transformatorowych odwilżaczach oleju. Ciekawostką jest, iż znajdujemy żel krzemionkowy również w obuwiu, lekach, etc.

Silikażel dla fajczarzy jest bezbarwny i przezroczysty. Ma świetny system wskaźnikowy – zmienia barwy, im więcej wilgoci przyswaja. Po paleniu może być jasnożółty (o ile ktoś palił delikatnie i bez przegrzewania), ale również czarny (gdy fajczarz jest pospolitą fleją – to przypadek autora piszącego ten artykuł).

Wrzucenie na dno komina fajki dwóch-trzech kryształków Denicool daje fajczarzowi pewien komfort. Taka ilość kryształków powinna znakomicie absorbować wilgoć – kondensat oraz substancje smoliste powstałe podczas palenia. Umożliwia to w miarę suchy seans fajkowy. Efektem ubocznym jest również fakt, iż dzięki temu dym tytoniowy nie jest zbyt ciepły.

Takich kryształków używa się również po paleniu – w celu szybszego wysuszenia fajki. Należy drobnymi kawałkami żelu krzemionkowego zasypać dno komina i zostawić na kilka-kilkanaście godzin. Wszelka wilgoć, jaka pozostała w kominie, zostanie zaobsorbowana. Kolor kryształków powinien zmienić się na jasnożółty.

To jednak nie wszystko – kryształki silikażelu mogą służyć czysto mechanicznie. Jeśli fajka, jaką posiadamy, ma zbyt niskie dno w stosunku do wylotu przewodu dymnego, można wrzucić do środka żel krzemionkowy i dzięki temu wypalić cały tytoń, jaki nabiliśmy. Bez interwencji naprawczej podnosimy dno.

Należy przy tym wszystkim pamiętać, że kryształki Denicool mimo, iż mają znakomite właściwości absorbujące wilgoć, nie uchronią nas przed nawałem kondensatu, jeśli ktoś pali zbyt gorąco i gorliwie. Mogą co najwyżej ograniczyć ilość kondensatu. Trzeba sobie jasno powiedzieć – są pomocne, ale więcej zależy od samego fajczarza. Od jego techniki i nastawienia. Jeśli palimy zbyt łapczywie, nic nas nie uratuje.

Żadne cuda techniki nie pomogą, jeśli palący nie przykłada się do palenia. Mogą się natomiast przydać podczas nauki pufania fajki.

Foto by Jalens

Tags: , ,

42 Responses to Fajkowy silikażel

  1. vlasij
    vlasij
    11 grudnia 2010 at 15:18

    Nie lepiej potrenować po prostu na własnym języku? Wszak pójście na skróty, wydłuży czas nauki ipso facto pożądanego efektu chłodnego palenia. Osobiście kryształków używałbym przy małej liczebnie kolekcji i chęci palenia fajek częściej, chociaż ciepłe miejsce też robi swoje…

    Pozdrawiam.

  2. JSG
    JSG
    11 grudnia 2010 at 15:19

    ooo żwirek dla kota w fajce- super…
    Jakiś czas temu kupiłem sobie paczkę kruszonej pianki morskiej, w zasadzie ma podobne właściwości do opisywanych kryształków, nie zużyłem paczki, na początku miałem jedynie pozytywne wrażenie, potem szybko górę wzięło lenistwo, okazało się że pamiętanie o wrzuceniu do komina kilku kawałków kruszu nie jest takie proste jak by się wydawało, w dodatku wcale nie są one takimi świetnymi kryształkami jak mi się wydawało na początku… lepiej jednak palić nieśpiesznie niż stosować tego typu wspomagacze.

    • Alan
      Alan
      11 grudnia 2010 at 15:30

      Ta, właśnie miałem dopisać „iż znajdujemy żel krzemionkowy również w obuwiu, lekach oraz kuwetach”. Taka paczka dla kotów wychodzi znacznie taniej niż Denicoole, a na chłopski rozum to niby to samo jest. Niby…

      Sam podczas palenia stosuję kryształki, ale jest to tak rzadkie, jak palenie u mnie cięższych aromatów, bo tylko do nich je stosuję (m.in. właśnie po to, by podniosły dno). Do komory filtrowej również się nadadzą, mniej czyszczenia wtedy zostaje. Wrzucanie ich do fajki po paleniu czasem uskuteczniam, ale tylko w sytuacjach, kiedy nie miałem sposobności przez dłuższy czas fajki wyczyścić – wtedy kryształki rozkruszam i wsypuję do komina.

      • Rheged
        12 grudnia 2010 at 10:33

        Co do tej kuwety… W Anglii będąc przekonałem się, że Anglicy z olbrzymią pogardą traktują jedzenie w konserwach. Mówią, iż to żarcie dla psów. Po kilkumiesięcznej pracy w knajpie i wypróbowaniu wielu produktów jadalnych z półek sklepowych doszedłem do wniosku, że wolę to żarcie dla psów, niż cokolwiek innego z angielskiego menu. Przynajmniej ta konserwa ma jakiś smak.

  3. jalens
    11 grudnia 2010 at 15:27

    Ja z tego korzystam – przede wszystkim, aby uniemożliwić zatkanie się kanału dymowego. Zawsze w Falconach, zazwyczaj w piankach i niekiedy w innych fajkach, gdy tytoń jest drobny – a bywają takie blendy.

    • JSG
      JSG
      11 grudnia 2010 at 15:34

      jaka to była zasada… ubijaj zawsze lżej niż wydaje ci się że trzeba? Wtedy nie ma potrzeby stosować wspomagaczy… Jeśli chodzi o falkony- jeśli jakiś mondrala poddał je „konserwacji” przy użyciu piły spalinowej czy też innego „dremela” to i owszem znam i takie przypadki, że trzeba, jednak nawet w mocno zurzytej główce ba się tego uniknąć nabijając „z głową”

      • jalens
        11 grudnia 2010 at 15:51

        Czy Ci przeszkadzają moje zwyczaje? Dlaczego, przecież palę w swojej fajce? Robię coś złego, czy może powinienem o tym nie mówić?
        Reaguję zdecydowanie, bo napisałeś to jako komentarz do mojego komentarza. Cytat także świadczy o tym, że jest to bezinteresowny wytyk. Rzecz jasna, bardzo za to dziękuję, wszak o braku wytyków rozmawiałem z Panem Jackiem.

        • JSG
          JSG
          11 grudnia 2010 at 20:19

          Nie no, zaraz „wytyk” ale przyjdzie taki nic nie wiedzacy, potraktuje jak wikipedie i zamiast wydac kase na lepsza fajke czy lepszy tyton bedzie sie pchal w zakup takiego cudu techniki, bo napisano ze to dobre. Ze to takie panaceum.. Ze trzeba stosowac itp itd… Dobrze jest przedstawic i drugie, choc moze i troszke zbyt subiektywne zdanie… Tak sie mnie wydaje.

          • Alan
            Alan
            11 grudnia 2010 at 20:24

            Ale Emil chyba już o tym napisał.

            • JSG
              JSG
              11 grudnia 2010 at 20:27

              o czym? o tym że w falconie nie trzeba koniecznie używać kryszałków?
              Jacek opisuje konkretny przypadek, ja konkretny przypadek odwracam ogonem… wszystko.

              • Rheged
                11 grudnia 2010 at 22:45

                Po pierwsze: Alan mówił, że ja o tym napisałem, nie że Jacek. Po drugie: jeśli uważasz, że nie przedstawiłem drugiej strony medalu, to nie przeczytałeś artykułu. Albo – nie przeczytałeś ze zrozumieniem.

              • JSG
                JSG
                11 grudnia 2010 at 23:01

                Pewnie że go nie czytałem…

              • Rheged
                11 grudnia 2010 at 23:20

                Wierzę Ci. Przeczytaj.

          • jalens
            11 grudnia 2010 at 20:33

            Zawsze można wstawić uśmieszka. :)
            A tak poważnie – jest kilka głosów bardziej zaawansowanych fajczarzy, jak mi się wydaje, zwolenników ostrej pedagogiki fajczarskiej. O poparzonym języku, piciu kondensatu i zbawiennym ich wpływie na dobrą praktykę fajczarską. No to może o tym artykuł.Ja akurat chętnie korzystam z wynalazków – w fajkach z dziurą na filtry, korzystam z filtrów, choć starannie wybieram ich rodzaj. Z Denikulców korzystam także, i starannie piszę, kiedy to robię.
            Tekst o paleniu bez wynalazków chętnie przeczytam

            • heretico
              11 grudnia 2010 at 20:58

              a ja nie korzystam – bo dla mnie to takie granie na kodach. jak raz dotkniesz gorącego żelazka, to wiesz, że parzy i więcej tego nie zrobisz.
              nauka na błędach, ot co. a fajkę przy aromatach przegrzewam dość regularnie, jak to pięknie ujął Jacek, bo wywracam w swej zapalczywości komin na lewą stronę.
              wolę się uczyć, choćby na błędach. zawsze to świadomość zjawiska szersza – bo zna się tę Ciemną Stronę.

    • Rodent
      Rodent
      11 grudnia 2010 at 23:35

      Hmm… dlaczego sam wcześniej na to nie wpadłem @.@ ?
      Jestem takim sknerą, że każdy tytoń wypalam do ostatniego okruszka. Niestety zawsze na koniec paczki zostaje na dnie sam drobniutki proszeczek, który niemiłosiernie zatyka kanał dymowy. Faktycznie takie kryształki mogłyby pomóc…
      Dzięki za podpowiedź! ;)

  4. mariusz
    11 grudnia 2010 at 15:34

    ja, czasami jak trzeba wrzucam na dno fajki poprostu szczyptę łusek z prażonego słonecznika

  5. Cyntel
    Cyntel
    11 grudnia 2010 at 15:34

    Ja właśnie używam po paleniu i przyznam, że u mnie nie zmieniają się na kolor jasno – żółty, ale raczej na taki pomarańczowo-brązowy. Co prawda leżą np. kilka/kilkanaście dni (zazwyczaj okres kiedy danej fajki nie używam).
    Parę razy wrzuciłem do komina kiedy nie chciało mi się podsuszać Skiff Mixture i faktycznie zaabsorbowały trochę kondensatu.
    Włąśnie przyszło mi do głowy jeszcze jedno zastosowanie – można ich użyć w celu podsuszenia tytoniu – do jakiegoś pojemniczka, z porcją do nabicia fajki wrzucić ze 2/3 kryształki.

    • Rheged
      11 grudnia 2010 at 17:20

      Im bardziej intensywny kolor – tym goręcej i kondesatotwórczo paliłeś. No chyba, że wcześniej wchłonęły wilgoć z powietrza. Przed paleniem są bezbarwne i przezroczyste?

      • Cyntel
        Cyntel
        13 grudnia 2010 at 23:44

        Przed paleniem są białe i mętne, chyba troszkę bardziej niż na zdjeciu, choć przyznam że specjalnie im się nie przyglądam :)

        • Rheged
          14 grudnia 2010 at 00:16

          No to jednak nie wchłonęły wilgoci z powietrza, a jeśli tak to w minimalnym stopniu.

          • Cyntel
            Cyntel
            14 grudnia 2010 at 11:19

            No ale z tym brązowym to może trochę przesadziłem, są takie powiedzmy pomarańczowe. Trochę bardziej niż żółte :) Z tym ze jak wspomniałem,jak wrzucam taki kryształem to nieraz z tydzień w fajce leży bo ja tak od czasu do czasu po fajeczkę siegam.

  6. Siarski
    11 grudnia 2010 at 23:12

    W paczkach z butami są małe saszetki z napisem „silica gel”. Sam bym miał stracha wrzucać to do komina, ale…może ktoś już próbował..? :)

    • jalens
      11 grudnia 2010 at 23:37

      Przecież to jest niedrogie…

    • Pendrive
      11 grudnia 2010 at 23:40

      Tak na chłopski rozum… Kryształki absorbują kondensat i wilgoć powstającą podczas palenia. Tak więc, w pudełkach z butami zaabsorbowały już wilgoć w pudełka i pewnie „opary” klejów czy innych chemikaliów używanych przy produkcji buta. Tak więc, niezbyt się nadaje do powtórnego użycia.
      Dobrze myślę?

      • Rheged
        12 grudnia 2010 at 10:26

        To wszystko to proces odwracalny. Teoretycznie nawet zużyte kryształki Denicool się nadają do ponownego użycia. Musiałbyś je tylko osuszyć, najlepiej w piecu. Ino musiałbyś użyć też jakiegoś ich opakowania, a to już się może spalić. Tak przeczytałem na forum winiarskim, nie wiem, czy to prawda.

  7. sat666sat
    sat666sat
    12 grudnia 2010 at 19:47

    A jak by tak kupic paczke silikonowego żwirku dla kota? hehe

  8. marek milczek
    marek milczek
    13 grudnia 2010 at 14:24

    Zanim powiem, o co mi chodzi, mała dygresja.
    Często piekę kurczaka na soli. Robię to tak, że na dno garnka wysypuję warstwę soli ok 2-3 cm, na to kładę poporcjowanego kurczaka i do piekarnika. Sól jest odporna na temperaturę, wciąga cały tłuszcz z mięsa i kurczak jest pięknie upieczony na chrupko i pozbawiony całego badziewia.
    Teraz pytanie fajkowe – co by się stało, gdyby wsypać na dno fajki właśnie sól. Taką grubą. U mnie w sklepie nasiennym można taką dostać do kiszenia ogórków. O gramaturze łepków szpilkowych i ciut większych. Sól jest też higroskopijna i ze swojej natury „żaroodpornej” obojętna na dym fajkowy.
    Mam rację, czy wkładam kij w mrowisko? :)

    • jalens
      13 grudnia 2010 at 14:48

      Ale sól jest słona.

      • marek milczek
        marek milczek
        13 grudnia 2010 at 15:50

        Jacku, nie chcę soli bronić jak niepodległości. Po prostu mam niepokorną naturę i szukam sposobów na przełamanie stereotypów. Inaczej byśmy byli wciąż w średniowieczu :).
        I co, że sól jest słona. Jest całkowicie niepalna i żadna jej część nie wydzieli się do dymu. A że jakaś jej część przejdzie z kondensatem do fajki – czy to coś zaszkodzi? Przecież nie będę tej fajki jadł. A jak higienizujesz fajkę solą i spirytem…
        Mam fajkę z pianki ze złym nawiertem. Fatalna zęza nie pozwalała dopalać tytoniu do końca. Naprawiłem ją tak, że sól (tą ogórkową), zmieliłem na proszek, z wodą zrobiłem ciasto i do fajki. Później paliłem małe ilości tytoniu. Zrobił się piękny nagar i fajka jest ok.

        • jalens
          13 grudnia 2010 at 16:06

          Odpowiedziałem niżej-niżej. Odpowiedź natury teoretycznej. Jeszcze nigdy nie miałem fajki tak śmierdzącej, bym musiał stosować solone profesory.

          A nagar w fajce z sepiolitu? Musielibyśmy wspólnie wynegocjować znaczenie słowa „nagar”. Moim zdaniem, w fajkach z pianki i różnych owocowych, nie wytworzy się nagar w rozumieniu wrzoścowo-krzemionkowego spieku. To po prostu asfalt. W piankach staram się tego nie mieć, zresztą we wrzoścach mam także cieniutki.

          Zawartość jednego filtra meerschaum ikuchenny moździerz załatwiają pipemud dla pianiek.

          • marek milczek
            marek milczek
            13 grudnia 2010 at 16:13

            sie nagadałem. to może ja lepiej opowiem jakiś wierszyk….

            • jalens
              13 grudnia 2010 at 16:20

              Odpowiadam w miarę swojej wiedzy i doświadczenia. Zapewne mamy odmienne. Czy odezwałem się niegrzecznie? Byłem nieuprzejmy? Odpowiadając, z całą pewnością nie zlekceważyłem Twoich pomysłów.

              • marek milczek
                marek milczek
                13 grudnia 2010 at 16:52

                Jacku, zupełnie mnie nie zrozumiałeś. Bardzo Cię przepraszam. W moich kręgach, jak już zupełnie nie masz nic do powiedzenia, bo dyskutant wykazał, że nie masz racji, jest takie powiedzenie. „to sie nagadałem, a teraz powiem ci wierszyk”, co jest oznaką braku argumentów. Jeszcze raz przepraszam.

              • jalens
                13 grudnia 2010 at 17:15

                Nie zrozumiałem, ale wypracowaliśmy porozumienie :) Nie ma za co przepraszać. To tylko rozmowa w otwartym portaliku o samych przyjemnościach :D

    • JSG
      JSG
      13 grudnia 2010 at 15:01

      w mrowisko to nie, ale chyba probujesz ruszyć morze martwe tymże kijem.
      Tak jak jacek napisał sól jest słona. Nie trudno mi sobie wyobrazić że drobiniki soli- takie mikrokryształki na powierzchni kryształków rozpuszczają się w ewentualnym kondensacie i wnikają w strukturę najpierw nagaru, potem fajki… zatem palisz soloną fajkę…

      • jalens
        13 grudnia 2010 at 15:50

        Dokładnie tak – nawet gdy sól lizawkowa, ta do aplikowania bydłu i zwierzynie łownej minerałów, zostanie potłuczona na spore kawałki, to nadal będzie miała kruchą strukturę krystaliczną i nawet „na sucho” wkruszy się do fajki. Ale suchy dym nie istnieje. Posolimy fajkę – i sól dostanie się nie tylko do kanału dymowego, ale nawet w kapilary wrzośca czy pianki.
        Denicool nie ma smaku, poza tym silikaty mają inną strukturę.

        • sat666sat
          sat666sat
          13 grudnia 2010 at 15:55

          Więc jak będzie z tym żwirkiem do fajki?

        • marek milczek
          marek milczek
          13 grudnia 2010 at 16:06

          Co prawda, to prawda. Sól jest be

          • JSG
            JSG
            13 grudnia 2010 at 16:47

            ten system odpowiedzi wprowadza jakiś baagan, ale cóż napiszę tu na coś co było zapytanie wyżej- otuż co szkodzi że się fajkę posoli ano sól się rozpuszcza w wodzie, a odadjąc wodę się krystalizuje, potem znów się rozpuszcza i znów krystalizuje, no to teraz mamy drobinik tej soli w strukturze porowatej drewna, kurczy się i rozszerza, kurczy i rozszerza, a krawędzie ma ostre… więc kurczy i rozszerza, grupuje się i dzieli… tak na chłopsski rozum w skali mikro powoduje osłabienie struktury wrzośca, idąc sobie na spacer ugorem- bo dalej to wszystko dumanie chłoporozumowe- osłabia strukturę, przepycha kryształki krzemionki, rozpycha się, potem w wilgotnej postaci znika, pozostawiając osłabione drewno, wnika głębiej, dalej osłabia- prosta droga w kierunku nadpaleń, uszkodzeń, a w najlepszym wypadku odebraniu fajce możliwości odddychania.

            Jacku, o nagarze chyba trzeba by było pogadać, bo jeśłi tak definiujesz nagar, należało by używać określenia „nagar w kontekście fajki” dlatego że nagar tworzy się i w kafetierze i w lufie broni palnej itp a tam nie jest tym co opisujesz, jest poprostu warstwą produktów spalania, utwardzonych i wyjałowionych temperaturą.

            • jalens
              13 grudnia 2010 at 17:10

              Więcej, Janku, powiem, ja mówię o nagarze w kontekście fajki wrzoścowej. W piankach oraz fajkach z innego materiału powstaje nagar podobnie jak w lufie maxima. We wrzoścu bardziej to przypomina cynkowanie wiadra. Pomiędzy wrzoścem a nagarem w rozumieniu rusznikarskim tworzy się cienka warstwa spieku krzemionki i efektów spalania drewna i tytoniu. Tak przynajmniej prawią rozmaici wszyscy święci fajkowi.
              Stąd moja potrzeba ujednolicenia stanowisk przed rozpoczęciem dyskusji.

  9. R.Woźniak
    zogaor
    27 kwietnia 2012 at 10:09

    Ostatnio postanowiłem zaopatrzyć się w te „cudowne” wodowchłaniacze i zapalić fajkę przy ich użyciu. Stwierdziłem, że poza wymienionymi wyżej zaletami i wadami mogą mieć one jeszcze jedną funkcję dla palacza. Przepraszam, dla początkującego fajczarza, który nie wie jak ocenić czy już pali odpowiednio sucho czy nie. Po paleniu ogląda kolor kryształków i im jaśniejsze się okazują tym lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*